od kiedy urodziłam druga córeczkę (2 lata temu) i jestem z dzieciakami w domu, zrobiło sie bardzo nerwowowo. Mąż zaczął własnie swoja firme, której poświęcił całą energię, ja zajeta domem, obowiązkami i dzieciakami powoli dostawałam szału, że nigdy go nie ma w domu, że wszytko musze sama zrobić, że wszytko jest na mojej głowie. Jak wracał z pracy kładł sie nieprzytomny i odpoczywał. W tej chwili pracuje mniej, lae pierwsze co robi po przekroczeniu domu, to odpoczynek- chce,żeby mu dac obiad, kolacje pod nosek, najlepiej poprzytulać, pochwalić a wieczorem dobry sex. Nie mam niestety na to ochoty, wszytko musze za niego robić, bo nawet gacie swoje gdzieś rzuci na środku, tak sie przyzwyczaił, że wszytko będzie zrobione, ze stołu posprzatane-do zmywarki włożone itp. Jeszcze pomagam mu w firmie, bo pewnie sam by sobie nigdy nie poradził, a le przeciez to nic. najgorszym problemem w tym wszytkim jest to, że staję sie agresywna- denerwują mnie dzieci, ich płacz, marudzenie- zaczynam sie drzeć, one też, czasami to myślę, że wyjdę z siebie. Nie bije dzieciaków,choć kilka razy dostały juz klapsy. Nie daje sobie z tym rady, wkurza mnie wszytko i nie wiem, jak sie uspokoić, bo żal mi dzieciaczków, bo pewnie uczą ssię złego zachowania ode mnie. Nie wiem, co robić, rozmowy z mężem kończą się zwalaniem winy na mnie, za wszytko, on jest zły, bo ja nie jestem dobra itp. Czy powinnam iść do psychologa, brać jakieś psychoyropy? Boje się,że nie bede umiała nad soba zapanować, bo moja złość odbija sie przede wszystkim na dzieciach
Iza- Kasia (5) Ania (2)
93 odpowiedzi na pytanie: agresja rodzi agresję
meza bym zmienila…
a tak powaznie, to moze wyjedz gdzies sama lub z dziecmi, odpocznij. Maz niech pobedzie kilka dni w domu i sam sie przekona, ze prowadzenie domu to nie jest odpyczynek, tylko ciezka praca. Obiadu pod nos bym mu nie podala, gatek nie podniosla – Bozia raczki przeciez dala:)
subiektywna oczywiscie ocena
Ty nie doceniasz tego co on robi i w niego nie wierzysz (ze cos umie zrobic, ze sobie poradzi- dla faceta to cios ponizej pasa) On nie docenia tego co Ty robisz a Ciebie na dodatek to co robisz meczy.
Oboje jestescie zmeczeni – zarowno prowadzenie wlasnej firmy jak jak i domu to nielatwe rzeczy. TY jestes znuzona i wszystko CIe wkurza, on potrzebuje zeby poswiecic mu troche czasu i uznania. I konflikt gotowy.
Dobrze by sie stalo jakbys od czasu do czasu mogla zostawic komus dzieci i odpoczac. I rada oczywista choc wszyscy o tym w prozie zycia zapominamy – ROZMAWIAC a nie obwiniac sie i robic sobie zarzuty czy doszukiwac sie win
Typowe przemęczenie. Jedna terapia- koniecznie sama wyjedź! Wiem, że pomaga. Na chwilę choć. I pogadaj z mężem!
podpiszę się pod elikiem:)
pomysl,że inne kobiety też tak mają.Ja z trójką dzieci wiecznie byłam sama mąż w pracy do pózna godz 19,ale jemu w firmie nie miałam nigdy zamiaru pomagaćhmmmkiedy go nie było cieszyłam się,że w tym czasie nie musze czasu poświęcać mężowi tylko dzieciom,a wieczorem czas dla dwojga.Widziałam tego pozytywy. Może zacznij pozytywnie myślec,że on tez ciężko pracuje, zorganizuj czas dla siebie.Kiedy moje podrosły chodziłam na siłownię. Nie wiem co tak na szybkiego Ci jeszcze napisac
a masz wogole jakies swoje zycie? wypady na zakupy z ciuszkami, na ploty z kumpelkami, na samotny spacer? jesli nie – nie dziwie sie ze masz wszystkiego dosc.
a z tym obiadkiem pod nos…
Rozumiem, nie zazdroszczę 🙁
może mam głupi pomysł – jeśli macie wspólną firmę, w której i tak Ty pomagasz, to może czas, żebyście się zamienili albo zamieniali rolami? Dwa – trzy dni w tygodniu Ty w firmie (plus czas dla siebie po) a tatuś z córami? Jeśli jesteście się w stanie wymienić na stanowisku pracy, to takie rozwiązanie może mieć plusy – nawet dużo – Ty się spotykasz z innymi ludźmi i rozwijasz w innej dziedzinie, ktoś Cię docenia za Twoje kompetencje zupełnie nie mające nic wspólnego z macierzyństwem, co Ci może dodać skrzydeł, a mąż się sprawdza jako tata. Może go to i zmęczy, ale może – a pewnie tak – da mu więcej satysfakcji po prostu z byczenia się z dziećmi.
A jeśli nie – to może opiekunka do małych dwa razy w tygodniu, tak po prostu, żebyś mogła przez chwilę pobyć po prostu sama? (dla spokojnego sumienia możesz nawet wtedy zajmować się czymkolwiek dla domu, ale żebyś mogła na spokojnie kilka godzin uszczknąć tylko dla siebie).
Mężowi chyba najwyższa pora powiedzieć, że nie dajesz rady tak, jak jest, albo że Ci to po prostu nie pasuje, i to jest ze szkodą dla was wszystkich…bo tak jak piszesz to jest.
Trzymam kciuki za dobre rozwiązanie i siły 🙂 no i wypoczynek 🙂
1 krótkie zdanie, a wszystko w sobie zawiera 😀
Czy ja mam swoje jakies życie? w tej chwili to chyba ja i dzieci, bo na wypad do sklepu mam czas w ostateczności, na wypady ze znajomymi-uh-bardzo żadko, bo czasem myślę, że powinnam ten wolny czas spędzić z mężem, bo go za wiele nie may dla siebie i koło sie zamyka-chciałoby sie odpocząć od tego bałaganu, a nie ma jak. Samotne spacery-to trzebaby dzieci sprzedać, bo mąż jest dopiero wtedy, gdy one ida spać, więc mam faktycznie dosyć, bo za duzo chyba tego wszytkiego. Pewnie wiele kobiet ma podobne problemy-brak na cokolwiek czasu, dom i dzieci-ale może potrafia sobie ztym poradzić. Ja też sobie jakoś radzę,ale denerwuję sie właśnie swoimi złymi reakcjami-jak tu sie wyciszyć, zgłuszyć tą złość- na męża którego sie kocha, a który wkurza do granic mozliwości).?????
Biedaku…znam to, znam…ja też walczę z własnym zmęczeniem. I najgorsze jeste to, że mogąc “sprzedać” dzieci-ja tego NIE POTRAFIE!
To dopiero koło zamknięte…
Izusia ja mam dokladnie tak samo i dobrze cię rozumiem do tego sypiam po 3-4 godziny i czasami padam na pysk, wybieram się nawet do psychologa bo tez martwia mnie moje agresywne reakcje
w 100% rozumiem Cie…
znajduje sie w takiej samym polozeniu co ty… tylko narazie mam jedno dziecko – w licpcu bede siedziec z dwoma… juz sie boje… samotnosci i braku pomocy meza…
nie wiem jak to wszytsko odwrocic… bo jak ja nie zrobie to nikt inny tez nie… i nie mowie tu o tym ze nauczylam go tego – on wyszedl tak z domu – mieszkamy ze soba 6 lat… kiedys nie robilam za niego nic… klocilam sie o kazdy kubek – okruszek – kazde rozwalone spodnie – skarpetki – nieposcielone lozko… etc. ale przeciez tak tez nie mozna… bo tylko darlam sie i daralam i nasz poczatek dnia wiadomo w jakiej tonacji sie zaczynal… takie spiecia tez sa meczace
sama nie wiem jak mam sobie teraz ulatwic zycie i czy nie sfiksuje… chetnie wybralabym sie tez do psychologa ale jakos po pierwsze nie mam odwagi a po drugie jakos dziwnie sie czuje jak mam otworzyc swoje glebokie ja przed kims obcym… i to w cztery oczy… ehh ciezko mi tez
zycze Ci rozwiazania problemu…
Ala, czemu????? Zamotany Co ja bym dała, żeby dzieci komuś sprzedać…..
Nie ufam nikomu i jak mnie przy nich nie ma czuję ogromny niepokój. Nawet, jak nie ma podstaw.
Czasem wychodzimy sami ale zawsze się niepokoję wtedy.
Natomiast nie ma mowy o zostawieniu ich np. na jeden dzień z kimś!
Z kimkolwiek.
Na jeden, dwa czy więcej dni tylko z moimi rodzicami.
Jedno i drugie zostawiam (-ałam) z opiekunkami, dopiero po jakimś miesiącu ich pracy u nas byłam spokojna. A teraz nie odważyłabym się zostawić dwójki z opiekunką Michała, bo bałabym się, że sobie z dwójka nie poradzi. Zresztą – z moją dwójką naprawdę mało kto sobie radzi 😀
No ja swojej opiekunce aż tak nie ufam;) nie ma dzieci i raczej z młodym, sobie nie poradzi… A matka/tesciowa…eee, raczej też nie.
Tracę na tym-trudno. Ale czuje się bezpiecznie.
a dziś to juz mam wszytkiego dość
Własnie sie dowiedziałam, że jestem beznadziejną gosposią, beznadziejną matką, bo wyzywam sie na dzieciach, beznadziejna zoną, która nie wspieta psychicznie męża, że po co mu pomagam w pracy, on woli sobie zatrudnić kogoś i nie wysłuchiwać, jak to z apomoć należą sie chcociażby słowa podzieki. Ze jestem marudna i co chwila sie czepiam, że on jest zmęczony praca i na pewno nie będzie mi pomagał, bo woli odpoczywać, może zatrudnimy kogoś do pomocy, byle ja dałabym mu spokój a najlepiej, to on zamyka firmę i zajmuje się domem a ja mam znaleźć prace i zarabiać na rodzinę. HA!
A jak sie nie zmienię, to może trzeba będzie wziąć rozwód, bo on tego już długo nie wytrzyma!
Musiałam sie wygadać, i teraz mi lżej- chyba musze poprostu zobojętnieć!
jedyna sensowna rzecz i ja bym sie tego trzymala:)
sam zaproponowal, korzystaj.
jedna z niewielu rzeczy, jakie robimy dla siebie to wyjazdy na koncerty.
po opracowaniu strategii logistycznych mlode zazwyczaj zostaja odwiezione do moich rodzicow, a my z malzonkiem go na muze i browar:D tacy jestesmy:D
Koncerty to w naszym miescie,inaczej bym ich zabrała!
Wyjazdy na wakacje we dwoje odpadaja…
Przestan byś matka dla swojego męza, a partnerem.
Stań sie matka dzieci.
Mąż sobie poradzi jest dorosłym człowiekiem.
Sama weszłas w role jego mamusi, to teraz z niej wyjdź.
Stań sie kobietą, zadbaj o swoje potrzeby, realizacje własnych planów, dzieci juz nie sa niemowletami.
Znasz odpowiedź na pytanie: agresja rodzi agresję