Post o mężach się rozrasta, mój tam widzę, ze robi furorę, ale mam wyrzuty sumienia, więc napisze o sobie:
– uważam, że tylko ja umiem powiesić pranie prawidłowo (no, w końcu to wielka filozofia)
– pomalowałam okna sprajem “śniegowym” w choinki i tak są pomazane od swiąt bo rysować to ja nie umiem
– gadam do psa, przy co szóstym zdaniu zadając jej pytanie “A jak Ty się właściwie nazywasz? Aaaaaaaa, Dharma!”
– kocham prasować (słowo)
– do zepsutej zmywarki mówię “No, laska, nie rób jaj, bo ci te gary przyrosną, ja ich nie umyję”
– przy sprzątaniu akwarium łowię rybkę ręką (a nie siteczkiem) uzbrojoną w różową rękawicę do łokcia. Bidula się już nawet nie trzepie…
– nie mogę kupić dobrej końcówki do odkurzacza, bo mi się nie chce sprawdzić średnicy rury, więc mamy już w domu 7 końcówek i żadna nie pasuje. jakby ktoś chciał to służę
– nie umiem kupować biletów na autobus i tramwaj; ostatnio odstawiłam auto do warsztatu i poszłam do kisoku kupić bilety i zwierzam się pani “bo ja jadę na aerobik na ulicę Powstańców i chciałam kupić bilet”
– na pytanie jakie mam auto odpowiadam najpierw “Ciemnozielone”, a dopiero potem “Ford”
– kiedys weszłam do dyrektora i powiedzialam:” Nie pamietam, po co przyszlam,ale skoro juz jestem, to coś wymyslę”. Płakał z 5 minut….
No dobra, starczy, bo już mi wstyd
Monika i Basia (22.09)
45 odpowiedzi na pytanie: A co durnego my robimy?
Re: A co durnego my robimy?
Ja właśnie zaczęłam płakać ze śmiechu,a kiedy skończę,to… Nie wiem…jesteś niemożlwa…
Aga i Dominika 5.12.2001
Re: A co durnego my robimy?
no nieźle!
Ja w porównaniu z Tobą to jestem smutasem choć np. jak dzwoni telefon w domu nie zastanawiając się odpowiadam z imienia i nazwiska i stopuję na stanowisku… (W pracy odbieram sporo telefonów).
Nie pamiętam PINu do karty płatniczej (myli mi się z Pinem do komórki i Pinem do wejścia do komputera wszystkie zaczynają się na 94 lub 96 lub 92 w sklepie wyciągam więc karteczkę itd…
Do pani dyrektor mówię często pani doktor
Więcej grzechów nie pamiętam
Agnieszka z córeczką Kasią ur. 13/07/2003
Re: A co durnego my robimy?
Widze, ze nasi mezowie robia mnostwo dziwnych i smiesznych rzeczy, a my prawie wcale…
Troche wydaje mi sie to podejrzane hihi…
cudze widzimy, a nasze jakos nam umykaja 🙂
Ania, Igor (7 m.) i Lef (18.08.04)
Re: A co durnego my robimy?
Ja:
– mie znam numeru do siebie na komórkę;
– często mylę się w adresie zamieszkania, mieszkam pod 68 a nie wiem czemu zdarzyło mi się już wysłać koleżanki pod 64
– pinów nie pamiętam (jak mi sie telefon rozładuje do końca to muszę wyciągać z głębokich pudeł ten numerek)
– lubiłam ale teraz mi przeszło wstawać o 5 rano
– i lubię sprzątać
Paulina i Majeczka 2 października
Re: A co durnego my robimy?
Najdurniejsze co zrobiłam ostatnio to wyszłam od fryzjera i nie zapłaciłam. Mój mąż na drugi dzień poszedł i uregulował – bylo mi bardzo wstyd.
Re: A co durnego my robimy?
– depiluję włosy na nogach pęsetką bo sie boję depilatora na rękach zresztą też
– dywany piorę w pralce, zresztą wszystkie kurtki i płaszcze też – szczególnie jeśli jest na nich napisane pranie chemiczne 🙂
– cały dzień gadam – do Mikołaja, do męża – a jak ich nie ma to do psa – a jak jego nie ma to do siebie
– mam szczęsie do wariatów i zboczeńców na ulicy, z którymi zawsze sie wdaje w dyskusje a potem uciekam
– panicznie sie boje robić prawo jazdy więc zawsze jak jest o tym mowa (oczywiście mąż) to mam skręconą kostkę
– najpierw coś mówię potem myślę
– najpierw cos robię potem myślę
– zawsze obgaduję kogoś kto właśnie za mną stoi
– ostatnio powiedziałam “kurwa” na korytarzu mojej uczelni a własnie przechodził dziekan i szczelił mi wykład że to jest uczelnia pedagogiczna i jaki ja daję przykład
– nie jestem asertywna :(( i jak ktoś coś ode mnie chce to nie potrafie odmówić i strasznie kłamię i tak sie zaplątuję że już nie wiem co komu powiedziałam i zawsze kłamstwo wychodzi na jaw a ja wychodze na najgorszą świnie
– śpiewam Mikołajowi zboczone piosenki typu – wlazł kotek na kotka – bo innych nie umiem
– dzisiaj Mikołajowi dałam śliwkę gotowaną na parze – mam nadzieje że nic mu nie będzie
I w ogóle to mam nadzieje że Mikołaj po mnie nie odziedziczył charakteru
Kaska i Mikołaj 18.09
Re: A co durnego my robimy?
no to niezła z Was para :)) całkiem dopasowana i… zabawna :))
– ja na pewno mylę imiona dzieci i wychodzi mi czasem Stadzio i Tasio zamiast Tadzio i Stasio; ale i do Basi zdarzyło mi się powiedziec Tadziu 🙂
– ignoruję prośby mojego męża, żeby nie jeść przy komputerze, a na jego narzekanie odpowiadam “taka jestem i za to mnie kochasz” 🙂
oj chyba jakaś nudna jestem… zapytam męża o te durnoty…
Ola+Staś+Tadzio+Basia
Re: A co durnego my robimy?
hihihi jestem Monika twoja fanka:)) a juz co do prasownia to podizwiam :))
Dorota i Zosia <16.07.2003.>
Re: A co durnego my robimy?
– myle słowa ja cos mówie i sie nie moge dogac (dni tygodnia, imiona osób, generalnie rzeczowniki) czasem trzy razy strzelam az dobre słowo powiem
– pinu do karty raz zapomniałam – pierwsze zakupy po porodzie i stalam przy kasie w tesco….bez pieniedzy. no ale sobie przypomniałam. na szczescie
-numeru do siebie tez nie znam
-raz chciałam sobie zrobic zimny okład z puszki ananasa. i wylałam sobie wszystko na głowe bo była otwarta.
Re: A co durnego my robimy?
a ja:
od keidy pojawila sie Ola do kota potrafie powiedziec o swoim mezu: patrz tatus przyszedl a do Oli, zaraz Pan przyjdzie
– czesto spiewaam tak glosno w domu, ze sasiadka ostatnio mnie zapytala czy moglabym ciszej
Re: A co durnego my robimy?
Ja nie kojarze jakis durnot czynionych przeze mnie, bo siebie jest ciężko oceniać. Mam zato ciekawą umiejętnosć, która jest związana z faktem iż szybciej myśle a jężyk nie nadąża i tak oto tworzę nowe słowa. Wielu nie pamiętam, ale podam te 2 przykłady:
– wędróżować ( nie mogłam się zdecydować na wędrówkę czy podróż)
– samaluch (samochód maluch).
,
Re: A co durnego my robimy?
przyznaje sie…..
kiedys z mezem wypozyczylismy lodke..i plywamy po jeziorku..on lowi rybki.. A ja leze..moim zadaniem bylo opuszczac kotwice i ja podnosic..
co jakis czas zmieniamy miejsca by…ryby nie braly hehhehe
i tak w pewnym momencie..plyniemy w inne miejsce..maz rusza pelna para…silnik wyje ale posuwamy sie slimaczym tempie….ja juz w strachu ze nie doplyniemy do brzegu i oczywiscie utopimy sie na srodku jeziorka…w koncu…doplynelismy do miejsca gdzie…ryby mialy brac…maz mowi..zarzuc kotwice… A ja mu mowie….JUZ ZARZUCONA…!! wiec tym sposobem przeplynelismy pol jeziorka z kotwica sunaca po dnie..hehe
druga glupota…to chcialam ugotowac szybko jajko…i wlazylam cale do mikrofalowki…!! i wiecie co bylo dalej..dodam ze mikrofalowka byla nowiutka..pierwszy dzien w domu i oczywsice cos sie popsulo po wybuchu!!
tyle…wiecej nic nie pisze:-)
KaSieK i MaRtuSia
Re: A co durnego my robimy?
Rycze ze smiechu a jeszcze nie czytalam dalej!!!!!!!!!!!!1111111
Asia i Oliwierek 14.01.2004 r
Re: A co durnego my robimy?
Oj tak. Trudno pisać o własnej głupocie Muszę zapytać mężowskiego o obiektywną opinię, a z tego co sobie akurat przypominam to:
– kiedy dowiaduję się, że ktoś ma nas odwiedzić rzucam się do sprzątania; potem zawsze nie mogę czegoś znależć bo w ferworze walki z bałaganem chowam coś w dziwnym miejscu
-kiedy robię sobie żarełko nigdy nie wiem na ile akurat będę miała ochotę i z czym; wyciągam z lodówy wszystko co jest lecę na forum i dorabiam kolejne kanapki w trakcie czytania, po czym wchodzi mój mąż i marudzi, że znowu cały blat zastawiony, żarcie nie schowane do lodówki, a ja znowu przy komputerze
– po każdym posiłku dorabiam sobie kromkę chleba z dżemem
– obgryzam skórki przy paznokciach czasem do krwi ; ręce potem wyglądają tak koszmarnie, że wstydzę się je pokazywać
– w wieku 17 l zrobiłam prawo jazdy; od tego czasu siedziałam za kierownicą zaledwie kilkanaście razy; po tym jak przejechałam 4 km na hamulcu ręcznym stwierdziłam, że nie nadaję się na kierowcę; zaznaczam, że zauważyłam to dopiero kiedy wjechałam do garażu, a z kół unosiły się kłęby dymu; a w czasie jazdy zastanawiałam się dlaczego ludzie na ulicy tak dziwnie patrzą na mój samochód
W tej chwili nie mogę soboie już więcej przypomnieć ale pewnie jest tego jeszcze sporo.
Bożenka i Ewunia (05.11.2003)
Re: A co durnego my robimy?
Jeju, dziewczyny, ale sie usmielam z waszych opowiesci
Ciezko tak pisac o sobie, ale sprobuje:)
– czytam 10 ksiazek naraz i zadnej nie koncze
– wypozyczam filmy na ktorych z reguly zawsze zasypiam
– kiedys w kinie na “gwiezdnych wojnach” zasnelam juz na reklamach poprzedzajacych film i tak glosno chrapalam, ze podobno co chwile ktos prosil meza by mnie uciszyl
– zapomnialam o wlasnej maturze ustnej z biologii i nie poszlam (na szczescie mialam wspaniala pania dyrektor, ktora znala moje roztargnienie i zadzwonila do mnie,kiedy komisja nie mogla sie mnie juz doczekac, z pytaniem czy w ogole zamierzam przyjsc… Nie bede zanudzala opowiescia, co sie dalej zdzarzylo, ale sprawa zakonczyla sie dla mnie pomyslnie, tego samego dnia zdalam ten egzamin na 5 🙂 )
– wstyd przyznac, ale mam na swoich polkach z ciuchami ogromny balagan, ale kiedy tylko posprzatam za dwa dni, znowu wszystkie ciuchy sa wymieszane, po prostu w tym chaosie lepiej cokolwiek odnajduje.
Narazie to tyle, jak cos wiecej mi sie przypomni, to dam znac
colora + Szymonek (22.10.03)
Re: A co durnego my robimy?
Moje najlepsze “występy” są związane z nauką jazdy samochodem – mam prawo jazdy od 12 lat ale jeżdżę od 2, zaczynałam w bólach:
jak robiłam kurs 12 lat temu, włączałam kierunkowskaz prawą ręką – intruktor sugerował, że wygodniej byłoby mi nogą
w naszym starym samochodzie zeskrobałam paski ogrzewania tylnej szyby (była zamarznięta od środka), jak mąż zapytał z bólem dlaczego to zrobiłam, powiedziałam, że myślałam, że to dekoracyjne
w starym samochodzie nie było lusterka w środku (urwało się), jak się przesiadłam do nowego długo bałam się w nie spojrzeć – dekoncentrowało mnie…
kiedyś coś mi się tłukło w bagażniku, huk był straszny, zamek się zaciął więc poprosiłam męża, żeby zajrzał do bagażnika i zabrał to coś – a to rura wydechowa mi się prawie urwała…
jestem mistrzem świata w błądzeniu na każdym dystansie – zdarzyło mi się nie trafić do Szczyrku (12 km stąd), zabłądzić wracając z Krakowa (prosto jak strzelił!) a nawet raz – wracając z pracy do domu (czy usprawiedliwia mnie fakt, że mieszkałam tu wtedy od 2 miesięcy dopiero?…)
kiedyś jechałam w korku za autobusem MPK, powolutku, powolutku i – zjechałam za nim do zatoczki, dobrze, że nie zabrałam nikogo z przystanku…
bardzo bałam się, że ktoś w pracy poprosi mnie, żeby go podwieźć i zobaczy jak beznadziejnie jeżdżę, dlatego wszystkim opowiadałam jaki kiepski ze mnie kierowca (żeby zniechęcić!), kiedyś w końcu kumpel poprosił, żeby go podrzucić, jak jechaliśmy w pewnym momencie powiedział “na rondzie w lewo, tylko wiesz, najpierw objedź dookoła”…
… mogłabym tak pisać i pisać, teraz jest już lepiej ale początki mojej kariery kierowcy były bardzo trudne.
Reno & Nadia (07.02.2004)
Re: A co durnego my robimy?
no ja tez lubie prasowac, do tego dołożyc mozna fakt ze bedac w stanach wezwalam straz pozarna zeby wyjeli wtyczke z gniazdka w piwnicy bo balam sie sama. Jechalam kiedys na kapciu przez pol miasta i cieszylam sie ze wszyscy do mnie mrugaja – jacy oni fajni. nie nawidze rodzynek i wyniucham je jak ogar naodleglos przy czym napewno je wypluje gdziekolwiek bym nie byla jak tylko jakas mi sie trafi, a jak spie to musze miec cos miedzy nogami (bez brzydkich mysli) nachetniej kołdre, bez tego nie zasne. to chyba na tyle
pozdrawiam,
Beata i Filip 19,07,2003
Re: A co durnego my robimy?
jestem twoją fanką!!!
Monika i Basia (22.09)
Re: A co durnego my robimy?
– wiecznie mi coś leci z rąk (w ciąży spotęgowane na maxa)
– wytłukłam 6 kompletów szklanek do long drinków w niecałe 2 lata, małżonek w końcu kupił pancerne, jak mi jedna ze zwykłych pękła w ręce i musiał w niedziele rano zawieźć mnie na szycie do szpitala
– jak jade za TIRem zwlaszcza w trasie powyzej 100 km to trzeba mnie pilnowac bo potrafie sie przykleic do takiego kolosa i jechac ZA NIM bez wzgledu na jego predkosci i kierunek (raz tak dojechalam z czestochowy do radomia zamiast do warszawy)
– wyrywam śrubokret męzowi z reki jak trzeba cos naprawic
– lubie zmywac
– tylko ja umiem wieszac pranie
– tylko ja umiem prasowac – byly proby scedowania prasowania na osobe trzecia ale za kazdym razem kończyło sie to tym, że prasowałam wszystko jeszcze raz
– paniecznie sie boje latac samolotem (a rocznie sporo latam) i zawsze próbuje uciec z okęcia
– zmieniam haslo do skrzynki mailowej, pin, cokolwiek i natychmiast zapominam nowego.
– posiadam rottweilera a jak męza w domu nie ma na noc to zamykam sie na wszytskie zamki i włączam alarm (mieszkanie w bloku).
reszty nie pamietam.
magda_nadal_na_oczekujacych
Re: A co durnego my robimy?
uśmiałam się !!!! widzę, że wszystkie jesteśmy prawdziwymi kobietkami. nudno by było bez nas na świecie.
rzeczy, które w sobie lubię:
-oczywiście – tylko ja piorę i prasuję, inni mi albo popsują pralkę albo źle wyprasują
mam prawo jazdy od 5 lat, jechałam może kilknaście razy, a przed każdą planowaną jazdą dostaję ostrego bólu brzucha(teraz chce kupić automat, takie zaklinanie węży)
nie pamiętam numeru komórki a piny wszystkie dawno mi się pomieszały
ostatnio zmyłam sobie makijaż płynem do kąpieli iumyłam zęby kremem do rąk
boję się wchodzić do piwnicy, bo mnie pająki zjedzą(chodzę tylko z mężem)- kiedyś uciekłam z krzykiem do góry, jak mi wyskoczył taki konkretny egzemplarz z worka pod ścianą
niania na lodówce ma kartkę A4 a tabelkami do wypełnienia – jedzenie, spanie, picie, kupki itp
więcej grzechów chwilowo nie pamiętam. mam szczęście, że mam małżonka – realistę, który wiele moich pomysłów sprowadza na ziemię…
Znasz odpowiedź na pytanie: A co durnego my robimy?