Bezkarny dzieciak?

Macie jakiś pomysł jak sobie poradzić w takiej sytuacji?

Paru chłopaków zaczęło z ogrodzenia domu wyciągać patyki/sztachety czy co tam się dało, twierdząc, że są im potrzebne do budowy szałasu. Właściciel domu kazał zostawić, bo to są jego rzeczy i jemu też są w tym płocie potrzebne. To zaczęło się – rzucają w niego czym się da, zrywają niedojrzałe śliwki i rzucają w niego i dom, wyzywają, łamią co się da. Facet powiedział, że będzie dzwonił na policję, to odpowiedzieli mu, że jak policja przyjedzie, to go oskarżą o pedofilię. Po czym zaczęli jeździć (na rolkach) i chodzić wokół domu i wydzierać się “pedofil”, “debil” i różne inne wyzwiska.
Na policję zadzwonił, poinformowano go że patrol wyślą.
Dodam, że chłopcy niszczą ogrodzenie domu od strony terenu przedszkola, gdzie wg przepisów nie mają prawa przebywać – teren zamknięty i ogrodzony.

Czy takie dzieci są bezkarne? Lat ok 10-13 (wg opisu i zdjęć).
Dorosłego oskarżyłby o niszczenie mienia i zniesławienie, a co z dzieckiem?

Strona 4 odpowiedzi na pytanie: Bezkarny dzieciak?

  1. halinasuperdziewczyna Dodane ponad rok temu,

    A buntu dwulatka tez nie znam. To sa tak male dzieciaki, ze bardzo latwo z nimi sie dogadac przy odrobinie dobrej woli. Najlepiej wyłączyc ze slownika slowo “nie” 😉

    • rany, przeczytalam sobie wlasnie watek i powiem wam, ze moze nawet za cene bycia jakims niepojetym betonem, nie widze sposobu na cywilizowana rozmowe z dzieciakami ktore rozkradaja cudzy plot, niewiele robia sobie z ostrzezen wlasciciela (w jakiejkolwiek formie zostaly podane), a w odwecie wyzywaja faceta, obrzucaja sliwkami i strasza oskarzeniem o pedofilie.

      brakuje mi wyobrazni, zeby postawic sie w sytuacji dobrego mediatora (a doswiadczenia chyba mi nie brakuje po pieciu latach w sredniej szkole, gdzie przerozne sytuacje sie zdarzaly), chyba bym sie po prostu bala wyjsc i rozmawiac z takimi dziecmi, bo – pewnie zupelnie tak samo jak ula – mam swiadomosc, ze brak zahamowan w kontaktach spolecznych to jest wielka czerwona flaga i nigdy, przenigdy nie wykluczylabym mozliwosci fizycznej przemocy ze strony takich wyrostkow.

      co do systemu nagrod i kar, zgodze sie, ze nagrody dzialaja cuda, ale zeby taki system wdrozyc, musi najpierw byc jakas plaszczyzna dyskusji i porozumienie dotyczace pewnych krokow i ich konsekwencji, czego miedzy tymi dzieciakami i wlascicielem posesji nie bylo. nazwijcie to tresura, ale ja wierze, ze kazdy czlowiek, czy dziecko czy dorosy, czuje sie o wiele lepiej w sytuacji, kiedy jest w stanei przewidziec konsekwencje – prawa i obowiazki, ktore mamy i ktore dajemy naszym dzieciom, daja nam i im poczucie bezpieczenstwa. moje dzieciaki na przyklad wiedza, ze jesli chca poklepac w gry na komputerze przez godzine, musza najpierw przez godzine poczytac. wiedza tez, ze jesli jeden popchnie drugiego, tem ktory popchnal straci przywileje do konca dnia – nie pogapi sie w telewizor, tata nie zabierze go na przejazdzke na motorze. miedzy wlascicielem posesji i dzieciakami nie bylo sladow takiej umowy. jedyna umowa, ktora istniala miedzy nimi realnie to ogolnie przyjete przekonanie, ze za naruszenie cudzego spokoju ponosi sie konsekwencje, a te konsekwencje sa wymierzane przez policje.

      dzieci wandalizowaly jego posesje, naruszaly jego godnosc osobista wyzwiskami i zastraszaly go. to zbyt powazne naruszenie, zeby wyjsc do nich i probowac sie porozumiec po prostu. calym sercem zgadzam sie z decyzja o zawiadomieniu policji.

      inna rzecz, ktora przychodzi mi do glowy, to cos, o czym jako rodzice czesto zapominamy: nie kazdy ma dzieci, nie kazdy musi posiadac umiejetnosci negocjacyjne, nie kazdy MUSI w ogole do takich negocjacji stawac. kiedy stawiam sobie wlasny dom, mam po swojej stronie prawo, kiedy ktos narusza moja wlasnosc. nie chce musiec zastanawiac sie jak rozmawiac z kilkoma dzieciakami, ktore akurat upatrzyly sobie moj plot na rozbiorke pod szalas. i mam do tego niezaprzeczalne prawo. jesli ktos gdzies popelnil blad w nauczeniu tego dziecka, ze naruszanie cudzej wlasnosci jest wykroczeniem, dlaczego ja mam ponosic tego konsekwencje. kto zaplaci facetowi za naprawe plotu? kto zaplaci za czyszczenie elewacji obrzuconej zgnilymi sliwkami?

      jakos generalnie nie jest mi po drodze z traktowaniem z dzieci jako “dobra publicznego,” bo zbyt czesto doprowadza to do nieogarnietego dzieciocentryzmu. wierze, ze dziecko od samego poczatku swojego zycia trzeba traktowac jak partnera, ale partnerstwo wymaga tez ze strony dziecka wysilku. i im wczesniej dziecko pojmie, ze wybory maja swoje konsekwencje, tym lepiej dla dziecka

      • Zamieszczone przez kantalupa

        jakos generalnie nie jest mi po drodze z traktowaniem z dzieci jako “dobra publicznego,” bo zbyt czesto doprowadza to do nieogarnietego dzieciocentryzmu. wierze, ze dziecko od samego poczatku swojego zycia trzeba traktowac jak partnera, ale partnerstwo wymaga tez ze strony dziecka wysilku. i im wczesniej dziecko pojmie, ze wybory maja swoje konsekwencje, tym lepiej dla dziecka

        nic dodać, nic ująć;

        • To straszne, ze nauczyciel swoim dzieciom jasno komunikuje, ze czytanie ksiązek nie jest samo w sobie fajne. jest jedynie “czyms” za co należy się nagroda w postaci gry komputerowej…

          • Zamieszczone przez ulaluki
            Zamknąć?
            Znasz procedury jakie następują po zgłoszeniu do policji?
            Na pewno nie zamykają, to wiem na 100%.

            Zmroziły się słowa sprzeciwu do agresji dzieciaków? Nie można tolerować takich zachować, wzmacniać pozytywnie, bo my potem zapłacimy srogą cenę.
            Zachowania są złe, nie mówię że dzieci złe, bo tego nie wiem, zresztą nie ja jestem od oceniania i sądzenia, ael zachowania są nie do zaakceptowania.
            Tutaj wszyscy powinniśmy się zgodzić.

            Zmroził mnie język nienawiści, agresywny ton wypowiedzi, wyzwiska w stosunku do dzieci oraz uznanie, że jest tylko jedna jedyna słuszna droga rozwiązania tej sytuacji i że wina w całości leży po jednej stronie. Zachowania dzieci nie pochwalam, ale też bałabym się tak jednoznacznie osądzać sytuację, której nie widziałam na własne oczy. Uważam też, że młodość ma swoje prawa, także prawo do błądzenia. Oczywiście stosowanie kar jest najprostsze i działa najszybciej, ale czy zawsze najlepsze? wątpię…

            • halinasuperdziewczyna Dodane ponad rok temu,

              Zamieszczone przez Fasolada
              To straszne, ze nauczyciel swoim dzieciom jasno komunikuje, ze czytanie ksiązek nie jest samo w sobie fajne. jest jedynie “czyms” za co należy się nagroda w postaci gry komputerowej…

              eee tam straszne 😉
              conajmniej polowa mlodego pokolenia nie bedzie czytac
              conajmniej polowe nie czytajacych dzieciakow zniechecili rodzice
              obowiazkowym czytaniem, albo czytaniem tresci edukacyjnych
              Jest spora “napinka”na edukację… ale odbiegamy od tematu 😉

              • Zamieszczone przez Fasolada
                To straszne, ze nauczyciel swoim dzieciom jasno komunikuje, ze czytanie ksiązek nie jest samo w sobie fajne. jest jedynie “czyms” za co należy się nagroda w postaci gry komputerowej…

                a to juz generalnie twoja interpretacja tego, w jaki sposob moje dzieci czytaja ksiazki – oraz ocena (natychmiastowa, na miejscu — nie chce czytac wstecz, ale czy to nie ty nawolywalas do wglebienia sie w sytuacje zanim zaczniemy osadzac?)

                jeszcze z 5 lat temu pewnie bys mnie takimi slowami po prostu wkurzyla. z jakies 8-9 lat temu pewnie bym tobie przytaknela (zreszta i dowody na to mozna pewnie znalezc w moich postach z czasow, kiedy moje dzieci mialy dwa, trzy, cztery lata)

                teraz odpowiem tobie tak: widze, ze masz bardzo jasno okreslone cele w swoim zyciu – taka osoba przynajmniej mi sie wydajesz z kilku postow, z ktorych ciebie zapamietalam
                zdaje sie zreszta, ze masz ku temu warunki – mozesz spokojnie planowac sobie kilkoro dzieci, mozesz z nimi zostac w domu, zeby nie musialy byc wystawiane na dzialanie czynnikow zewnetrznych, mozesz spokojnie myslec o wyslaniu ich do dobranej do twojego stylu zycia szkoly, zreszta jawisz sie jako osoba, ktora w gruncie rzeczy cieszy sie takim rozwojem wypadkow – chyba doprawdy sie spaelniasz bedac mama swoich dzieci

                zycze ci, zeby udalo ci sie znalezc takie placowki dla swoich dzieci i dobrac im takich kolegow, zeby nie musialy na przerwie dyskutowac modow z minecraft, pokemonow, czy grac w oglupiajace bakugany. najlepiej zeby w czasie przerw dyskutowaly opere, teatr, nowosci wydawnicze itp.

                mnie sie nie udalo – nawet w bardzo porzadnej prywatnej szkole, do ktorej chodza teraz – ugielam sie w koncu i kupilam bakugany, pokemony i inne paskudztwa, pozwolilam dzieciakom pograc w minecraft, bo lapaly mnie za serce sytuacje, w ktorych pomimo zapewniania im tego, co sama uznawalam za pozytywny wklad w rozwoj dzieci (teatrzyki, wspolne czytanie, sluchanie muzyki), dzieciaki niby z wdziecznoscia moje zabiegi przyjmowaly, ale i tak nic nie bylo w stanie zastapic idiotycznej zabawy w budowanie dla mnie niezrozumialego swiata minecraftu; a dzien w ktorym uswiadomilam sobie przygladajac sie moim wlasnym dzieciom dyskutujacym z mina eksperta sile bakuganow czy przywileje w minecraft suvival mod, to byl dzien porazki, ale tez wytchnienia dla mnie – mam bardzo przecietne, ale bardzo fajne w sumie dzieci

                zycze ci, zeby twoje dzieci czytaly same z siebie (moj starszy robil to dosc chetnie do okolic drugiej klasy, potem wszystko inne bylo o niebo bardziej interesujace) i zeby za nic mialy i nie widzialy zadnej atrakcji w byciu czescia dyskusji nad minecraftem na podworku czy na przerwie w szkole (istnieje nawet pewien procent dzieci, ktore nigdy nie rozwinely zainteresowania byciem czescia dobrze ustanowionej grupy, spory procent tych dzieci to te dotkniete aspergerem, wiec kiedy moj starszy zaczal sie integrowac w taki przyziemny sposob, odczulam niejaka ulge, bo – jesli poczytasz sobie moje posty z lat 2007-2009 bodajze, mialam powazne, uzasadnione zreszta, bo w pewnym sensie sugerowane przez specjalistow, obawy, ze moj starszy moze miec jakies problemy). czy przegapilam moment, w ktorym czytanie przestalo byc interesujace? do teraz uwazam, ze nie. choc w twoich oczach zapewne wyglada to inaczej. dostrzeglam za to moment, w ktorym minecraft zaczal zabierac wiecej czasu, niz powinien. i postawilam granice.
                czy ma to w ogole cos wspolnego z moja profesja? pewnie ma, bo szybko dostrzeglam i pogodzilam sie z faktem, ze moje dzieci – jakkolwiek bym tego nie chciala – nie sa idealne i nad dobra ksiazke, wizyte w muzeum czy teatrze, przedkladaja grzebanie sie w kaluzy za domem, a ich 30 minut z minecraftem kazdego dnia w roku szkolnym (znowu-tez za cene “przekupstwa” w twoich oczach, bo nie moga nawet dotknac komputera przed odrobieniem lekcji i przeczytaniem 20 stron ksiazki – tutaj w ramach odpowiedzi na pozniejsze posty haliny – bo takiego rodzaju “parcie” na czytelnictwo ma ich szkola, a ja sie zupelnie z tym zgadzam), to obok wieczornego czytania z mama/tata ich ulubiony moment. ciesze sie, bo – paradoksalnie zupelnie w zgodzie z tym, co pozniej pisze halina – nie musialam stosowac jakiegos super-parcia na czytanie, a czytanie jest dla moich dzieci naturalnym elementem dnia – warunkujacym dostep do latwej, niekoniecznie najwyzszych lotow rozrywki.

                halina (nie umiem wkleic twojego posta, nie rozumiem czemu) – a co rozumiesz przez parcie na czytanie i edukacje?
                moim zdaniem czytanie i edukacja bronia sie same, jesli wiemy, jak do niego podejsc. mnie nie przeszkadza, kiedy moj starszy syn, ktory bedzie juz czwartoklasista, spedza godzine czytajac komiks o sponge bob, pod warunkiem, ze przez cale wakacje znajdzie dosc czasu, zeby przeczytac polowe ksiazek z listy lektur na lato (12 dosc konkretnych pozycji – dzieci moga sobie wybrac 6 w zaleznosci od zainteresowan). pre na czytelnictwo? jesli tak, podpowiedz mi, prosze, jakis prosty sposob na podniesienie umiejetnosci czytania tekstu ze zrozumieniem, inny niz czytanie samo w sobie? odpuscisz, wyslesz w swiat dziecko, ktore nie zrozumie prostego pisma urzedowego i wpadnie w tarapaty, myslisz, ze swiat dazy do az takich uproszczen?

                • Zamieszczone przez justinas
                  Zmroził mnie język nienawiści, agresywny ton wypowiedzi, wyzwiska w stosunku do dzieci oraz uznanie, że jest tylko jedna jedyna słuszna droga rozwiązania tej sytuacji i że wina w całości leży po jednej stronie. Zachowania dzieci nie pochwalam, ale też bałabym się tak jednoznacznie osądzać sytuację, której nie widziałam na własne oczy. Uważam też, że młodość ma swoje prawa, także prawo do błądzenia. Oczywiście stosowanie kar jest najprostsze i działa najszybciej, ale czy zawsze najlepsze? wątpię…

                  to juz kolejny post powolujacy sie na “jezyk nienawisci”

                  bardzo ciekawy termin, zdaje sie nabral popularnosci w polskim jezyku niedawno zupelnie – nie wiem, sledze polske z doniesien i chyba mi sie ten termin zle kojarzy

                  za to w reakcji na twoj post: od dobrych 10 lat dosc gleboko siedze w sprawach bullyingu czyli agresywnego, dlugotrwalego i zamierzonego zachowania podejmowanego powtarzalnie wobec ofiary, ktora nie jest w stanie skutecznie sie bronic.

                  bullying, ktory dorosli byc moze znaja z doswiadczenia w pracy jako mobbing, dotyczy PRZEDE WSZYSTKIM dzieci, nawet dzieci w tak mlodym srodowisku, jak zerowka

                  bylam na kilkunastu juz teraz (ostatnia zreszta trzy dni temu) konferencjach dotyczacych zrodel i sposobow zapobiegania takim atakom i wiem na pewno, ze rozprawianie sie z bullyingiem nalezy zaczac od nazwania takich aktow po imieniu – ufam forumce z pierwszego posta (glupota moze jakas, ale znamy sie nie od dzis przeciez) i nie widze, zeby w jakis szczegolny sposob usilowala sytuacje nakreslic jednostronnie
                  jesli te dzieci nie uslysza od kogos jasno i wyraznie, ze to, co czynia jest zwyklym wandalizmem i wykroczeniem przeciwko czyjejs wlasnosci, ktora zreszta w swietle prawa podlega karze, maja potezne szanse na zmarginalizowanie wagi swojego wystepku i istnieje spore prawdopodobienstwo, ze popelnia je po raz kolejny
                  wierze, ze w takiej sytuacji istnieje jakis procent dzieci, ktorym uswiadomienie konsekwencji zadziala jak hamulec na przyszlosc, ale stawiam, ze dla wiekszoci potraktowanych dobrym slowem, sprawa rozplynie sie i nie zostawi zadnej nauki na przyszlosc

                  nie kara, sama w sobie, ale jej nieuchronnosc, lezy przeciez w podwalinach dobrobytu kazdego spoleczenstwa – malo kto mysli tutaj o tych “prawnych konsekwencjach” (choc ula je chyba wspomniala – policja przyjedzie, pogada, jesli zas zobaczy, ze potrzebny jest dozor kuratorski, wyznaczy kutratora, wyznaczy tez osobe odpowiedzialna za wyplacenie szkod, powiadomi szkole, ktora skieruje dzieciaka na sesje ze szkolnym psychologiem, lub zazada regularnych wizyt), ktore w gruncie rzeczy na takim poziomie nie sa niczym innym, niz pogrozeniem palcem w kierunku kilku mlodocianych naruszajacych mir domowy jakiegos faceta

                  • Zamieszczone przez kantalupa
                    to juz kolejny post powolujacy sie na “jezyk nienawisci”

                    bardzo ciekawy termin, zdaje sie nabral popularnosci w polskim jezyku niedawno zupelnie – nie wiem, sledze polske z doniesien i chyba mi sie ten termin zle kojarzy

                    za to w reakcji na twoj post: od dobrych 10 lat dosc gleboko siedze w sprawach bullyingu czyli agresywnego, dlugotrwalego i zamierzonego zachowania podejmowanego powtarzalnie wobec ofiary, ktora nie jest w stanie skutecznie sie bronic.

                    bullying, ktory dorosli byc moze znaja z doswiadczenia w pracy jako mobbing, dotyczy PRZEDE WSZYSTKIM dzieci, nawet dzieci w tak mlodym srodowisku, jak zerowka

                    bylam na kilkunastu juz teraz (ostatnia zreszta trzy dni temu) konferencjach dotyczacych zrodel i sposobow zapobiegania takim atakom i wiem na pewno, ze rozprawianie sie z bullyingiem nalezy zaczac od nazwania takich aktow po imieniu – ufam forumce z pierwszego posta (glupota moze jakas, ale znamy sie nie od dzis przeciez) i nie widze, zeby w jakis szczegolny sposob usilowala sytuacje nakreslic jednostronnie
                    jesli te dzieci nie uslysza od kogos jasno i wyraznie, ze to, co czynia jest zwyklym wandalizmem i wykroczeniem przeciwko czyjejs wlasnosci, ktora zreszta w swietle prawa podlega karze, maja potezne szanse na zmarginalizowanie wagi swojego wystepku i istnieje spore prawdopodobienstwo, ze popelnia je po raz kolejny
                    wierze, ze w takiej sytuacji istnieje jakis procent dzieci, ktorym uswiadomienie konsekwencji zadziala jak hamulec na przyszlosc, ale stawiam, ze dla wiekszoci potraktowanych dobrym slowem, sprawa rozplynie sie i nie zostawi zadnej nauki na przyszlosc

                    nie kara, sama w sobie, ale jej nieuchronnosc, lezy przeciez w podwalinach dobrobytu kazdego spoleczenstwa – malo kto mysli tutaj o tych “prawnych konsekwencjach” (choc ula je chyba wspomniala – policja przyjedzie, pogada, jesli zas zobaczy, ze potrzebny jest dozor kuratorski, wyznaczy kutratora, wyznaczy tez osobe odpowiedzialna za wyplacenie szkod, powiadomi szkole, ktora skieruje dzieciaka na sesje ze szkolnym psychologiem, lub zazada regularnych wizyt), ktore w gruncie rzeczy na takim poziomie nie sa niczym innym, niz pogrozeniem palcem w kierunku kilku mlodocianych naruszajacych mir domowy jakiegos faceta

                    W jednym z postów było napisane wprost o nienawiści (nie w poście autorki wątku), więc nasuwa się samo. Uważam podobnie jak Halina, że “Ciężką artylerię wytoczyć zawsze można” – to jest akurat najprostsze.

                    • Zamieszczone przez justinas
                      W jednym z postów było napisane wprost o nienawiści (nie w poście autorki wątku), więc nasuwa się samo. Uważam podobnie jak Halina, że “Ciężką artylerię wytoczyć zawsze można” – to jest akurat najprostsze.

                      Jeden post, pośród 70, ze słowami “nienawidzę” i w całym wątku widzisz [quote=justinas]język nienawiści, agresywny ton wypowiedzi, wyzwiska w stosunku do dzieci[/quote] ?

                      Fasolada, mam dziecko w pierwszej klasie podstawówki, chodzę na zebrania, wywiadówki i wiem, że duża część ma problemy z czytaniem. Pani w desperacji zarządziła codzienne czytanie w domu z wpisem do tabelki, gdzie wyszczególnia się tytuł książki, czas czytania w minutach i podpis rodzica. Można się oburzać, że w ten sposób raczej dzieci do czytania zniechęci się na przyszłość, ale uwierz, że to był strzał w dziesiątkę, bo przez cały drugi semestr duża poprawa nastąpiła.
                      Zobaczysz, jak Ci dzieci podrosną, że prawie niemożliwym jest przekonanie ich o większej atrakcyjności książek nad komputerami, grami itd, same muszą do tego dojść, pewnie dopiero, jak dorosną 😉

                      • Zamieszczone przez justinas
                        W jednym z postów było napisane wprost o nienawiści (nie w poście autorki wątku), więc nasuwa się samo. Uważam podobnie jak Halina, że “Ciężką artylerię wytoczyć zawsze można” – to jest akurat najprostsze.

                        W jednym, jedynym poście chyba było tak napisane, a autorka tego posta ma język na co dzień bardziej ostry(wnioskuję z innym postów).
                        Mam koleżankę, która każdą rzecz, sytuację nazywa bardziej “kolorow”. Da się przyzwyczaić, chociaż najpierw szokuje:)

                        Powiedz mi, bo nie wiem, czy dobrze zrozumiałam, uważasz, że nie powinno się wzywać policji tylko tymi przysłowiowymi cukierkami częstować?

                        • Jeszcze wam powiem jak nastolatki boją się policji.
                          kiedyś na terenie szkoły, nie w szkole, przyjechała policja w cywilnym ubraniu(nie pamiętam o co poszło), wzięła ucznia 15 letniego czy pod rękę, czy po prostu za ubranie (też już dokładnie nie pamiętam, bo to nie najważniejsze):
                          Uczeń przerażony mocno, policja przedstawiła się, uczeń oddycha z ulgą i mówi:”Eeee, to tylko policja”

                          • Zamieszczone przez beamama
                            Jeden post, pośród 70, ze słowami “nienawidzę” i w całym wątku widzisz ?

                            Jeszcze raz. Nie no, nie pisałam, że w całym wątku. Zmroziła mnie jedna wypowiedź (szczególnie ubliżanie i podanie sposobu na załatwienie sprawy, który też może podlegać pod paragraf), jej poparcie przez kolejną osobą, jakby ubolewanie autorki wątku (może mylnie odebrałam, nie przeczę), że dziecka nie da się ukarać jak dorosłego oraz uznanie przez kilka innych osób, że jest tylko jedna jedyna słuszna droga załatwienia tej sprawy, podczas gdy dokładnie nie jest znana sytuacja. Ja np. nie mam pewności, czy ów pan też nie wyzywał i zastraszał dzieci.

                            • Zamieszczone przez ulaluki
                              W jednym, jedynym poście chyba było tak napisane, a autorka tego posta ma język na co dzień bardziej ostry(wnioskuję z innym postów).
                              Mam koleżankę, która każdą rzecz, sytuację nazywa bardziej “kolorow”. Da się przyzwyczaić, chociaż najpierw szokuje:)

                              Powiedz mi, bo nie wiem, czy dobrze zrozumiałam, uważasz, że nie powinno się wzywać policji tylko tymi przysłowiowymi cukierkami częstować?

                              Chodzi o to, że zdalnie nie umiem uważać, że tak się powinno zrobić, a tak nie, czy że tak zawsze będzie najlepiej. Uważam, że nie ma jednej jedynej słusznej drogi i sposobu postępowania. Nie zawsze to samo zadziała tak samo dobrze. Poza tym zgadzam się w większości z wypowiedziami Haliny na ten temat, np.:

                              “Ja zakladam ze kazdy jest normalny. Że chce byc dobry.
                              Zakladam ze agresja jest odpowiedzia na agresje.
                              Nie wyciagam wnioskow z sytuacji, ktorych nie znam. Przekaz jest dla mnie zawsze stronniczy, nacechowany emocjami przekazujacego.
                              Nie ufam temu z zasady, dlatego sie odzywam czesto w takich tematach.
                              Wiem, ze kazdy przypadek jest inny, ale probuje przeciwwagi. ”

                              dlatego nie dopisuję więcej od siebie.

                              Może teraz dodam, że mieszkam w takim miejscu, które szczególnie upodobała sobie młodzież, jakby to być może ktoś nazwał “spod ciemnej gwiazdy”, i gdybym miała takie podejście jak niektórzy to codziennie powinnam wisieć na telefonie do policji, straży miejskiej itd. Sąsiedzi wiecznie wojowali i wychodziło na jeszcze gorzej, szczególnie jak policja już odjechała. Sąsiedzi zeszli na ziemię dopiero jak ich własne dzieci i wnuki przeszły przez ten etap. Moi rodzice nigdy nie dzwonili, twierdząc, że młodość ma swoje prawa i musi się wyszumieć. Co jakiś czas skład się zmienia, jedni już dorośli, mają swoje rodziny, przychodzi kolejne pokolenie i tak się to kręci. Mój 4-latek usilnie chciał się z chłopakami w zeszłym roku zaprzyjaźnić (przy próbach pójścia w innym kierunku wołał: “Mamo, ale ja chcę do nich iść, ja ich kocham”), zamiast go na siłę odciągać ośmiałam się i wpuściłam w towarzystwo. Widząc nasze przychylne nastawienie nagłe z łobuzów – grzeczne dzieci się zrobiły, pogaszone papierosy, pochowane butelki i upominanie się nawzajem, co by przy dziecku nie przeklinać. Na motorze u nich posiedział, pożegnali się grzecznie, dziecko do nich: cześć chłopaki. I tak zamiast opluwać wrogów – można czasem z nich zrobić ochroniarzy i normalnych ludzi.

                              • Zamieszczone przez justinas
                                Poza tym zgadzam się w większości z wypowiedziami Haliny na ten temat, np.:

                                “Ja zakladam ze kazdy jest normalny. Że chce byc dobry.
                                Zakladam ze agresja jest odpowiedzia na agresje.
                                Nie wyciagam wnioskow z sytuacji, ktorych nie znam. Przekaz jest dla mnie zawsze stronniczy, nacechowany emocjami przekazujacego.
                                Nie ufam temu z zasady, dlatego sie odzywam czesto w takich tematach.
                                Wiem, ze kazdy przypadek jest inny, ale probuje przeciwwagi. ”

                                dlatego nie dopisuję więcej od siebie.

                                Może teraz dodam, że mieszkam w takim miejscu, które szczególnie upodobała sobie młodzież, jakby to być może ktoś nazwał “spod ciemnej gwiazdy”, i gdybym miała takie podejście jak niektórzy to codziennie powinnam wisieć na telefonie do policji, straży miejskiej itd. Sąsiedzi wiecznie wojowali i wychodziło na jeszcze gorzej, szczególnie jak policja już odjechała. Sąsiedzi zeszli na ziemię dopiero jak ich własne dzieci i wnuki przeszły przez ten etap. Moi rodzice nigdy nie dzwonili, twierdząc, że młodość ma swoje prawa i musi się wyszumieć. Co jakiś czas skład się zmienia, jedni już dorośli, mają swoje rodziny, przychodzi kolejne pokolenie i tak się to kręci. Mój 4-latek usilnie chciał się z chłopakami w zeszłym roku zaprzyjaźnić (przy próbach pójścia w innym kierunku wołał: “Mamo, ale ja chcę do nich iść, ja ich kocham”), zamiast go na siłę odciągać ośmiałam się i wpuściłam w towarzystwo. Widząc nasze przychylne nastawienie nagłe z łobuzów – grzeczne dzieci się zrobiły, pogaszone papierosy, pochowane butelki i upominanie się nawzajem, co by przy dziecku nie przeklinać. Na motorze u nich posiedział, pożegnali się grzecznie, dziecko do nich: cześć chłopaki. I tak zamiast opluwać wrogów – można czasem z nich zrobić ochroniarzy i normalnych ludzi.

                                Super, a powiedz mi ile razy Cię napadnięto? Mnie kilka razy, moją mamę też – hmm znaczy się z “cukierkami” do nich iść?
                                To nie jest tak że od razu się nasyła policję. Tutaj popełniono wykroczenie a nie przez zabawę ktoś niechcący zbił szybę piłką.
                                Moim zdaniem jak jasno takie zachowania nie będę pokazywane na zewnątrz tylko po cichu załatwianie bo przecież to dzieci, wtedy
                                takie dzieci dojdą do wniosku że mogą więcej, bo przecież teraz nic się nie stało.
                                Byłam świadkiem kilka razy podobnych sytuacji i z doświadczenia widzę że sposobem nie jest głaskanie po główce, a wyciąganie konsekwencji z takich zachowań

                                • Zamieszczone przez gobin
                                  Super, a powiedz mi ile razy Cię napadnięto? Mnie kilka razy, moją mamę też – hmm znaczy się z “cukierkami” do nich iść?
                                  To nie jest tak że od razu się nasyła policję. Tutaj popełniono wykroczenie a nie przez zabawę ktoś niechcący zbił szybę piłką.
                                  Moim zdaniem jak jasno takie zachowania nie będę pokazywane na zewnątrz tylko po cichu załatwianie bo przecież to dzieci, wtedy
                                  takie dzieci dojdą do wniosku że mogą więcej, bo przecież teraz nic się nie stało.
                                  Byłam świadkiem kilka razy podobnych sytuacji i z doświadczenia widzę że sposobem nie jest głaskanie po główce, a wyciąganie konsekwencji z takich zachowań

                                  Młodzież jeszcze, póki co, na mnie nie napadła, za to sąsiadka z siekierą i widłami parę razy, liczy się?;)

                                  Pisałam już wcześniej, że jak czegoś nie widzę na własne oczy, to nie osądzam jednoznacznie, bo np. nie mam pewności, jak zachował się facet w stosunku do dzieci.

                                  • A co Twoim zdaniem usprawiedliwia rozbieranie cudzego ogrodzenia, obrzucanie starszego człowieka wyzwiskami, obrzucanie domu zgniłkami? Bo skoro napisałaś że nie wiesz jak zachował się ten Pan w stosunku do dzieci i nie umiesz w związku z tym ocenić postępowania dzieci jako jednoznacznie negatywnego i niedopuszczalnego to w pewnych okolicznościach dopuszczasz takie zachowanie. Stąd moje pytanie jakie to są okoliczności?

                                    Nie potrzebuje ochroniarzy w osobach “młodzieży spod ciemnej gwiazdy” przed kim niby mają mnie chronić przed samymi sobą…
                                    Młodzież musi się wyszumieć ale nie kosztem mojego poczucia bezpieczeństwa.

                                    • Zamieszczone przez justinas

                                      Może teraz dodam, że mieszkam w takim miejscu, które szczególnie upodobała sobie młodzież, jakby to być może ktoś nazwał “spod ciemnej gwiazdy”, i gdybym miała takie podejście jak niektórzy to codziennie powinnam wisieć na telefonie do policji, straży miejskiej itd. Sąsiedzi wiecznie wojowali i wychodziło na jeszcze gorzej, szczególnie jak policja już odjechała. Sąsiedzi zeszli na ziemię dopiero jak ich własne dzieci i wnuki przeszły przez ten etap. Moi rodzice nigdy nie dzwonili, twierdząc, że młodość ma swoje prawa i musi się wyszumieć. Co jakiś czas skład się zmienia, jedni już dorośli, mają swoje rodziny, przychodzi kolejne pokolenie i tak się to kręci. Mój 4-latek usilnie chciał się z chłopakami w zeszłym roku zaprzyjaźnić (przy próbach pójścia w innym kierunku wołał: “Mamo, ale ja chcę do nich iść, ja ich kocham”), zamiast go na siłę odciągać ośmiałam się i wpuściłam w towarzystwo. Widząc nasze przychylne nastawienie nagłe z łobuzów – grzeczne dzieci się zrobiły, pogaszone papierosy, pochowane butelki i upominanie się nawzajem, co by przy dziecku nie przeklinać. Na motorze u nich posiedział, pożegnali się grzecznie, dziecko do nich: cześć chłopaki. I tak zamiast opluwać wrogów – można czasem z nich zrobić ochroniarzy i normalnych ludzi.

                                      Absolutnie nie pozwoliłabym swojemu czterolatkowi podejść do grupy podrostków,nastolatków siedzących z piwem,papierosami Po pierwsze -daje sygnał że takie zachowanie jest ok,po drugie nie mam pojęcia jak ta grupka zachowa się wobec mojego dziecka.
                                      A sądząc.z tego co piszesz o swoim dziecku to zachowuje się jak mój Młody – wszystko go interesuje,niczego ani nikogo się nie boi – a w moim obowiązku jest czuwać nad jego bezpieczeństwem.

                                      A co do tej “młodzieży’. Ja 30 lat temu też z kumplami przesiadywałam pod klatką,na trzepaku,itd. Ale nikogo nie wyzywaliśmy,nie darliśmy się i nie piliśmy piwa. Nikt nie musiał wzywać policji(milicji).

                                      Nie jestem za tym żeby zaraz tych nastolatków tępić i osądzać,ale ponad 10 lat temu pracowałam w salonie gier i wiem jak się zachowują na pełnym luzie,bez kontroli.
                                      Z tym,że ja ostrym tonem i reprymendą potrafiłam sprowadzić ich do pionu, Bo teksty typu ” przepraszam,ale czy moglibyście nie przeklinać i nie krzyczeć bo mi to przeszkadza” – olewali z góry do dołu

                                      No i w pewnym momencie było tak że chłopaki wchodząc do salonu,widząc mnie,grzecznie się kłaniali,a jak zaczęli przeklina to od razu przepraszali
                                      Niedawno widziałam jednego z nich,dorosły facet, z uśmiechem do ucha,w pas mi się kłaniał 😀

                                      W każdym wieku,czy to małe dziecko,czy nastolatek musi znać granice – bez tego nie odnajdzie się w życiu.

                                      Nie obrażając nikogo – ale rozmowa z torbą cukierków nie ma sensu.Dzieciaki je zjedzą a nas obśmieją…..

                                      • Co do tematu wątku – ze swoim synem poruszam się po różnych placach zabaw i rozrywki. Napotykam różne dzieciaki,różnie się zachowujące.I wiem że bez zdecydowanej reakcji dzieciaki nie zmienią swojego zachowania.

                                        Są na placach zabaw takie “domki” ze zjeżdżalniami,podestami i rurami.Kiedyś na takiej zabawce szalał ok 12 latek, zagrażając maluchom. Prosiłam by uważał na małe dzieci ( inne matki pod nosem burczały ale żadna się nie odezwała)ale oczywiście żadnej reakcji nie było.Dopiero,gdy złapałam go za rękę i krzyknęłam że ma się natychmiast uspokoić,dziecko diametralnie zmieniło soje zachowanie.

                                        • Telimena pisałam już wcześniej: “Zachowania dzieci nie pochwalam, ale też bałabym się tak jednoznacznie osądzać sytuację, której nie widziałam na własne oczy. Uważam też, że młodość ma swoje prawa, także prawo do błądzenia. Oczywiście stosowanie kar jest najprostsze i działa najszybciej, ale czy zawsze najlepsze? wątpię…”
                                          Czasami zachowania dorosłych w stosunku do dzieci są dużo gorsze i głupsze, niż na odwrót, ale oczywiście najłatwiej nazwać dzieci bydlakami, osądzić, zaszufladkować itp. Tylko o to mi chodzi.

                                          Aktyte, salon gier miał przez wiele lat mój brat i to u nas w domu na parterze, całymi dniami sama tam pilnowałam towarzystwa, także nie robi to na mnie większego wrażenia. Mam dokładny obraz, co z wielu gagatków wyrosło, najczęściej to normalni ludzie.

                                          Co do sytuacji z moi czterolatkiem; towarzystwo siedziało, siedzi i będzie siedzieć (bo w takim mieszkam miejscu), mogę albo z nimi wojować albo żyć dobrze. Wybieram to drugie. Póki co nikt mnie nie zwyzywał, a przy dziecku zachowują się nienagannie. Mój tata zawsze powtarzał do sąsiada, że nie pamięta wół jak cielęciem był.

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Bezkarny dzieciak?

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general