Może to trochę dziwny temat, ale uważam istotny.
Mam takie pytanie w jakim wieku zaczęliście prowadzać do Kościoła? i jak się tam Wasze pociechy zachowują? czy są grzeczne, nie wiercą się, nie chcą iść do domu itp.
Poruszyłam ten temat bo moja pociecha jest chyba anty Kościołowa 😉 Mój Mateusz ma 3 latka, od niedawna zaczęłam go prowadzać do Kościoła na mszę dla dzieci, ale chyba się wstrzymam z prowadzeniem go jakiś czas. Mój synek od urodzenia był płaczliwym dzieckiem, teraz jest żywym i dużo rozmawiającym dzieckiem. W Kościele na mszy wytrzyma góra 15 min. i już chce iść do domu. Nie chcę go siłą trzymać, bo wtedy zacznie się płacz i protest… A to może przeszkadzać…Resztę mszy jesteśmy na dworze przed Kościołem 😉
Ostatnio zaczęłam sie zastanawiać czy aby nie poczekać jak będzie starszy, bardziej rozumny 😉 bo prowadzanie na siłę to nic dobrego… Mateusz umie się przeżegnać, powiedzieć w Imię Ojca, Aniele Stróżu mój.
Nie wiem co mam myśleć i co robić? Prowadzać na siłę czy poczekać?? No bo w przedszkolu też będzie miał religię, potem będzie I Komunia Święta.
napiszcie jak to jest u Was? Może cos poradzicie.
Z góry dziękuję.
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Chodzenie do Kościoła
Pomocna jest msza z kazaniem dla dzieci. Odkąd na taką mszę chodzimy, mój starszak przestał się nudzić w kościele.
Dzieciaki stoją/siedzą na stopniach ołtarza, ksiądz stale z nimi rozmawia, kazanie jest zrozumiałe dla dzieciaków. W ogóle na tej mszy nie jest sztywno i sztucznie. Samej mi się podoba 😉
Czyli kwestia też mieszkania z kimś w jednym domu…konflikty zdarzaja sie na różnym tle…
strasznie ci wspolczuje sytuacji
bedziesz musiala uprawiac niesamowita zonglerke, bo bedac SJ w jakims sensie godzisz sie na szerzenie wiary
SJ maja cala poteznie rozbudowana misje ewangelizacyjna i bedziesz sie chyba musiala pogodzic z probami nawracania; swiadkowie – tak wynika przynajmniej z przekazu mojej ciotki, ktora przynalezala do ich “kosciola” – maja w pewnym sensie obowiazek nawracania innych
mysle, ze zwyczajne “dziekuje, ale wolalabym nie,” takie z usmiechem na twarzy i bez specjalnie okazywanego zdenerwowania (ktore zreszta kosztuje bardzo duzo, wiem z doswiadczenia), moze byc skuteczne
trudna sytuacja, bede trzymala za was kciuki
My z tych chodzących od zawsze jak tylko wszystko zdrowe. Mała Dorota – grzeczna dziewczynka była i jest, lubi chodzić bo dziewczynki śpiewają a pani gra na gitarze. Mała Weronika – masakra, non stop łazi, cicho jest, ale łazi, łazi, łazi – a my za nią I sru jak to komuś przeszkadza to niech nie przychodzi na mszę dla dzieci, jak to księdzu przeszkadza – to niech zrobi prawdziwą mszę dla dzieci, a nie taką pseudo co zapodaje.
Ja na szczęście nie jestem SJ tylko dziadkowie męża. Wolałabym mieszkać oddzielnie ale na kupno mieszkania nas nie stać. Po śmierci dziadków dom będzie prawnie “nasz” (mój i męża). Więc będe mogła robić co mi sie podoba 😉
chodzimy niemal od zawsze
czyli odkąd skończył 2 tygodnie
nie, nie jest grzeczny-stoimy zawsze na dworzu
zostaje w domu jak jest przeziębiony albo naprawdę fatalna pogoda…
Do kościoła nie chodzimy.
Tylko w świeta i na uroczystości typu śluby, komunie.
Wierzący ale nie praktykujący.
A my i wierzący, i praktykujący. Nawet powiedziałabym ciut “moherowi”
Chodzimy co tydzień do kościoła razem z Mysią oczywiście. Od urodzenia.
Zawsze na mszę dla dzieci. I jest to prawdziwa msza dla dzieci 🙂
Ksiądz albo dziewczyny ze Scholi grają na gitarze, śpiewają. Ksiądz chodzi z mikrofonem po kościele. Kazania są zawsze dla dzieci. Często z użyciem różnych rekwizytów.
Mając niecałe 3 latka Mysia już sypała kwiatki na Boże Ciało (dłuuuuga trasa u nas) i obowiązkowo na Odpust. W tym roku identycznie.
Ciekawostką u nas jest jeszcze Żywy Różaniec gdzie dzieciaki pokazują scenki i odmawiają zdrowaśki. W tym roku poszła i 4 – letnia Mysia. Najmłodsza była 😀
Mysia uczestniczy w mszy po swojemu 😀 Chodzi po kościele, jak tylko zaczynają grać to tańczy ( w myśl zasady “chrześcijanin tańczy” ;)) zawsze idzie na ofiarę z dzieciakami. I obowiązkowo wita się z ks. Tomkiem (jednym z wikarych), jak sama nie przyjdzie to on przychodzi do niej
Ostatnio zaczyna kumplować się z proboszczem, pewnie z powodu tych czekolad, które rozdawał po Żywym Różańcu
U nas nie funkcjonuje nic takiego jak Kaplica dla dzieci. Są dwie msze takie specjalne. O 9 dla szkolnych dzieci (my na nią zawsze chodzimy) i na 16 dla rodziców z małymi dziećmi. Parafianie są generalnie tak “ustawieni” jeszcze przez poprzedniego proboszcza, że dzieciom na tych mszach wolno wszystko. Nikt nie kręci nosem. Poprzedni nasz proboszcz nie raz i nie dwa głośno z ambony powiedział, że jak komuś przeszkadzają chodzące po kościele i śpiewające po swojemu dzieci to niech sobie na 6:30 albo na 18:30 do kościoła przyjdzie 😉 to są msze dla dzieci i im wolno i wypada wszystko
Nie ukrywam, podoba mi się takie podejście. Pewnie gdybym należała do innej parafii tak fajnie by nie było
I powiem, że bardzo bardzo mi się podoba Twe podejście do wiary i stiosunek do ludzi o innych poglądach! Nigdy nie byłaś napastliwa, ani grama mohera w Tobie:)
Tak da radę jeśli to ktoś obcy. Zazwyczaj uprzejma odmowa działa- natomiast jeśli to rodzina- to już zuuupełnie inna bajka! przerabiałam na sobie.
serio a rasowym Medalikarzem jestem
Staram się nie pouczać, nie narzucać swoich poglądów innym. Przecież to ich życie
Myślę, że też duży wpływ na naszą wiarę ma parafia gdzie przynależymy.
Mamy szczęście do fajnych proboszczów. Poprzedni, który 1,5 roku temu na emeryturę poszedł był u nas 30 lat! Nigdy nie miał żadnego cennika, zawsze było co łaska. I powiem, że wtedy ludzie chętniej dają.
Nie rozbijał się nowymi samochodami, przez x lat jeździł starym golfem aż się w końcu parafianie zaczęli z niego śmiać, że już mu rdza go napoczęła i pewnie niedługo jak Flinston będzie piętami hamował
Żaden z wikarych się u nas niczego nie dorobił, jakim samochodem przyjechał, takim wyjechał
Całą kasę wpakował w parafię, piękny kościół mamy, zabytkowy, zawsze zadbany, pięknie odrestaurowany. Postawił nowe, duże probostwo z salkami katechetycznymi.
No i dzieciaki zawsze od niego z kieszeniami pełnymi łakoci wychodziły, nawet w czasach kryzysowych te co kwiatki sypały, co w Żywym Różańcu brały udział, w Roratach to zawsze dostawały słodkości.
Był też Kapelanem naszego szczepu harcerskiego, przed obozem zawsze dostawaliśmy od niego “kieszonkowe”. Dużo tego nie było ale na lody dla całego obozu wystarczyło
Oczywiście aniołem to On nie był, jak każdy zwyczajny człowiek miał swoje za uszami, czasem nieco apodyktyczny bywał 😉
Ten nowy jest nastawiony na pracę z dzieciakami, zajefajne msze robi i ciągle jakieś konkursy dla dzieciaków
Generalnie fajnie być w takim kościele. 🙂
Super!!!!:)
ja chodze tylko z jednym odkąd skonczył 4 latka
chodzimy na mszę dla dzieci
wcześniej były kłopoty z zachowaniem ale od czasu kiedy siadamy w 1 lub2 lawce i Maks wszystko widzi jest super
spiewa w chórku, na czas kazanie spacjalnego dla dzieci podchodzi do ksiedza
powoli oswajamy sredniego do wspólnego chodzenia
na Gosie przyjdzie czas
chcę aby dzieci cos z tych mszy wynosily a do tego potrzebny jest spokój i cierpliwość
Z młodszymi powinno być znacznie łatwiej bo mogą brać przykład ze starszego
to nie te charaktery
no w sumie tak, ale młodszy nie wzoruje się na starszym bracie
wzoruje się i to często
ale on ma jeszcze wiele niespożytej energii i nie potrafi usiedzieć w miejscu
Z młodszym jescze sobie odpuszcze, zwiercony jest strasznie, ale ze starszym 5 latkiem chcialabym zaczac chodzic juz regularnie.
Ja z moją córą do niedawna chodziłam sporadycznie, bo była bardzo krzykliwa Ale od jakiegoś czasu staram chodzic z nią regularnie co niedzielę, chyba, że wiadomo jest chora, albo mamy zarwane nocki marudzeniem, tym bardziej, że w mojej parafii jeszcze nikt nigdy nie zwrócił mi uwagi, że to nie miejsce dla małych krzykaczy. Ostatnio jest bardzo grzeczna, chociaż nie powiem, żeby siedziała całe nabożeństwo sztywno w ławce- w obrębie ławki sobie postoi, posiedzi, oglada śpiewnik; ale gdy śpiewamy, to chętnie śpiewa po swojemu, gdy jest modlitwa to wie, że musi byc cichutko.
Podobnie jak “Ambicja”, jestem luteranką i u nas też dzieci są w kościele tylko do kazania, potem z opiekunkami idą na szkółkę niedzielną. W sumie to zastanawiam sie czy też z nią nie zacząć wychodzić na szkółkę, by pomału się przyzwyczajała, tym bardziej, że lubi dzieci i lubi, gdy w domu czytam jej opowiadania z “Biblii dla dzieci” i lubi gdy śpiewam jej piosenki, które sama pamiętam ze szkółek. W mojej parafii przyjęło się, że dzieci zaczynają uczęszczać na szkółkę od trzeciego roku życia, chociaż też widziałam parę razy i dwuletnie.
Znasz odpowiedź na pytanie: Chodzenie do Kościoła