co dalej?

mam 29 lat. Rok temu wyszłam za mąż. Z miłości. Dziś jeset w 29 tygodniu ciąży i na skraju rozstania z mężem, którego kocham, ale któremu nie ufam. W ciązu kilku dni mój świat runą. nie nie w ciągu kilku dni… Nie chciałm przyjąć do wiadomości, że juz od dłuższego czasu wszystko sie wali.
Tylko, że Jego tlumaczenia były zawsze takie same : wiesz, ile mam pracy, t wejści do unii, zmniany przpisów, problemy itp. Dobra praca i dpbre pieniądze i całkowity brak czasu. JA starał się być cierpliwa wyrozumiał. A tak naprawdę coraz bardziej samotna. Zostawiona z ciążą i moimi problemami sama. On wracał późno, jadł kolację oglądał telewizję i odwracał się i zasypiał. Przepaść rosła. Aż przyszedła rachunek za komórkę… i nagle uśwadomiłam sobie kilka rzeczy: nie pokazywał mi rachunków, które kiedyś razem płaciliśmy, telefon zawsze chował i miał wyłążczony głos. Gdy poprosiłam go o pokaznie aparetu pod jakimś pretekstem najpierw zamkną sie w łazience i… wykasował wszystkie połączenia i smsy. Była awantura, próby rozmowy i tłumaczenia bez sensu. W końcu zdobył się na szczerość i oświadczył, że te gigantyczne racghunki z komórkę za ostanie n=miesiące to… 0-700. Sex przez telefon, bo ma problemy w pracy jest strasznie napięty i musiał jakoś odreagować a mnie bał się dotykać. itp…. Starałm się zrozumieć, wybaczyć, czułam się winna, poniżona ale bardzo go kocham i jest przecież dziecko…. Tylko nic się nie zmnieniło poza tym, że on zostawiał telefon w samochodzie i rano wychodzi sprawdzić czy ktoś dzwonił. a przecież 0-700 nie oddzwania na komórkę. Jestem w kropce… on twierdzi, że mnie kocha, nie potrafi niczego wytłumazcyć, a ja jestem między młotem a kowadłem. Kocham go i nienwidzę, tego że zniszczyliśmy naz związek. Oddaliliśmy się od siebie. Straciliśmy zaufanie. Potrwfię ująć sie honorem i zacząć wszystko od nowa sama z dzieckiem… tylko nie chcę. Nie umniem też z nim żyć. NIech ktoś mi powie co mam zrobić dalej? Jak się zachować? Co zrobić aby przkonać się co tak naprawdę się dzieje i jak znowu zaufać? Może ktoś z Was wie jak postęować z mężczyznami aby ich zrozumieć?

14 odpowiedzi na pytanie: co dalej?

  1. Re: co dalej?

    W takim momencie nie ma co się ujmowac honorem. To ciężka dla Ciebie sytuacja, ale każda tego typu sprawę trzeba po prostu rozwiązać. musicie wszystko wyjasnić, niestety on musi to wytłumaczyć, bo nie można przecież tak zyć. A Ty nie masz co zasklepiec się w nienwiści, jeśli własciwie nie wiesz, za co konkretnie masz go nienawidzieć i czy w ogóle…moim zdaniem jesli nie możecie rozwiązać tego sami, potrzebna jest terapia małżeńska. Bo to co się dzieje jest SKUTKIEM złej sytuacji w małżeństwie, a nie jej przyczyną. Więc najpierw chyba może Cię zdradza, a jeżeli tak, czy to seks, czy moze zauroczenie? A może jeszcze to coś zupełnie innego? Dopierow wtedy możesz dochodzić przyczyn (może faktycznie boi się o Ciebie, a ma jakies przerośnięte libido? A może chodzi o coś zupełnie innego? moze nie chce być ojcem? Moze jest totalnym egiostą, a moze po prostu popełnił jednorazowy błąd?) nie mam pojęcia, co to może być – i Ty też nie masz, sytuacja jest zupełnie niejasna, więc zanim zdecydujesz się na jakąklowiek reakcje, musisz zdiagnozować, co się właściwie dzieje – a najlepiej, jakbyś jeszcze doszła, DLACZEGO tak się dzieje. A jezscze lepiej, gdybyście doszli do tego razem… Spakowac manatki jest najłatwiej – ale czy najlepiej?

    aśka

    • Re: co dalej?

      no i jeszcze zżarło mi część maila… ale chodziło o to, ze najpierw trzeba sprawdzić co się konkretnie zdarzyło – to byłten kawałek przed “może Cię zdradza… sorry.

      aśka

      • Re: co dalej?

        🙁

        Bardzo mi przykro…

        Jednak po jednym poscie trudno cokolwiek doradzac. Niestety dział dla mam, ktore juz sa po porodzie, wrecz roi sie od podobnych postów! To straszne, ile zwiazków sie rozpada albo przeżywa kryzys… moje wnioski sa takie: nie mozna uzywac dziecko jako scalacza zwiazku, byc ze soba tylko ze wzgledu na dobro dziecka (bo w sumie to jest ze szkoda dla niego, a nie dobro), nie mozna przewidziec co sie stanie… Sa zwiazki, ktore po takich chwilach podnosza sie i pieknie kwitną, są tez takie, w ktorych ludzie sie oszukuja i niepotrzebnie przedłużają wszystko…

        Pielegnujcie swoje zwiazki w czasie ciazy… nie nachalnie, dyskretnie, spokojnie… nie pozwalajcie na oddalanie sie od siebie… dziecko wprowadza do zycia cos pieknego, ale jednoczesnie w zwiazku o kruchych podstawach rzadko cementuje wszystko w cudowny sposob…
        To nie bylo konkretnie do Ciebie, za mało o Tobie wiem… napisalam ogólnie…

        • Re: nie podejmuj pochopnych decyzji

          Ja bym odczekała. W końcu łączy Was dziecko. Faceci różnie reagują na ciążę partnerki, może stałaś się dla niego za mało rozrywkowa, a on tego potrzebuje. Może po prostu to taki typ.
          Ja bym odczekała, aż przyjdzie dziecko, zadbała o siebie, starała się być ciekawą partnerką do rozmowy i rozwijała swoje zainteresowania, nie obwiniaj go i nie osaczaj – bo to da odwrotny skutek.
          A propos – mój mąż też ma lęk przed zbliżeniem, ale jakoś radzimy sobie inaczej.

          trzymaj się
          Słoń i sierpniowa panna

          • Re: co dalej?

            Ja chyba bym nie czekała. Porozmawiałbym z nim i wszystkim. Zwariowałabym od tych domysłów, bo one bywają gorsze niż prawda. A nie możesz zobaczyć wykazu numerów komórkowych? Najłatwiej powiedzieć, że to 0-700… Ale coś mi to wygląda na poważniejsze. Bo po co wykasowywać SMSy, skoro to sex przez telefon? Ja w ogóle jestem czujna. Staram się nie mieć tajemnic przed mężem i od niego wymagam tego samego. Mamy dwie komórki i w każdej chwili ja mogę odebrać jego rozmowę bądź SMSa, podobnie jak on moje, kto znajduje się bliżej telefonu ten odbiera.
            Nie kieruj się dzieckiem. Ale fajnie też tak doradzać, bo to nie my jesteśmy w tak trudnej sytuacji. Jedynie mogę trzymać kciuki za Ciebie i Twoje maleństwo.
            Ania

            • Re: co dalej?

              Ja powiem moze najbardziej dosadnie,ale mysle, ze uczciwie.
              Panowie najczesciej zapominaja, ze pokusa zdrady istnieje po obu stronach. Dlaczego Ty potrafisz byc OK,ta przykladna,chuchajaca,nadskakujaca, zwlaszcza w ciazy?!!!
              Tacy faceci powinni sie wypchac i dac swiety spokoj takim wartosciowym Dziewczynom jak Ty.
              Oczywiscie,milosc…Ją niestety,nawet jesli byla okrutna pamieta sie na zawsze,ale co z tego?
              Chcesz sie upokazac przed facetem,ktory odwraca sie plecami do sciany i nie raczy sensownie sie wytlumaczyc?!!!
              Czy On potrafi cos wiecej niz klamac?
              Jest jak,,dziecko we mgle”. Nie wie,co zrobic z obecna sytuacja,bo dziecko w drodze,to bierze na przetrzymanie.
              A fe!!! Takich trzeba gonic;-)
              Latwo powiedziec,ale toksyczne zwiazki trzeba zamykac.
              ZAWSZE tak robilam,czesto kochajac…
              Pewnych spraw,gdy juz zaistnieja,nie da sie naprawic.
              BBB Ci wspolczuje,ale wiem, ze poradzisz sobie.
              Anna

              • Re: co dalej?

                Wyjasnianie sytuacji nie jest upokarzaniem się. moim zdaniem upokarzaniem się jest rzucanie wszystkiego w diabły i eskalacja konfliktu przy pierwszych oznakach kryzysu. A na pewno jest to oznaka niedojrzałości. Potem człowiek ląduje w kolicach 40 – stki, z kupą nieudanych związków za soba i nawet nie wie, czemu nic nie wyszło. (chyba, ze ktoś zawsze uwaza, że to wina wyłącznie drugiej strony, on zaś jest święty. Ale święci w naturze nie występują… A na pewno nie mają udanych małżeństw ;)). Małżeństwo jest związkiem dwojga ludzi i jeśli się wali, to jest ich wspólny problem; i skoro już się je zawarło, zawsze warto próbować je ratować. Co nie znaczy, ze trzeba rzecz beznadziejną przeciągac w nieskończoność; ale jak się już zrywa, to warto chociaż wiedzieć, co się popsuło, i miec pewność, że związek jest faktycznie nie do naprawienia. a nie obrażać się jak trzylatek. Kto tego nie rozumie, to nie dorósł do małżeństwa po prostu…

                aśka

                • Re: co dalej?

                  dokladnie tak jak mowisz!
                  ja jeszcze dodam, ze rzadko wina lezy po jednej stronie,a malzenstwo jest zwiazkiem DWOJGA ludzi, DOJARZALYCH – przynajmniej z zalozenia…
                  trzeba zawsze pamietac o tym, ze moze istnieje jakies rozwiazanie problemu, na ktore natrafic mozna jedynie wspolnymi silami, rozmowami i checiami przede wszystkim.
                  nalezy nie zapominac o kompromisach i partnerstwie.
                  Ewa faktycznie niewiele informacji nam udzielila, ale mysle, ze nie nalezy skreslac zwiazku, ktory jest na drodze ku stworzeniu pelnej rodziny, bez jakichkolwiek prob jego uratowania…
                  pozdrawiam serdecznie 🙂

                  • Re: co dalej?

                    Dziękuję wszystkim za posty. Bardzo mi pomogły. Zaczynam nabierać dystansu. Oczywiście na tyle na ile mnie stać (czyli nie za dużo). NAdal nie wiem co zrobię. To zanczy wiem na którka metę. Biorę zwolnienie lekarskie i wyjeżdżam. Siedzą w wnaszym mieszkaniu i sufitując zwariuję. Może kilka dni na odległość pomoże określić mi co tak naprawdę się liczy dla mnie. Teraz potanowiłam jedno: lixczy się tylko mój spokój i mojego maleństwa. niebędę się denerwować!, stresować! ani płakać! Wczoraj kupiłam pierwszy ciszek dla dziecka i od razu poprawił mi się humowr.
                    jeszce raz dziękuję za wsparcie
                    E

                    • Re: co dalej?

                      Ewa – ja jestem radykalna w swoich pogladach. Przeszlam przez podobna sytuacje – i to co napisze to jest opis MOJEJ sytuacji a nie doradzanie Tobie. za malo wiem o Twojej sytuacji.
                      Mam 7mio letniego synka z pierwszym mezem. Jak bylam w ciazy ( chcianej ) moje zycie wygladalo podobnie – zero zainteresowania – do pozna w pracy. Zylismy juz wlasciwie obok siebie. Nie mialam wtedy sily zeby ten zwiazek przerwac – kochalam…. balam sie.. mialm nadzieje ze jak sie urodzi nasze dziecko bedzie lepiej. Jednak po urodzeniu sie synka moj maż wyjechal na tygodniowe szkolenie 20 km od domu i nie wracal na noc twierdzac ze sie ucza wieczorami co bylo oczywiscie bzdura – Dodam ze nigdy nie znalazlam dowodu ale jestem pewna ze kogos mial. Ja sama z noworodkiem w domu a on sie “szkolil”.. hehehehe.. ja wtedy mu wierzylam ( idiotka ) :))…. nasz zwiazek trwal jescze okolo roku ( za dluuuuugggooo ). W koncu nabralam sily i doszlam do wniosku ze jak bede zyla w takim zwiazku zwariuje i wszystko sie odbije na dziecku. Poporsilam go zeby sie wyprowadzil. oczywiscie slyszlam ze mnie kocha i dziecko i ze nie wyobraza sibie zycia bez nas ale nie chcialam sie obudzic za 20 – 30 lat i stwierdzic ze zmarnowalam sobie zycie z tym gosciem. I przysiegam ze nie zaluje tego. Dziecko ma szczesliwych rodzicow – osobno ale sie juz nie kloca.. jakbysmy pobyli razem byloby strasznie – klotnie i wieczne pretensje bo moj exmalzonek mimo ze twierdzi ze mnie kochal to i tak dla niego zawsze najwazniejsza byla praca i komputer – dopiero pozniej rodzina. Po jakis 3 latach poznalam wspanialego faceta i teraz wiem naprawde co to milosc – nauczylam sie od nowa zwiazku. Nie twierdze ze rozpad tamtego malzenstwa to wina tylko i wylacznie faceta – zawsze wina lezy po obu stronach. Teraz umiem to zauwazac.. Jestesmy malzenstwem od 2 lat ( we wrzesniu minie ) i w listopadzie bedziemy miec synka. Dodam ze moja drugi malzonek jest bardzo dobry dla pierwszego synka – dogaduja sie swietnie i mimo ze syn ma dosc dobry kontalkt z biologicznym tata to na dzien taty zlozyl zyczenia rowniez mojemu mezowi:). Wiem ze nie jest to normalny uklad ale chcialam na koniec powiedziec ze szcescie Matki jest tez wazne i nie mozna cale zycie robic czegos dla kogos bo to na dluzsza mete nie jest dobre – czasem trzeba zrobic cos dla siebie i swojego szcescia. Nieszczesliuwa matka jest gorsza matka niz szcesliwa.
                      oj ale sie rozpisalam….. przepraszam za styl ale jestem w pracy i tak na szybko pisze:)
                      AsiaG i Kuba

                      • Re: co dalej?

                        wiecie co, mam to od drugie strony, przyjaźnie się z małżeństwem, które jest w nienajlepszym stanie własnie przez to, ze mąż wiecznie siedzi w pracy… ale znam gościa (pracowałam z nim 😉 i wiem, ze on naprawdę swojej żony nie zdradza – po prostu jest maniakiem pracy… i związek wcale się nie rozpada z powodu zdrad czy kłamstw, ale z powodu obojętności i wypalenia. zresztą oni próbują go ratowac – jak na razie z pewnym powodzeniem. Bo tak naprawdę Asiu, z Twojego postu – na ile się moge zorientowac – wcale nie wynika ze miałas dowody jakiejś zdrady, tylko ze nie miałaś motywacji żeby naprawiać coś, co zdychało. Najwyraźej motywacji nie było po obu stronach wiec się rozleciało. wierzę, ze jeżeli ludzie naprawdę się kochają i rozumieją (a jak się kochają, to rozumieją), nawet zdrada fizyczna, nie mówiąc juz o takich rzeczach jak pracoholizm męża nie są w stanie zniszczyć związku. Przyznam, ze mój mąż często pracował przez te wszystkie lata do późna, zostawał w robocie na noc itd a mnie nawet nie przeszłoby przez myśl, ze moze robić coś niestosownego. W życiu nie spawdzałam jego komórki, bo nie czuje takiej potrzeby. Żal mi go, ze musiał siedzieć tyle i się mordować i jak wracał rano to czekałam na niego z herbatą, nie z wałkiem. poza tym mnie jak jeszcze pracowałam tez zdarzało się zarywac nocki i on również nie miał o to pretensji. Pozdrawiam i życzę pomyślności.

                        aśka

                        • Re: co dalej?

                          zgadza sie – jedna strona bylo to ze cos sie wypalalo ale druga bylo to ze On mial czas na piwka z kumplami i mialam tez sytuacje z dziwnymi telefonami – dowodow typu sms od kochanki nie mialam i nie szukalam bo nie szperam po czyis rzeczach. Sadze ze glowna przyczyna rozzpadu bylo to ze sie wypalilo – a przyczyny wypalenia byly rozne… zreszata ja zaznaczylam ze nie jest to porada tylko opis mojej sytuacji i jeszcze raz sie przypominam z tym faktem

                          • Re: co dalej?

                            Wiesz, przyszlo mi do glowy ze przeciez standardowo telefony komorkowe maja blokade na numery 0-700 i 0-800. Moze jednak tam nie dzwonil???
                            Wiesz, ja jestem uczulona na takie zachowanie (nie chodzi o mojego meza, ale o dawnego faceta) i dlatego bym to sprawdzila.

                            • Re: co dalej?

                              zadzwoń do sieci komórkowej, musisz znać puk i hasło i poproś o przesłanie bilingu e-mailem

                              Znasz odpowiedź na pytanie: co dalej?

                              Dodaj komentarz

                              Angina u dwulatka

                              Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                              Czytaj dalej →

                              Mozarella w ciąży

                              Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                              Czytaj dalej →

                              Ile kosztuje żłobek?

                              Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                              Czytaj dalej →

                              Dziewczyny po cc – dreny

                              Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                              Czytaj dalej →

                              Meskie imie miedzynarodowe.

                              Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                              Czytaj dalej →

                              Wielotorbielowatość nerek

                              W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                              Czytaj dalej →

                              Ruchome kolano

                              Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                              Czytaj dalej →
                              Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                              Logo
                              Enable registration in settings - general