Program TV poszukuje osób które są ofiarami zazdrości swoich mężów, partnerów. Jeśli masz wrażenie, że twój mąż lub partner bezpodstawnie robi ci wyrzuty o to że go zdradzasz idąc na rutynową wizytę do lekarza, odezwij się do nas na [email][email protected][/email] zostawiając swój numer telefonu, co przyśpieszy kontakt z naszej strony.
Strona 8 odpowiedzi na pytanie: chorobliwa zazdrość partnera
Ale dlaczego “dziwaków”
Każdy jest jaki jest,ja też taka byłam-do czego się odważyłam przyznać.
Anaxa to Twoje życie,jeśli Tobie i Twojemu meżowi odpowiada taki układ,to dlaczego masz coś zmienać?Jeśli Wam tak dobrze… 🙂
Ja napisałam w tym wątku pod wpływem impulsu,czytając Twoje posty, zobaczyłam siebie w nich sprzed jakiegoś czasu.
Po prostu na tym chyba forum polega,że pisze się coś,po to,żeby ktoś odpisał,tak też było w tym wypadku,nie sądzę,że ktoś chciał Cię świadomie urazić,ja na pewno nie chciałam 🙂
Też chyba powinnam poczuć się urażona,bo napisałaś “twoj maz musi Cie bardzo,bardzo kochac…mysle, ze skrzywdzilas go w pewnym momecie w zyciu… Nalezy mu sie szacunek…widzisz milosc jest okrutna,kiedy kocha sie tylko w jedna stone…”
Poczułam się tak,jakbym nie wiem jaką zbrodnię popełniła,że nie kocham męża,bo potrzebowałam zmiany,a to nie tak 🙂
przepraszam
Annaxa, ale nikt tu nie nazwal dziwakiem. Ty sama tak siebie nazwalas. JA jestem tego zdania, ze jesli np tobie odpowiada taka a nie inna zazdrosc partnera to ok. To ty z nim zyjesz, a nie ktoś inny.I w drugą strone to samo. Skoro twojemu mezowi nie przeszkadza ze jestes az tak zazdrosna o jakąś rozmowe z kolezanką i on nie robi nic takiego aby cie denerwowac to czemu macie to zmieniac? Bo ktoś moze powiedziec ze dziwni jestescie?? a co cie inni obchodzą??
O mnie tez niektorzy mogą powiedziec ze jestm dziwna, szurnieta,niemila itd.. i co?? mam plakac z tego powodu?? w tylku to mam.. nie chcą niech nie lubią, a jak sądza ze dziwna jestem to niech tak sądza dalej 🙂
Do mnie kolezanki tez jak przychodzą to podstawowe pytanie czy jest moj slubny. Niewiem czy go nie lubia, czy co? ale przynajmniej jak go niema to mozna normalnie pogadac o babskich sprawach.. poplotkowac na wszystkich dokola..
ja tez jak jade do kumpeli to wtedy jak jej malzona niema. Gdybym z nim chciala sie spotkac to bym z nim sie umowila.. a nie z nimi obojgiem 😀
Też przepraszam :Róża:
No to się poprzepraszałysmy 😉
…dziekuje,chwilowo,tylko sobie poczytam i poprzytakuje bo nie moge nic z siebie wykrzesac,jest mi smutno,musze sie uspokoic…dziekuje za mile slowa
🙂
no ja Ciebie nie uraziłam
napisałam tylko jak jest w moim związku 🙂
nie jestem zazdrosna
nie jest rowniez moj maz
mielismy epizod, ale nie mial on wiele wspolnego z zazdroscia, ale z moim ogolnym stanem po dwoch ciazach i czteroletnim uwiezieniu w domu – nikomu nie wyszlo to na dobre, a rozwiazalo sie bez zadnych szczegolnych ingerencji, kiedy wrocilam do pracy – taki ze mnie typ
podobno jakas dawka zazdrosci przynosi troche pieprzu do zwiazku
ale jak zakladam krotsza spodniczke czy glebszy dekold, nie mysle o wywolaniu zazdrosci u meza, badz przyciagnieciu spojrzen innych
nie umiem tez flirtowac, bo faceci juz mnie generalnie seksualnie nie ciekawia, bardziej mentalnie, jakos ogolnie intelektualnie z kilkoma lubie spedzac czas na rozmowach o wspolnych zainteresowaniach (ale dla mnie to zupelnie niepojete, ze takie rozmowy moglyby wzbudzic czyjas zazdrosc)
mezowi nie wypominam korespondencji z kilkoma laskami z przeszlosci, ba! nawet z jedna byla dziewczyna – ufamy sobie dostatecznie na tyle, zeby nie musiec patrzec sobie przez ramie
mamy jakies zycie towarzyskie – ja troche swojego, on troche swojego
ja nie chce ograniczac go do mnie, on nie chce ograniczac mnie do siebie
oboje zgadzamy sie co do jednego – chcemy sie rozwijac, a nie widzimy innej mozliwosci rozwoju jak poprzez interakcje z innymi
innymi slowy duszenie sie we wlasnym sosie nie daje nam satysfakcji, ktorej oboje szukamy
ale od zawsze wierze, ze kazdemu wedlug potrzeb
i jesli komus zazdrosc przynosi spelnienie, nie widze w tym problemu
choc gdy ktos wspomnial, ze kolezanki przychodza tylko wtedy, kiedy meza nie ma w domu, troche mna to wstrzasnelo
chyba nie potrafilabym tak – z punktu widzenia kolezanki, nie zony – poddawac sie czyims irracjonalnym w moich oczach zadaniom
cos, nic dziwnego, ze ludzie tworza sobie swoje kolka i koleczka zainteresowan, gdzie spelniaja swoje oczekiwania – chce powiedziec po prostu, ze chyba nie umialabym wytrwac w przyjazni z kims, kogo partner dyktuje mi godziny wizyt
ale rozumiem tez, ze z wielu przyczyn wiele osob nie chcialoby tkwic w przyjazni ze mna (bo jestem pracoholiczka, bo moj maz nie mowi po polsku- choc sie stara, bo nie lubie uczestniczyc w dyskusjach o talentach dzieci, bo wierze, ze pary homoseksualne powinny miec prawo do zawierania malzenstw, bo pale, bo robie lub nie robie miliona rzeczy, ktore innym moga sie po prostu nie podobac)
ot, szacun dla kazdego
ale generalnie do czasu
do czasu kiedy ktos zaczyna mnie oceniac, albo nawracac na jedyna i wlasciwa droge w jego oczach
dajmy zyc innym
zeby moc samemu zyc
świetnie napisane.
O to chodzi w życiu.
u mnie np nie ma czegos takiego ze mi maz czy maz kolezanki dyktuja godzinywizyt i mozemy sie tylko wtedy spotkac jak same jestesmy. Jesli Ł siedzi w domu, bo aktalnie nie ma pracy to ja i tak sie spotykam ze znajomymi, przychodza kolezanki itd. Ale i tak wolimy jak jestesmy same.. bez dodatkowych uszu..
Annaxa-a ja poczułam jakiś podziw dla Was.
Że w tak młodym wieku ! bo 16 lat- chłopak podszedł dojarzale do Twoich problemów, zrozumiał, wytrzymał…bo to nie jest łatwe. Bycie z poranioną osobą- i dalej jesteście razem!!!!!
Wszystkiego Dobrego dla WAS!!!!
Tak sobie myślę, czy to rzeczywiście jest taka typowa zazdrość, chociaż pewnie to co napiszę również się z tym wiąże. To jest ogromny strach (oczywiście wg mnie) właśnie przed tym, że ktoś może Wam stanąć na drodze, że ktoś się okaże lepszy od Ciebie (tak jak pisałaś, bardziej inteligentny, ładniejszy, itp…) i czy Ty przypadkiem nie wmawiasz sobie, że jest Ci z tym dobrze 🙁 Życie w strachu chyba nie może być życiem takim, o jakim można marzyć 🙁 To co napisałaś, jest strasznie przykre, potwierdza tylko fakt, że tak wielki wpływ na nasze życie ma nasza przeszłość. Ale trzeba starać się z nią walczyć, bo tak samo swoje lęki z przeszłości i teraźniejszości przekażesz dzieciom, świadomie lub nie, ale przekażesz 🙁
Nie będę się mądrować, bo moje życie wygląda zupełnie inaczej w kwestii zazdrości, zaufania, napiszę tylko, że jest mi Ciebie troszkę żal (ale nie jest to złośliwe, uwierz), smutno się po prostu czyta to co napisałaś o swoim życiu…bo jak dla mnie pojawia się też brak zaufania do świata, do ludzi, spójrz na siebie obiektywnie, dostrzeż wszystko co najlepsze masz w sobie i po prostu zaufaj, przede wszystkim zaufaj, że możesz być szczęśliwa jak dotąd i to, że mąż uśmiechnie się do jakiejś koleżanki, nic, kompletnie nic nie musi oznaczać i zapewne nie oznacza. Odnaleźliście się oboje, oboje mieliście trudne życie, więc swój świat na pewno zbudujecie inny, niż mieliście w młodości, jeśli się kochacie, jeśli chcecie być ze sobą, to żadne uśmiechy, kawa z płcią przeciwną Wam na tej drodze nie staną i nie przeszkodzą 🙂 Tylko w to musisz uwierzyć, bo chyba jednak największy problem tkwi jednak w braku wiary w drugiego człowieka (i nie mówię w tej chwili o mężu) 🙁 I zapewniam również, że uśmiech Twojej koleżanki w stronę Twojego męża również nie oznacza nic, jak tylko zwykłą koleżeńską sympatię 🙂
oczywiscie, ze nie…:)
to madre co piszesz i dziekuje…ostatnio nawet zastanawialam sie, ze nazywamy sie narodem tolerancyjnym
tolerujemy homoseksualistow,tolerujemy transeksualistow,a jak ktos jest zazdrosny to juz dziwak i nie do pomyslenia ze on w naszym spoleczenstwie zyje…takie przynajmniej odnioslam wrazenie…jest podzial MY to mamy tak,Wy tak…my jestesmy wolni,wy jak zakonnicy… MY LEPSI BO IDZIEMY Z POSTEPEM CZASU,A WY TO GORSI
CO KRYJE SIE POD SLOWEM poraniona?na poczatku przeczytalam poroniona i az mna wstrzasnelo:)
Tylko mam wrazenie, że my tu nie piszemy o zwykłej zazdrosci, która istnieje sobie gdzies w tle w wielu związkach i dodaje im pikanterii, a o zazdrości chorobliwej, z której często mozna się wyleczyc. Podałam gdzies powyżej definicję zazdrości chorobliwej. Wygląda to naprawdę poważnie.
…i sugerujesz, ze powinnam sie leczyc?a jesli mi dobrze?a jesli nie wyobrazam sobie innego zycia?to tez?Tak podalas definicjie,ale tak jak pisalam wczesniej ta definicjia nie ma nic wspolnego z moja zeczywistoscia…to nie jest tak ze na codzien okladamy sie piesciami i obelgami…moj maz mnie szanuje,nigdy nie uslyszalam od niego w klutni obrazliwego slowa,typu ku…,czy szma.. NIGDY!!!!Bo nie zasluguje na te slowa…on wie ze te slowa nie mialy by sensu, ze gdybym je uslyszala,nie obrazily by mnie i najwyzej bym sie usmiechnela… Boje sie-tak bylo kiedys,balam sie panicznie, ze jak juz go mocno,mocno pokochalam,jak juz wiedzialam, ze bedziemy razem,to,balam sie ze to sie skonczy, ze mnie zostawi, ze nie bedzie liczyl sie z moja osoba,tylko potraktuje jak przedmiot i poprostu porzuci,jednak z biegiem lat ten strach zniknal…moj maz,a wczesniej chlopak pracowal nad tym latami,tak latami…za duzo by teraz to stacic…gdyby jednak cos sie zlego w naszym zyciu stalo,to pewnie jak juz ktos tu zasugerowal, zawalczylabym by stracic dotychczasowego zycia,nie stracic meza…wiem tez ze jestem gotowa na samodzielne zycie (W RAZIE CZEGO;)-)
Absolutnie nivzego nie sugeruje. To Twoja i tylko Twoja sprawa. Napisalam ze MOZNA t o leczyc. W kontekscie przyrownywania osob chorobliwie zazdrosnych do homoseksualistow. W oparciu o definicje a nie Twoj konkretny przypadek.
Moja zasada zyj i daj zyc innym. Moj maz nie jest moja wlasnoscia, ja nie jestem jego. Nie kontrolujemy siebie na wzajem, nie sprawdzamy wlasnych maili (choc hasla i tak to wszystkiego mamy takie same :)), nie przegladamy swoich telefonow, listow czy historii w necie. Podstawa naszego zwiazku jest zaufanie i jak narazie dobrze nam z tym.
Dla mnie zazdrosc= brak zaufania a bez zaufania bardzo ciezko jest budowac zdrowa, partnerska relacje.
MY TEZ SIEBIE NIE KONTROLUJEMY,ABSOLUTNIE… NIE GRZEBIE MU W KOMURCE,CZY INNEJ KORESPONDENCJI…ALE MUSZE O WSZYSTKIM WIEDZIEC,CO INNEGO JAKBY OKAZALO SIE ZE O CZYMS NIE WIEDZIALA,GRUNT WALI MI SIE Z POD NOG… TO DZIWNE WIEM…. CO JESZCZE?MUSZE BYC CODZIEN ZAPEWNIANA,ZE NIC SIE NIE ZMIENILO,ZE MNIE KOCHA,ZE JESTEM DLA NIEGO PIEKNA ITP… MUSZE TO SLYSZEC,MAM TAKA POTRZEBE… MOI ZNAJOMI TWIERDZA ZE OD DNIA SLUBU NIE MOWILI SOBIE,ZE SIE KOCHAJA BO JEST OCZYWISTOSCIA,ZE SKORO ZE SOBA SA TO TAK JEST,DLA MNIE NIE JEST TO OCZYWISTOSCIA…JESTEM OSOBA O CIEZKIM USPOSOBIENIU,ALE KAZDY JEST INNY,KAZDY MA SWOJE DZIWACTWA… TAK SIE TERAZ ZASTANAWIAMDLACZEGO?MOZE DEMONY PRZESZLOSCI…
Znasz odpowiedź na pytanie: chorobliwa zazdrość partnera