Mam problem z 10-miesięczną córką, którą nie chce jeździć w aucie w foteliku. Płacze w foteliku samochodowym, że aż się zanosi. Na chwilę biorą ją na ręce aż się trochę uspokoi. I potem jest to samo. jak ją wkładam do fotelika, płacz. Miała nosidełko, teraz wymieniliśmy jej na fotelik samochodowy 9-25 kg. Myśleliśmy, że się zmieni, ale nic z tego. Nosidełko było już za małe, ale w nim również płakała. Proszę o jakieś rady. Dlaczego moje dziecko nie chce wsiadać do fotelika? Skąd się bierze ta histeria niemowlaka w samochodzie?
Uwaga: [Zobacz stronę]
23 odpowiedzi na pytanie: Dziecko nie chce jeździć w foteliku, pomocy!!
Nie wiem co Ci doradzic moi uwielbiaja jazde samochodem. Moze powinnas ja czyms zajac w czasie jazdy, jakias zabawka? Moi maja taka osmiornice grajaca taki gryzak, czasem im puszczam jak stekaja z glodu;).
Agness,a może Pati poprostu domaga się towarzystwa obok siebie? A może jej za ciepło?
Kurcze niewiem co poradzić-nie mam z Martą takiego problemu
Przede wszystkim, to uważam, że robisz błąd wyjmując wogóle w samochodzie dziecko z fotelika – dajesz wyraźny sygnał, że jak tylko odpowiednio wydrze kapcia, to będzie na rękach.
Moja starsza tak się darła.
Jeśli było to tylko możliwe to wyjeżdżaliśmy w porze drzemki (najlepiej na noc) – podarła się 10-15 minut i spała.
Nigdy jej nie odpięłam w jadącym samochodzie – co się wycierpiałam to moje, ale tak około 6 miesięcy chyba do niej dotarło, że nic nie poradzi i skończyły się wrzaski na krótkich trasach. Na dłuższe jednak jeździliśmy w nocy…
Wiem, że nie powinnam jej wyjmować, ale po 20 minutach nie mogłam patrzeć, jak wyje aż się zanosi i dusi się przez ten płacz. A później uspokaja się do 6 km.
Wczoraj dałam nam popis, jak jechaliśmy w odwiedziny. Nie dałam rady już wytrzymać. Tak strasznie płakała, TRAGEDIA.
Mąż zazwyczaj kieruje, a ja z nią siedzę z tyłu. W aucie ściągam jej kurtkę i zakładam kamizelkę.
Kiedyś kolega opowiadał, jak uparł się, że nauczy 1,5 rocznego syna jeździć w foteliku (wcześniej mały też był wyjmowany jak zapłakał). Młody ryczał BEZ PRZERWY od Olsztyna do Warszawy. Przed Warszawą przerwał i zażyczył “piciu”. Podobno od tego czasu już nie płacze.
Super, ale ja nie wiem czy wytrzymałabym tyle kilometrów i godzin płaczu. Ja do Olsztyna nie mogę dojechać czasami, a mamy około 50 km. Chyba razem z córcia bym płakała. Muszę jednak jakoś nauczyć ją jeżdżenia w foteliku dla jej bezpieczeństwa.
Absolutnie normalne, że dziecko się buntuje. Wyobraź sobie bycie unieruchomioną w jednej pozycji przez jakiś okres czasu. Też nie lubię zapinać pasów, ale je zapinam ze względów bezpieczeństwa.
Wyciąganie ma dwie wady:
Pozwala dziecku myśleć, że płacz jest metodą na egzekwowanie tego, co chce.
Jest najzwyczajniej niebezpieczne.
Kiedy moje starsze dziecko urządzało afery będąc niemowlęciem (10-cio miesięczne dziecko – uwierz mi – sporo już rozumie), po prostu starałam się do niego mówić spokojnym głosem (zdarzyło się przez całą drogę między dwoma miastami, przez dobre 2 godziny).
Kiedy wiedziałam, ze będę w samochodzie długo, po prostu jechałam, kiedy młody miał spać i już.
Z czasem wyrósł.
Agness wytrzymaj! Dla dobra, zdrowia i życia córy. To bardzo ważne.
Wierzę, że Wam się uda!!!
Syn się darł, samo przeszło. Córka też się drze. Jedynie coś do jedzenia w łapkę na chwilę pomaga.
Z jazdą z takim dzieckiem to jest tak: jedziesz ile fabryka dała jak się drze bo masz dość i chcesz być tam jak najprędzej i jak się nie drze jedziesz jak najprędzej żeby jak najwięcej drogi przejechać bez ryku.
Jak jeździmy z drącymi się dziećmi, to żadne ograniczenia prędkości nam nie straszne.
Ja płakałam, ale nie wypinałam…
Pomogła mi wizualizacja, że w razie wypadku nie byłabym w stanie utrzymać dziecka na rękach i w NAJLEPSZYM razie wyleciałoby przez szybę. Razem z szybą.
Agness – podobny problem miałam z młodszą córeczką – strasznie płakała w czasie jazdy. Dopiero, jak po dłuższych podróżach zaczęła nam wymiotować, zrozumieliśmy, ze to z powodu choroby lokomocyjnej – małej było po prostu niedobrze. Teraz staramy się jeździć z nią jak najmniej i na krótkich trasach – i jest ok :).
Może i Twoja Mała ma chorobę lokomocyjną?
Mój Mikołaj darł się do roku, nie pomagało nic, wszystkie zabawki z nerwami wyrzucał, nie spał, dalsza podróż (czyt. dalej niż 10km) to koszmar, a pewnego dnia…. po prostu skończył swoje histerie. Obecnie jak jedziemy dalej i zaczyna mu się nudzić jedyny sposób na niego to śpiewanie piosenek, przy których zasypia. Życzę cierpliwości 🙂
Też to przerabialiśmy, nie zazdroszczę. Na dłuższe trasy brałam zawsze masę książeczek i zabawek, wygłupiałam się, śpiewałam, gadałam i jak Kinga w końcu ucinała sobie drzemkę, ja z Nią, a z czasem kupiliśmy tv do samochodu i… przeszło.
Ja takiego problemu nie znam, dziaciaki w samochodzie się wręcz uspakajały.
Ale oglądałam kiedyś w tv taki przypadek – to chyba była amerykańska super niania. Też dzieci strasznie krzyczały, jak tylko matka wkładała je do fotelików. Babka w końcu kazała siedzonka zabrać do domu żeby tam przyzwyczajać do korzystania z nich. Musiały co jakiś czas siadać w tych fotelikach “na sucho”. Nie wiem czy to dobry pomysł, ale podpowiadam co widziałam.
Mój synek darł się w foteliku od urodzenia. Dopiero jak mu kupiliśmy większy i przełożyliśmy zgodnie z kierunkiem jazdy samochodu, to nagle płacz się skończył. Starsza córcia nigdy nie miała problemu z jazdą w foteliku. No może w wieku 11 miesięcy, gdy pierwszy fotelik był już na nią za mały i było jej za ciasno.
Niestety dzieciaki tak mają, jedne lubią inne nie. Córkę tylko w samochodzie można było uśpić skutecznie, a synek wręcz jak w opisie. Ryk ile mocy w gardle Bozia dała. Jeden wypad do Zakopanego i korki na Krupówkach skutecznie oduczyły nas tego typu wojaży z maluchami. Jemu przeszło (wydzieranie się) jak skończył rok, niestety ma nadal chorobę lokomocyjną
u nas problemu z jazdą nie było na szczęście
młody zasypiał jak tylko samochód ruszył 🙂
nie mam więc sprawdzonych sposobów, wydaje mi się, że można tylko próbować tego co pisały dziewczyny – zabawić czymś, spokojnie mówic do dziecka, pewnie nie zawsze przynosi to efekt, ale to chyba jedyne sposoby na uspokojenie
w żadnym razie nie wyjmuj małej z fotelika:Nie nie:
i to głównie ze względów bezpieczeństwa
siostra mojej przyjaciółki była świadkiem wypadku na osiedlowej drodze, matka dziecko trzymała na rękach i wjechał w nich rozpędzony gówniarz
skończyło się to tragicznie 🙁
a jechali tylko od sklepu do bloku, to był maleńki kawałeczek
więc lepiej nie ryzykować, dziecko sie od płaczu nie rozpuści
wiem, że matce ciężko jak maluch tak wyje, ale gdyby się coś stało to nie wybaczyłabyś sobie tego
Nic nie poradze
Moje oba dzieci w gondoli jeżdzic nie chciałay – nie jeżdziły
W foteliku do 4-5 mca był dramat – ograniczalismy do minimum jazdę samochodem
Teraz juz ok
Niektóre typy tak po prostu mają
Możesz oczywicie przetrzymać – popłacze – zasnie – przyzwyczai się ale jak nie jestem zwolennikiem takich metod
Ew spróbowałabym tak jak Kanta radzi siedziec obok, trzymac za łapkę, mówić, ew spróbowac na przednim siedzeniu, jak jest to mozliwe.
Moze to faktycznie choroba lokomocyjna? Są w aptece specjalne syropki, może pomogą. A próbowałaś wkładać małą do fotelika np w domu? Warto sprawdzić czy to fotelik tak na nią działa czy jazda samochodem. Może jej za ciepło, za zimno, niewygodnie? Macie możliwość przetestowania innego fotelika?
Patryka fotelik był używany czasem jako kołyska w domu i młody szybko przyzwyczaił się do jazdy w nim. Teraz jak wsiada do auta to sam przypomina o zapięciu go w foteliku. I jest tak nauczony, że nie chce jechać w cudzym aucie gdzie nie ma fotelika…
Znasz odpowiedź na pytanie: Dziecko nie chce jeździć w foteliku, pomocy!!