Witam wszytskie male “grubaski” – kochane kobietki mam do was takie male pytanie bo jakos tak troche glupieje – sprawa rozchodzi sie bowiem o to czy ja jako kierowca auta badz jako pasazer – bedac juz w widocznej ciazy musze zapinac pasy czy nie??? (chodzi mi np. o jazde w miescie) bo obecnie juz w dalesze trasy sie nie wybieram z braku konfortu i mdlosci heheh
pytalam sie o to kolege policjanta ale… pracuje w prewencji 😀 to powiedzial mi ze potrzebuje od lekarza orzeczenia lekarskiego ktore stwierdza ze jestem w ciazy i takie tam….
moze ktoras z Was jest na 100% rozeznana czy rzeczywiscie potrzebuje orzeczenia (bo to inny rodzaj niz zaswiadczenie – zreszta nie kazdy gin, ma prawo wydawania orzeczen lek.)
jest to dla mnie wazne bo nie chcialabym sie narazac na mandaty a do tego jestem kierowca jeszcze dosc “mlodym” i po co mi potrzebne jakies dodatkowe nerwy i uwagi ze strony naszej ukochanej smerfowej wladzy 😀
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Ciężarna za kierownicą …
pisałam o większym poczuciu sprawstwa nie bezpieczeństwa…
zresztą – każda robi tak jak chce, nikogo nie namawiam, do tego, by robić tak, jak ja
Mało brakowało, a do porodu bym się sama odwiozła. Spanikowałam i wzięłam taksówkę, bałam się, że będą korki.
To tak jak ja – mąż mi zabronił a potem byłam zła bo musiałam załatwiać auto co by mnie ze szpitala z bobo do domu zwieźli a tak było by pod nosem;)
Dodam, że na dzień przed porodem złapałam gumę:D
przybij piątkę kas 🙂
ja podobnie, choć udało mi się, że rodziłam w niedzielę więc Małż był w domu i nie dał szansy bym wskoczyła za kółko.
Nam kiedyś podpity facet (kradzionym autem) tak walnął w tył, że mimo pasów miałam siniaka na plecach i szyja mnie bolała kilka dni.
Mimo tego, że jechaliśmy dość długim autem bo kombi, a w podłodze bagażnika bylo koło zapasowe, ktore teoretycznie zamortyzowało trochę uderzenie to i tak jednych tylnych drzwi nie można było otworzyć, a podłoga auta pękła. Auto do kasacji, a było to w mieście, staliśmy na światłach.
Do dzisiaj mam przed oczami drobiazgi naszego Błażeja (np smoczek) leżące rozsypane po całej ulicy. W bagażniku był wózek, nie można go było nawet wyjąć, okropne wspomnienia. Błażej miał wtedy 2 miesiące… Dziewczyny dbajcie o siebie, proszę.
każdy robi, jak uważa, ale osobiście nie wyobrażam sobie jazdy samochodem bez pasów, za dużo wypadków widziałam, w kilku uczestniczyłam i wiem, że w pasach zawsze bezpieczniej; odruch zapinania pasów tak głęboko zakorzeniony, że robię to zupełnie bez udziału świadomości; poza tym, sorry, czym nasza wygoda wobec bezpieczeństwa ciąży?
co do podróżowania w ciąży, to ja podróżuję non stop, czasami dlatego, że muszę, natomiast jeśli mogę, to zamiast samochodu przesiadam się do pociągu, zero zmartwień i pełna wygoda, można się przejść, rozłożyć siedzenie, wypić coś, toaleta pod ręką… na dłuższe dystanse – te 800 mil – może warto rozważyć podróż samolotem?
pozdrawiam
moj gin opowiadal mi sytuacje ktorej sam byl uczestnikiem – jako lekarz oczywiscie – na oddzial patologi ciazy przyjeto kobiete – po powazniejszej stluczce – ogolnie stan ok – troche obita – kilka siniakow… wiec zewnetrznie ok – ale… dzieciatko zostalo uszkodzone pasami – kobietka byla w 8 miesiacu ciazy…
na pytanie czy byla zapieta powiedziala ze zawsze zapina pasy – a lekarz pogotowia jej odparl to moze lepiej gdyby ich pani dzis nie zapiela… Zamotany
moj lekarz osobiscie twierdzi ze lepiej zapinac – dla wlasnego bezpieczenstwa – ale co do bezpieczenistwa dziecka w lonie matki to nie wypowiedzial sie pochlebnie (chce tylko nadmienic ze ja mowie tu o ciazach juz widocznych- czyli takich gdzie maluszek jest juz wiekszy i brzuszek jest spory)
ja osobiscie boje sie bardzo podrozowac autem – mam przed tym bardzo wielki opor psychiczny – kosztuje mnie to wiele nerowow – to chyba juz zboczenie zawodowe – ile ludzkiej tragedi spowodowanej komunikacja widzialam to tylko ja wiem – rozlane mozgi… oberwane glowy… polamane konczyny… i auta do kasacji… i wiem ze w takich wypadkach pasy nie uratuja mnie ani kruszynki… no ale skoro sa wskazane to lepiej je stosowac zeby nie zostawiac pozniej tego “a gdybym miala zapiete pasy…”
a co najbardziej przeraza mnie w tym wszytskim…. to to ze zyjemy w XXI wieku – a kierowcow nietrzezwych i pijanych jest tak wiele ze mam wrazenie ze zyje w sredniowieczu !!!!
To pierwsze trzy linki które wyskoczyły mi w googlach
Proponuję wziąć pod uwagę
Zależy czym, zależy jak, zależy gdzie ;), ale ogólnie mnie nosiło (my często wyjeżdżamy na weekendy – 200/300 km w jedną stronę).
W ciąży z Aśką przestałam prowadzić jakieś 1,5 miesiąca przed porodem – tak mi drętwiała prawa strona (ręka i noga), że nie panowałam nad gazem, a biegi musiałam lewą ręką zmianiać. Po paru takich jazdach dałam sobie spokój z prowadzeniem… Jeździłam autem z miękkim zawieszeniem i było ok. Ale jak mnie kiedyś kolega golfem przewiózł (gdzieś połowa ciąży), to myślałam, że urodzę – gdybym takim miała jeździć, to bym wcale nie jeździła…
Z Krzyśkiem też jeździłam, ale mniej za to przeleciałam się samolotami w 1 i 3 trymestrze – bez żadnych sensacji (ostatni raz w kamizelce kamuflującej ciążę, bo teoretycznie nie powinni mnie na pokład wpuścić…). Bez problemu 2 miesiące przed porodem zniosłam też podróż nad morze i z powrotem (z W-wy), ale już jazda 20 km lokalnymi drogami spowodowała mi takie skurcze, że zaczęłam się rozglądać za szpitalem w okolicy Karwii przyjmującym wcześniaki…
prawda
sa tez ponoc jakies magiczne pasy dla ciezarnych ale ja nie stosowalam
ja zapinam pasy zawsze, a jeżdżę bardzo dużo – głównie po mieście. Nie widzę podstawy do ich niezapinania. Można kupić specjalny adapter, który przytrzymuje dolny pas poniżej brzucha. Nie odważyłabym się jeździć bez pasów – to za duże ryzyko.
ja się odwiozłam, ale miałam indukowany. Teraz też się pewnie odwiozę :p
ciekawe jak to bedzie z moim porodem – wczesniej mialam wywolywany porod i skonczyl sie cc
moze mnie nie chwyci nagle :)… mam taka nadzieje 😀
mój wywoływany też skończył się cc. Teraz mam od razu cc.
wiesz ja tez teraz licze na cc… 😀
Dziewczyny, ja trochę zgadzam się z Tusią. Na razie zapinam pasy, bo brzuszek jeszcze nie jest wielki, do tego płaszczyk, a pasy mi wcale nie przeszkadzają. Ale liczę się z tym, że potem mogę ich nie zapinać albo zapinać tak jak Reno proponuje.
Pamiętajcie, że przy stłuczce to prawdopodobnie pasy tak pociągną brzuch, że maluchowi to i tak poważnie zaszkodzi. Faktycznie wy może uratujecie w ten sposób swoje życie nie wylatując przez przednią szybę. Ale dużo częściej jak stłuczki zdarzają się gwałtowne hamowania i wtedy jak pas pociągnie brzuch to może być tragedia.
No i nie zgadzam się, że nie ma różnicy w jeździe po mieście i na trasie. To na trasie zdarzają się zwykle wypadki śmiertelne, a w mieście zwykle obrażenia nie są aż tak poważne. Częściej więc w mieście dziecku zaszkodzi pas niż tobie uratuje życie. Dlatego trzeba po prostu samemu kalkulować jakie ryzyko uważa się za mniejsze i wybrać to mniejsze zło.
hello – wiecie ja wlasnie zapinam pasy – tzn. pas na brzuch przekladam do tylu za plecami tak wiec mam pas tylko lezacy od barku do zapiecia 🙂 = polecam ta metode goraco – bo jest chyba najlepszym rozwiazaniem jesli chodzi o jazde autem kobietki ciezarnej i tak zeby wrazie czego nie zrobic krzywdy maluchowi 😀
pozdrawiamy serdecznie
Znasz odpowiedź na pytanie: Ciężarna za kierownicą …