Obiady na wyjazd: Jak robić weki w słoikach?

Chcę porobić kilka słoików z obiadami: jakieś mięsa, które mogłabym zabrać na wakacje.
Czy możecie napisać, jak zawekować np. pulpety, ale tak jak blondynce krok po kroku. Inne dania też mile widziane.
Jakie inne dania, niekoniecznie mięsa w słoikach zabieracie na wyjazd? Które z nich wekuje się najłatwiej?
POMOCY! Mam mało czasu.

Sprawdź: [Zobacz stronę]

19 odpowiedzi na pytanie: Obiady na wyjazd: Jak robić weki w słoikach?

  1. Pulpety to nie (miękkie i się rozpadają), ale jak płynąłem na tydzień w rejs na morze, to brałem ze sobą wekowane obiady:

    Gotujesz mięso w sosie (aż się zrobi miękkie). Wkładasz do słoików, zalewasz tym co zostało w garnku. Zakręcasz. Potem te słoiki wkładasz do większego garnka i ścierka na spód, wody do 3/4 wysokości i trzeba trochę popasteryzować (to w zależności od wielkości słoików i ich ilości) – 20-30 min.

    • Moja teściowa zrobiła nam obiady w słoikach na wakacje:

      udka duszone – poddusiłą kurczaki i wepchnęła udka do słoika. Tego nie polecam, bo dużo miejsca zajmują kości. Jeden słoik był na raz. Lepiej samo mięso z udek obrać i z sosem do słoika włożyć.

      karkówkę duszona z grzybami

      wołowinkę – bitki z grzybami

      Wszystkiego po dwa duże słoiki. Jeden starczał na dwa obiady. Całość gotowała w saganku przez godzinę (ciepłe wsadzone do garnka gotowała godzinę i po 24 godzinach jeszcze raz przez godzinę). Podobno można wsadzić też do piekarnika.

      Muszę przyznać, że super sprawa z tymi wekami. Znajomi latali we Włoszech po kempingu szukając jedzenia. Tam siesta. Nic poza frytkami z hamburgerem nie da się kupić od 13 do 19. My wracaliśmy, w 15 min (a jak miałam gotowy ryż lub kluski to w 5 min) miałam pyszny gotowy obiadek, suróweczki tylko robiłam. Pycha.

      Robiłam też z tego przepisu jedzonko na wycieczki – takie kebaby.

      Na placek (taką tortillę) kładłam warzywka – sałatę, pomidorek, ogórek. Na to mięsko, polewałąm sosem z jogurtu i suszonych pomidorów, ketchupem, itp. Zawijałam w folię aluminiową. I miałam super wykwintne jedzonko na wycieczki. Nie traciliśmy czasu na szukanie knajpy i nie wydawaliśmy kasy. Oczywiście to ma znaczenie za granicą, gdzie jest siesta i wszystko zamknięte (włochy) lub jedzenie nie zawsze pasujące smakiem (Chorwacja). W Polsce się głównie na mieście stołowaliśmy.

      • Też muszę pomyśleć daniach obiadowych do słoików. Za tydzień jedziemy do Chorwacji i też jakieś swojskie jedzonko by się przydało.

        • Zamieszczone przez dotina
          Też muszę pomyśleć daniach obiadowych do słoików. Za tydzień jedziemy do Chorwacji i też jakieś swojskie jedzonko by się przydało.

          W Chorwacji koniecznie. Mi tamto jedzenie całkiem nie pasowało. A wtedy nie miałam weków. Jedliśmy sosy gotowe i jakieś byle co. Mięso raz kupiłam to śmierdziało (zresztą w sklepie cała lada z surowym mięsem nieładnie pachniała). Wędliny też mają beznadziejne – mortadele i salami. Ja planowałam upiec mięcho w kawałku i przewieźć, a na miejscu zamrozić. Na tak długą trasę lepiej jednak w wekach, bo nie trzeba lodówki. Wędlinę i sery weźcie z polski, tam były drogie i do kitu.

          Jedyne co tanie było w CRO to cukinia i taka ichnia papryka. Weźcie jakieś przyprawy. Można sobie te ich warzywa grillować. My zawsze bierzemy elektryczny opiekacz. Można sobie robić różne dania grillowe, zapiekać kanapki, robić gofry.

          Za to we Włoszech jest fura żarcia i tam można dużo kupić. Mięso jednak droższe (kluchy i sosy tańsze niż u nas). W sumie te weki to tylko dla wygody. W drugim tygodniu dużo gotowałam z tamtejszych produktów. Wymyślałam cuda z cukinii i bakłażana, pesto, mozarelli. Miałam wrażenie, że wszystko ma takie same ceny jak u nas, a nawet tańsze. Do tego warzywa lepszej jakości. Ślina mi cieknie na samą myśl.

          • Nely możesz praktycznie wszystko zawekować. Robisz normalny obiad i do słoika. Możne być lekko twardawe – tylko jak jedziesz w ciepłe klimaty zasada jedna – 3 pasteryzacje co 24 h.

            Ja biorę 10 słoików do Cro. Robię pulpety w sosie pomidorowym, sos do spaghetti i bitki z karkówki oraz kurczaka.

            • Ciapa, ja jadę nad polskie morze. Zazdroszczę tej Chorwacji.

              OK, to dziś biorę się za pulpety. Jutro kurczak. Sos do spaghetti też dobry pomysł. Muszę jeszcze wymyślić, co mój starszak zje. Niewiele tego zostało.

              • Dzięki za info Aborka!

                • A ja miałam odwrotnie – w Chorwacji się obżerałam w knajpach – ryby (rekiny mieli!), grillowane warzywa, owoce morza, włoskie pizze.
                  A właśnie z Włoch wróciłam i jakoś mnie nie zachwyciło. Nic czego bym wcześniej nie jadła i to jeszcze takie jakby nie doprawione. Jedynie co to lody, kawa i melony – marzenie.

                  • Zamieszczone przez ciapa
                    Ja biorę 10 słoików do Cro. Robię pulpety w sosie pomidorowym, sos do spaghetti i bitki z karkówki oraz kurczaka.

                    Koleżanko konkretne przepisy poproszę. Poza spaghetti.

                    • Zamieszczone przez ewike
                      Koleżanko konkretne przepisy poproszę. Poza spaghetti.

                      Wklejam znalezione w internecie przepisy, według których robiłam moje weki.

                      visenna (od nas z Forum)
                      Moi rodzice często raczą nas wekami z mięsem wieprzowym. Takie mięsko po wyjęciu ze słoika można podgrzać np. w mikrofalówce. Do tego jeszcze zrobione w mikrofali frytki, sałatka ze słoika i super obiad gotowy w kilka minut.
                      MIĘSO W KAWAŁKACH – np. szynka, łopatka.
                      1) Mięso kroimy na średniej wielkości kawałki.
                      2) Obsmażamy na tłuszczu.
                      3) Opruszamy zmielonymi przyprawami (ziele angielskie, pieprz naturalny, listek laurowy i sól).
                      4) Wkładamy obsmażone i przyprawione mięso do słoików, a następnie zalewamy kilkoma łyżkami gorącej wody lub tłuszczu.
                      5) Wycieramy dokładnie brzegi weków i zamykamy pod gumkę i klamerkę.
                      6) Słoiki zagotowujemy i wreszcie gotujemy na wolnym ogniu ok. 2 godzin.

                      MIĘSO MIELONE:
                      1) Mielimy surowe mięso.
                      2) Dodajemy zmielone przyprawy – ziele angielskie, pieprz naturalny, listek laurowy i sól.
                      3) Dobrze wszystko mieszamy i wkładamy do słoików.
                      4) Patrz pkt. 5 i 6 wyżej.
                      Proste w wykonaniu i doskonałe np. na kanapki. Można też wykorzystać je do zrobienia kotletów mielonych, zapiekanek, sosu do spaghetti itp. Ja czasmi po prostu podgrzewam kawałki tego mielonego mięska w mikrofali i podaję z ziemniakami.

                      Nie wiem, jak długo można bezpiecznie trzymać takie mięsko w słoiku. U nas najdłużej stało trochę ponad trzy miesiące i było nadal doskonałe.
                      Drobiu w ten sposób chyba raczej nie przygotujemy.

                      [Zobacz stronę]
                      Uwaga: zgodnie z regułami przygotowywania weków, pasteryzację należy przeprowadzić 3 krotnie. Dokładny opis tyndalizacji czyli 3-krotnej pasteryzacji znajduje się w poradach.

                      Porady. 1. Przygotowanie weków
                      Robienie weków na rejs oparte jest o proces konserwacji żywności zwany tyndalizacją. Jest to metoda która polega na trzykrotnej pasteryzacji przeprowadzanej co 24 godziny. Termin wywodzi się od nazwiska brytyjskiego uczonego Johna Tyndala.
                      Mechanizm działania tyndalizacji jest następujacy:
                      – pierwsza pasteryzacja zabija głównie formy wegetatywne bakterii, nie jest w stanie zabić niektórych form przetrwalnych
                      – po okresie 24 h pod wpływem impulsu termicznego z przetrwalników rozwijają się kolejne formy wegetatywne bakterii, które giną podczas drugiej pasteryzacji
                      – trzecia pasteryzacja działa podobnie jak druga, zabijając ewentualne opóźnione bakterie.
                      Wg tego schematu zawsze pasteryzowalem z pełnym powodzeniem różnego typu dania w słoikach(twistach) w sposób następujący:
                      — słoiki i pokrywki należy dokładnie umyć i wysuszyć. Pokrywki używać raczej nowe, przy już używanych zwrócić uwagę aby nie miały żadnych wgnieceń i zadrapań oraz były pozbawione zapachu poprzedniej zawartości.
                      — potrawy do słoika nakłada się tak aby do wieczka pozostawalo 2 cm. Wytrzeć starannie krawędź słoika i mocno zakręcić.
                      — słoiki wklada się do garnka. Na dno garnka trzeba położyć ściereczke ( może być też gazeta) aby sloiki nie grzechotaly podczas gotowania. Słoiki w garnku nie mogą dotykać do siebie. Zalewamy słoiki wodą tak aby były przykryte całkowicie. Zwrócić uwage aby przy nalewaniu woda miala temperature zblizona do temp sloikow. Słoiki wtedy nie pękną.
                      — garnek przykrywa się i podgrzewa wodę aż do wrzenia i później gotuje na małym ogniu przez 1-1,5 godz. zależnie od wielkości słoika.
                      — słoiki wyjmujemy i studzimy. Wieczka po wystygnięciu muszą stać się wklęsłe. Jezeli nie są wklęsłe to znaczy że jest jakaś wada wieczka lub wyszczerbiona krawędź słoika. Zwróć też uwagę czy gwint słoika i wieczka są identyczne. Usuwamy wadę i słoik powtórnie pasteryzujemy. Słoiki do następnej pasteryzacji pozostają w temperaturze pokojowej. Nie wkładamy do lodówki gdyż chodzi o to aby maksymalna ilość przetrwalników bakterii przemieniła sie w formę wegetatywną.
                      — Pasteryzację (gotowanie) powtarzamy jeszcze 2 razy przez dwa kolejne dni co 24 godziny. W sumie 3 razy. Tak przygotowane potrawy wytrzymują na łódce parę miesięcy, a w lodowce spokojnie i pół roku.

                      [Zobacz stronę]
                      – Do wekowania najlepiej nadają się wołowina, cielęcina, wieprzowina oraz drób. Na początek mięso należy opłukać i pokroić w poprzek włókien w skośne plastry (jeżeli chcemy zrobić gulasz możemy pociąć je na małe kawałeczki). Każdy kawałek trzeba rozbić tłuczkiem, posolić, popieprzyć, ewentualnie dodać innych przypraw. Możemy dodać również trochę warzyw. Unikać trzeba jednak cebuli (powoduje otwieranie się słoików).

                      Następnie wrzucamy mięso na mocno rozgrzana patelnie i podsmażamy w małej (!!!) ilości tłuszczu. Gdy będzie już rumiane, przerzucamy je do rondelka, przelewamy tłuszcz ze smażenia i podlewamy wodą. Później dusimy pod przykryciem ok. 30 min, tak, żeby mięso było prawie miękkie (nie należy goć).
                      Jeżeli chcemy mieć smakowity sos do makarony możemy przygotować mięso mielone. Z doświadczenia wiem, że najlepiej postąpić tak z indykiem. Nie polecam kupowania gotowego mięsa mielonego, bo nigdy nie wiadomo, co jest w środku.

                      Przed przysmażeniem do mielonego mięsa wbijamy jajko, dodajemy trochę bułki tartej i przyprawy. Podsmażamy i dusimy przez ok. 20 min. Można ewentualnie z mielonego mięsa ulepić klopsiki (tak jak na zdjęciu) i ugotować w rosole.

                      Gdy mięso już trochę ostygnie przystępujemy do wekowania. Należy zaopatrzyć się w słoiki typu twist (zakręcane). Dokładnie je myjemy i wkładamy do nich porcje mięsa zalewając sosem własnym (sosu nie powinno być zbyt dużo, najlepiej do 1/3 wysokości słoika). Ich wielkość zależy od tego dla ilu osób gotujemy. Osobiście najczęściej robię porcję na 3 osoby. Słoiki mocno zakręcamy i wkładamy do dużego garnka wypełnionego wodą. Powinna ona sięgać do ok. 3/4 wysokości słoika.

                      Następnie gotujemy słoiki pod przykryciem przez 20 min. Po tym czasie wyłączamy gaz i pozwalamy wystudzić się im do temperatury pokojowej. Czynność tę wykonujemy jeszcze 2 razy, czyli robimy to w sumie trzy razy przez trzy kolejne dni. Jest to bardzo ważne, żeby nie gotować słoików od razu po tym, jak się ostudzą, tylko odczekać ok. 24 godzin do kolejnego gotowania.

                      Sprawdzamy wieczko każdego słoika. Jeżeli jest wklęśnięte to znaczy, że wszystko jest w porządku. Tak zawekowane mięso możemy przechowywać przez kilka tygodni nawet w wysokich temperaturach. Będąc na wycieczkach w Chorwacji, we Włoszech oraz na Korsyce miałem ze sobą w ten sposób przygotowane jedzenie i mimo, że temperatury powietrza spadały poniżej 30 stopni tylko w nocy, zachowało świeżość i wspaniały smak.

                      Mięso najlepiej podawać z makaronem, kaszą lub ryżem. Do potrawy dobrze dodać jakiś sos. Na szczęście nie musimy go sami przygotowywać, ponieważ w sklepach za małe pieniądze znajdziemy całą gamę sosów z torebki.

                      • Zamieszczone przez majowamama
                        W kraju to jeszcze rozumiem, bo to takie samo jedzenie, jakie znam, ale na zagranicznych wakacjach najistotniejszym elementem wycieczki jest dla mnie właśnie tamtejsza kuchnia, choćby koszmarem była i groziła niestrawnością.
                        Zwiedzanie i baseny są dla mnie mocno drugorzędne

                        Jedno nie wyklucza drugiego. W ciągu dnia zjada się 3-4 posiłki. A takie weki to duża wygoda (w kraju gdzie jest siesta i w porze od 13 do 19 możesz zjeść tylko odgrzewaną lasagnie lub pizzę, frytki czy hamburgera). Zawsze można poznawać tamtejsze smaki na spacerze w okolicach kolacji. A wekowy obiadek podać wyjącym dzieciakom po powrocie z basenu (dzieciaki w stanie nie nadającym się do restauracji).

                        • Zamieszczone przez majowamama
                          nie czuję tego 🙂
                          Wolałabym kupić coś, czego nie ma u nas w tamtejszych sklepach. Nawet na zapas na drugi dzień, niż ciągnąć ze sobą słoiki z tym, co jem na co dzień

                          Bo nie masz mięsożernej córki w perspektywie przebywania 2 tygodnie w mało mięsożernym kraju. Ja robię tylko dla dzieciaków.

                          • Zamieszczone przez majowamama
                            Wolałabym kupić coś, czego nie ma u nas w tamtejszych sklepach. Nawet na zapas na drugi dzień, niż ciągnąć ze sobą słoiki z tym, co jem na co dzień

                            Co do Włoch, to się zgodzę. Ja dużo kupowałam i uznałam, że słoików miałam za dużo. Jeden wrócił, a spokojnie wróciłoby więcej. Robiłam zapiekane bakłażany, sałatki z melona, itp. Tylko chciałabym zobaczyć jak dajesz moim dzieciom zapiekankę z bakłażana. Normalnie 1000 PLN za spróbowanie. Do tego taki obiad po plaży masz w 5 min, dzieciaki najedzone, ty odpoczywasz. Potem, za 3 godziny, z nowymi siłami możesz stanąć do garów i coś wymyślić z produktów lokalnych. I ja tak robiłam. A weki używałam jako półprodukt – czyli gotowe mięso łączyłam z warzywkami ze sklepu. Szybciej i sporo taniej, bo jednak mięso za granicą jest drogie. Do tego to teściowa mi weki robiła, więc nie były to smaki jakie ja jem na co dzień. Next yaer też wezmę weki, ale mniej.

                            Jesli chodzi o Chorwację to jednak tamtejsze jedzenie było podłe. Mięso w sklepie śmierdzące. Nic ciekawego w sklepie z lokalnych produktów nie znalazłam poza serem żółtym za ok 100 pln/kg. Reszta to salami i mortadela. Weki niezbędne.

                            • Zamieszczone przez majowamama
                              Na zagranicznych wakacjach najistotniejszym elementem wycieczki jest dla mnie właśnie tamtejsza kuchnia, choćby koszmarem była i groziła niestrawnością.

                              Ja Cię rozumiem, bo kuchnia jest zawsze bardzo ważna dla mnie i świetnie móc się inaczej pożywić. Jednak mąż tknie żadnej ryby (o mięsie nie wspomnę), syn musi mieć mięsko.

                              Jeden vege absolutnie, drugi absolutny mięsożerca.
                              W sumie jedynym krajem, gdzie ich gusta mogę pogodzić (i weków nie brać!) to chyba są Włochy.

                              Makaron zjedzą obaj (zgadnijcie, co często gości u mnie na stole).

                              • Do Cro dla młodej wiozę mięso i obowiązkowo serek Bieluch i wiejskie jaja. Młody wiezie ser żółty i chleb tostowy plus toster i będzie się tam pizzą zajadał, bo tam tania jest.
                                Ja się nastawiam na owoce i rybki z grilla.
                                Małż na rakiję.

                                Nie sposób nie brać żarcia z Polski bo 1. byśmy zbankrutowali, 2. cięzko trafić w gusta dzieciaków.

                                • My właśnie po 3-tygodniowym pobycie we Włoszech.
                                  Śniadania robiliśmy sami, więc różnie, ale już na kolację lub obiadokolację moje dzieci jadły… zgadnij co?… oczywiście makaron lub spaghetti ragu (oni tak nazywali to co znamy jako bolognese).
                                  RAZ udało mi się ich przekonać, żeby wzięły zamiast tego risotto.

                                  Na obiad było za gorąco, więc w porze obiadowej chodziliśmy na LODY (NAPRAWDĘ najlepsze na świecie).
                                  Inaczej pewnie jedliby ten makaron 2 razy dziennie.

                                  W innych krajach nie miałam tego typu problemów – jedli lokalne różne rzeczy.

                                  • Zamieszczone przez ciapa
                                    Do Cro dla młodej wiozę mięcho i obowiązkowo serek bieluch i wiejskie jaja, młody wiezie ser żółty i chleb tostowy plus toster i będzie się tam pizzą zajadał bo tam tania jest 😀
                                    Ja się nastawiam na owoce i rybki z grilla
                                    Małż na rakiję 🙂

                                    Nie sposób nie brać żarcia z Polski bo 1. byśmy zbankrutowali, 2. cięzko trafić w gusta dzieciaków

                                    No ja też zrobię weki:) inaczej miałabym problem z żywieniem przychówku.

                                    Zamieszczone przez kurczak
                                    My właśnie po 3 tygodniowym pobycie we Włoszech.
                                    Śniadania robiliśmy sami, więc róznie ale już na kolację lub obiadokolację moje dzieci jadły… zgadnij co?… oczywiście makaron lub spaghetti ragu (oni tak nazywali to co znamy jako bolognese).
                                    RAZ udało mi się ich przekonać żeby wzięły zamiast tego risotto…

                                    Na obiad było za gorąco więc w porze obiadowej chodziliśmy na LODY 😀 (NAPRAWDĘ najlepsze na świecie)
                                    (inaczej pewnie jedliby ten makaron 2 razy dziennie ;))

                                    W innych krajach nie miałam tego typu problemów – jedli lokalne różne rzeczy…

                                    Czyli za rok…Włochy!:D

                                    • Dzień dobry, czyli jeśli chcę wziąć kilka słoików na letni wyjazd to pasteryzować raz? dwa razy?

                                      • Dania w słoiki na wyjazd

                                        Dziewczyny, za tydzień wyjeżdżam do Chorwacji i chciałam zrobić kilka obiadów w słoiki, na miejscu tylko podgrzać żeby mieć szybkie gotowe danie – po pierwsze to oszczędność a po drugie jak ktoś był to wie, że tam strasznie ciężko dostać mięsko, a jak jest to w takiej cenie, że głowa mała, knajpki też zwiedzimy, ale fajnie zjeść coś swojskiego.
                                        Podrzućcie jakieś fajne i smaczne pomysły – oprócz sosu do spaghetti i klopsów w sosie pomidorowym 😉 i nic z ryżem/do ryżu, bo za nim nie przepadam.
                                        No i mam pytanie, czy sos szpinakowy na śmietanie mogę zasłoikować (tylko ja dodaję całą śmietanę i jeszcze ser pleśniowy lazur błękitny do smaku), czy mi się zepsuje?
                                        Będę bardzo wdzięczna za pomoc 🙂

                                        • a może pieczone mięsko, coś w stylu gulaszu

                                          można z ziemniakami albo z kaszą 🙂

                                        • Moim zdaniem to dobry pomysł “dla leniuchów” (takich jak ja!). Jeśli już wejdę do kuchni….to na dłużej, z przyjemnością gotuje kilka obiadów, a następnie przekładam je do słoików:)

                                        • My na wyjazd robilismy fasolkę po bretońsku i włąśnie klopsy w sosie pomidorowym (jedlismy z makaronem). Może być też tradycyjny bigos czy leczo.

                                        • Dobre będzie też leczo (np. cukinia+cebula+papryka). Możesz je wtedy jeść z makaronem, ryżem albo ziemniakami a nawet będzie dobre jako sałatka do grilla. Polecam Ci też blog [edycja], na którym z pewnością znajdziesz wiele inspiracji kulinarnych.

                                      Znasz odpowiedź na pytanie: Obiady na wyjazd: Jak robić weki w słoikach?

                                      Dodaj komentarz

                                      Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                      Logo