Wczoraj w przedszkolu w 3latkach jakaś dziewczynka podrapała do krwi moją córkę po policzkach i przy oczach:eek: Nie był to pierwszy występek tej dziewuchy bo niejednokrotnie zrobiła już tak innym dzieciom. Tydzień temu ugryzła córkę w rękę tylko dlatego że usiadła na jej leżaczku. Pani powiedziała że porozmawia z rodzicami tej dziewczyny. Czy mogę zrobić coś więcej? Czy powinnam osobiście porozmawiać z jej rodzicami? Wychowawczyni mówi, że nie widziała całego zajścia i dopiero córka poskarżyła się jej. Ja rozumiem że grupa jest duża ale 3 panie się nią opiekują i nigdy nic nie widzą. To po co one tam są?:mad: Swoją drogą to można tylko pogratulować rodzicom tej dziewczynki wychowania. Nie uwierzę, że zaczęła gryźć i drapać dopiero w przedszkolu. Czlowiek wychowuje dziecię na porządnego, kulturalnego człowieka a teraz żałuję, że jest zbyt ułożona żeby przyłożyć za coś takiego:(
Strona 4 odpowiedzi na pytanie: Agresja w maluchach
Ania- pewnie, że nie!:)
Grunt to to reagowac. Mat jak miał 2 lata też nie był aniołkiem w piaskownicy…to ja się wstydziłam;) ale tłumaczyłam, tłuamczyłam i aż przesadziłam, hehe…teraz ma w drugą stronę.
Z tymi pyskówkami to nie zdarzyło mi sie nigdy…tak sobie teoretyzuję ( bo zdarzają się dzieci, co i kur…sypią- o to mi chodziło) a takie tam zwykłe słowne utarczki- nie reaguję.
Ufff cieszy mnie, że choć ktoś ma takie zdanie
To ja się odezwę co mam agresywne dziecko(a właściwie mialam:)).
Konrad bil w piskownicy, u znajomych,wszędzie gdzie się dało(oprócz przedszkola). Zawsze reaguję, zawsze tłumaczę, nie jestem obojętna. Nigdy nie było tak, ze odpuscilam, jak Konrad kogos uderzył. Miałam szczescie nie do awanturniczych rodziców, oni tez mu tłumaczyli. Guzik, nic nie pomagało.
W przedszkolu panie nie zawsze widzą, nie zawsze zareagują, mają kilkanaście dzieci pod opieką a nie troje, jak ja.
Przeszło Konradowi samoczynnie. Teraz jest zupełnie innym dzieckiem, a ja się nie zmieniłam. Na pewno odreagował jakoś trudną dla siebie sytuację, mnie pozostaje tylko domyslac się.
A co do gryzienia. Bliżniaki gryzły sie nawzajem bardzo często, bardzo mocno. Zapewniam Cię, ze nie dalabyś rady upilnować, żeby się nie ugryzły, chyba ze ich izolacja, ewentualnie jakiś karcer;)
Plecy były gęste od śladów ząbków. Naliczyłam raz około dwudziestu. Przeszło im.
Ostatnio, na zebraniu w żłobku, mama poskarżyła przy wszystkich, do dyrektorki, ze jej dziecko zostało ugryzione przez inne. Wywołało to śmiech, u mnie bardziej zażenowanie, takich spraw nie załatwia się na forum, i u dyrekcji od razu. Ale to tylko dygresyjka.
HaKami, piszę po to tego posta, żebys zrozumiała rodziców dzieci agresywnych. To nie jest tak, ze my nic nie robimy, bezczynnie przyglądamy się agresji.
W przedszkolu Konrad jest aniołkiem, nie ma mnie, moze nie musi juz tak zwracać nma siebie uwage, moze sie wstydzi.
A po co?
Po to, byśmy razem sobie powzdychały na tę niewychowaną “dziewuchę”?
W pierwszym poście naskoczyłaś na tę małą i na jej rodziców i to wywołało taką reakcję foremek.
Gdybyś napisała tylko o tym, że córcia wróciła podrapana i nie wiesz, co robić, to zaraz przeczytałabyś słowa troski i rady doświadczonych mam.
Ja rozumiem, że dzieć podrapany i pogryziony. U mnie też się to zdarzało.
W maluchach rozmawiałam z panią na ten temat, zwracała baczniej uwagę, wprowadziła rozmowy o agresji, dzieci nauczyły się nie krzywdzić innych. Są oczywiście wyjątki, ale to i w życiu dorosłych takich znajdziesz.
Tylko że ten konkretny przypadek, ktory opisałam dotyczy rodziców, którzy w ogóle nie zauważają problemu i co za tym idzie nic z tym nie robią:(
A może tylko Tobie się tak wydaje? Lub Ty byś zrobiła to inaczej
Znam chłopca który bardzo gryzie inne dzieci, stracił przednie zęby dalej gryzie, rodzice cuda wianki, psycholog a i tak usłyszałam z drugiej ręki, że oni z nim nic nie robią
Po to byście mi doradziły jak zachować się w takiej sytuacji. Poczujcie miłe Panie różnicę pomiędzy tym co się tutaj pisze, tym co myśli a tym co rzeczywiście w realnym świecie mówi. Napisałam tutaj o dziecku, że to “dziewucha” ale nie powiedziałabym tego głośno do tego dziecka, czy jego rodziców. A to robi chyba różnicę???
Dla mnie nie ma róznicy:(
To nie jest moja odosobniona opinia na ten temat. Inni rodzice też widzą problem. Ta sama dziewczynka na zajęciach integracyjnych “dusiła” rękoma inne dziecko. Jej mama tylko patrzyla i nic, zero reakcji. Dopiero matka dziecka duszonego zwróciła uwagę i odczepiła tą dziewczynkę od swojego dziecka. Matka dziewczynki nawet słowem się nie odezwała jakby to było normalne zachowanie:eek: I co? Nadal mi się wydaje?hmmm
A jeśli mówię do mojego męża, że mój szef to palant i tak o nim myślę ale do szefa tego nie powiem, to uważasz, że to to samo?:eek: Bo ja nie:D
😮 Niewiarygodne i nieprawdopodobne, Naprawdę nic? Naprawdę dusiła? I mama spokojnie siedziała?
Gdybyś na forum nazwała go palantem uważam, że to to samo
Równie dobrze ten wątek może czytać mama dziewczynki
naprawdę nic, tak jak napisałam zero reakcji
HaKami, te wszyskie posty ostrzej napisane sa dlatego, ze tak zaatakowałaś rodziców.
A uwierz dużo prosciej mieć grzeczne, ułożone dzieci, niż agresywne. Bliżniaki zawsze są chwalone, otwarte, grzeczne, nieagresywne, niekłopotliwe, Konrad był przeciweinstwem. Zawsze wizyty, gdziekolwiek kończyły sie wcześniejszym wyjściem. Tak samo ich traktuję, bynajmniej sie staram, a dzieci różne. To, ze dziekco jest agresywne, to nie znaczy że jest niewychowane. Nie umie sobie często poradzić z emocjami, zwłaszcza w trzylatkach, gdy zaczyna karierę przedszkolą. Ja bym porozmawiała z przdszkolankami, obserwowała, jeżeli nic nie pomoże, to wtedy myslałabym, co dalej.
Zbaraniałam w pierwszym momencie jak to zobaczyłam i wierzyć mi się nie chciało, że tak można “dusić” i potrząsać jednocześnie. Dla tej mamy był to chyba chleb powszedniZamotany
:eek:Może nie zauważyła? Bo dla mnie niewiarygodna
Kilka dni temu mój syn został ugryziony w ucho przez kolegę. Byłam przy tym ja i matka chłopca, reakcji nie było bo nie zauważyliśmy co się właściwie stało na naszych oczach, chwila zgrzytów i wrzask- dopiero wieczorem przy kąpaniu odkryłam ślady szczęki na małżowinie
Ulaluki, już po raz kolejny napiszę to samo. Piszę o konkretnym przypadku, konkretnych rodziców, którzy zlewają zachowanie ich dziecka, nie reagują na zaczepki ich dziecka w stosunku do innych. Nie piszę o rodzicach, którzy się starają ale to nic nie daje. Piszę o takich, którym to kolokwialnie mówiąc wisi.
ależ jesteś poprawna. ja niestety tylko człowiekiem jestem;)
Gapiła się na całą sytuację. I niewidoma mniemam, że nie jest;)
A Pani Nauczycielka bezradna?
Nie może wyegzekwować choćby wizyty tego dziecka z rodzicami u psychologa?
Wiem, że w mojej przedszkolnej grupie chłopiec strasznie gryzł (mnie też się oberwało w szyję ;)), zupełnie nie pamiętam zaangażowania jego rodziców – pamiętam zaś, że najpierw przeniesiono go do innej grupy, później rodzice musieli zabrać z przedszkola
Znasz odpowiedź na pytanie: Agresja w maluchach