Chodzi mi tu konkretnie o to, że nie przyjechała do nas żadna mama w celu “pomocy” po narodzinach naszego dziecka.
Jesteśmy sami i jest wspaniale. Robimy wszystko po swojemu. Widzę, że mąż też się bardziej angażuje niż było to po narodzinach starszego synka.
Kasia, Patryk (08.09.2000) i Igor (10.05.2007)
22 odpowiedzi na pytanie: Brak “POMOCY” przy noworodku
Re: Brak “POMOCY” przy noworodku
Zgadzam się w całej rozciągłości 😉
My też robiliśmy wszystko po swojemu i w naszym rytmie i teraz nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej.
Pozdrówki,
Re: Brak “POMOCY” przy noworodku
Nie doszperałam się, że urodziłaś 🙂
GRATULUJĘ !!!!
Mieszkasz już w Jaworzu?
Re: Brak “POMOCY” przy noworodku
Tak już tu mieszkam.
Jak dojdę trochę do siebie to się jakoś umówimy. Fajnie byłoby się spotkać.
Ja póki co nikogo tu nie znam. Zresztą w ostanim czasie nie miałam zbytnio czasu na znajomości. Teraz będzie już coraz łatwiej..
Kasia, Patryk (08.09.2000) i Igor (10.05.2007)
Re: Brak “POMOCY” przy noworodku
A babcie Wam nie marudziły?? U nas trochę są obrażone, ale mnie to w ogóle nie obchodzi. Cieszę się swoim szczęściem…
Kasia, Patryk (08.09.2000) i Igor (10.05.2007)
Re: Brak “POMOCY” przy noworodku
Może się uda spotkać, choć ja najprawdopodobniej wyprowadzę się z Bielska w czerwcu, no ale jeszcze trochę czasu jest 🙂
Re: Brak “POMOCY” przy noworodku
He he he spróbowałyby…
A tak na poważnie to mieszkamy 200 km. od nich, a mieszkaliśmy wtedy w kawalerce, więc “nie mieliśmy ich gdzie pomieścić ”
A poza tym, gdyby się obraziły, to byłby tylko ich problem. Wychodzę z założenia, że teraz stanowimy odrębną rodzinę, i mimo całego szacunku i miłości do nich, nie damy sobie wejść na głowę. Mam sporo znajomych, którzy byli zgodnymi małżeństwami aż do momentu, kiedy “wpuścili” rodziców do swojego życia. Teraz już nie są ani małżeństwami, ani nawet zgodni…
Tak więc trzymajcie się swojej decyzji, my (póki co) wyszliśmy na niej dobrze.
Buźka,
Re: Brak “POMOCY” przy noworodku
Mieliśmy tak samo:) I też sobie chwalę.
i
Mat 2,7l
Re: Brak “POMOCY” przy noworodku
też tak miałam i też sobie chwalę
I zawsze swojej matce mogę powiedzieć, że do niej jak ja się urodziłam to przyszła do pomocy jej matka, a do mnie nie musiała…. czyli…..
11.07.05
Re: Brak “POMOCY” przy noworodku
Też tak mieliśmy i bardzo sobie to chwalę. Najlepiej jest właśnie jak rodzice są sami,uczą się wszystkiego sami i nikt im nad głową nie gdera.Inaczej napewno rodzice cieszą się wtedy swoim rodzicielstwem,tak spokojnie. Tak powinno być. Pozdrawiam i GRATULUJĘ maleństwa:)
Dorota i Antoś(24.03.2005)
Re: Brak “POMOCY” przy noworodku
Ja będe mieć pomoc, ale nie do noworodka, ale do starszej córeczki.
Re: Brak “POMOCY” przy noworodku
Oj, wiem cos o tym, bo po urodzeniu Martinki mialam przez pol roku ktoras przy sobie. Odetchnelam pelna piersia jak w koncu zostalismy sami, ale prawda tez jest taka, ze zaraz po porodzie bardzo sobie cenilam pomoc. Przynajmniej to, ze mial sie kto Malgosia zajac i gotowac przy okazji.
Marti 23m & Malgos 4
Re: Brak “POMOCY” przy noworodku
Popieram.
Mnie co prawda chciala sie wttrynic tesciowa, nawet chciala mi dziecko wykapac o 15, ale ja wyprosilam do domu 😉
Monika i Basia
Re: Brak “POMOCY” przy noworodku
i uważam że tak jest najlepiej….może na poczatku się przysłowiowo “pada na pysk” ale z czasem wszystko sie fajnie układa i nie ma to jak samemu sobie wychowywac dziecko i wszystko przy nim robic….mysmy tez byli sami,nikt nam nie pomagał,jak mąz wychodził na 12 h do pracy to byłam zupełnie sama z marcinkiem -ale poradzilismy sobie
nie wyobrażam sobie mieć takiej sytuacji jak np ma teraz kuzynka męża.mieszkają na wsi w jednym domu z mamą,bratem szwagierką i w bliskim sąsiedztwie babci…
ona sama nic nie robi przy 2,5 miesięcznym dziecku bo “babcia najlepiej kąpie “,”mama najlepiej umie karmic “,”babcia wie kiedy za zimno na spacer i wtedy siedzą w domu zamiast gdzieś pójśc”,”mama mówi co można a czego nie mozna…”…dla mnie koszmar…..
kuzynka ma 32 lata a zachowuje się jak 17 latka której sie wpadło z pierwszym dzieckiem.straszą córke -teraz juz 13 letnia pannice tez tak “familijnie wychowali”….. Ale ona uważa że “dla świetego spokoju” pozwala na wszystko…żeby nie gadali że nie docenia pomocy…
nie mogłabym tak…
m&m15.01.04
Re: Brak “POMOCY” przy noworodku
Ja mam w sumie jedno “ale”…
My też wszystko sami. I teraz mam 3 latka, który z nikim absolutnie nie zostanie,bo on TYLKO z mamą i tatą. I wtedy jest najszczęśliwszy. I na serio to jest problem dla nas!:(
Zero wyjść we dwoje przez 3 lata…o wyjazdach nie wspomnę! Wszędzie z mim! Kilka razy się udało wyjść, ale okupione było to naszym stresem, rozpaczliwym rykiem i w sumie mała przyjemność z takich wyjść
Re: Brak “POMOCY” przy noworodku
to chyba zalezy od dziecka -nasz junior -zawsze tylko z nami -a nie mamy takiego problemu.on to wręcz “cygańskie dziecko” u każdego zostanie, z każdym gada na spacerach i w ogóle łatwo nawiązuje kontakty…
teraz w czerwcu przejdziemy chrzest bojowy jak bedzie zostawał z moją ciocią na kilka godzin w ciagu dnia….z siostra nie ma problemu -bo z nią już bywał czasami i w domu i na spacerze -ale cioci nie zna tak dobrze i będzie dla niego “nowa obcą osoba “.dziadków widzi raz w miesiącu i nie mamy problemu żeby np z nimi został na podwórku-wcale nie reaguje na to że nas nie ma w zasięgu wzroku….
ale zdaje sobie z tego sprawe że dzieci w tym wieku mają rózne etapy i wraz z pójściem do przedszkola może mu przyjdzie etap maminsynka….
m&m15.01.04
Re: Brak “POMOCY” przy noworodku
a ja mialam pomoc przy starszym i bylam wykonczona – ale to byla wina mojego zlego nastawienia, szku i depresji
przy mlodszym pomoc przyjelam z wdziecznoscia i sie nia delektowalam
oj z tą pomocą
Fakt, że najlepiej, gdy rodzice są sami, bo opieka nad dzieckiem to nic niezwykłego, ani trudnego, tylko czasochłonnego i wyczerpującego. Jeśli tata jest chętny do pomocy, to sukces i wszystko sie ułoży. Gorzej, gdy kobieta zostaje z wszystkim sama. Do mnie przyjechała tesciowa na początku i zadowolona rozłożyła się z krzyżówką na łózku, bo “wreszcie sobie odpocznie”. Gdy przyjechała moja mama, wzięła się za prasowanie, zakupy, gotowanie, a ja mogłam usnąc w dzień. wtym momecie nie interesowała mnie opinia męża, czy wizyta teściowej mu odpowiada, bo sam był na etapie “przekonywania się” do przewijania dziecka, które zrobiło kupę. Mi juz takiego czasu na przyzwyczajanie sie nie zostawił.
a ja polecam przyjęcie pomocy w postaci 2 kg zamrożonych kotletów mielonych. Taka pomoc babc jest jak najbardziej do przyjęcia. Na szczęscie u mnie sie babcie nie rzucały do innej bo chyba bym pozagryzała (miałam silny instykt suki z małymi i jakoś żle sie czułam ze obce mi dziecko dotyka co dotyczyło równiez mojej mamy. na szczescie mi przeszło)
popieram!! tez chetnie przyjmuje taka pomoc 😀 przed porodem tesciowa mi proponowala zebym to ja pojechala do nich z mlodym po porodzie – smiechem ja zabilam 😉 i mimo ze bylam po cc, a maz nie dostal urlopu to nie wyobrazam sobie zeby mialo byc inaczej
niestety raz na miesiac-poltora jak juz musze wyjsc do gina i zostawic mlodego to dzwonie po moja mame – no ale do gina nie chce ciagnac mlodego ze soba…..juz ta krotka wizyta mojej mamy konczy sie tym, ze sie ze soba zremy, bo przeciez ona wszystko wie najlepiej! i jak jej grzecznie tlumacze, ze teraz jest inaczej niz 30 lat temu i mamy inne zalecenia to i tak ostatnie zdanie musi nalezec do niej wiec nie wyobrazam sobie ze mialaby tu przesiadywac 🙁
my z mezem tez sami, mama proponowala zebysmy zamieszkali na czas “poporodowy ” u niej. dla mnie to byl absurd, dalismy rade 🙂
Znasz odpowiedź na pytanie: Brak “POMOCY” przy noworodku