ciąża obumarła- czy za 2gim razem się udało?

Dziewczny
mam pytanie, czy którejs z Was udało się szczęśliwie donosić ciążę mimo wcześniejszej ciązy obumarłej?
Ja niestety miałam ciążę obumarłą – (zabieg w lipcu), badania, które zleciła mi lekarka wyszły ok, trudno (pewnie jak zwykle w takich przypadkach) ustalić przyczynę.
Lekarze mówią, że 1 raz o niczym nie świadczy, ale czuję straszny niepokój przed ponowna próbą.
Zastanawiam się, czy którejś z Was tak po prostu się udało za 2gim razem. Proszę o odpowiedź.

Jeśli u kogoś zdiagnozowano przyczynę ciąży obumarłej – to też proszę o podzielenie się informacjami.
Np. w kilku postach czytałam o przeciwciałach antykardiolipidowych, a żaden z lekarzy o tym nie wspomniał. Może powinnam zrobić badanie w tym kierunku? Gdybym nie przeczytała w internecie o tym, to w ogóle nie wiedziałabym że taki problem istnieje.
Pozdrawiam

Strona 3 odpowiedzi na pytanie: ciąża obumarła- czy za 2gim razem się udało?

  1. gargamelek dziękuję!!!!!!!!!!!!!!!!!

    znowu mam nadzieję

    • trzymam za wszystkie kciukii

      • pierwszy raz udziele się w tym temacie,ale wniose nadzieje w serducha 🙂 Najpierw moja historia:
        Staraliśmy się długo o dziecko i wkońcu się udało,byłam najszczęśliwszą osobą na świecie w dniu w którym potwierdziłam ciąże 🙂 miałam piękną niespodziankę na święta,bo o ciąży dowiedziałam się w grudniu,5 stycznia dostałam wyrok,szczęście skończyło się w jednej chwili,miałam jeszcze tydzień i po tygodniu miała być już ostateczna diagnoza,ale ja wiedziałam że nic z tego. Po tygodniu okazało się to samo i następnego dnia do szpitala

        Wg usg w szpitalu przed zabiegiem okazało się,że dzidzia była martwa od 7,4 tc więc z obliczeń wychodzi,że straciłam maleństwo w święta
        Tyle się cieszyłam a po 30 minutach zabiegu było po wszystkim i została pustka 🙁
        W szpitalu jakoś zachowywałam się normalnie,jednak w domu wszystko dotarło do mnie co się stało,cierpiałam psychicznie i fizycznie bo takich bóli dostałam w krzyżu i w macicy,że nic mi nie pomagało,łykałam ciągle no-spe i nic,w nocy przez ból spać nie mogłam przez 3 dni,miałam więc usg ponieważ nie krwawiłam a miałam silne skurcze w macicy,na usg nic nie wyszło,jedynie że endometrium nie jest równe. Po 7 dniach dostałam krwawienia i to nierówne endometrium wypadło po 3 dniowym krwawieniu.Wszystko było pięknie zagojone.
        Moja lekarka kazała odczekać 3 miesiące i starać się znowu.

        15 lutego tak mnie szarpał jajnik,że myślałam że ktoś mi go wyrywa,do tego w piersiach w jednym momencie tak mnie szarpło,że myślałam że z krzesła spadne 🙂 i skusiło mnie to do zmierzenia temperaturki,jednak była normalna i sądziłam że owulacji nie będę miała w tym cyklu,ale następnego dnia jakoś sięgłam po termometr i piękne 36,9 więc spróbowaliśmy,bo dobe po owulacji jeszcze można.A że był skok to czekałam 13 dni (moja faza lutealna) i czekałam.
        Po 4 dniach od stosunku zaczęły mnie boleć piersi jak w ciąży,ten sam ból 🙂 więc czekałam do 1 marca,bo wtedy miał pojawić się okres,ale nie pojawił się. Poczekałam jeszcze 2 dni i poszłam na bete i wyszło że 4-5 tydzień

        Chociaż wszystko przebiega prawidłowo to i tak nieźle przeżyłam niektóre sytuacje,psychika trochę siadła około 8 tygodnia ciąży i wmawiałam sobie,że napewno historia się powtórzyła,ale okazało się że nie 🙂 teraz jestem już 18w5d i maluszek kopie już od kilku dni uczucie piękne i życze je każdej która pragnie dziecka,a usłyszeć bijące serducho to już moment najwspanialszy teraz czekam już na usg połówkowe 🙂

        • Zamieszczone przez calineczkaa

          15 lutego tak mnie szarpał jajnik,że myślałam że ktoś mi go wyrywa,do tego w piersiach w jednym momencie tak mnie szarpło,że myślałam że z krzesła spadne 🙂 i skusiło mnie to do zmierzenia temperaturki,jednak była normalna i sądziłam że owulacji nie będę miała w tym cyklu,ale następnego dnia jakoś sięgłam po termometr i piękne 36,9 więc spróbowaliśmy,bo dobe po owulacji jeszcze można.A że był skok to czekałam 13 dni (moja faza lutealna) i czekałam.
          Po 4 dniach od stosunku zaczęły mnie boleć piersi jak w ciąży,ten sam ból 🙂 więc czekałam do 1 marca,bo wtedy miał pojawić się okres,ale nie pojawił się. Poczekałam jeszcze 2 dni i poszłam na bete i wyszło że 4-5 tydzień

          Chociaż wszystko przebiega prawidłowo to i tak nieźle przeżyłam niektóre sytuacje,psychika trochę siadła około 8 tygodnia ciąży i wmawiałam sobie,że napewno historia się powtórzyła,ale okazało się że nie 🙂 teraz jestem już 18w5d i maluszek kopie już od kilku dni uczucie piękne i życze je każdej która pragnie dziecka,a usłyszeć bijące serducho to już moment najwspanialszy teraz czekam już na usg połówkowe 🙂

          jeszcze nie gratuluję aby nie zapeszyć, ale cieszę się Twoim szczęściem

          • Dziewczyny!!Wszystkie te co poronily…UDAJE SIE za 2-gim razem!!Ja nawet nie poczekalam 2 miesiecy po poronieniu;zaszlam w ciaze;przez pierwsze 3 miesiace sztrasznie sie balam..potem troche mniej,potem nie moglam sie juz doczekac i urodzilam piekna, zdrowa coreczke(3tyg przed terminem)!!
            Wiec nie czekajcie…tylko glowa do gory,PROBUJCIE i NA PEWNO sie uda

            • Najważniejsze to mieć nadzieję. Nie załamywać się i wierzyć w to, że jutro wzejdzie słońce. Ja miałam tą sytuację już dawno temu, przed dobą rozpowszechnionego internetu, moim jedynym wsparciem były moje trzy przyjaciółki. Dlatego cieszę się patrząc na to, jak można się wspierać na forum. Otuchy dziewczyny!

              • Tyle jest publikacji na ten temat. Dobrze sobie czasem poczytać i utwierdzić w przekonaniu, że na prawdę jest wiele takich kobiet jak my i nie jest to dla nich wszystkich koniec świata… jest wiele świetnych tekstów. Ostatno wpadlam na taki króti, ale bardzo fajnie napisany artykuł, który tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że ta wiedza jest i trzeba tyko pomóc innym kobietom na nią trafić, dlatego wklejam go tutaj.

                Dla otuchy przyszłym mamom, bo na pewno wszystkie nimi jeszcze zostaniecie!!

                • Witam was wszystkie, opowiem wam moją historię:
                  w pażdzierniku 2007 dowiedziałam się,że jestem w ciąży i to był a świetna wiadomość bo byliśmy świeżo po ślubie a staraliśmy się przed no i tak się stało,że jest 5tc, w listopadzie byłam na usg i wszystko ok, następną wizytę miałam ustaloną na 27 grudnia zaraz po świętach, niestety dzień przed wigilią zobaczyłam jakieś brudy, pojechaliśmy z mężem na pogotowie i lekarz kazał poczekać do rana na ordynatora bo było już po 22.00 no więc ta noc była piekłem bo nic nie wiedzieliśmy…rano ordynator (lekarz do którego chodziłam w czasie ciąży) stwierdził,że ciąża obumarła w 12 tc to było w dzień wigili, łyżeczkowanie i wogóle najgorsze święta w naszym życiu, na pytanie “dlaczego?” lekarz odwrócił głowę i na odczepne stwierdził,że to wada genetyczna…. Ale skąd to wywnioskował jak badań nie miałam???strasznie długo dochodziłam do siebie, długo krwawiłam bo około miesiąca i bolało mnie wszystko:( no ale cóż życie nie stoi w miejscu i trzeba żyć dalej, w kwietniu 2008 zaczęliśmy się ponownie starać o dziecko no i efekt był szybki bo na początku czerwca dowiedziałam się że jestem w ciąży w 4tc :)) super:)) ale jednak strach zawsze mi towarzyszył gdy tylko wchodziłam do toalety czy nie zobacze krwi…. na początku lipca wizyta u gin i wszystko ok 8 tc pod koniec lipca a była to dokładnie niedziela zaczęłam krwawić, pobiegłam do męża i pojechaliśmy na pogotowie lekarz stwierdził,że ” może to normalne na początku ciąży, a może to się roni on niewie a w szpitalu mnie niechce bo i tak mi nic nieda i żebym się nie martwiła”,pojechaliśmy do domu i zadzwoniłam do lekarza tego ordynatora że coś jest nie tak ale ten kazał mi przyjśc na drugi dzień do gabinetu (prywatnie)bo ” jest niedziela i on wypoczywa”….ok muszę czekać…poszłam w poniedziałek, zrobił usg i stwierdził,że jest wszystko ok ale weżmie mnie na obserwację do szpitala…w ten sam dzień zapakowałam się i do szpitala, tam był inny lekarz który znowu mnie zbadał ( 3 lekarzy w ciągu 2 dni- bałam się że już przexz takie częste badanie może być coś nie tak) no ale stwierdził,że dzień wcześniej to ja na własną prośbę nie zostałam w szpitalu i wymuślam że lekarz niechciał mnie przyjąć….byłam wściekła i tak przestraszona tym wszystkim,że niechciało mi się z nim rozmawiać!we wtorek dali mi zastrzyk na podtrzymanie, acha no i cały czas brałam folik, progesteron, cyklonaminę…i coraz bardziej krwawiłam ale ordynator kazał mnie zabadać w czwartek, w nocy z środy na czwartek to myślałam,że umrę, wymiotowałam, dostałam bardzo wysokiej gorączki, krew dosłownie mi się lała…dziewczyna,która lerzała obok mnie pobiegła po lekarza ale nie dostukała się do drzwi a pielęgniarki nie było…….. szok! dzięki niej przetrwałam noc bo ochładzała mi ciało, ciągle czuwała a ja już majaczyłam z gorączki! rano lekarz zapytał” i jak te plamienia są?” a ja czułam jak bym miała bardzo obfity okres a nie tylko plamienia… zbadali mnie i okazało się że ciąża obumarła w 7/8 tc czyli przez prawie miesiąc nosiłam martwe dziecko i badało mnie 3 lekarzy i nikt nic nie powiedział! ale będąc w toalecie czułam jak coś ze mnie chlupnęło….i niewiem co było dalej bo zemdlalam..dobrze,że mąż był koło mnie! a to było jeszcze przed wizytą w czwartek z rana.wzieli mnie ocucili i kazali czekać na lekarza… No i ta diagnoza…..wyłyżeczkowali,nie ale niebolało tak jak za pierwszym razem oczywiście fizycznie niebolało i przetałam krwawić po dwóch dniach, ale ból psychiczny był nie do zniesienia:((szybko doszłam do siebie fizycznie ale psychicznie nastawiłam się,że jednak dość i niechcę przez to przechodzić chociaż dziecko to jest nasze największe marzenie…od tamtej pory minął niemalże rok, rok minie pod koniec ltego dokładnie 26 i od miesiąca próbujemy się starać na nowo ale raczej kochamy się dla przyjemności a nie z myślą o dziecku- doradzono mi że tak lepiej. A po drugiej stracie dziecka zrobiono mi badania histopatpologiczne, które wyszły ok.więcej badań nie zrobiła m, miałam dość i powiem szczerze,że momentami myślałam że zwariuję, po moim drugim poronieniu urodziła męża siostra za miesiąć dokładnie, po dwóch miesiącach dowiedziałm się,że sąsiadka jest już w czwartym m-cu ciąży, a za kilka tygodni jej siostra…czułam że popadam w jakiś obłę, jakby wszyscy chcieli mi na złośc zrobić!! no ale już teraz jest całkiem inaczej doszłam do siebie:) mam nadzieję, ogromną nadzieję i cholernie wielki strach:((pozdrawiam was wszystkie, wiem przez co przechodziłyście, gratuluję tym,którym się udało i trzymajcie za mnie kciuki:))

                  • adminlgs wiem co przeżywasz, przechodziłam to samo dwa razy, z tym tylko,że ja miałam dobrą opiekę w szpitalu, dobrze sie mną zajęli…pamiętaj że zawsze po burzy wychodzi słońce, trzymam kiedyś będziesz trzymać swoje upragnione maleństwo… Narazie odpoczywaj nie myśl o staraniach tylko cieszcie sie sobą…luz…spontan

                    • Zamieszczone przez becia25
                      adminlgs wiem co przeżywasz, przechodziłam to samo dwa razy, z tym tylko,że ja miałam dobrą opiekę w szpitalu, dobrze sie mną zajęli…pamiętaj że zawsze po burzy wychodzi słońce, trzymam kiedyś będziesz trzymać swoje upragnione maleństwo… Narazie odpoczywaj nie myśl o staraniach tylko cieszcie sie sobą…luz…spontan

                      adminlgs podpisuję się obiema rękoma pod powyższym.
                      będzie dobrze. miałam dokładnie to samo. przed Natalą poroniłam 3 razy potem urodziłam cudowną zdrową córcię. w maju zeszłego roku znów poroniłam, ale wierzę że następnym razem się uda. Ciężko jest, wiem, ale nie można się poddawać 🙂

                      ja tez trzymam mocno za ciebie 🙂

                      • Zamieszczone przez becia25
                        adminlgs wiem co przeżywasz, przechodziłam to samo dwa razy, z tym tylko,że ja miałam dobrą opiekę w szpitalu, dobrze sie mną zajęli…pamiętaj że zawsze po burzy wychodzi słońce, trzymam kiedyś będziesz trzymać swoje upragnione maleństwo… Narazie odpoczywaj nie myśl o staraniach tylko cieszcie sie sobą…luz…spontan

                        Dziękuję za słowa wsparcia

                        • będzie dobrze dziewczyny,głowy do góry,statystyki są okrutne ale nadzieja zawsze w Nas będzie 😉 ja jej nie straciłam po stracie naszej iskierki,najgorszy jest strach w kolejnej ciąży,mam go do tej pory,cieszę się każdym kopniakiem jakie funduje mi maluch,pomimo tego że czasami już wszystko mnie boli w dole brzucha.Dopiero po stracie człowiekowi otwierają się oczy i widzi ile nieszczęść jest wokół nas,moja ciocia straciła wiele lat temu dziecko na 6 tygodni przed terminem, moja siostra straciła swoje pierwsze maleństwo,ja też.
                          W półce mam już kilka ubranek i skarpeteczek dla maluszka,kupiłabym więcej ale coś mnie blokuje i z większymi zakupami czekam do 30 tygodnia

                          • witajcie Kochane

                            widzę, że ‘mój’ wątek się rozwija i dobrze 🙂 adminlgs trzymam współczuję strasznych szpitalnych przeżyć 🙁 ja nie mogę narzekać – w szpitalu było dość ok.

                            No i jak widzicie w podpisie – podjęte (z wielkim lękiem) starania zaowocowały fasolką… lęk towarzyszy mi cały czas…. ale pewnie tak mamy wszystkie ‘po przejściach’
                            Życzę Nam wszystkim Kochane udanych zafasolkowań ze szczęśliwym zakończeniem 🙂

                            • Zamieszczone przez Tori75
                              witajcie Kochane

                              widzę, że ‘mój’ wątek się rozwija i dobrze 🙂 adminlgs trzymam współczuję strasznych szpitalnych przeżyć 🙁 ja nie mogę narzekać – w szpitalu było dość ok.

                              No i jak widzicie w podpisie – podjęte (z wielkim lękiem) starania zaowocowały fasolką… lęk towarzyszy mi cały czas…. ale pewnie tak mamy wszystkie ‘po przejściach’
                              Życzę Nam wszystkim Kochane udanych zafasolkowań ze szczęśliwym zakończeniem 🙂

                              tori, jeszcze nie gratuluję, ale cieszę się twoim szczęściem i trzymam kciuki o szczęśliwe rozwiązanie 🙂

                              • Witam was dziewczyny.
                                spotkało mnie również to samo co was:( wiem jak się czujecie bo sama przez to przechodziłam i do teraz się nie umie pozbierać :(:(jak tylko pomyśle ze już nie ma w moim brzuszku fasolki to zaraz łzy spływają mi po policzku:(:(20.05.2009 r. zrobiłam test ciążowy i ujrzałam 2 kreski na które czekam 4 miesiące starania z moim przyszłym mężem zapanowała ogromna radość… Ale zaniepokoiły mnie plamienia od samego początku ciąży,pojechaliśmy do ginekologa i mi tylko powiedziała ze mam przeczekać aż przestanie a jak nie przestanie to przyjść znowu ale ja nie chciałam czekać wiec pojechalam do innego ginekologa i mi przepisał duphaston na podczymanie Ciąży bo nie powinny występować plamienia w ciąży tak mi powiedział ginekolog….ja się przejęłam ze tak bardzo się cieszyłam ze jestem w ciąży a już mam jakieś komplikacje….. idąc na kolejna kontrole do ginekologa bo leciała mi krew małymi ilościami ale się przestraszyłam i wysłał mnie do szpitala byłam w 10 tyg ciąży… pojechałam w tym samym dniu i zaraz się mną zajęli najpierw papierkowe sprawy i pytania po jakieś godzinie lekarz wziął mnie na USG i powiedział ze nie widać zarodka a Ja się tak cieszyłam ze zobaczę w końcu mojego krasnalka a tu się dowiaduje ze nie widać i ze podejrzewają ze ciąża obumarła ze płód przestał się rozwijać i dlatego krwawiłam ja się załamałam jak tylko to usłyszałam popłakałam się jeszcze mi dawali nadzieje ze może zacznie się rozwijać Przyczyniali mnie 5 dni w każdy dzień ciśnienie, tabletki zaszczyki i czekanie aż będzie wszystko już wiadomo w poniedziałek miałam zabieg uspali mnie i wyczyścili ja cały czas rozpaczałam to były moje najgorsze dni w życiu teraz mija 3 tygodnie po zabiegu i mam już okres jednak mi ginekolog powiedział ze dopiero mogę się starać po 6 miesiącach dlaczego tak długo trzeba czekać…..:(:( za 2 miesiące mój ślub a ja się cieszyłam z moim Mężem przyszłym ze będziemy mieli dzidziusia miałam być w 5 miesiącu ciąży jak będę miała ślub teraz wszystko mi będzie przypominało naszą fasolkę:(:( powiedzcie mi dziewczyny kiedy można iść na usg najwcześniej jak się jest w ciąży i czy moj ginekolog powinien wczesniej mnie wysłać na USG?

                                • katarzyna888..przedewszystkim przytulam Cie bardzo mocno…wiem jak sie czujesz:((
                                  Przeszlam rok temu przez ten sam koszmar… Ale lekarz mi powiedzial, zebym poczekala 2 miesiaczki i wtedy mozna sie starac.A ja nieposluszna…juz po 1 miesiaczce zaszlam w ciaze!!!Nieliczac malej ilosci wod plodowych w 8miesiacu..cala ciaza przebiegla SUPER i mam sliczna coreczka!!
                                  Kazdy przypadek jest inny… Ale nie wiem dlaczego niektorzy lekarze kaza czekac az 6 miesiecy po poronieniu???Jezeli po lyzeczkowaniu wszystko jest OK,ladnie wyczyszczone,dostalas okres…to chyba najlepszym lekarstwem na bol po stracie sa OWOCNE starania(a podobno wtedy sie najszybciej zachodzi w ciaze)
                                  Odwagi!!

                                  • Zamieszczone przez monikatok

                                    Kazdy przypadek jest inny… Ale nie wiem dlaczego niektorzy lekarze kaza czekac az 6 miesiecy po poronieniu???Jezeli po lyzeczkowaniu wszystko jest OK,ladnie wyczyszczone,dostalas okres…to chyba najlepszym lekarstwem na bol po stracie sa OWOCNE starania(a podobno wtedy sie najszybciej zachodzi w ciaze)
                                    Odwagi!!

                                    podpisuje sie pod tym, ja tez jestem w tym roku po raz kolejny po poronieniu i tez mi lekarz kazał czekać 6 miesięcy, ale ja już sie staram, nie chce tak długo czekać

                                    • trzymam za Was mocno <kciuki dziewczyny…!¨Na pewno sie uda:)

                                      • monikatok dziękuje za słowa otuch i dziękuję ze napisałaś czekałam aż ktoś się odezwie dlatego chciałam się z wami podzielić tym co mnie spotkało bo wy mnie rozumiecie bo same przez to przechodziłyście.:( :(..jest ciężko ale trzeba dalej żyć:( i starać się o nasze fasolki które tak bardzo pragniemy mieć.ja zacznę starać się w noc poślubna…może nowy rozdział w moim życiu przyniesie mi sukcesy i będziemy mieli nasza fasolkę pozdrawiam

                                        • Zamieszczone przez katarzyna888
                                          monikatok dziękuje za słowa otuch i dziękuję ze napisałaś czekałam aż ktoś się odezwie dlatego chciałam się z wami podzielić tym co mnie spotkało bo wy mnie rozumiecie bo same przez to przechodziłyście.:( :(..jest ciężko ale trzeba dalej żyć:( i starać się o nasze fasolki które tak bardzo pragniemy mieć.ja zacznę starać się w noc poślubna…może nowy rozdział w moim życiu przyniesie mi sukcesy i będziemy mieli nasza fasolkę pozdrawiam

                                          napewno 🙂

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: ciąża obumarła- czy za 2gim razem się udało?

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general