Z moim chłopakiem jesteśmy razem od 2 lat, znamy się od ponad 3. Mamy śliczną 8 miesięczną córeczkę, mieszkamy razem, planujemy za rok zacząć starać się o drugiego brzdąca. W związku jak w związku..różnie, ale o wiele więcej sytuacji dobrych niż złych. Rozmawiamy o współnej przyszłości. Powiedział, że nie wyobraża sobie innej PARTNERKI niż ja..i właśnie o to chodzi. Mój facet kiedyś był żonaty.trwało to pół roku i było 7 lat temu. Żona go zdradziła i się rozwiedli. Chodzi mi o to, że nigdy nie wspomniał o ślubie, nie wiem, czy On chce do końca życia żyć na “kocią łapę”? Ja mam już 26 lat i moim marzeniem jest mieć rodzinę, ale taką prawdziwą. Chcę mieć męża! Nie wiem, czy powinnam mu o tym powiedzieć, czy może czekać na jego krok. Wiem, że kościelnego już nie wezmę, nie założę białej sukni, ale cywilny by mi wystarczył. Kocham Go i chcę, żebyśmy to zapieczętowali obrączkami. Ale przecież ja mu się nie oświadczę :Nie nie:..co robić???
Strona 3 odpowiedzi na pytanie: Co robić?????
Bardzo łatwo jest się zatracić w codzienności i tak jest w przypadku 90% małżeństw. Moim zdaniem jeżeli ktoś chce, obydwoje ludzi będących ze sobą to zawsze znajdą czas dla siebie i tylko siebie. Być ze sobą i się mijać to jest bez sensu. Należy odnaleźć siebie i zrozumieć drugą stronę.
jeśli mogę to się podpisze
powiem z własnego doświadczenia
jestem kurą domową od ponad 4 lat… Szczęśliwą Mamą dwójki dzieci:) mój Mężyk pracuje po 12h czasem z weekendami na dwie zmiany rano 6-18 i nocna 18-6 do pracy ma kawał drogi, a jak są korki to już wogóle masakra czasem i godzine wraca:(
praktycznie jestem z Małymi 24h sama
między nami było ciężko…
bo właśnie on cały czas zmęczony jak już był bo najczęściej go nie było:(
rozmów żadnych bo nie było o czym – jedynie o dziewczynkach…
ciągłe awantury (częściej z mojej str) wzajemne pretensje, doszło do tego że wolałam jak go nie ma w domu, odpowiadało mi jak nie miał czasu zadzwonić z pracy
nie było uczuć, przytulania, dobrego słowa no niczego:(
było wręcz lodowato i wrogo
ale się udało
zawalczyłam, posadziłam na kanapie i bez nerwów wrzasków powiedziałam co i jak – że nas już prawie nie ma, ze sami siebie niszczymy
mówiłam wszystko prosto z serca, także o realcji mojej z teściami
…
zmiany następowały powoli, długi proces;)
ale było warto
Mężyk pracuje tak samo ale ja już wiem i czuje to że nie jestem sama
wraca z pracy zmęczony ale zadowolony że jest już z nami ze mną:)
mamy dla siebie siły uśmiech ciepło i miłość
i czasem mieć dla siebie 5min sędzone naprawdę razem niż cały dzień będąc osobno
u nas część winy ponosiłam ja, udało mi się zmienić – jeszcze nie wszystko ale dalej walcze;)
najważniejsze jest to że za moja zmianą idzie zmiana w moim Mężu
mam nadzieję, że nie przynudziłam za bardzo i że da się zrozumieć o co mi chodzi;)
Kobiety mają moc w sobie…
Ja wiem o co Ci chodzi 🙂
Gratuluje Ci i życzę dalszego bycia RAZEM.
uffff
dzięki:) bo trochę zakręciłam
za gratki dziękuje:) a za Razem nie;) niech się spełnia…
To teraz nie wiem o co chodzi?
jest dobrze i niech tak zostanie:D
Wczoraj pogadaliśmy sobie troszkę, bo nawet nie musiał po południu pracować. Powiedziałam mu, że jak chce, żeby było dobrze, to musi pójść na jakiś kompromis. Czyli tak :
– jak już jest w domu to korzysta z tego i spędza czas z nami, a nie przed lapkiem, albo na kanapie,
– cale niedziele rezerwuje dla nas, jakiś spacer, wykluczając zakupy w mieście,
– w zw. z tym, że teraz mało pomaga mi w domu, to sprząta po sobie i czasem zabawki Majki pozbiera,
– i przede wszystkim dużo rozmowy nie tylko o dziecku….
Podjęłam się robienia zakupów, nawet tych dużych, żebyśmy nie musieli marnować czasu w niedzielę. Lodówkę już zapełniłam..
Zobaczymy jak to będzie.. Trzymajcie kciuki. Bardzo chcę żeby było dobrze. Dużo też bledów popełniłam, ale postaram się to zmienić.
Zacznę się uśmiechać, a nie tylko naburmuszona..
bardzo się cieszę, że porozmawiałaś szczerze. Rozmowa jest bardzo ważna 🙂
I szukanie winy też u siebie, bo wina zawsze leży po połowie 🙂 dobrze, że to widzisz i zrozumiałaś parę rzeczy 🙂 powodzenia 🙂
Evela z całego serca trzymam
małymi krokami i do przodu
wiem jak ciężko zmienić… ale warto!!!
mam czasem takie postrzeganie jak Ty…
ale wtedy się biorę pod boki i zamiast niuńczeć robię coś szalonego.
ja z tych w związku, co się o ‘swoje’ upominają:)
zawsze mówię otwarcie o moich potrzebach, uczuciach, na co mam ochotę, co jest dla mnie ważne, a co wrecz przeciwnie.
jest codzienność, ale jest też i trochę nas, takich jak 14 lat temu.
Mamy dla siebie mniej czasu, bo praca, dzieci, potem chatę trzeba ogarnąć, zrobić zakupy, etc.
Łapę się na tym, że zakupy może przynieść pan z alma.24, a ja mam 2h dla nas.
Nie mogę narzekać na mojego męża, bo jest fajny. Pewnie jakby mi utrudniał codzienność, to może byłoby inaczej, ale jest dobrze.
Jak czujesz, że czegoś chcesz, to musisz o to zawalczyć:)
bo tak się powinno robić,stawiać sprawe jasno 🙂
Mój pracuje od 6:30 do 16-20 różnie,wolną ma tylko niedzielę,ale jakoś się przyzwyczaiłam 😉 chociaż czasami bym wolała wyjść na cały dzień i zapomnieć troszkę o codzienności
ja jeszcze kilka dni temu pisałam zdołaowana ze ciagle siedze sama ze nie mam z kim pogadac, ze wszystko mnie wkurza, wciaz kłotnie w domu nawet bym rzekła ciagle kłotnie konczace sie wyłącznie zmeczeniem a na drugi dzien znow….. chcialm sie rozejsc, brak milosc seks.? jak juz byl to taki na odczepne albo na sile bo moze cos sie zmieni na lepsze i nic… mijały tygodnie, miesiace sniadania obiady dzwonienie a kiedy bedziesz i caly swiat krecil sie koło mojego dziecka i meza a gdzie ja w tym wszystkim wciaz zmeczona zaniedbana i powiedzialam sobie KONIEC
wrociłam do pracy i to najlepsze co moglam zrobic mam 7 godzin dla siebie rozmawiam z ludzmi znow sie spraedzam czuje sie dowartosciowana mam cos co daje mi kopa, mam cudowna corke do ktorej biegne po pracy, zakupy i wszystko a i maz docenia, zauwaza ze jestem, zaczełam znow ubierac sie jak człowiek ( nie czyt. dres) czuje sie znow atrakcyjna 🙂 niby glupoty i bzdury ale tak szczerze mi w domu sie nudzilo samej i czepiałam sie bzdur a moj M jak mial wracac do domu i widziec focha o wszystko to wolał nie wracac.
Nie tłumacze tu panów ale prawda jest taka ze oni sa inni niz my zreszta porownania do tego co bylo kiedys hm…. zycie to bylo szalenstwo a teraz nasza bajka ma 3 bohatera ale to nie znaczy ze musi byc nudna:)
moj M natomiast twierdzi ze w pracy wypuszczam moj jad i dlatego w domu jestem inna
Tak jak pisałam, zaczęłam się uśmiechać, przestałam się czepiać i powiem Wam co się stało od czwartku wieczoram. Mój K. przyszedł z pracy i się przytulił, dzisiaj niby jest cały dzień poza domem ale wpadnie na chwilę, da buziaka, wypije kawkę, coś tam zagada…szok ..
Okazuje się, że to była moja wina, bo nie chciało mu się siedzieć z kimś kto ciągle narzeka i wiecznie się czepia o bzdury.. Od wczoraj odstawiłam antykoncepcję, źle się czułam po tabletkach i postanowiłam się nie truć, w związku z tym mam nadzieję, że wachania nastroju odejdą.. Mam nadzieję, że będę miała powody do uśmiechu i będę spokojniejszą mamą i narzeczoną..
Dzięki za naświetlenie mi sprawy, będę pisała jak się mają nasze relacje…
pozdrawiam wszystkie foremki 😀
Przytula się tak mocno i czule…. Chyba się stęsknił..
Oj jak ciężko być kobietą.. :Młotek:
My i te nasze humory, hormony… 😀
…tak właśnie czytam te wszystkie posty i naszła mnie pewna refleksja…. w domu nad rozlewiskiem była taka scena: jedna z bohaterek powiedziała, że boi się że zostanie sama…usłyszała, że zawsze jesteśmy same, ważne to nie być samotną…i to jest szczera prawda. Zobaczcie jakie ciężkie byłoby życie gdybyśmy były samotne… te problemy o których jest tu mowa wynikają własnie z samotności…bo będąc w związku również można być samotną i zagubioną. Przyczyny bywają różne, podobnie jak winy. Ktoś słusznie napisał, że wina zawsze leży po obu stronach. Czasem naszą winą jest to, że nie mówimy kiedy nam źle… A żal narasta, coś się w środku buntuje…
Rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa…bo tylko wtedy możemy wyłożyć co nam leży na sercu, zapytać co myśli nasza druga połówka, jak widzi pewne rzeczy, można ustalić wspólne stanowisko czy wyjaśnić różnice… Problem jest chyba w tym, że nie zawsze mamy odwagę czy chęć. Boimy się, że emocje wezmą górę… Dlatego czasem warto napisać list…jako wstęp do rozmowy. Wtedy każdy ma czas na przemyślenie i poukładanie tego co chcemy powiedzieć…
Jak to mówią nie ma chatki bez zwadki…tak i nie ma związku bez kryzysu (większego czy mniejszego)…ważne to pamiętać, dlaczego związaliśmy się z naszym partnerem, dlaczego zdecydowaliśmy się iść razem przez życie…jeżeli będziemy pamiętać o tym dlaczego kochamy, to każdy kryzys przejdziemy – razem. Bo to tyczy się obu stron. Człowiek z czasem tak bardzo się nie zmienia, pewne wartości i cechy pozostają niezmienne i one mają być swego rodzaju cementem dla związku…
Trochę długa mi ta refleksja wyszła
Pozdrawiam wszystkie Kobietki 🙂
mądre słowa 🙂
…dzięki… 🙂
Za szybko się ucieszyłam..Jest beznadziejnie, jak po dzisiejszej wymianie słów się nie rozejdziemy to będzie dobrze..
Ale powiedziałam tylko prawdę. 🙁
Można mówić i MÓWIĆ 😉
wiele zależy od sposobu wyrażania swoich emocji, swojego zdania, swoich odczuć i uczuć
jeśli jest tak beznadziejnie i nie widzicie szans na bycie razem to nie ma co ciągnać na siłę tego związku
ale jeśli czujesz, że jest dla Was jeszcze jakaś nadzieja to walcz
Znasz odpowiedź na pytanie: Co robić?????