A konkretnie mojego meza. Ja nie wiem, czy mi odbija, czy on nagle sie zrobil jakis dziwny. Zaczelo sie od wczorajszego wieczora. Glupio mi o tym pisac, ale licze na to, ze ktoras z Was mnie zrozumie. Poszlam spac okolo 22:00. On nie chcial, bo mial jakas rzecz do napisania. Siedzial do 1 w nocy i wiem, ze w miedzyczasie ogladal pornosiki, w rezultacie czego poszedl do lazienki sobie ulzyc. Nie jestem jakas pruderyjna, czy cos, wiem, ze faceci tacy sa. Ale wolalabym o tym nie wiedziec. Tym bardziej, ze na moj wzmozony apetyt seksualny w ostatnim czasie, on reaguje zupelnie odwrotnie – woli swoja reke. Czuje sie przez to zupelnie bezradna, wsciekla no i oczywiscie brzydka, a wrecz oblesna (bo skoro on woli sam…). Mozecie sobie wyobrazic co czuje? W kazdym razie postanowilam go podejsc, i jak przyszedl do lozka, to zachecilam go do seksu. Zgodzil sie Ale wydawalo mi sie, ze udawal – doslownie udawal orgazm!!! To mnie dobilo.
No i dzis od rana to mnie normalnie nosi. Trzymam sie z dala od szuflad z nozami, bo mogloby mi cos glupiego strzelic do glowy. Czuje ze moja wscieklosc siega granic, ale nie potrafie sie do niego odezwac, a juz tym bardziej zaczac rozmowy na ten temat. Mam totalna blokade.
Tak wiec gotuje sie w srodku, na zewnatrz tez to widac, a on? Ma coraz lepszy humor, i wydaje sie mnie olewac na maksa. Tak jakby moje zle samopoczucie sprawialo mu radosc!!! Mam ochote rzucic to wszystko i uciec z domu. Ale mam synka, ktory mnie potrzebuje i tylko to mnie trzyma w tym miejscu.
Czy ktoras z Was miewa podobne dni? Przezycia?
kobin,Konciu i
Strona 3 odpowiedzi na pytanie: chyba kogos zamorduje
Re: a u mnie odwrotnie….
A mój mąż twierdzi, ze jak sie ze mna kocha w ciąży to jest tak fajnie w środku mięciutko, cieplutko i tak milutko jak nigdy wczesniej…ze sama przyjemność :-))
Być moze kto wię :-))
Buziaczki
Re: chyba kogos zamorduje
Jeszcze jak mu jakaś pomoże, to pal licho:), ale jak zacznie za to płacić z rodzinnego budżetu, to dopiero tragedia:) hihihihi
Re: chyba kogos zamorduje
Nie ma sprawy .
U nas sytuacja się już poprawiła. Nie wiem, czy wynika to z tego, że teraz mąż po prostu nie ma zbytnio czasu, bo został tatusiem, czy zrozumiał kilka spraw i się zmienił. Myślę, że poczęście oba powody są tego przyczyną.
Natomiast mój stosunek do “tych” spraw został niezmieniony. Dla mnie tego typu zachowania facetów są formą zdrady – psychicznej, a ta również boli. Dziewczyny piszą, że lepsze to, niż gdyby miałby to robić z inną kobietą. Dla mnie to nie jest argument, bo niby dlaczego w ogóle takie sytuacje mają mieć miejsce? Bo to są faceci? Bo oni tak muszą? A my co – do garów, sprzątania i prasowania i na dobranoc z miłym uśmieszkiem przytulanko z mężem (facetem)? A gdzie nasze potrzeby? Dlaczego ja mam rozumieć, że facet musi, a on nie potrafi zrozumieć, że mi się to nie podoba? Trzeba wypracować kompromis. Skoro ma przy boku kobietę, żonę to myślę, że to powinno mu wystarczyć. Ja też o wielu rzeczach marzę, też wiele mam potrzeb (niekoniecznie związanych z seksem ), ale to nie oznacza, że po trupach, a do celu raniąć wszystkich po drodze. Tak więc ja do dziś tego nie jestem w stanie pojąć.
Rozumiem sytuacje rozłąkową – ok, mężczyzna jest długo poza domem i w takim przypadku samozaspokajanie wg mnie jest lepsze niż inna kobieta. Wiem, że ciężko jest wówczas facetowi. Ale w sytuacji, gdy na co dzień jest się razem, ma się w zasięgu ręki wszystko, to po co inne “dopalacze”?
Kontrowersyjny temat.
Duża buźka
Gacka i Julka 01.03.2004
Re: chyba kogos zamorduje
Hmm… Tak czytam i myślę… Chyba macie niezbyt długi staż małżeński…
Myślę, że za kilka lat Twoje odejście się zmieni. Życie uczy nas wyrozumiałości, tolerancji.
Czasem się zdarzy że zrobisz coś, dla ciebie zupełnie nieznaczącego i niewinnego (może tylko powiesz), a Twój mąż poczuje się tym zraniony a nawet odbierze to jako fomę zdrady.
Czytając te wszystkie wypowiedzi nie potrafię zrozumieć jednej rzeczy – DLACZEGO LUDZIE ZE SOBĄ NIE ROZMAWIAJĄ??????????
Czy tak trudno jest, zamiast robić awantury, denerwować się, zamartwiać itp. po prostu usiąść z mężem i porozmawiać???
Czy tak trudno powiedzieć mężowi, kochanie czuję się nieatrakcyjna dla ciebie, czuję się odtrącana i opuszczona….
Czy tak trudno powiedzieć żonie, kochanie boję się, że teraz nie jsetem dla ciebie ważny, że teraz interesujesz się tylko swoim brzuchem i noszonym dzieckiem…
Czy naprawdę tak trudno jest porozmawiać z osobą, która powinna być dla nas drugą połową, małżonkiem, przyjacielem, kochankiem…
No wybaczcie ale nie rozumiem…
Jeżeli się wstydzicie to możecie napisać list, ale rozmawiajcie ze sobą na każdy temat, bo jak inaczej dowiecie się co czujecie, czego się obawiacie…
Smutne to…
Aga & baby
Re: chyba kogos zamorduje
Czytając te wszystkie wypowiedzi nie potrafię zrozumieć jednej rzeczy – DLACZEGO LUDZIE ZE SOBĄ NIE ROZMAWIAJĄ??????????
Czy tak trudno jest, zamiast robić awantury, denerwować się, zamartwiać itp. po prostu usiąść z mężem i porozmawiać???
Czy tak trudno powiedzieć mężowi, kochanie czuję się nieatrakcyjna dla ciebie, czuję się odtrącana i opuszczona….
Czy tak trudno powiedzieć żonie, kochanie boję się, że teraz nie jsetem dla ciebie ważny, że teraz interesujesz się tylko swoim brzuchem i noszonym dzieckiem…
Czy naprawdę tak trudno jest porozmawiać z osobą, która powinna być dla nas drugą połową, małżonkiem, przyjacielem, kochankiem…
No wybaczcie ale nie rozumiem…
Jeżeli się wstydzicie to możecie napisać list, ale rozmawiajcie ze sobą na każdy temat, bo jak inaczej dowiecie się co czujecie, czego się obawiacie…
Aga & baby
Re: chyba kogos zamorduje
Faktycznie – nasz staż małżeński nie jest imponujący, bo zaledwie rok temu się pobieraliśmy, ale jesteśmy ze sobą już 10 rok, a od 3 mieszkamy razem.
Uwierz mi Idalko, że ja pragnę rozmowy. Ale by takowa się odbyła muszą być dwie osoby, bo inaczej wychodzi monolog. I u nas niestety często na monologu staje. Ja mówię, mąż milczy lub jak już zaczynamy niby rozmawiać, to szybciutko przeradza się to w kłótnię, bo mąż uważa, że ja go atakuję, czepiam się itd. Wiele razy już mu mówiam, że podstawą udanego związku jest właśnie szczera rozmowa, że nie poiwnno być między nami tematów tabu, bo tylko dzięki rozmowie poznamy swoje oczekiwania, uczucia, zdanie na dany temat. Milcząc kumulujemy złe uczucia, ktróre przy najmniejszej iskierce zaczynają płonąć i trudno je ugasić i dochodzi do zbytecznej wymiany zdań w formie pretensji i wzajemnego oskarżania się.
Wiele razy pisałam listy, bo już po prostu nie widziałam sensu starania się o normalną, spokojną rozmowę. Efekty – różne. Niby rozumiał, ale po jakimś czasie problem powracał. A ile możesz prosić, mówić, dążyć do kompromisu? Jak mam go przekonać, że rozmowa jest najlepszą rzeczą na rozwiązanie problemów? Brakuje mi już koncepcji.
Masz jakiś pomysł?
Duża buźka
Gacka i Julka 01.03.2004
Znasz odpowiedź na pytanie: chyba kogos zamorduje