Adopcja -(co jest w mojej glowie)

tak jak w tytule. Chce sie z wami podzilic moimi rozsterkami, myslami. Poprostu wygadac.

Czy myslicie czasami o adopcji dziecka, rodzinie zastepczej?

My juz kiedys probowalismy, jak Adrian mial niecale trzy latka. Przezylam wtedy koszmar. Przesluchanie przez psychologow to byl koszmar, odchorowalam je zalamaniem i przez tydzien ryczalam… Nie zostalismy zakwalifikowani na rodzine zastepcza. Wszystko wypadlo okropnie. Po tej rozmowie sama sobie nie dalam bym chyba dziecka. O Pracy— Powiedzialam ze do pracy sie nie wybieram bo nie chce zeby dzieci chodzily “z kluczem na szyji”. O kolejnym dziecku biologicznym — Maz powiedzial ze nie chce zebym sie meczyla przy porodzie tak jak przy pierwszym. O zarobkach —- Maz chociaz ma prace na caly etat na dokumentach ma wpisane pol. Chore dziecko—– ja ze owszem ale….. (bedzie dalej napisane), Jakie dziecko?—-dziewczynka, ok. trzy latka
Same zle odpowiedzi….

Bylam wtedy taka glupia, albo niedoinformowana

Powiedzieli -chore dziecko, a ja wyobrazilam sobie dziecko w stanie krytycznym, lezace na lozku, wcale nie wtajace, bez zadnego kontaktu, cos podobnego do spiaczki. Gdybym wiedzial ze to wcale nie o takie dzieci chodzi. Bylam przerazona., bo przeciez nie dala bym rady! A kto by dal?! Chyba nikt…

W “Pani Domu” jest akcja adopcyjna. Sa zdjecia dzieci z opisana krotko historia. Sa chore dzieci- dziewczynka karzelek, chlopczyk z bezwladnymi nozkami, opozniony w rozwoju nastolatek, dziewczynka majaca oboje rodzicow opoznionych umyslowo, malenstwo z porazeniem mozgowym…
Gdybym ja wtedy wiedziala co oni maja na mysli mowiac chore dzieci!
A oni mi zadawali takie glupie pytania- a czy moze byc z wada wzroku, a niedoslyszace, a bez reki, a z rodziny alkoholikow, narkomanow, uposledzone…
Tak. Ja kretynka na wszystko odpowiedzialm tak tylko jak powiedzieli uposledzone, to myslalam ze im chodzi o takie dziecko ktore lezy bezkontaktowo jak ta kobieta, amerykanka, co umarala kilka przed Papiezem. Nie pamietam imienia. I powiedzialm ze -NIE- A przeciez tak chorego dziecka to nawet nie dali by do adopcji ani do rodziny zastepczej

Macie ta “Pania Domu” z dziecmi ktre szukaja rodziny?

Postanowilam ze sprobujemy jeszcze raz. Dlaczego pisze-JA a nie MY? Bo moz sie boi ze znow bedzie tak samo: koszmar u psychologow, potem ja sie zalamie i bede ryczec, odmowna decyzja itp. czyli powtorka!
Albo co gorsza, jakas nadzieja, a potem odmowa.

Wiem ze powinnam wejs na strone o adopcji i tam napisac, zapytac i napewno to zrobie, ale wolalam najpierw tu napisac

Anielka ma 2 lata i jest jak to nieladnie napisali -karzelkiem. Jest sliczna i jest moim marzeniem! Napisalam juz list, ze jestesmy chetni przyjac ja do naszej rodziny. Ja tego pragne najbardziej na swiecie! Maz tez chce, nawet Adrian chociaz jest typem samotnika. Nie lubi obcych, nawet za Julia, moja bratanica zbytnio nie przepada. Ale jak powiedzialm ze Anielka byla by jego siostrzyczka i mieszkala z nami to tez by tego bardzo chcial. Juz narysowal dla niej obrazek, marzylismy jakby bylo cudownie razem.
Znowu nadzieja, obawa, strach. A jeslli nawet nie odpisza na ten list? Jesli nie spodoba im sie to napisalam w imieniu naszej rodziny? A jesli zaprosza na rozmowe i znowu cos zle wyjdzie? Nie, napewno nawet nie odpisza! A moze list gdzies zaginie? I tak wysle polecony!
Napewno takich listow od osob chetnych zaadoptowac Anielke dostana duzo… A ja mam taka mala iskierke nadzieji!

Teraz bede sie musiala pilnowac. Jak list dojdzie do Domu Dziecka- za posrednictwem gazety- to napewno najpierw skontaktuja sie z Pomoca Spoleczna i bedziemy pod nadzorem. W najmniej odpowiedzim momencie wpadna do domu,- a moze bedzie nieodkurzone, ja byle jak ubrana Albo uslysza pod drzwiami jak krzycze na Adka. Mysimy nad soba popracowac. Dom ma blyszczec, bedzimy mowic polglosem, milo i spokojnie. Jak tozrobic jak trzy mocne charaktery mieszkaja pod jednym dachem?!
Musimy zrobic wszystko co tylko mozliwe, starac sie z calych sil, pracowac nad soba i storzyc bezpieczny, cieply dom. Moze jest szansa ze Anielka bedzie mogla byc czescia naszej rodziny, bardzo tego pragniemy, dali bysmy jej z siebie wszystko. Cala milosc, czas, zainteresowanie. Moze Anielka nas zechce na swoja rodzine? Czekamy z otwartymi sercami.

Napewno wiele osob napisze ze chce ja zaadoptowac, boje sie ze nas odrzuca, ale wiem ze musza przeciez wybrac najlepsza rodzine.
Im wiecej o niej mysle tym bardziej jest mi bliska. Marze zeby byla moim dzieckiem

Moze modlcie sie, trzymajcie kciuki zeby cos z tego wyszlo, zeby chociaz odpowiedzili na list. Wtedy bedziemy mieli jakas szanse. Jesli macie jakies rady ktore by mogly pomoc chetnie wyslucham.

Mogla bym pisac jeszcze dlugo tyle teraz mysli jest w mojej glowie.

I przepraszam ze tak duzo, tak haotycznie i napewno nieskladnie, jestem strasznie rozemocjonowana


Jola i Adrian (30.10.2000)

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Adopcja -(co jest w mojej glowie)

  1. Re: Adopcja -(co jest w mojej glowie)

    Może spróbuj szukać terminem łacińskim – karłowatość to NANOSOMIA

    Agata i Ania (7.09.2004)

    • Re: Adopcja -(co jest w mojej glowie)

      Dobrze, że są tacy ludzie jak Ty i Twoi najbliżsi. Mam nadzieję, że uda Wam się pokonać całą biurokrację i już niedługo Anielka bedzie z Wami.
      Trzymam kciuki za Was, abyście się nie poddawali i za Anielkę, aby trafiła właśnie do Was, aby Jej rzeczywistość okazała sie piękniejsza niż marzenia.

      Pozdrawiam

      Juleczka (Puchatek) 12.12.04

      • Re: Adopcja -(co jest w mojej glowie)

        Wyrazy podziwu Ci składam !!!! I trzymam kciuki za Twoje marzenie
        Jedna rzecz mi się nasuwa… Ja myślę że musicie być sobą, nie próbować zmieniac własnych temperamentów sztucznie na siłe. Zresztą spjęcia w rodzinie są sprawa naturalną. Ja myśle, że musicie przede wszystkim pokazać osrodkowi adopcyjnemu, ze jesteście stabilną i kochającą się rodziną, w której jest miejsce na to dziecko. To dla nich bedzie najważniejsze
        A juz sama chęć tej adopcji świadczy o Waszym Wielkim Sercu !!!

        Monika + Julka 7 lat i Antoś 18 m-cy

        • Re: Adopcja -(co jest w mojej glowie)

          No widzisz to ja bym pewnie tez nie była przygotowana na takie pytania. Myślę ostatnio o stworzeniu domu jakiemuś dziecku, ale z Twojego postu wynika, że nie jestem jeszcze przygotowana, bo myślę o… przyziemych sprawach typu – co będzie (teoretycznie) za pięć – dziesięc lat, gdy nie daj Boże firma nie będzie prosperowała tak jak teraz. Co będzie, gdy np. z mężem nie będzie układało się tak jak teraz i się np. rozstaniemy? Co z “kontrolą” odpowiednich organów – czy nie zabiorą dziecka, bo np. nie wiem – akurt jak wpadną nie będzie należycie posprzątane? i tego typu durne pytania chodzą mi po głowie. Do tego dochozi mąż, który nei do końca jest pewien czy to dobry pomysł

          • Re: Adopcja -(co jest w mojej glowie)

            Ja tez nie wiem czy jestem wystarczajaco gotowa. Tzn. jestem wewnetrznie gotowa ale czy tak samo bedzie uwazal osrodek adopcyjny?
            Jak nam sie nie uda z Anielka, to po zagojeniu ranek bedziemy probowac jeszcze raz.
            Bedziemy chcieli zaadoptowac inne dziecko, ja mysle o dziewczynke z zepolem Downa. To jest moje marzenie od bardzo dawna, jak jeszcze chodzilam w ciazy, chociaz mezowi nie bardzo ten pomysl sie podoba. 🙁 Teraz jestesmy zakochani w Anielci i pragniemy tylko jej, ale zobaczymy co przyniesie los 🙂

            Sama chec to tez bardzo duzo, a do decyzji trzeba naprawde dlugo dojrzewac. Przeczytalam na ‘bocianie’ im dluzej tym lepiej a potem im dluzej sie na dziecko czeka, po kwalifikacjach to tez tylko wychodzi na dobre. Bo decyzja musi byc bardzo przemyslana. Jesli macie takie mysli zeby dac jakimus dziecku dom to zapraszam na Znalazlam tam duzo bardzo waznych informacji, a na forum mozna dowiedziec sie jak to wyglada od strony przyszlych rodzicow adopcyjnych. Polecam serdecznie 🙂


            Jola i Adrian (30.10.2000)

            Edited by iliana on 2005/06/09 12:42.

            • Re: Adopcja -(co jest w mojej glowie)

              Ilianko ja Ci gratuluję odwagi i… miłości, bo bez tego drugiego ani rusz.
              Trzymam kciuki o pomyślne przebrnięcie przez gąszcz czasami durnych przepisów.
              Na bocianie jestem zarejestrowana od dawna

              • Re: Adopcja -(co jest w mojej glowie)

                Z Twoich słów wynika, że jesteś wspaniałą, odpowiedzialną osobą o wielkim sercu. Cieszę się, że biedna mała Anielka trafi do Twojej Rodziny! Tak, jestem pewna że trafi.
                Czy oni naprawdę spawdzają czy w domu jest czysto? A w którym domu przy małym dziecku jest porzędek? Chyba w żadnym!
                Pisz kiedy Anielka do Was trafi. Mam nadzieję że bardzo szybko bo nie ma nic gorszego dla takiego maleństwa jak brak miłości i rodzinnego ciepla. Trzymam za Was kciuki!

                Kasia i Sylwia Margareta 25.10.03

                • Re: Adopcja -(co jest w mojej glowie)

                  Hej, nikt nie wie co będzie z nim za pięć czy dziesięć lat..;) adopcja polega na tym, że po przejściu odpowiednich procedur, decyzją sądu dzieciątko zostaje Waszym dzieciątkiem, przyjmuje Wasze nazwisko, jeśli jest maleńkie możecie mu zmienić imię, po uprawomocnieniu się postanowienia sądowego już żadne urzędy nic do Was nie mają, żadni urzędnicy nie przychodzą na kontrole, itd. Jeśli rodzice adopcyjni się rozwiodą sąd rodzinny zdecyduje o tym (jeśli nie będą umieli sami tego ustalić) z kim zostają dzieci.
                  Poza tym musicie oboje być pewni tego, że chcecie przysposobić dziecko. Akceptacja takiej decyzji przez najbliższych też jest ważna.

                  Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego:)

                  Ania i Sarunia (27.12.2004)

                  • Re: Adopcja -(co jest w mojej glowie)

                    Napisałam na priv.
                    Powodzenia!!

                    Kansia

                    • odpowiedz kontrowersyjna

                      Bardzo piekne jest to co piszesz ale zastanow sie conajmniej 100 razy czy chcesz pokochac chore dziecko.

                      To jest macierzynstwo trudniejsze niz inne bo nic tak nie boli jak spojrzenia innych ludzi i to ze twoje dziecko cierpi. A ludzie sa tak bezwzgledni ze gwarantuje ze takie dziecko bedzie cierpiec.

                      Gdy urodzi sie chore dziecko jest jakby troche latwiej bo od jego urodzenia dojrzewasz do stawienia czola swiatu. Masz ten czas na poczatku kiedy inni jeszcze nie zadaja pytan.

                      A nawet matka biologiczna nie kocha od razu. Jest czas buntu, jest czas rozpaczy, jest czas wmawiania sobie ze moze diagnoza to blad lekarzy… Pozniej dopiero przychodzi pogodzenie sie i prawdziwa milosc. Chyba nawet wieksza niz zdrowego dziecka…. ale im wiecej kochasz tym wiecej boli.

                      smoki, Dawidek i Michał

                      • Re: odpowiedz kontrowersyjna

                        Jestem pewna na 100% ze tego chce, chociaz wiem ze to jest bardzo trudne.
                        Czuje ze dala bym rade.


                        Jola i Adrian (30.10.2000)

                        Znasz odpowiedź na pytanie: Adopcja -(co jest w mojej glowie)

                        Dodaj komentarz

                        Angina u dwulatka

                        Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                        Czytaj dalej →

                        Mozarella w ciąży

                        Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                        Czytaj dalej →

                        Ile kosztuje żłobek?

                        Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                        Czytaj dalej →

                        Dziewczyny po cc – dreny

                        Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                        Czytaj dalej →

                        Meskie imie miedzynarodowe.

                        Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                        Czytaj dalej →

                        Wielotorbielowatość nerek

                        W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                        Czytaj dalej →

                        Ruchome kolano

                        Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                        Czytaj dalej →
                        Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                        Logo
                        Enable registration in settings - general