cze,
chciałam podzielic się pewną historią lecznia mojego dziecka.
tosia ma ponad 5 miesięcy. dostałam skierowanie do laryngologa od naszego rodzinnego (takie profilaktyczne, on chętnie daje takie skierowania, i dobrze), a że akurat od dwóch dni tosia miała katar, pomyślałam że dobrze się złożyło z tym laryngologiem.
badając lekarka stwierdziała, że jest początek zapalenia ucha, po czym zaczęła się zachwycac tym jak tosia jest silna i prawie sama siada. zaczęłam się denerwowac, i tym uchem i tym jej sadzaniem. zapytałam więc co z tym uchem, a ona mi na to “damy antybiotyk” i dalej bawi się z dzieckiem. wkurzyłam się strasznie, zabrałam dziecko i mówię, że my jej tak jeszcze nie sadzamy.
dała mi receptę na lincocin w zastrzykach (częśc ampułki w zastrzykach, resztę do ucha!!!) i jeszcze jakieś krople do uszu. nic nie wyjaśniła, musiałam o wszystko wypytywac.
na szczęście przyszło mi do głowy by pójśc jeszcze do rodzinnego. gdy się dowiedział o tym antybiot. w zastrzykach to zdębiał, a potem strasznie się wkurzył. stwierdził, że ludzie nie mają sumienia, że własnych dzieci napewno by tak nie leczyli, że taki zastrzyk to dramat dla tak małego dziecka i że w na zachodzie i w krajach skandynawskich iniekcje seryjne u dzieci do lat 11 to błąd w sztuce po prostu!
zbadał ją jeszcze raz, zapytał czy gorzej je, czy gorączkuje, czy płacze więcej lub kiedy dotyka się ucha – na wszystkie pytania odpowiedziałm NIE.
przepisał otrivin do pozbycia się kataru, a jeśli rzeczywiście byłoby zapalenie ucha to antybiotyk w syropie plus osłonę do niego. nie wykupowałam, bo z uchem jest ok, a katar już mija.
cieszę się, że opatrznośc nad nami czuwała i udało się nie kuc tosi (a mało brakowało, bo wykupiłam nawet ten lincocin!).
tyle mojej histori, chętnie poczytam wasze doświadczenia i komntarze na ten temat. zapalenie ucha to przecież bardzo częste zjawisko u maluchów, nie?
pozdrawiam
5 odpowiedzi na pytanie: antybiotyk w zastrzykach na zapaleni-moja historia
Re: antybiotyk w zastrzykach na zapaleni-moja historia
bardzo ci wspolczuje, ze trafilas na tak niemadrego laryngologa.cale szczescie, ze nie dalas tych zastrzykow dziecku, ze skonsultowalas to ponownie z pediatra.ja tak robie odkad lekarze zalatwili mi kilka razy dzieci,mialam straszne doswiadczenia z lekarzami i ich leczeniami,bylo tego bardzo duzo,przez te bledy o malo nie stracilam corki.dlatego teraz jestem bardzo ostrozna co do lekarstw czytam wszystkie ulotki,sprawdzam w internecie,robie badania z krwi jak cos podejrzewam i powiem ci ze czesciej trafiam z diagnoza,bo wydaje mi sie, ze rodzic jednak najlepiej zna swoje dziecko z obserwacji niz lekarz,to tylko ludzie,ktorzy tez sie myla.pozdrawiamy
paulina szymon lidia
Re: antybiotyk w zastrzykach na zapaleni-moja historia
u nas bardzo czeste jesli chodzi o corke, na szczescie trafilismy na lepszego laryngologa!
Niektorzy ludzie to chyba mineli sie z powolaniem 🙁
Agnieszka &
[Zobacz stronę]
Re: antybiotyk w zastrzykach na zapaleni-moja hist
Nie wiem czy częste, moja Ulka nie miała do tej pory czyli przez ponad trzy lata.
Kiedyś spotkała nas podobna historia, też laryngolog przepisał zastrzyki – niepotrzebnie.
Natomiast tym, że lekarz bawi się z Twoim dzieckiem bym się nie denerwowała. Wręcz przeciwnie. Zrozumiesz to jak spotkasz lekarza, który nawet nie spojrzy na Twoje dziecko, będzie badał na siłę, dziecko będzie płakać… Koszmar.
Re: antybiotyk w zastrzykach na zapaleni-moja hist
chyba źle się wyraziłam. wiem, że ważne jest odpowiednie podejscie do malucha; nasz rodzinny je ma – zawsze śmieje się i gada coś do tosi zanim zacznie ją badac, jest bardzo delikatny i taktowny itd.
natomiast “bawic się z dzieckiem” w wykonaniu pani laryngolog to nie było “cześc malutka jak się masz, ciu ciu ciu”, ale oznaczało ciągłe podciąganie dziecka do pozycji siedzącej podając jej do tego patyk do badania gardła (którym przed chwilą była badana). tosia po trzech podciągnięciach zaczęła się już krzywic.
więcej nie będziemy odwiedzac już tej pani (choc w moim niewielkim miescie nie mam wyboru specjalistów).
pozdrawiam serdecznie i cieszę się że ula ma zdrowe uszka! (ja znam mnóstwo nieprzyjemnych historii, ale to oddzielny wątek!)
Re: antybiotyk w zastrzykach na zapaleni-moja historia
Ja z zapaleniem ucha u mojego synka też miałam niezłe przeboje. Pierwszy raz kiedy zauważyłam,że jest cos nie tak (z ucha był nieprzyjemny zapach) to od razu poszliśmy do larynogologa prywatnie oczywiście. Skasowała za wizytę, wypisała antybiotyk (na szczęście doustny a nie w zastrzyku) i po tygodniu kazała przyjśc na kontrol. Po tygodniu (chociaż zapachu już nie było) stwierdziła ża teraz jest już lepiej ale jeszcze jest lekko zaczerwienione ucho więc następny antybiotyk, trochę słabszy. I tak trwało to w kółko przez ok miesiąc. Po miesiącu poszłam w końcu do naszej pediatry i ona dopiero mi powiedziała, że tak na prawdę u dzieci z alergiami( a Bartek ma skazę) trąbka słuchowa jest cały czas zaczerwieniona i że to może byc zapalenie trąbki a nie ucha środkowego i dała do zrozumienia,że tak naprawdę te antybiotyki nie były potrzebne. Wkurzyłam się strasznie, bo pieniędzy dużo na to poszło, a przede wszystki po co szpikowałam małego tyle antybiotykami? A poszłam prywatnie do laryngologa, bo myślałam,że tak będzie lepiej. Odkąd do laryngologa nie chodzimy, nie dajemy antybiotyków i wszystko jest w porządku i oby tak zostało. Pozdrawiam
Magda i Bartek 20.12.2005
Znasz odpowiedź na pytanie: antybiotyk w zastrzykach na zapaleni-moja historia