Co jemy – brrrr

Różne już doniesienia czytałam, o tym, co naprawdę jest w jedzeniu, które kupujemy, ale nigdy aż tylu “ciekawostek” na raz. 😉
przerażające i lekko odrażające. Najbardziej podoba mi się fragment o maśle.

[Zobacz stronę]

23 odpowiedzi na pytanie: Co jemy – brrrr

  1. Do dziś pamiętam, jak jeździliśmy z kuzynem na wieś do babci, która w parniku szykowała ziemniaki dla świń, a myśmy je podkradali – gorące, parzyły w palce – obieraliśmy i jedliśmy.

    To było biedne gospodarstwo, często się jadło ziemniaki z zsiadłym mlekiem. Dziś dietetycy mówią, że to jedno z najlepszych połączeń produktu skrobiowego z białkowym, należy tak jeść.

    Z przerażeniem patrzę na dzisiejszą młodzież. Oni nie będą mieli wykształconych takich ścieżek pamięci. Jakie smaki z dzieciństwa zapamiętają? Chipsy i batoniki?

    prawda?
    pamietam takie smaki z dzieciństwa:) i zapachy… kiedy żyła jeszcze moja bacia i prababcia…mmmm…

    • “Tu mam mistrzostwo Polski: Masło Ekstra, złote opakowanie z krówką i dzieżką do śmietanki. Producent deklaruje 82 proc. tłuszczu mlecznego, a tam jest 72 proc. tłuszczów obcych!”

      Ok…urcze… Ostatnio u teściowej obwąchiwaliśmy to “masło” ze wszystkich stron, bo wydawało się nam jakieś sztuczne. Ale na opakowaniu było, że 82% tłuszczu, więc zjedliśmy – naiwni

      Powiem szczerze – odkąd zaczęliśmy kupować u masaża wędliny (ból jest taki, że trzeba kupić całego “wieprzka” na raz – w 4 rodziny się zbieramy), to mam odruch wymiotny po wędlinie ze sklepu – to smakuje i pachnie zupełnie inaczej…

      • mam nadzieje ze ten inspektor nie tylko na papierze jest taki antykorupcyjny 🙂
        oby więcej takich fachowców.

        • Zamieszczone przez kurczak
          ”Tu mam mistrzostwo Polski: Masło Ekstra, złote opakowanie z krówką i dzieżką do śmietanki. Producent deklaruje 82 proc. tłuszczu mlecznego, a tam jest 72 proc. tłuszczów obcych!”

          Ok…urcze… Ostatnio u teściowej obwąchiwaliśmy to “masło” ze wszystkich stron, bo wydawało się nam jakieś sztuczne. Ale na opakowaniu było, że 82% tłuszczu, więc zjedliśmy – naiwni

          Kurczaku, ja tez zwrocilam uwage na ten fragment z masłem… z opisu przypomina mi jedno takie, ktore raz kupilam i sie nadzwyczaj latwo smarowalo po wyjeciu z lodowki a zawsze czytam ile masła w masle jest i na bank bylo napisane 82% 🙁

          • Ziemniaki z parnika – poezja – smak który zapamiętam do końca życia…. żadne gotowane czy na parze tak nie smakują może to kwestia brudu na ziemniakach??? hihihi nie wiem ale były wspaniałe. Masło jak kupujemy to zawsze sprawdzam czy jest 82% jak widać i to nie wystarcza – a co do dziwnych rzeczy…. ja kiedyś gryząc kabanosa z Krakusa trafiłam na gumę do żucia – częściowo wyrzutą – do dziś mi niedobrze – nie kupuje krakusa…

            • Zamieszczone przez Usianka
              … zawsze czytam ile masła w masle jest i na bank bylo napisane 82% 🙁

              … może stało w fabryce koło tego, które faktycznie miało 82%? 😉 😉

              • Z prywatnego ogródka znam jeszcze opowieści mojego osobistego brata ciotecznego, który miał praktyki w przetwórni owocowej i opowiadał, jak to z przeterminowanych dżemów zrywane były etykiety i naklejane nieprzeterminowane. hehe

                • Zamieszczone przez kasiaaaaa
                  Z prywatnego ogródka znam jeszcze opowieści mojego osobistego brata ciotecznego, który miał praktyki w przetwórni owocowej i opowiadał, jak to z przeterminowanych dżemów zrywane były etykiety i naklejane nieprzeterminowane. hehe

                  ja wiem ze tak robiło się drobiem w supermarketach a jak się nie nadawało bo śmierdział – to do ludwika a potem na grili

                  • Zamieszczone przez justonka
                    Ziemniaki z parnika – poezja – smak który zapamiętam do końca życia…. żadne gotowane czy na parze tak nie smakują może to kwestia brudu na ziemniakach??? hihihi nie wiem ale były wspaniałe.

                    Ja z parnika nie jadłam, ale takie brudne, wygrzebane z ogniska – mniam…

                    • Zamieszczone przez kurczak
                      Ja z parnika nie jadłam, ale takie brudne, wygrzebane z ogniska – mniam…

                      a co to jest parnik?

                      z ogniska na bank jadlam, ale skoro nie wiem co to parnik, to nie wiem czy jadłam 😉

                      • Zamieszczone przez Usianka
                        a co to jest parnik?

                        z ogniska na bank jadlam, ale skoro nie wiem co to parnik, to nie wiem czy jadłam 😉

                        parnik to taka rura w której sie gotuje na parze ziemniaki dla świń. Wrzuca się zwykłe ziemniaki od góry a na dole jest palenisko i troche wody.

                        • Zamieszczone przez Usianka
                          a co to jest parnik?

                          z ogniska na bank jadlam, ale skoro nie wiem co to parnik, to nie wiem czy jadłam 😉

                          raczej nie jadłaś 😉

                          co do masła
                          ostatnio odkryłam produkty opatrzone etykietą “produkt klasztorny”
                          i to masło smakuje jak masło zresztą i termin ważności ma realny – tydzień;
                          do naszego sklepu jest dostawa raz w tygodniu (piątki) i to co kupuję jest świeże, ma krótkie terminy wazności (wyjątek – ser żółty do piwa); wędlina smakuje jak wedlina, nie leci z niej woda;

                          znalazłam w sieci

                          nie próbowałam wszystkiego, ale masło, ser biały i zółty i wędliny śmiało polecam

                          • Zamieszczone przez EwkaM
                            raczej nie jadłaś 😉

                            co do masła
                            ostatnio odkryłam produkty opatrzone etykietą “produkt klasztorny”
                            i to masło smakuje jak masło zresztą i termin ważności ma realny – tydzień;
                            do naszego sklepu jest dostawa raz w tygodniu (piątki) i to co kupuję jest świeże, ma krótkie terminy wazności (wyjątek – ser żółty do piwa); wędlina smakuje jak wedlina, nie leci z niej woda;

                            znalazłam w sieci

                            nie próbowałam wszystkiego, ale masło, ser biały i zółty i wędliny śmiało polecam

                            tak, smiej sie, smiej
                            miastowa jestem od 3 pokolen – co na to poradze

                            U nas jest sporo mozliwosci kupienia ekologicznej zywnosci (pelno swojskich wedlin po sklepikach, czy na stoiskach ekologicznych, pieczywo, sery itp.). Byl pomysł zrobienia takiego stalego rynku z ekologicznymi produktami regionalnymi – nie wiem czy to wypali. Ale masla to tam nie widzialam – chyba sie rozejrze za tymi produktami klasztornymi. Ceny nie zabijają?

                            • Zamieszczone przez Usianka
                              a co to jest parnik?

                              z ogniska na bank jadlam, ale skoro nie wiem co to parnik, to nie wiem czy jadłam 😉

                              Zamieszczone przez Usianka
                              tak, smiej sie, smiej
                              miastowa jestem od 3 pokolen – co na to poradze

                              U nas jest sporo mozliwosci kupienia ekologicznej zywnosci (pelno swojskich wedlin po sklepikach, czy na stoiskach ekologicznych, pieczywo, sery itp.). Byl pomysł zrobienia takiego stalego rynku z ekologicznymi produktami regionalnymi – nie wiem czy to wypali. Ale masla to tam nie widzialam – chyba sie rozejrze za tymi produktami klasztornymi. Ceny nie zabijają?

                              nie zabijają
                              wiesz, ja wolę zjeść jedną kanapkę z wędliną, która mi smakuje, niż pół chleba z wędliną nafaszerową benzoesanem sodu;
                              ale fakt, że to masło to u nas znika momentalnie, bo sam chleb z masłem byśmy jedli

                              • Zamieszczone przez EwkaM
                                nie zabijają
                                wiesz, ja wolę zjeść jedną kanapkę z wędliną, która mi smakuje, niż pół chleba z wędliną nafaszerową benzoesanem sodu;
                                ale fakt, że to masło to u nas znika momentalnie, bo sam chleb z masłem byśmy jedli

                                co do “wolenia” jak najbardziej jestem za
                                pytałam z czystej ciekawosci 🙂

                                • nie wiemy co jemy i nie wiemy po czym potem tyjemy…:):)
                                  przypomniała mi się anegdota opowiadana przez znajomego….ktos z jego rodziny pracował w piekarni i przytrafiła mu sie nocna zmiana w sylwestra. No co zrobic -chlebek upiec trzeba…w kilka osób na nocce kupili sobie flaszeczke zeby oblac nowy roczek i tak sobie wyrabiali drożdzucha i popijali….wreszcie któremus zrobiło się niedobrze i zwymiotował do kadzi z zaczynem…upiekli pyszne pieczywko….za kilka dni przychodzi kobieta do piekarni i pyta czy sa jeszcze te bagietki z kielbaską…
                                  i tym sposobem dosłownie nie wiemy co jemy…..:):)

                                  • To ja mam pytanie: jakie firmy chwalicie? tak jak masło, sery, wedliny,itd bo ja zgłupiałąm troszkę. No wcześniej nie kupywałąm wedlin i mięsa w hipermarkecie tylko u nas w masarni, pieczywo z piekarni, jajka od koleżanki która ma kurki no ale inne rzeczi o owszem w hipermarketach. Masło zawsze patrzeliśmy by to nie był jakiś mix tłuszczowy itd, mąż uwielbia osełkę i ją często kupywaliśmy…. Ahh normalnie przesada….okaże się że najlepiej to mieć własny ogródek, kurki i krowe no i świnki…

                                    • A ja niestety nie wierzę w to, że gdziekolwiek w jakimkolwiek jedzeniu mieszka zdrowie. Wszystko co jemy to jest świństwo.
                                      NIe wierze nawet w kury od znajomych, bo karmi je obierkami z ziemniaków, które sa pryskane, a jeśli nie są pryskane…. (te ziemniaki) to ich sie nie da jeść, bo z kilograma ziemniaków zostaje jeden w garnku, tyle mają dziur i zarazy.
                                      Ziemie mamy tak wyjałowioną, ze nie da sie hodować niczego w uprawach czysto ekologicznych, bo z nasadzeń warzyw bez oprysku 90 % zżeraja choroby.

                                      NIe wierzę, ze cokolwiek kupuję jest wolne od chemii. Dlatego przestałam już dawno na to zwracać uwagę i kupuje tylko to, co mi smakuje (z dodatkiem na 99% glutaminianu sodu)
                                      🙂
                                      Pozdrawiam cieplutko.

                                      • Zamieszczone przez Gablysia
                                        Ziemie mamy tak wyjałowioną, ze nie da sie hodować niczego w uprawach czysto ekologicznych, bo z nasadzeń warzyw bez oprysku 90 % zżeraja choroby.

                                        oto śląsk własnie….:(
                                        mam na osiedlu mały koisk warzywny gdzie kupuje warzywa i owoce,bardzo miły pan sprowadza towar z jakis czystych terenów podczęstochowskich i jak sam mówi -mozna to jesc…..jak czasami nie ma czegos stamtąd tylko z giełdy to mówi zeby tego nie kupowac bo nie wie czy to nie uprawa spod huty katowice….mam przynajmniej w jakims stopniu czyste sumienie ze kupuje u niego…
                                        nie wspomne o warzywach i owocach marketowych…..szczególnie o ziemniakach….brrrrrr

                                        • Zamieszczone przez Gablysia
                                          A ja niestety nie wierzę w to, że gdziekolwiek w jakimkolwiek jedzeniu mieszka zdrowie. Wszystko co jemy to jest świństwo.
                                          NIe wierze nawet w kury od znajomych, bo karmi je obierkami z ziemniaków, które sa pryskane, a jeśli nie są pryskane…. (te ziemniaki) to ich sie nie da jeść, bo z kilograma ziemniaków zostaje jeden w garnku, tyle mają dziur i zarazy.
                                          Ziemie mamy tak wyjałowioną, ze nie da sie hodować niczego w uprawach czysto ekologicznych, bo z nasadzeń warzyw bez oprysku 90 % zżeraja choroby.

                                          NIe wierzę, ze cokolwiek kupuję jest wolne od chemii. Dlatego przestałam już dawno na to zwracać uwagę i kupuje tylko to, co mi smakuje (z dodatkiem na 99% glutaminianu sodu)
                                          🙂
                                          Pozdrawiam cieplutko.

                                          Tak, masz rację.
                                          Ale artykuł mówi o czymś innym – o zastępowaniu jednych produktów innymi (tańszymi) i przedsatwienie jako pełnowartościowy produkt.
                                          Tak jak w tym “wałkowanym” maśle gdzie tłuszcz mleczny zastąpili przemysłowym olejem i dodatkami zwierzęcymi i napisali że to czyste masło. Albo ryby napakowali wodą…

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Co jemy – brrrr

                                          Dodaj komentarz

                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo