Mam pod sobą sąsiada który mieszka z synem, dorosłym. Zakwaterowali ich ze spółdzielni mieszkaniowej bo gdzies tam im się spalił dom. Obaj panowie notowani, agresywni, niefajni jednym słowem. Mieszkam w kamienicy badzo pieknej i przyjemnej do niedawna gdzie większość jest lokatorów własnościowych, niestety kilka mieskzań jest spółdzielczych, między innymi jedyna w tej kamienicy rudera w podpiwniczeniach w której oni mieszkają. Zaczęło się już zaraz po ich wprowadzeniu, libacje alkoholowe, muzyka do 3-4 nad ranem, łupanie takie, że zjechała mi szklanka ze stołu. Najpierw próbowałam prośbą ale nic to nie dało, niby miało byc ciszej ale na jeden, dwa dni i od nowa, ile pary w głośnikach. Akurat pokój małego jest dokładnie nad ich sprzętem grającym. Dzwoniłam nie wiem już ile razy na policję ale oni albo nie przyjeżdżali albo przyjeżdżali po 3-4 godzinach a tamci nie otwierali im drzwi. Policjanci powiedzieli, że takie wezwania nie mają sensu bo oni siłą wejść nie mogą, nawet jak wejdą to tylko mogą dać pouczenie a ja mogę sobie sprawę kierować do sądu grodzkiego ale to trwa bardzo długo… Dzisiaj w dzień próbowałam uspić małego a tu jak nie walnęły basy z taką siłą, że drgała podłoga Zagotowało mi się, jak poszłam tam na dół to myślałam, że drzwi wywalę z futryną. Męża akurat nie ma bo pewnie poszedłby sam. Powiedziałam temu łebkowi (ojciec jest w szpitalu), że poruszę niebo i ziemię żeby go wywalili, że zgłoszę to gdzie tylko się da, na policję, do sądu, do administracji, spółdzielni, gdzie tylko. Powiedziałam, że już go nie straszę tylko ostrzegam. No i teraz za bardzo nie wiem jak to ruszyć. Pan w spółdzielni który ich zakwaterował powiedział mi żebym dzwoniła na policję a w ogóle to cisza jest od 22 do 6 rano. I w dzień pan z dołu ma prawo słuchać muzyki… I co ja mam robić? Może miałyście do czynienia z taką sytuacją, czuję się bezradna we własnym domu. Z drugiej jednak strony doprowadzili mnie do ostateczności i tak tego nie zostawię. Rzeczywiście zrobię wszystko tylko za bardzo nie wiem od czego zacząć. Proszę, pomożcie bo nasze życie zamienia się w piekło, dziecko budzone po kilka razy w nocy, my w strachu kiedy się zacznie łomot na dole, nie mam już siły.
Chcę jutro wysłać skargę do spółdzielni, tej która ich tutaj wprowadziła i nie z prośbą o interwecję ale o wymuwienie im najmu. Moje zdanie podzielają wszyscy lokatorzy. Dzisiaj właśnie jest siódma noc imprezy 24h/dobę… Skargę podjęłam sie napisać ja ale z tych nerwów siedzę i nie wiem co mam napisać i jak żeby to było dobitne i odniosło skutek. Może wśród nas są jakies prawniczki znające się na prawie administracyjnym czy lokalowym które pomogłyby mi? Naprawdę bardzo mi to potrzebne. Jutro idę do dzielnicowego ale podejrzewam, że jego pomoc będzie taka sama jak policji. Dodam jeszcze, że dwa dni temu ze strychu ukradziono 5 rowerów, oczywiście śladów nie ma. Nowi lokatorzy mają klucze od wszystkiego, od bram na podwórko gdzie stoją wszystkie samochody. Nie wiem czy takiego argumentu można używać. Nie wiem dziewczyny, chyba jestem strasznie zdenerwowana i stąd ten mętlik w głowie. Może już pisałyście takie skargi? Liczę naprawdę bardzo na Waszą pomoc. Ja zaczynam się bać nocy, w mieskzaniu huczy od muzyki, dziecko mi nie spi, chodze na rzęsach…
Alexander ur. 18.06.2004
2 odpowiedzi na pytanie: Błagam, pomóżcie mi napisać skargę do administracj
Re: Błagam, pomóżcie mi napisać skargę do administracj
Jeżeli faktycznie jestes zdeterminowana to czeka Cie długa droga.
Za każdym razem kiedy będa sieawanturowac, grać głośno po 22 (sprawdź regulamin spółdzielni tam zawsze jest cos na temat hałasowania być moze cisiz jest juz od 19) wzywaj Policję. W końcu złóż na posterunku powiadomienie o wykroczeniu (zakłócanie ciszy nocnej) pójdzie to najprawdopodobniej do Sadu Grodzkiego. Jeżeli kara pienieżna nie pomoze to do Sadu pierwszej instancji itd.
od razu wynajmij prawnika.
Jonatan (20.04.2005)
Re: Błagam, pomóżcie mi napisać skargę do administ
Skatku, napisalam na priv.
Ania
[Zobacz stronę]
Znasz odpowiedź na pytanie: Błagam, pomóżcie mi napisać skargę do administracj