artykul porod przedwczesny, smierc dziecka

Kochane Mamy!
Ponizszy post jest skierowany do tych z Was, ktore przezyly tragedie straty dziecka. Wraz z Melka_x piszemy niejako druga czesc artykulu o przegranym macierzynstwie. W pierwszej pouszylysmy problem poronienia i wszystkiego co sie z tym wiaze (artykul bedzie opublikowany najpewniej w wysokich obcasach – dam wam znac gdy wiadoma bedzie data publikacji), w drugim artykule chcemy opisac jak wyglada sytuacja gdy kobieta dowiaduje sie ze urodzi dziecko ktore umrze, gdy musi urodzic martwe dziecko, lub gdy nastepuje przedwczesny porod. Na dziecko-info nie ma innego forum dla takich mam, stad ten post zamieszczamy na forum poronienie. Ponizej podajemy pytania dotyczace problemow jakie chcemy w tym tekscie poruszyc.
Bedziemy wam wdzieczne za wszystkie odpowiedzi- mozecie opisywac swoje historie lub odpowiadac po kolei na pytania, jak bedzie wam latwiej. Nie musicie tez odpowiadac na wszystkie pytania, po prostu napiszcie o tym co sie stalo i co czujecie:

* czy przy porodzie i potem mogli być przy was mężowie?
* czy dostałaś znieczulenie (lub czy ktoś je proponował)?
* jak w czasie porodu byłaś traktowana w szpitalu? Czy personel wiedział jaki jest twoj poród i inaczej cię traktował (lepiej? gorzej?)
* czy podano leki na wstrzymanie pokarmu (jesli dziecko zmarlo rpzed porodem)?
* Czy po śmierci dziecka miałaś problemy z laktacją?
* czy miałaś możliwość pożegnania dziecka? Jesli nie – dlaczego?
* czy miałaś problemy z rejestracją dziecka w USC?
* czy miałaś problemy z pogrzebem dziecka?
* Jak zachował się ksiądz? Czy udzielił pogrzebu bez problemu?
* Czy ktoś proponował pomoc psychologa? I czy psycholog potrafił ci pomóc?
* Jak zachowali się znajomi po śmierci dziecka?
* Czy zmieniły się relacje z mężem?
* Czy otoczenie dało ci prawo do żałoby?
* Czy mogłaś rozmawiać (z mężem, rodziną, znajomymi) o dziecku które odeszło?
* Czy przechodziłaś jakąś terapię? Co ci w niej najbardziej pomogło?

Te pytania to punkt wyjscia do wysluchania waszych historii.
Bardzo nam przykro, ze musialyscie tyle wycierpiec, mamy nadzieje z tych opowiesci powstanie artykul ktory uswiadomi innym jak wielka tragedia jest strata dziecka i jak wiele traumatycznych rzeczy sie z tym wiaze. was mocno
Anka i Magda

11 odpowiedzi na pytanie: artykul porod przedwczesny, smierc dziecka

  1. zapomnialam dodac…

    W artykule wszystkim osobom ktorych wypowiedzi cytujemy zmienimy imiona, nie podajemy takze imion dzieci (chyba ze wyraznie zaznaczycie, ze chcecie by imie sie pojawilo) oraz nie podajemy nazw szpitali.
    Pozdrawiam
    Anka

    • Re: artykul porod przedwczesny, smierc dziecka

      Ja urodziłam martwe dziecko 3.06.2003 rok. to była moja 1-sza ciąża, druga poroniłam, jest mi ciężko ale odpowiem na pytania:
      1-od momętu jak dowiedziałam się,że moje dziecko nie żyje był ze mną mój mąż był także przy porodzie bardzo mi pomógł
      2- traktowana byłam tak samo jak inne kobiety, mia.łam tylko przyśpieszona akcje porodową przez podawanie kroplówki, rodziłam 12 godzin
      3- podano mi bromergon na zatrzymanie laktacji ale miałam z nią duży problem po odstawieniu tabletek wracała
      4-tak po każdej serii leków wracała, aż dostałam zastrzyk
      5- moje dziecko jest pochowane ale ja na pogrzebie nie byłam, nie by łam w stanie, w tym czasie byłam w szpitalu,
      6-nie tę sprawę załatwiał mój mąż i nie było problemu
      7-nie
      8-tak
      9-nie, bardzo pomogła mi rodzina ale z moją psychiką musiałam dać sobie radę sama
      10- byli zaszokowani, a ja nie chciałam sie z nikim widywać, męczyły mnie pytania czy znam przyczyne i kiedy moge próbowac ponownie
      11-nie mąż i ja jesteśmy nadal sobie bliscy i czekamy aż nam sie wkońcu uda
      12-szef w pracy powiedział mi, że kłopotów rodzinnych mam nie przenosic do firmy, a po 3 m-cach gdy udawałam uśmiech, koleżanki z pracy stwierdziły, że szybko mi przeszło, lecz nie wiedziały, ile ten uśmiech mnie kosztuje, jak w domun płaczę i,że codziennie myslę o moim dziecku, jak bardzo cierpię
      13- tak rozmowa mi pomagała, wiedziałam, że moje dziecko dla nich też istniało, że rodzice i teście mają wnuka który odszedł
      14- cały czas próbuje dać sobie rade sama choć jest mi ciężko, miałam nadzieją, że za 2 razem się uda a tu poroniłam…. i znów nie znam przyczyny

      • Re: artykul porod przedwczesny, smierc dziecka

        Ja swoje dziewczynki (bliżniaczki – jednojajowe) urodziłam w 25tc. Urodziły się żywe, ale zmarły po godzinie życia. Jak dowiedziałam się, że one po porodzie umrą to myślałam,że zwariuję. Nie wierzyłam do końca bo one cały czas sie ruszały i słyszałam bicie ich serduszek, nawet jak miałam bóle to się poruszały.
        1. Cały czas mąż był przy mnie, wyszedł na sam moment urodzenia ( ja tego chciałam), ale zaraz wrócił.
        2. Dostałam znieczulenie, ale to na mnie nie działo bo były to już bóle parte., wtedy to nie działa.
        3. W szpitalu byłam traktowana jak jajko, żeby się nie stłukło i każdy tylko sie pytał czy ja wiem co się stanie?
        4. Przepisano mi bromergon i kazano owijać piersi bandażem, ale po skończeniu leków i tak sie pojawił musiałam go odciągać. Jakie to okropne uczucie jak sie ma pokarm, a nie można nakarmic dziecka?????????????
        5. Można było porzegnać dzieci nik tego nie zabraniał, mogłam do nich iść kiedy chciałam,
        6. W USC wydano moim córeczkom akty urodzenia i zgonu bez żadnych problemów.
        7. W szpitalu po porodzie pani doktor ochrzciła je i nadała imiona jakie ja wybrałam. Pani doktor była bardzo miła doradziła co trzeba zrobić, wogóle była bardzo miła.
        8. ksiądz był tez ok. pogrzeb odbył się 3 dnia po ich śmierci. Ja tez byłam na pogrzebie bo wyszłam ze szpitala na 2 dzień. Mogłam je porzegnać i byc z nimi w ich ostatniej drodze.
        9. Nikt nie zaproponował mi pomocy psychologa, sama przeżywam swoja żałobę, a w relacjach z mężem nic sie nie zmieniło. Nikt nikogo nie obwinia, bo to nie była niczyja wina, tak poprostu się stało.
        Ja bardzo mocno przeżyłam ich śmierć. Pretensje do całego świata DLACZEGO. To jest okropne uczucie urodzić dziecko i patrzec na jego śmierć. Jeszcze jak leżałam w szpitału to matki które urodziły dzieci przytulały je, leżały razem z nimi, A JA nie mogłam, chciałam umrzeć. Ale przecież był mój mąż nie mogłam go zostawić postanowiłam walczyć dalej. Nikomu nie życzę żeby pochował swoje dzieci. Teraz tylko mogę chodzić do nich na cmentarz

        • Re: artykul porod przedwczesny, smierc dziecka

          * czy przy porodzie i potem mogli być przy was mężowie?
          Mąż czekał na korytarzu, gdy za pomoca USG lekarz stwierdził zgon dziecka. sytuacja zagrazała mojemu życiu, w gabinecie pospiesznie przygotowywano mnie do cc, na moja prośbe lekarka powiadomila o tym co sie stało mojego męża i mąż był przy mnie do momentu az przewieziono mnie na trakt porodowy. podczas operacji maz czekal na korytarzu. Po wszystkim mąz czuwał przy moim łóżku do póznej nocy.
          * czy dostałaś znieczulenie (lub czy ktoś je proponował)?
          Miałam narkozę
          * jak w czasie porodu byłaś traktowana w szpitalu? Czy personel wiedział jaki jest twoj poród i inaczej cię traktował (lepiej? gorzej?)
          Niewiele z tego pamiętam, bo byłam oszołomiona, podano mi też leki uspakajające.
          * czy podano leki na wstrzymanie pokarmu (jesli dziecko zmarlo rpzed porodem)?
          Sprawdzano czy pojawia sie laktacja i gdy piersi zaczęły mi sie powiekszac podano mi bromergon i obwiązano piersi bandażami.
          * Czy po śmierci dziecka miałaś problemy z laktacją?
          nie
          * czy miałaś możliwość pożegnania dziecka? Jesli nie – dlaczego?
          niestety nie widziałam mojego dziecka. Mąż widział i to on zajał sie pogrzebem. Ja bylam w szpitalu 6 dni z racji cc.
          * czy miałaś problemy z rejestracją dziecka w USC?
          Załatwial to moj mąż, o ile wiem to nie bylo zadnych problemów.
          * czy miałaś problemy z pogrzebem dziecka?
          nie
          * Jak zachował się ksiądz? Czy udzielił pogrzebu bez problemu?
          nie było żadnych problemów
          * Czy ktoś proponował pomoc psychologa? I czy psycholog potrafił ci pomóc?
          Lekarka, która byla przy tym porodzie zasugerowała skorzystanie z pomocy psychologa. Poinformowała że w szpitalu jest psycholog, jednak przebywał wtedy akurat na urlopie. Ja jednak nie skorzystałam z porady psychologa.
          * Jak zachowali się znajomi po śmierci dziecka?
          Różnie. Jedni wspaniale i z wyczuciem, inni – szkoda gadać… Najgorsi byli sąsiedzi..Większość osób nie wiedząc co sie stalo, stwierdzilo ze oczywiscie jest to wina lekarza, bo gdyby był dobry to by zauważył, wyczuł…itd. Denerwowaly mnie pytania:” A co to za lekarz że ci sie tak stało”, ” A do jakiego lekarza chodzilaś?”a najgorsza byla jedna moja pseudokoleżanka z pracy, która potraktowała mnie jak glupią mlodą kretynkę i zarzuciła mi, że to wszystko przez to że nie chodzilam do lekarza prywatnie tylko do przychodni. Tak w ogóle to nastapilo u mnie odklejenie łozyska prawidlowo usadowionego o czym wszyscy “znawcy” nawet nie słyszeli.
          * Czy zmieniły się relacje z mężem?
          Chyba jeszcze bardziej zżyliśmy sie ze soba po tej wspolnej tragedii.
          * Czy otoczenie dało ci prawo do żałoby?
          nie wiem
          * Czy mogłaś rozmawiać (z mężem, rodziną, znajomymi) o dziecku które odeszło?
          tak, dużo rozmawiałam, nawet z obcymi
          * Czy przechodziłaś jakąś terapię? Co ci w niej najbardziej pomogło?
          nie

          • Re: artykul porod przedwczesny, smierc dziecka

            Mó synek urodził się w 34 tc zmarł po 3 dniach
            * czy przy porodzie i potem mogli być przy was mężowie?
            niestety miałam cc i decyzja zapadła nagle nawet nie miałam jak powiadomić męża bo był w pracy
            * czy dostałaś znieczulenie (lub czy ktoś je proponował)?
            mogłam wybierać albo zzo albo narkoza wolałam narkozę
            * jak w czasie porodu byłaś traktowana w szpitalu? Czy personel wiedział jaki jest twoj poród i inaczej cię traktował (lepiej? gorzej?)
            nic nie pamiętam ze względu na narkozę ale potem traktowano mnie dobrze nawet przeniesiono na inny oddział, żebym nie leżała z matkami i ich dziećmi
            * czy podano leki na wstrzymanie pokarmu (jesli dziecko zmarlo rpzed porodem)?
            najpierw dostałam testosteron domięśniowo zażywałam bromergon przez 14 dni ponadto przez miesiąc zalecono bandażowanie piersi
            * Czy po śmierci dziecka miałaś problemy z laktacją?
            nie miałam
            * czy miałaś możliwość pożegnania dziecka? Jesli nie – dlaczego?
            miałam taką możliwość
            * czy miałaś problemy z rejestracją dziecka w USC?
            nie wydano od ręki akt urodzenia i zgonu
            * czy miałaś problemy z pogrzebem dziecka?
            nie
            * Jak zachował się ksiądz? Czy udzielił pogrzebu bez problemu?
            tak
            * Czy ktoś proponował pomoc psychologa? I czy psycholog potrafił ci pomóc?
            mie proponował, ale sama się nad tym zastanawiałam, w końcu zrezygnowałam
            * Jak zachowali się znajomi po śmierci dziecka?
            Bardzo taktownie,gdy nie byli pewni czy jesteśmy gotowi do rozmów na temat dziecka nie poruszali tego tematu, ale kiedy sami zaczynaliśmy mówić o tym nie omijali go
            * Czy zmieniły się relacje z mężem?
            nie
            * Czy otoczenie dało ci prawo do żałoby?
            tak
            * Czy mogłaś rozmawiać (z mężem, rodziną, znajomymi) o dziecku które odeszło?
            raz mogłam rozmawiać o tym spokojnie innym razem nie, właściwie do dzisiaj tak jest, ale rozmowy z rodziną były trudniejsze niż ze znajomymi
            * Czy przechodziłaś jakąś terapię? Co ci w niej najbardziej pomogło?
            nie przechodziłam

            Aga i Dawidek aniołek (10.12.2003)

            • Re: artykul porod przedwczesny, smierc dziecka

              Bardzo bym się cieszyła, jeśli taki artykuł ukazałby się gdziekolwiek. Jak urodziłam mojego synka, myślałam, że to tylko mi się wydarzyła taka tragedia, że przecież takie rzeczy się nie zdarzają w tych czasach. Tak bardzo chciałam, potrzebowałam rozmowy z kimś, kto przeżył to co ja. Najpierw odpowiem na zadane pytania, a dalej załączyłam fragmenty z moich postów z forum.
              W 37 tyg. dowiedziałam się, że mój synek nie żyje.
              Mój mąż mógł być przy mnie praktycznie cały czas i był ale na noc wysyłałam go do domu a sama brałam proszki nasenne.
              – Miałam dostać znieczulenie na pewno, żebym się dodatkowo nie męczyła, ale jak rodziłam to sie okazało, że wszyscy anestezjolodzy są zajęci. Płakałam, krzyczałam, żeby zrobili coś żebym tak nie cierpiała, ale lekarze byli bezsilni bo nie było nikogo. W końcu mój lekarz prowadzący przyjechał i załatwił anestez., który właśnie schodził z dyżuru za dodatkową opłatą oczywiście. Prawdę mówiąc jak dowiedziałam się, że dziecko nie żyje i że będę musiała rodzić naturalnie to myślałam, że większej krzywdy już mi zrobić nie mogli. Błagałam ich o cesarkę, ale powiedzieli, że bezpieczniej dla mnie będzie urodzić naturalnie. Ale czy bezpieczniej fizycznie czy psychicznie to już nieważne?
              – personel szpitala, położne były bardzo kochane i podtrzymywały mnie na duchu.
              -dostałam po porodzie receptę na lekarstwa na zatrzymanie pokarmu
              – jak Bartuś przyszedł na świat położna wzięła go do góry i tylko wtedy go zobaczyłam, zobaczyłam też króciutką reakcję lekarza na to co zrobiła położna i zrozumiałam, że chyba miałam go w ogóle nie widzieć. Ale Bogu dzięki zobaczyłam. Gdybym była bardziej przytomna to poprosiłabym, żeby dali mi na chwilkę moje dziecko, ale jakoś tak wyszło, że zabrali i myślałam, że tak to ma być. Mąż nie był już przy mnie na tym etapie porodu i też nie widział synka, dlatego dwa dni po porodzie poszliśmy do prosektorium i mąż zobaczył dziecko, ja już nie bo tego to już bym nie przeżyła. Mój mąż jest najwspanialszym i najdzielniejszym człowiekiem jakiego znam.
              -z rejestracją dziecka i pogrzebem nie mieliśmy żadnych problemów, natomiast gdy rozmawiałam z księdzem jeszcze w szpitalu, to powiedział, że martwego dziecka się nie chrzci, a ja bardzo chciałam.
              -chodziłam jakiś czas do psychologa w Instytucie Matki i Dziecka, pani była bardzo miła, ale prawdę mówiąc najbardziej pomógł mi mój mąż. Bardzo dużo rozmawialiśmy, tłumaczyliśmy sobie, rozmawialiśmy z rodziną, z przyjaciółmi i to na prawdę pomagało.
              Bardzo jeszcze przykry był fakt, że wyniki sekcji dziecka miały być po 6 tyg, a dostałam je po mojej interwencji u dyrekcji szpitala w styczniu 2004 (poród 25 sierpnia 2003). Ten pan co robi analizę chyba sobie nie zdawał sprawy z tego jakie to dla nas ważne.
              Załączam dwa fragmenty moich tekstów z forum, może pomogą:
              ” W sierpniu od ok.10 zaczęłam mieć dość częste skurcze niebolesne, tzw przepowiadające, latałam do lekarza często i wszystko ok., badania ok. We wtorek, przed sobotnią tragiczną wiadomością znowu byłam u lekarza ze skurczami i zrobił mi szybciutkie usg i oczywiście ok. Z piątku na sobotę miałam dziwne sny, w sobotę rano zaniepokoiłam się bo dzidziuś nie miał czkawki (zawsze miał rano i wieczorem) i nie ruszał się, ale to już mi się zdarzało, że nie czułam nawet cały dzień ruchów. Lekarz przez telefon powiedział, żeby poczekać, zjeść coś słodkiego, wykąpać się i zadzwonić później jeśli nadal nic. Pojechaliśmy z mężem do szpitala po południu i………
              Zostałam w szpitalu, dostałam oxy i w poniedziałek urodziłam (naturalnie). To były najgorsze dni w moim życiu i nigdy o nich nie zapomnę, ale mimo wszystko jak zobaczyłam mojego synka to się uśmiechnęłam i uśmiecham zawsze jak Go sobie przypomnę – aniołka z uśmiechem na buźce.
              Prawdę mówiąc Samyra też mnie trochę przestraszyła, że jej koleżance przytrafiło się to dwa razy, ja już nie chcę tego przechodzić drugi raz.
              Przed chwilą dzwoniłam do szpitala, wyniki sekcji łożyska wykazały, że było jakieś zakażenie krwiopochodne, bakteryjne zakażenie, które mogłam przechodzić bezobjawowo i ciężkie byłoby do wykrycia. Kończę pisać bo muszę to przemyśleć”

              (11.10.2003)„Piszecie, że podziwiacie, że już się lepiej czuję. Lepiej to znaczy, że nie płaczę 24 na dobę, że zaczęłam wychodzić z domu, że mogę rozmawiać z ludźmi, że zauważyłam, że słońce wschodzi i zachodzi, że w radiu grają te same piosenki, a wydawało mi się, że świat powinien zatrzymać się w miejscu. Jednak jeszcze budzę się w nocy z krzykiem, płaczę i trzęsę się ze strachu, jak mąż wraca 5 minut później bo boję się że jego też stracę i nie potrafię uwierzyć, mimo, że wszyscy to mówią, że będzie dobrze. Przecież już nigdy tak na prawdę nie będzie dobrze………”

              Teraz znów jestem w ciąży. Właśnie zaczynam trzeci miesiąc. Tak bardzo się cieszę i boję.

              Pozdrawiam serdecznie
              Kasia

              • Re: artykul porod przedwczesny, smierc dziecka

                witam.
                prawie dokladnie wtedy kiedy Annie pisala swoj post o artykule lekarz nie mógł znależć tętna moich dzieci. Dzień później rodzilam moje martwe blizniaki- dwóch synków, zmarlych pod koniec 32 tygodnia. poszlam do lekarza bo zorientowalam sie ze sie przestaly ruszac od jakiegoś czasu. okazalo sie ze dzieci nie żyją. jednak nie miały jak sądzono dwóch ale jedno łożysko – dlatego zmarły dwa mimo że tylko jeden okręcił się pępowina. tyle wiem na razie, jeszcze nie mam wyników badań dzieci. od tej pory minęło 2,5 tygodnia a mój każdy dzień polega na uświadamianiu sobie że to nie jest zły sen, że to się stało na prawdę. codziennie czuję się winna, że nie zauważyłam tego wcześniej, tworzę scenariusze ze może by się tak nie stało gdybym była w szpitalu, gdyby to…, gdyby tamto….Ale próbuję nie mieć żalu do nikogo bo wolę wierzyć że tak musiało się stać, że taki był Boży plan, choć tego nie umiem zrozumieć. Po ponad 7 m-cach szczęścia (zdąrzyliśmy z mężem bardzo pokochać nasze dzieci – w przeciągu 3-4 tyg spodziewaliśmy się porodu) czuję się strasznie nieszczęśliwa. po nocach śnię śmierć moich dzieci, w dzień cały czas o tym myślę. Czy ten ból kiedyś minie? Przecież tyle jest dzieci niechcianych, niekochanych, zaniedbanych, a ja dałabym moim tyle miłości…

                mam pytanie do dziewczyn na forum: kiedy można po porodzie zajść znowu w ciążę. to dla mnie bardzo ważne, bo tylko to się dla mnie i męża teraz liczy.

                odpowiedzi:
                czy przy porodzie i potem mogli być przy was mężowie?
                tak, poród był naturalny (wiedziałam że dzieci nie zyją ale lekarze mówili że dla dobra przyszłych ciąż powinnam urodzic naturalnie). Przez ponad 10 godzin wywoływania porodu przy mnie byli rodzice i mąż i moja bratowa (przy samym porodzie tylko bratowa, nie chciałam żeby mąż patrzył na nasze martwe dzieci, ja też na nie nie popatrzyłam po urodzeniu, wolałam zachować w głowie swoje wyobrażenia o 2 ślicznych bobasach)
                * czy dostałaś znieczulenie (lub czy ktoś je proponował)?
                lekarz odradzał mi bo powiedział że akcja porodowa się przeciągnie ale jakbym chciała to da mi znieczulenie. nie wzięłam, wolałam mieć to szybciej za sobą. Fizyczny ból i tak miał się nijak do psychicznych katuszy.
                * jak w czasie porodu byłaś traktowana w szpitalu? Czy personel wiedział jaki jest twoj poród i inaczej cię traktował (lepiej? gorzej?)
                traktowano mnie dobrze, personel bardzo mi współczuł.
                * czy podano leki na wstrzymanie pokarmu (jesli dziecko zmarlo rpzed porodem)?
                tak, dostałam Bromergon. dziś biore ostatnią tabletkę, mam nadzieję że pokarm się nie pojawi.
                * Czy po śmierci dziecka miałaś problemy z laktacją?
                j.w.
                * czy miałaś możliwość pożegnania dziecka? Jesli nie – dlaczego?
                nie chciałam. ja żegnałam się z moimi dziećmi przez całą noc poprzedzającą poród kiedy wiedziałam już że nie żyją.
                * czy miałaś problemy z rejestracją dziecka w USC?
                robiła to rodzina. nie było problemów
                * czy miałaś problemy z pogrzebem dziecka?
                robiła to rodzina. nie było problemów
                * Jak zachował się ksiądz? Czy udzielił pogrzebu bez problemu?
                nie byłam na pogrzebie, ale rodzina przekazała mi że ksiądz bardzo ładnie poprowadził nabożeństwo i pogrzeb.
                * Czy ktoś proponował pomoc psychologa? I czy psycholog potrafił ci pomóc?
                tak przysłano do mnie psychologa, ale że był to dzien porodu wolałam się skontaktować z nim później jednak do tej pory tego nie zrobiłam.
                * Jak zachowali się znajomi po śmierci dziecka?
                wszyscy bardzo nam współczują. na razie obracam się wśród najbliższych przyjaciół, dobrych znajomych. jeszcze nie widziałam sie ze znajomymi z pracy. boję się: 80% osób z samego mojego działu ma malutkie dzieci
                * Czy zmieniły się relacje z mężem?
                mój mąż też bardzo cierpi, ale stara się mnie pocieszać jak tylko może. Kocham go bardzo i mam nadzieję, że ja też jestem dla niego oparciem i razem przetrwamy ten koszmar.
                * Czy otoczenie dało ci prawo do żałoby?
                u mnie minęło dopiero 2,5 tygodnia. sama staram się wychodzić z domu, próbować żyć na nowo ale denerwuję się dobrymi radami typu: nie płacz, to już nie pomoże. ja muszę płakać bo inaczej dusza i serce mi pękną z bólu.
                * Czy mogłaś rozmawiać (z mężem, rodziną, znajomymi) o dziecku które odeszło?
                tak. mam potrzebę mówienia. nie z każdym z rodziny mogę mówić o tym, bo rozmowa jest ucinana. z drugiej strony wiem, że to nie tylko tragedia moja i męża ale i najbliższej rodziny a każdy z nas inaczej sobie radzi z tą tragedią.
                * Czy przechodziłaś jakąś terapię? Co ci w niej najbardziej pomogło?
                nie przechodziłam jeszcze. na razie planuję powrót do pracy i krótki wyjazd wakacyjny.

                • Re: artykul porod przedwczesny, smierc dziecka

                  Mój synek urodził się 32 tyg. ciąży i zmarł po dwóch tygodniach życia
                  * czy przy porodzie i potem mogli być przy was mężowie?
                  niestety ale nie z mojego miasta została przewieziona do kliniki do Poznania, a w tym czasie trwała kwaranntana (grypa)
                  * czy dostałaś znieczulenie (lub czy ktoś je proponował)?
                  tak miałam znieczulenie zewnątrzopnowe (poród przez cc)
                  * jak w czasie porodu byłaś traktowana w szpitalu? Czy personel wiedział jaki jest twoj poród i inaczej cię traktował (lepiej? gorzej?)
                  w klinice byłam traktowana bardzo dobrze lekarze widzieli że stan mojego maluszka jest ciężi, jak również i mój, przed porodem byłam monitowana, przez cały czas była przy mnie położna i lekarz, natomiast w w szpitalu w moim mieście do prowadzili mnie do stanu, który zagrażał życiu mojemu i dziecka
                  * czy podano leki na wstrzymanie pokarmu (jesli dziecko zmarlo rpzed porodem)?
                  nie, nie podano
                  * Czy po śmierci dziecka miałaś problemy z laktacją?
                  bardzo długo się utzrymywała a po odstawieniu leków powracała
                  * czy miałaś możliwość pożegnania dziecka? Jesli nie – dlaczego?
                  miałam tę możliwość, wraz z mężem przyjechaliśmy w środku nocy do szpitala i pozwolono nam pożegnać się z naszym maluszkiem, bez pośpiechu
                  * czy miałaś problemy z rejestracją dziecka w USC?
                  nie
                  * czy miałaś problemy z pogrzebem dziecka?
                  nie
                  * Jak zachował się ksiądz? Czy udzielił pogrzebu bez problemu?
                  ksiądz był wspaniały pogrzeb i msza dla naszego aniołka odprawione zostały bez żadnych problemów
                  * Czy ktoś proponował pomoc psychologa? I czy psycholog potrafił ci pomóc?
                  nie
                  * Jak zachowali się znajomi po śmierci dziecka?
                  bardzo różnie jedni naprawdę byli dla nas pomocni inni….. szkoda gadać, największy żal jednak mam do rodziny męża, z której w zasadzie nikt nawet mnu nie złożył kondolencji nie mówiąc o pójściu na pogrzeb.
                  * Czy zmieniły się relacje z mężem?
                  jesteśmy do siebie jeszcze bardziej przywiązani, a ja wiem ża na męża mogęliczyć w każdej sytuacji
                  * Czy otoczenie dało ci prawo do żałoby?
                  nie wszyscy
                  * Czy mogłaś rozmawiać (z mężem, rodziną, znajomymi) o dziecku które odeszło?
                  tak mogłam, nawet rozmawiał często, pomagało mi to wjakiś sposób poradzić sobie z bólem
                  * Czy przechodziłaś jakąś terapię? Co ci w niej najbardziej pomogło?
                  nie, nie przechodziłam

                  Mnie ta tragedia może by nie spotkała gdym trafiła na długo przed porodem na innych lekarzy, wiem że zostało popełnione zanedbanie. Ja trafiłam do szpitała z zatruciem ciążowym poza ob. i innymi badaniami krwi i moczu z których potwierdziło się zatrucie nie miałam przeprowadonych innych badań. Ogromnym błędem było nie przeprowadzenie USG przepływowego. A kompletną głupotą było podawanie mi relanium w dużych ilościach (bo podobno nerwowa byłam i ćiśnienie dlatego mi skakało). Dzięki relanium zostałam bardzo potrutaj ja jak i mój synek. Zatem jak trafiłam w ręce dobrzych lekarzy to szkód niestety nie można było cofnąć.
                  Tak wię bardzo dużą rolę do teczo czy ciąża przebiegnie prawidłowo czy zakończy się tragicznie mają lekarze. Oby było najmniej takich lekarzy na jakich trafiłam ja, oby każy z nich kierował się etyką lekarską a nie tylko rutyną.

                  Monika

                  • Re: zapomniałam dodać

                    Samego porodu nie pamietam, ale lekarz który pełnił wtedy dyżur był okropny! Najpierw mnie olał bo rozmawiał przez telefon o żaglowkach z kolegą (wiem to z relacji męża który miał czelnosc wejsc mu do pokoju), a pózniej to jeszcze miał do mnie pretensje że przyjechalam za pózno ( choc od razu pojechałam do szpitala), że miałam skurcze (których nie czułam) i że nie potrafiłam mu odpowiedzieć na pytanie czy czułam ruchy dziecka czy nie ( nie wiedziałam czy chodzi mu o ostatnią godzinę czy w ogóle- rano czułam silne kopniaki mojego synka). Przez tego skur… całą noc obwiniałam się za śmierć synka i nie zmruzyłam oka. Od innych lekarzy wiem, że nie odratowano po tym nawet dziecka w szpitalu, a to czy mały przeżyje czy nie zależy od szczęścia. Zresztą nawet gdyby to była moja wina to gnojek nie miał prawa potraktowac mnie w ten sposób.

                    • Re: artykul porod przedwczesny, smierc dziecka

                      Kochane dziewczyny!
                      bardzo wam wszytkim dziekuje, mam nadzieje ze artykul niebawem sie ukaze – dam wam znac gdzie i kiedy.
                      Ja na co dzien bywam na forum na forum Chore dziecko, strata dziecka.
                      To taki azyl dla mam ktore stracily dzieci nieco pozniej, gdzie tak jak tutaj gadamy na rozne trudne tematy.
                      Sciskam was mocno
                      anka

                      • Re: artykul porod przedwczesny, smierc dziecka

                        To jeszce raz ja, Ewa – ja również zapomniałam dodać jednej rzeczy. Mianowicie jak potraktowano mnie jak trafilam do szpitala – jescze przed porodem. Do KTG kolejka, dopiero po telefonie mojego ginekologa wzieli mnie na szukanie tetna. na usg lekarz popatrzył i powiedział: przykro mi. poczym wyszedł i zostawilł mnie samą na tym łóżku. jak wyszłam za nim to zapytałam go “co teraz?” a on na to: “jutro bedzie poród” i poszedł. no tak, w końcu nic wielkiego się nie stało, standardowa śmierć dzieci. Jutro poród i po sprawie. Kompletne znieczulenie. Dopiero jak trafiłam na oddział to tam lekarze dobrze się mną zajęli.

                        Ewa mama 2 aniołków Grzesia i Igora 25.05.2004

                        Znasz odpowiedź na pytanie: artykul porod przedwczesny, smierc dziecka

                        Dodaj komentarz

                        Angina u dwulatka

                        Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                        Czytaj dalej →

                        Mozarella w ciąży

                        Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                        Czytaj dalej →

                        Ile kosztuje żłobek?

                        Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                        Czytaj dalej →

                        Dziewczyny po cc – dreny

                        Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                        Czytaj dalej →

                        Meskie imie miedzynarodowe.

                        Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                        Czytaj dalej →

                        Wielotorbielowatość nerek

                        W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                        Czytaj dalej →

                        Ruchome kolano

                        Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                        Czytaj dalej →
                        Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                        Logo
                        Enable registration in settings - general