Co robić?????

Z moim chłopakiem jesteśmy razem od 2 lat, znamy się od ponad 3. Mamy śliczną 8 miesięczną córeczkę, mieszkamy razem, planujemy za rok zacząć starać się o drugiego brzdąca. W związku jak w związku..różnie, ale o wiele więcej sytuacji dobrych niż złych. Rozmawiamy o współnej przyszłości. Powiedział, że nie wyobraża sobie innej PARTNERKI niż ja..i właśnie o to chodzi. Mój facet kiedyś był żonaty.trwało to pół roku i było 7 lat temu. Żona go zdradziła i się rozwiedli. Chodzi mi o to, że nigdy nie wspomniał o ślubie, nie wiem, czy On chce do końca życia żyć na “kocią łapę”? Ja mam już 26 lat i moim marzeniem jest mieć rodzinę, ale taką prawdziwą. Chcę mieć męża! Nie wiem, czy powinnam mu o tym powiedzieć, czy może czekać na jego krok. Wiem, że kościelnego już nie wezmę, nie założę białej sukni, ale cywilny by mi wystarczył. Kocham Go i chcę, żebyśmy to zapieczętowali obrączkami. Ale przecież ja mu się nie oświadczę :Nie nie:..co robić???

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Co robić?????

  1. Zamieszczone przez evela
    Tylko pierścionek mam sobie kupić?

    Oczywiście. Z doświadczeń moich i moich znajomych, którym (przyszli i aktualni) mężowie robili niespodzianki – pierścionki kupowane przez facetów są zupełnie niepraktyczne i strasznie drą rajstopy ;).

    A bardziej serio – ja bym się oświadczyła albo przynajmniej pogadała o wspólnej przyszłości… To nawet nie kwestia zaufania czy chęci bycia razem – sporo spraw np. majatkowych czy (odpukać) spadkowych się upraszcza po ślubie. No chyba że macie długi albo nie chcecie wspólnego budżetu, to wtedy może lepiej bez ślubu…

    • Zamieszczone przez kurczak
      Oczywiście. Z doświadczeń moich i moich znajomych, którym (przyszli i aktualni) mężowie robili niespodzianki – pierścionki kupowane przez facetów są zupełnie niepraktyczne i strasznie drą rajstopy ;).

      A bardziej serio – ja bym się oświadczyła albo przynajmniej pogadała o wspólnej przyszłości… To nawet nie kwestia zaufania czy chęci bycia razem – sporo spraw np. majatkowych czy (odpukać) spadkowych się upraszcza po ślubie. No chyba że macie długi albo nie chcecie wspólnego budżetu, to wtedy może lepiej bez ślubu…

      Wystarczy przed ślubem podpisać intercyzę i po sprawie 🙂

      • Hehe..długów brak.. Na pierścionki już patrzyłam
        Na razie nie mam odwagi..

        • Zamieszczone przez evela
          Hehe..długów brak.. Na pierścionki już patrzyłam
          Na razie nie mam odwagi..

          Mam ochotę Cię opier…
          Urodziłaś facetowi dziecko, planujecie drugie… a Ty nie masz ODWAGI? :Szok:

          Ja po porodzie stwierdziłam, że teraz to już niczego się nie boję

          • ja tę i zapisałam się na prawo jazdy
            Jakoś się zdobędę na rozmowę, tylko muszę przemyśleć co i jak 🙂
            Jedno pytanie :czy to wypada??

            Faceci też tak się stresują przed oświadczynami??

            • Sczerość, szczerość i jeszcze raz szczerość to przecierz podstawa każdego związku, a już tymbardziej związku, w którym jest bobasek. Z facetami to już tak jest, że jak niewyartykujesz swoich potrzeb to się nie domyślą :]

              • Nie poradzę Ci nic odkrywczego, powtórzę za poprzedniczkami: nie ominie Cię szczera rozmowa, jeśli chcesz wiedzieć, czemu on się nie oświadcza. Z Twoich wypowiedzi wywnioskowałam (być może błędnie), że mimo iż macie wspólne dziecko i planujecie drugie, to nie ufasz mu/ boisz się go/ nie jesteś pewna jego uczuć/ boisz się porozmawiać z nim na temat ślubu, bo nie jesteś pewna, że zapewni Cię, że chce być z Tobą do końca życia (obojętnie czy ze ślubem czy bez).
                Aha, na ślub w USC możesz oczywiście założyć białą suknię taka jak sobie wymarzyłaś 🙂
                Życzę powodzenia! To od Ciebie zależy czy chcesz się dowiedzieć co mężczyzna myśli (nawet jeśli nie będzie to dla Ciebie miłe) czy wolisz żyć tak, jak do tej pory.

                • Wiele razy rozmawiamy o przyszłości..praktycznie codziennie zapewnia mnie o swojej miłości i to, że pragnie być ze mną do końca..że jest bardzo szczęśliwy..Do tej pory mi to wystarczało, mówiłam, że jestem przeciwna małżeństwu (po rozwodzie moich rodziców ), ale od pewnego czasu brakuje mi czegoś i sądzę, że to właśnie ślubu. On nie wie o tej zmianie, a krępuję się mu o tym powiedzieć, chociaż zamierzam się od kilku dni 🙂

                  • A czemu krępujesz się? Dla mnie to zupełnie normalny temat – jak każdy inny.
                    Trzymam kciuki!

                    Jak nie wie o twojej zmianie poglądów, to czemu miałby się oświadczać, skoro wie, jakie masz zdanie na temat ślubów.
                    Działaj Kochana! Ja za Ciebie niestety tego nie zrobię.

                    • Hejka…
                      Pierscionek wybrałam, pojechałam z córą na 2 tyg urlop, a po powrocie (21 list. )
                      , kiedy już prawie zasypiałam na kanapie (w piżamach :)) mój Kochany oświadczył mi, że chce się ze mną ożenić 😮 !!!!!!

                      • Zamieszczone przez evela
                        Hejka…
                        Pierscionek wybrałam, pojechałam z córą na 2 tyg urlop, a po powrocie (21 list. )
                        , kiedy już prawie zasypiałam na kanapie (w piżamach :)) mój Kochany oświadczył mi, że chce się ze mną ożenić 😮 !!!!!!

                        No i…? Wprawdzie nie zapytał Cię, czy chcesz za niego wyjść za mąż, więc nie było jak odpowiedzi udzielić ;), ale jak przyjęłaś jego oświadczenie?

                        • Gratulacje. Miło jak nas Ci nasi mężczyźni czasem pozytywnie zaskoczą i to w najmniej oczekiwanym momencie

                          • Zamieszczone przez evela
                            Hejka…
                            Pierscionek wybrałam, pojechałam z córą na 2 tyg urlop, a po powrocie (21 list. )
                            , kiedy już prawie zasypiałam na kanapie (w piżamach :)) mój Kochany oświadczył mi, że chce się ze mną ożenić 😮 !!!!!!

                            Gratulacje 🙂
                            My po zaręczynach jesteśmy już kilka ładnych lat 😉
                            ale jakoś do ślubu nam się nie spieszy 😉

                            • Jeszcze niedawno byłam taka sszczęśliwa, a teraz juz mi się wszystkiego odechciewa.
                              W moim życiu doszukałam się pewnego paradoksu.. Bycie razem, to znaczy żyć samemu..
                              Kiedyś: dwoje ludzi, najpierw znajomych, spędzających coraz więcej czasu razem, pojawiających się na tych samych imprezach….później przyjaciół, wspierających się najbardziej na świecie, rozumiejących, pocieszających… Następnie para zakochanych, chcących spędzać ze sobą każdą wolną chwilę, bardzo szybko decydujących się na dziecko.Klapki na oczach.

                              Teraz: dwoje ludzi mieszkających razem, mających córkę, coraz mniej czasu spędzających razem, nie rozmawiających, nie śmiejących itd.

                              Jeszcze nie dawno pisałam o pierścionku, że w końcu dostałam, że chce ślubu itp. Niedawno zapytałam wprost, czy śpieszy mu się do ślubu, usłyszałam, że nie. To po co był ten cały cyrk, żeby zagłusić sumienie, że jak ma ze mną dziecko to powinien dać pierścionek. Ja tego chciałam, na prawdę, chciałam ślubu z nim. Ale teraz nic już nie wiem..
                              Ciągle Go nie ma w domu, ciągle pracuje.. Od rana do nocy. W dzień w normalnej pracy, po południu dorywczej. Jak przychodzi, to na nic nie ma siły, leży na kanapie i nie ma siły tyłka do łóżka zawlec.. Nie ma kiedy normalnie pogadać, a ja co dziennie jestem coraz bardziej zła. Siedzę sama z córką w domu. Nie mam przyjaciółki, z ktorą mogłabym się spotkać i normalnie pogadać. Kontakty z pewnych przyczyn musiałam zerwać z dawnymi koleżankami, przeprowadziliśmy sie w inne miejsce, wynajeliśmy dom, żeby mieszkać bez współlokatorów.
                              Odkąd został ojcem, przyjął rolę zarabiającego na dom. Nic więcej Go nie interesuje. A ja? Codziennie 2 obiadziki, bo na lunch o 13 przyjeżdża do domu. Po południu coś innego, żeby 2 razy nie musiał jeść np. zupy. Wsuwa obiad migiem i już go nie ma, bo musi pracować. Zakupy robiliśmy razem, teraz tylko razem jesteśmy w sklepie, ale nie pofatyguje się, żeby coś wrzucić do wózka, bo on nie wie na co będzie miał ochotę. Muszę planować wszytko sama, a on tylko wpadnie do domu i po garach:”co dzisiaj jemy?”

                              Nie mogę nigdzie sama wyjść bo on nie zostanie z córką, bo przecież “ja muszę pracować”

                              Albo ze mną jest coś nie tak, albo z nim. Czasem mam myśli, że mi nie zależy. Wspominam czasy, gdy nie byliśmy razem. Niby mam faceta i dziecko ale nigdy nie czułam się tak samotna. Brakuje mi jakiejś bratniej duszy. Nie pamiętam kiedy się kochaliśmy..
                              Mam doła, cały czas.
                              Z mojej strony wygląda to tak, że jak mam podejść i się przytulić, to bardzo wiele mnie to kosztuje wysiłku..

                              Gdy mu o tym mówię, to on tylko odpowiada, Muszę pracować..
                              Ale co ze mną? co z nami? a może nie ma już nas. Moze on mnie już nie kocha i ucieka ode mnie w wir pracy (mimo, że mówi, że kocha)..
                              A czy ja kocham? nie wiem..oddaliliśmy się już chyba zbyt bardzo..

                              Albo niech mi ktoś da w łeb, albo niech mnie ktoś przytuli 🙁

                              Długie, wiem…sorry. musiałam się wygadać.

                              • Evela – jestem na takim samym etapie. I było mnóstwo rozmów, tysiące kłótni, wyprowadzki z domu, a nadal tkwię z w tym samym.

                                Jedne co mogę to wyjść i zostawić mu małego pod opiekę, i to sa moje chwile wytchnienia. Kiedyś jak byliśmy parą była życzliwość, wspólne spędzanie czasu, miłość – chociaż chwilami miałam przedsmaki obecnego zycia – ale zawsze wszystko wracało w mgnieniu oka do normy. Zakochana byłam.

                                Zamieszkaliśmy ze sobą 10 miesięcy przed ślubem, zaplanowanym z 2,5 letnim wyprzedzeniem. Po czterech miesiącach wspólnego urzędowania zaszłam w ciążę. Już wtedy chciałam zrywać zaręczyny, wszystko sie waliło. Ale czułam presję ze goście zaproszeni, że zadatki dane i zwalałam wszystko na ciążowe hormony. Po urodzeniu synka jest tylko gorzej. Ojcem jest wspaniałym ale “nas” juz nie ma.

                                I też nie wiem co dalej będzie, bardzo często mam myśli żeby skończyć ten związek ale boję sie zrobić jakikolwiek krok, wolałabym żeby ktoś za mnie zdecydował.

                                • Zamieszczone przez evela
                                  Jeszcze niedawno byłam taka sszczęśliwa, a teraz juz mi się wszystkiego odechciewa.
                                  W moim życiu doszukałam się pewnego paradoksu.. Bycie razem, to znaczy żyć samemu..
                                  Kiedyś: dwoje ludzi, najpierw znajomych, spędzających coraz więcej czasu razem, pojawiających się na tych samych imprezach….później przyjaciół, wspierających się najbardziej na świecie, rozumiejących, pocieszających… Następnie para zakochanych, chcących spędzać ze sobą każdą wolną chwilę, bardzo szybko decydujących się na dziecko.Klapki na oczach.

                                  Teraz: dwoje ludzi mieszkających razem, mających córkę, coraz mniej czasu spędzających razem, nie rozmawiających, nie śmiejących itd.

                                  Jeszcze nie dawno pisałam o pierścionku, że w końcu dostałam, że chce ślubu itp. Niedawno zapytałam wprost, czy śpieszy mu się do ślubu, usłyszałam, że nie. To po co był ten cały cyrk, żeby zagłusić sumienie, że jak ma ze mną dziecko to powinien dać pierścionek. Ja tego chciałam, na prawdę, chciałam ślubu z nim. Ale teraz nic już nie wiem..
                                  Ciągle Go nie ma w domu, ciągle pracuje.. Od rana do nocy. W dzień w normalnej pracy, po południu dorywczej. Jak przychodzi, to na nic nie ma siły, leży na kanapie i nie ma siły tyłka do łóżka zawlec.. Nie ma kiedy normalnie pogadać, a ja co dziennie jestem coraz bardziej zła. Siedzę sama z córką w domu. Nie mam przyjaciółki, z ktorą mogłabym się spotkać i normalnie pogadać. Kontakty z pewnych przyczyn musiałam zerwać z dawnymi koleżankami, przeprowadziliśmy sie w inne miejsce, wynajeliśmy dom, żeby mieszkać bez współlokatorów.
                                  Odkąd został ojcem, przyjął rolę zarabiającego na dom. Nic więcej Go nie interesuje. A ja? Codziennie 2 obiadziki, bo na lunch o 13 przyjeżdża do domu. Po południu coś innego, żeby 2 razy nie musiał jeść np. zupy. Wsuwa obiad migiem i już go nie ma, bo musi pracować. Zakupy robiliśmy razem, teraz tylko razem jesteśmy w sklepie, ale nie pofatyguje się, żeby coś wrzucić do wózka, bo on nie wie na co będzie miał ochotę. Muszę planować wszytko sama, a on tylko wpadnie do domu i po garach:”co dzisiaj jemy?”

                                  Nie mogę nigdzie sama wyjść bo on nie zostanie z córką, bo przecież “ja muszę pracować”

                                  Albo ze mną jest coś nie tak, albo z nim. Czasem mam myśli, że mi nie zależy. Wspominam czasy, gdy nie byliśmy razem. Niby mam faceta i dziecko ale nigdy nie czułam się tak samotna. Brakuje mi jakiejś bratniej duszy. Nie pamiętam kiedy się kochaliśmy..
                                  Mam doła, cały czas.
                                  Z mojej strony wygląda to tak, że jak mam podejść i się przytulić, to bardzo wiele mnie to kosztuje wysiłku..

                                  Gdy mu o tym mówię, to on tylko odpowiada, Muszę pracować..
                                  Ale co ze mną? co z nami? a może nie ma już nas. Moze on mnie już nie kocha i ucieka ode mnie w wir pracy (mimo, że mówi, że kocha)..
                                  A czy ja kocham? nie wiem..oddaliliśmy się już chyba zbyt bardzo..

                                  Albo niech mi ktoś da w łeb, albo niech mnie ktoś przytuli 🙁

                                  Długie, wiem…sorry. musiałam się wygadać.

                                  nie chcę się mądrzyć ale….

                                  to co opisujesz, to codzienność większości rodzin-nie ma czasu na przytulanki, długie rozmowy tylko praca, obiad, sprzątanie i człowiek na twarz pada a jak są jeszcze dzieci – po prostu tak jest: pomysl sobie jak by wygladało wasze zycie gdybyś jeszcze ty musiała pracować a naprawdę duża częśc matek i żon pracuje i nawet nie ma czasu obiadu ugotować czy spokojnie na zakupy pójść

                                  życie to nie sielanka a wy… nie zdążyliście się nabyć razem, nacieszyć sobą a od razu wdarła się taka szara codzienność z dzieckiem na rękach – wierzę, że jest ci ciężko a ślub tu nie ma nic do rzeczy, on naprawdę w waszym życiu niczego nie zmieni

                                  takie życie

                                  • Zamieszczone przez rena12
                                    nie chcę się mądrzyć ale….

                                    to co opisujesz, to codzienność większości rodzin-nie ma czasu na przytulanki, długie rozmowy tylko praca, obiad, sprzątanie i człowiek na twarz pada a jak są jeszcze dzieci – po prostu tak jest: pomysl sobie jak by wygladało wasze zycie gdybyś jeszcze ty musiała pracować a naprawdę duża częśc matek i żon pracuje i nawet nie ma czasu obiadu ugotować czy spokojnie na zakupy pójść

                                    życie to nie sielanka a wy… nie zdążyliście się nabyć razem, nacieszyć sobą a od razu wdarła się taka szara codzienność z dzieckiem na rękach – wierzę, że jest ci ciężko a ślub tu nie ma nic do rzeczy, on naprawdę w waszym życiu niczego nie zmieni

                                    takie życie

                                    A ja się z tym nie zgodzę, rozumiem szara codzienność po części tak wygląda, człowiek żyje w biegu, ale nie wierzę w to ze nie można znaleźć czasu na spokojną rozmowę, spacer, kieliszek wina czy pocałunek z przytuleniem w biegu gdy wychodzi się do pracy. Przecież życie nie poleca na mijaniu się. Bo jeśli tak miałoby być to po co wogóle sie wiązać.

                                    Evela właśnie mówi że z perspektywy wszelkich zmian zachodzących w rodzinie powinny zostać jej chociaż te małe chwile szczęścia, a nie ma nic. Oboje są w błędnym kole.

                                    A ja doskonale ją rozumiem bo sama jestem w takim związku i dla przykładu patrzę na moich rodziców którym też było cholernie ciężko w życiu, a ich rytuały z początku małżeństwa ciągle świeże i te same.

                                    • Zamieszczone przez losiu112a
                                      A ja się z tym nie zgodzę, rozumiem szara codzienność po części tak wygląda, człowiek żyje w biegu, ale nie wierzę w to ze nie można znaleźć czasu na spokojną rozmowę, spacer, kieliszek wina czy pocałunek z przytuleniem w biegu gdy wychodzi się do pracy. Przecież życie nie poleca na mijaniu się. Bo jeśli tak miałoby być to po co wogóle sie wiązać.

                                      Evela właśnie mówi że z perspektywy wszelkich zmian zachodzących w rodzinie powinny zostać jej chociaż te małe chwile szczęścia, a nie ma nic. Oboje są w błędnym kole.

                                      A ja doskonale ją rozumiem bo sama jestem w takim związku i dla przykładu patrzę na moich rodziców którym też było cholernie ciężko w życiu, a ich rytuały z początku małżeństwa ciągle świeże i te same.

                                      Patrzysz na swoich rodziców teraz. Albo pamiętasz jak byłaś już w miarę duża. NIe pamiętasz jak to było jak miałąś roczek… NIe chcę mówić, że WTEDY były w ich życiu jakieś złe chwile, bo nie wiem. Ale mogły być, a Ty o tym poprostu nie wiesz…

                                      Patrząc po moim małżeństwie – 6 lat bez dzieci – sielanka.
                                      Po 1 dziecku – katastrofa. Wir praca – dom – dziecko… Jedyne co wtedy chciałam to SPAĆ. Wkurzał mnie mąż (też jak np. chciał się przytulić…), wkurzało mnie dziecko, wkurzał mnie bałagan w domu, wkurzało mnie to że nie chce mi się sprzątać…
                                      Po 2 dziecku – wróciło zmęczenie, niedospanie itd… Ale wtedy byłam już jakoś psychicznie do tego przygotowana i wiedziałam na co się “piszę”. Mąż też – i był bardziej świadomy w czym ma mnie wspierać…
                                      Mam nadzieję, że moje dzieci zapamiętają nasz związek dopiero z tego okresu (12 lat po ślubie) i też będą mogli powiedzieć, że nasze “rytuały z początku małżeństwa ciągle świeże i te same”. Bo teraz są – wróciły 🙂 – ale gdzieś po 4 letniej przerwie ;).
                                      I to nie tak, że w tej “przerwie” się nie kochaliśmy – kochaliśmy się, ale zagubiliśmy się w rzeczywistości…

                                      • Zamieszczone przez kurczak
                                        Patrzysz na swoich rodziców teraz. Albo pamiętasz jak byłaś już w miarę duża. NIe pamiętasz jak to było jak miałąś roczek… NIe chcę mówić, że WTEDY były w ich życiu jakieś złe chwile, bo nie wiem. Ale mogły być, a Ty o tym poprostu nie wiesz…

                                        Patrząc po moim małżeństwie – 6 lat bez dzieci – sielanka.
                                        Po 1 dziecku – katastrofa. Wir praca – dom – dziecko… Jedyne co wtedy chciałam to SPAĆ. Wkurzał mnie mąż (też jak np. chciał się przytulić…), wkurzało mnie dziecko, wkurzał mnie bałagan w domu, wkurzało mnie to że nie chce mi się sprzątać…
                                        Po 2 dziecku – wróciło zmęczenie, niedospanie itd… Ale wtedy byłam już jakoś psychicznie do tego przygotowana i wiedziałam na co się “piszę”. Mąż też – i był bardziej świadomy w czym ma mnie wspierać…
                                        Mam nadzieję, że moje dzieci zapamiętają nasz związek dopiero z tego okresu (12 lat po ślubie) i też będą mogli powiedzieć, że nasze “rytuały z początku małżeństwa ciągle świeże i te same”. Bo teraz są – wróciły 🙂 – ale gdzieś po 4 letniej przerwie ;).
                                        I to nie tak, że w tej “przerwie” się nie kochaliśmy – kochaliśmy się, ale zagubiliśmy się w rzeczywistości…

                                        o tym właśnie mówię…

                                        • Niestety tak wygląda życie wielu rodzin. Nie ma czasu na czułości, wspólne spędzanie razem czasu. Liczy się pogoń za pieniądzem 🙁
                                          Ja jestem mężatką od prawie 10 lat i przyzwyczaiłam się już do takiej rutyny i ciągłego braku czasu ze strony męża. Nie będę ci radzić, bo ja mam często radykalne poglądy na niektóre sprawy, chce tylko, żebyś wiedziała, że to co przeżywasz to rutyna dnia codziennego i niestety tak to już jest w związkach z pewnym stazem, że gdzieś w codzinność wkrada się zobojętnienie, znieczulica i niestety brak romantyzmu jest nagminny.

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Co robić?????

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general