W Częstochowie przy jednym z kościołów przyjmuje pewien Pan Profesor leczący wszelkie choroby przy pomocy plasterków “magnetycznych” (nakleja się je na skroń na noc co 3 dni). Moja mama lubująca się w tego rodzaju terapiach (bioenergoterapeuci itp) skusiła się na wizytę. Diagnozuje przy pomocy biorezonansu – jeździ po dłoni metalowym prętem sprzężonym z komputerem. Generalnie zdiagnozował mamę prawidłowo, bez żadnego wcześniejszego wywiadu. Jestem ciekawa, czy kiedykolwiek spotkałyście się z czymś takim? Jeszcze rok temu sama chodziłam do bioenergoterapeuty, ale rozczarowałam się bardzo i jakoś tak sceptycznie do tego podchodzę. Zwłaszcza, że moja mama po 2 tygodniach naklejania tych plasterków stała się bardzo nadpobudliwa i nerwowa. Po prostu się martwię.
1 odpowiedzi na pytanie: Biorezonans i plasterki "magnetyczne"
Znam dużo osób które korzystają z usług tego lekarza (warto zaznaczyć że jest on lekarzem medycyny) i są zadowoleni. Proces leczenia jest dłuższy niż klasyczny, więc ciężko ocenić po 2 tygodniach…
Znasz odpowiedź na pytanie: Biorezonans i plasterki "magnetyczne"