8-latek sam w mieście.

Napiszcie, co o tym myślicie, bo m. mnie lekko wysmiał – “na jakim świecie ty żyjesz”….
Dziś o 16 zaczepił mnie chłopczyk, żeby przeczytać mu, o której ma autobus, bo nie dosięgnie do rozkładu jazdy. Autobus był 5 min temu, następny za godzinę, ciemno, zzzzzimno, wieje, dziecko zmarznięte, z sinym nosem…
Od słowa do słowa – chłopczyk ma 8 lat i wraca autobusem ze szkoły, w zasadzie na drugi koniec miasta.
Pytam, czy zna telefon do domu, to zadzwonimy z mojej komórki po rodziców, mówi, że nie zna do taty, a do mamy? – mama za granicą…
Strasznie żal mi się go zrobiło, zaproponowałam, że go odwiozę, ale on nie chciał, powtarzał, że musi skasować bilet Wydedukowałam, że tatuś sprawdza, czy nie jechał na gapę
Zabrałam go do domu (widzę przystanek z okien) żeby się zagrzał choć trochę, przyszedł, posiedział,pobawił się z dziećmi, pojechał o 17….. Noc już ciemna całkiem…. Nie dał się namówić, żeby go podwieźć….. 🙁
Kurcze, to tylko 8 latek 🙁

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: 8-latek sam w mieście.

  1. po jakim numerze?

    • wg mnie chopiec jest niedopilnowany, takie rzeczy nie powinny się zdarzac 8-miolatkom.

      I choć rozumiem twoją postawę, tez chciałabym go odwieźć lub zaprosić do domu, to zły znak, że zgodził się na to zaproszenie. Jako jego rodzic nie byłabym z tego zadowolona.

      ja również jestem dzieckiem z kluczem na szyi, sama robiłam śniadania i obiady w podstawówce, ale miałam blisko do szkoły, wszyscy sąsiedzi żyli blisko siebie i wiedzieli że dziecko sąsiada właśnie wraca ze szkoły, no i truizm – były inne czasy, pod moją szkołą nie stał diler narkotyków ;-(

      • Zamieszczone przez kotuś

        Tak, kiedys były inne czasy i było to normalne.Dzieci musiały byc bardziej samodzielne.teraz nie pozwoliłabym sobie na coś takiego stanęłabym na rzesach,żeby to zmienić,ale niestety czesto pogoń rodziców za kasą skazuje dzieci na samotnosc i tak drastyczna samodzielnośc,a ja uważam,że lepiej miec mniej,ale być z dzieckiem

        A ja się z tym nie zgodzę. Gdy miałam 8 lat, moja mama pracowała za granicą, a nigdy nie chodziłam do szkoły sama z kluczem na szyi. Do szkoły jeździłam dwoma autobusami. Tata zawoził mnie zawsze. To nie inne czasy, a sprawa odpowiedzialności rodziców.

        • ja mojej prawie 10-latki nie puszczam samej nigdzie autobusem, czy metrem…. nawet ten jeden przystanek na religie
          a jak miałam może 8lat chodziłam sama z 5-letnim bratem i koleżankami do lasu czy do babci na drugi koniec miasta

          • Zamieszczone przez EwkaM
            u nas do trzeciej włącznie

            nie wiem jak to będzie teraz z odbieraniem dzieci zaprzyjaźnionych, po ostatnim numerze chyba pisemne oświadczenia rodziców będą wymagane

            a co się stało?

            • Mysle, ze nie powinno tak byc. Ja bym bala sie moje dzieci poscic same w tym wieku. Ja bylam dzieckiem wychowanym w malym miescie “pod kloszem” totalnej opieki, do centrum sama poszlam po raz pierwszy majac 10 lat, gdzie moje kolezanki smigaly same juz od pierwszej klasy (wszystko osiagalne na piechote). Klucz na szyi tez od 4. klasy. A moj maz, w pierwszej klasie dojezdzal sam kolejka z gdyni do sopotu. Co rodzina to inna sytuacja. Nie wiem, jak zareagowalabym na taka sytuacje, jaka mialas. Chyba nie zaprosilabym do domu. zreszta sama nie wiem…

              • Kiedyś było inaczej…
                … Albo nasi rodzice mieli mniej wyobraźni:(
                dobrze, że nie byłaś obojętna,… ale źle, że dzieciak musi czegoś takiego doświadczać…

                dziecko nie powinno iść z nikim obcym, zgadzam się z tym… Ale w tym przypadku dobrze się stało, że dzieciakowi nie zapaliła się lampka ostrzegawcza… taka godzina na zimnie to okrucieństwo… poza tym ktoś mógłby mu zrobić krzywdę…

                • Zamieszczone przez makaki4
                  a co się stało?

                  Zamieszczone przez SuperBasiek
                  po jakim numerze?

                  2 dizewczynki się umówiły, że jedna jedzie do drugiej po szkole; niby coś tam mamom wsomniały, ale mamy nic nie ustalily konkretnie; opowiedziały nawet pani, że razem dziś zostana odebranę przez mamę jednej z nich (powiedzmy panią A); ale pani A nie przyjechała, przyjechał mąż (pan A); wychwawczyni wydała mu obie dziewczynki (upewniając się, że dziewczynkę B zabiera do sibie do domu), dziewczynka B mówiła mu, że rodzice jej wiedzą że ona jedzie do dziewczynki A, że mamy przecież się tak umawiały; pan A niczego nie podejrzewając zabrał dziewczynki do domu; po czym w szkole pojawił się pan B i zaczął szukać córki; wychowaczyni już nie było, pani ze świetlicy też nic nie wiedziała (zgodnie z prawdą twierdziła, że dziewczynka B nie dotarła po lekcjach na świetlicę); pewnie szybciej by się sprawa wyjaśniła, ale pan B nie mógł się dodzwonić do pani B; dopiero po 15 minutach nerwówki pani B oddzwoniła do męża i zaczęła sie domyślać, że córka może być o koleżanki; problemem było namierzenie adresu do dziewczynki A (pani A poza zasięgiem)… i tu szkoła się nie popisała, bo wcale nie chciała w tym pomóc (a dane takie przecież w szkole się znajdują);
                  i w końcu nie wiem, czy szkoła ten adres wydała, czy pani A w końcu się odezwała (sama nie mając pojęcia o tym, czy dziewczynki są razem – bo była poza domem)… ale koniec końców dziewczynka B się znalazła;

                  • Zamieszczone przez EwkaM
                    2 dizewczynki się umówiły, że jedna jedzie do drugiej po szkole; niby coś tam mamom wsomniały, ale mamy nic nie ustalily konkretnie; opowiedziały nawet pani, że razem dziś zostana odebranę przez mamę jednej z nich (powiedzmy panią A); ale pani A nie przyjechała, przyjechał mąż (pan A); wychwawczyni wydała mu obie dziewczynki (upewniając się, że dziewczynkę B zabiera do sibie do domu), dziewczynka B mówiła mu, że rodzice jej wiedzą że ona jedzie do dziewczynki A, że mamy przecież się tak umawiały; pan A niczego nie podejrzewając zabrał dziewczynki do domu; po czym w szkole pojawił się pan B i zaczął szukać córki; wychowaczyni już nie było, pani ze świetlicy też nic nie wiedziała (zgodnie z prawdą twierdziła, że dziewczynka B nie dotarła po lekcjach na świetlicę); pewnie szybciej by się sprawa wyjaśniła, ale pan B nie mógł się dodzwonić do pani B; dopiero po 15 minutach nerwówki pani B oddzwoniła do męża i zaczęła sie domyślać, że córka może być o koleżanki; problemem było namierzenie adresu do dziewczynki A (pani A poza zasięgiem)… i tu szkoła się nie popisała, bo wcale nie chciała w tym pomóc (a dane takie przecież w szkole się znajdują);
                    i w końcu nie wiem, czy szkoła ten adres wydała, czy pani A w końcu się odezwała (sama nie mając pojęcia o tym, czy dziewczynki są razem – bo była poza domem)… ale koniec końców dziewczynka B się znalazła;

                    Takie niedomówienie rodziców, ale nerwów kosztowało to sporo ojca tej dziewczynki. Dla dziewczy nek sprawa byla prosta, dzieci czasem potrzebuja konkretnych odpowiedzi.
                    A ten chlopczyk… kolejnym razem, moze zaufac niewłaściwej osobie 🙁
                    U nas rodzice dostaja liste z numerami telefonow wszystkich dzieci w klasie (oczywiscie pierw sie pani pyta czy moze)

                    • Zamieszczone przez kotuś
                      czesto pogoń rodziców za kasą skazuje dzieci na samotnosc i tak drastyczna samodzielnośc,a ja uważam,że lepiej miec mniej,ale być z dzieckiem

                      tylko że jest pogoń za kasą “by mieć więcej” (wtedy zazwyczaj satć na jakąś opiekunkę) a jest też taka “by mieć wogle”…. oczywiście trudno powiedzieć gdzie granica… tam matka za granicą pracująca, być może nie zarabia na jakiś luksus tylko nie ma możliwości dostania pracy na miejscu a ojciec za mało zarabia by ona nie pracowała. Być może nawet ich sytuacja jest taka źe to co zarobią jest na styk i rezygnacja z pracy by więcej czasu poświęcić dziecku wiązała by się z ubustwem. Myślę że wiele tych niedopilnowanych dzieci tych skazanych na samodzelność jest gdzie rodzice gonią za kasą na podstwowe przeżycie a nie na luxus. szkoda że tak musi być :(.

                      • my stawialiśmy na żęsach by J. w takim wieku nie jeżdziła? chodziła sama do szkoły

                        Dopiero od tego roku J. sama jeździe PKS-em (u nas nie ma autobusów) do sąsiedniej miejscowości do szkoły muzycznej (15 minut) zawsze ma mieć właczoną komurkę. Jak dajemy radę to jeździmy z nią ale nie zawsze się da. ma wtedy nam meldować jak skończy gitarę i meldować jak doszła na kolejne zajęcia (ma je jednego dnia ale w róźnych budynkach).

                        piszesz że chłopiec nie chciał byś go podwiozła i tłumaczył się potrzebą skasowania biletu, myślę źe ma zabronine wsiadanie do obcych samochodów bo zawsze bezpieczniej jak poczeka nawet godzinę na przystanku niź wsiądzie z niewiadomo kim do auta. W sumie chyba nie powiedzanu chłopcu źe niepowinien teź z obcym iść do mieszkania.. przcież on Ciebie nieznał…. być może bo tym jak był u Ciebie i nic mu się niestało będzie bardziej ufny i pójdzie do mieszkania z kimś kto go będzie chciał wykoźystać :(…

                        • Zamieszczone przez Malina.
                          Heh, no jak tu takiemu dziecku nie pomóc…też pewnie bym zabrała…co do telefonu do ojca to w sumie też ciężko, bo nie wiadomo jak zareaguje, czy przejmie się losem syna, czy też “go spierze, bo się włóczy po obcych domach”…

                          Własnie i tu też masz rację.
                          Sprawa naprawdę trudna. Pchać się z butami w czyjeś życie czy nie?
                          Zawsze jeszcze zostaje pedagog szkolny. On powinien wiedzieć, chociażby z opinii jakie jest dziecko może lepiej tam uderzyć? Może niech taka osoba pouczy rodzica, wskaże mu zagrożenia. Takie przekazanie prawdy, jednak nie ujawnianie całego zajścia. Coby się dziecku nie dostało a facet może się obudzi.

                          • Zamieszczone przez ja3
                            Własnie i tu też masz rację.
                            Sprawa naprawdę trudna. Pchać się z butami w czyjeś życie czy nie?
                            Zawsze jeszcze zostaje pedagog szkolny. On powinien wiedzieć, chociażby z opinii jakie jest dziecko może lepiej tam uderzyć? Może niech taka osoba pouczy rodzica, wskaże mu zagrożenia. Takie przekazanie prawdy, jednak nie ujawnianie całego zajścia. Coby się dziecku nie dostało a facet może się obudzi.

                            dziewczyny wieszane są tu prawie psy na ojcu a nie wiemy jak sytuacja. Być może ma taką pracę, w której szefostwo krzywo patrzy na jakiekolwiek telefony nawet od dzieci, być może zarabia na styk i nie stac go na kogoś kto by odebrał, być może nia ma w pobliżu babci która by odebrała. Być może to dla niego bardzo tudne że dziecko musi dojeżdżać samo, ale nie ma wyjścia. (jego błąd taki że pewnie powiedział by dziecko z obcymi nie jeździło ale nie ostrzegł by do obch nie chodziło do domu i tu można zadzownić do szkoły by zwrócona uwagę na tego typu sytuację)…

                            nie wiem może ten ojciec w tym czasie siedział przed TV z puszką od piwa ale może jest w trudnej stytuacji i jest mu ciężko z tym że by było na życie (nawet nei na luksusy) żona musiała wyjechać a on został sam z dzieckiem i nie jest w stanie wszytskiego ogarnąć…

                            ja nawet nie wiem czy bym zabrała dziecko do domu, chyba że po kontakcie rodzicem i za jego pozwoleniem… bała bym się że jeśli dziecko zaufa mnie jako obcej osobie zaufa kiedyś innemu obcemu, który już nie będzie miał dobrych intencji :(.

                            żal mi dziecka ale żal mi i ojca i matki, która pewnie wolała by pracować na miejscu koło rodziny…

                            • [QUOTE=awkaminska;2316815]dziewczyny wieszane są tu prawie psy na ojcu a nie wiemy jak sytuacja. Być może ma taką pracę, w której szefostwo krzywo patrzy na jakiekolwiek telefony nawet od dzieci, być może zarabia na styk i nie stac go na kogoś kto by odebrał, być może nia ma w pobliżu babci która by odebrała. Być może to dla niego bardzo tudne że dziecko musi dojeżdżać samo, ale nie ma wyjścia. (jego błąd taki że pewnie powiedział by dziecko z obcymi nie jeździło ale nie ostrzegł by do obch nie chodziło do domu i tu można zadzownić do szkoły by zwrócona uwagę na tego typu sytuację)…

                              Jednak w takiej sytuacji dziecko by chodziło do najbliższej szkoły. Tak uważam. Moze się zadzyć, że jest trudna sytuacja, że dzicko zostaje samo ( nawet na noc, młodsze, – znam taki przypadek). Jednak w miastach szkół jest dużo i gdy nie mogę zapewnić bezpiecznego dojścia do szkoły jak i powrotu to wybieram szkołę z najkrótszą trasą. Takie jest moje zdanie.

                              A co do wieszania psów na ojcu. Nikt tego nie robi tylko roważamy wszystkie możliwe sytuacje.

                              Uważam jednak, że jest to niebezpieczne dla dziecka. Tym bardziej, że jest on bardzo łatwowierny. A podjęcie decyzji przez beamame jest zapewne trudne. Nigdy nie wiadomo jakie będzie miała ona skutki.

                              • Zamieszczone przez AHJP

                                U nas rodzice dostaja liste z numerami telefonow wszystkich dzieci w klasie (oczywiscie pierw sie pani pyta czy moze)

                                tak było u nas w przedszkolu, dążę do tego, żeby było i w szkole

                                (lista się robi )

                                Znasz odpowiedź na pytanie: 8-latek sam w mieście.

                                Dodaj komentarz

                                Angina u dwulatka

                                Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                Czytaj dalej →

                                Mozarella w ciąży

                                Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                Czytaj dalej →

                                Ile kosztuje żłobek?

                                Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                Czytaj dalej →

                                Dziewczyny po cc – dreny

                                Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                Czytaj dalej →

                                Meskie imie miedzynarodowe.

                                Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                Czytaj dalej →

                                Wielotorbielowatość nerek

                                W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                Czytaj dalej →

                                Ruchome kolano

                                Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                Czytaj dalej →
                                Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                Logo
                                Enable registration in settings - general