2 dni temu w Plazie zaczepila mnie dziewczynka moze 10-letnia (moze i mlodsza, nie znam sie) – czy wspomoge swiatecznie ja i jej rodzine.
Doroslych zbierajacych na jakis cel raczej splawiam (nie wierze im), pomijajac wyjatki w rodzaju babulinki, ktorej kupilam cos do jedzenia i cherbate, bo siedziala na kartonach i tak sie trzesla 🙁 – i tego typu (choc najczesciej jak przyjdzie co do czego, to wiekszosc zebrzacych osobnikow jedzenia jednak nie chce…). Jakos wole wiedziec do kogo moja pomoc splynie i miec pewnosc, ze we wlasciwe rece, wiec kasy “zaczepiaczom” nie daje.
Ale do meritum.
Dziecka splawiac nie bede, bo juz sama taka sytuacja, ze zaczepia i prosi to szok, pytam sie o co chodzi, ona cos, ze tata mial wylew, a mama cos tam i ze jej chodzi o jedzenie. Skoro o jedzenie, to ok – tak na szybko mysle. Pytam jeszcze dla pewnosci, czy cos konkretnego (bo jak powie, ze batony, to raczej sprawa jasna – tym bardziej, ze w poblizu widze kilka rowiesniczek, pewnie jej kolezanek), ale mala mowi, ze podstawowe rzeczy jak chleb, maslo… Pytam, czy tu bedzie za chwile, mowi, ze tak. Idziemy do spozywczego (ja z mezem), po drodze zastanawiam sie co robic i jak postapic, bo kompletnie mnie zaskoczyla. Wymyslam, ze spytam ja o legitymacje szkolna, o adres, na razie kupuje tylko ten chleb, maslo, marmolade i postanawiam jechac do niej i sprawdzic, czy faktycznie tam jest tak ciezko i czy i jak mozna im pomoc.
No i pewnie sie juz domyslacie. Malej nie ma, jej kolezanek (raczej to pewne) tez. Pewnie myslala, ze na odczepnego dam jej jednak kase, a tu nie wyszlo, wiec sie zmyly. Czuje jak mi jakas gula rosnie w gardle…
Jedno, co chce napisac to to, ze nie wiem co to za swiat, gdzie jedne dzieci sie wieszaja bo sa obiektem znecania sie innych, gdzie kilkulatki znaja slowa, ktorych nie powstydzilby sie najgorszy menel, gdzie dzieci uprawiaja seks, pija i pala (i nawet sie z tym ostatnim nie kryja), gdzie dilerzy narkotykow niedlugo juz beda zaczynac w przedszkolu, gdzie boje sie mijajac grupe ogolonych szczyli, gdzie na normalnym osiedlu 2 nastolatkow napada trzeciego, ktory o 20 wieczorem wraca do domu (od przystanku do bloku jest 5 min.) i zabieraja mu nawet buty (moj siostrzeniec – wrocil boso 🙁 ), gdzie numery takie jak opisany w Plazie robia juz nie tylko cwaniaki z marginesu, ale i porzadnie wygladajace dlugowlose dziewczynki z anielska buzia… 🙁
Co to za swiat, w ktorym rosnie moje dziecko? Jak ja go zdolam uchronic przed tym wszystkim? :((
Drugie – to pytanie. Wtedy bylam zaskoczona, teraz chce sie przygotowac. Jak sadzicie, jak nalezy reagowac w takiej sytuacji jak opisana? Chodzi mi i o przypadek kiedy dziecko (i jego rodzina) faktycznie potrzebuje pomocy, ale i o taki kiedy malolaty probuja naciagac ludzi, jak to mi sie zdarzylo. Bo tak sobie mysle – jakbym ja za chwile gdzies zobaczyla – co wtedy? Na pewno bym z nia chciala sama porozmawiac, ale to nie wszystko. Ja chcialabym wiedziec gdyby moje dziecko bawilo sie w ten sposob. Tylko jak dotrzec do jej rodzicow? Lapac ja? :/ Dzwonic po policje? Jak myslicie?
mama majowego synka ’05
16 odpowiedzi na pytanie: co za swiat :(
Re: co za swiat 🙁
ja w takiej sytuacji prosze zeby poszla ze mna i wybrala sobie ten chleb
a jak widze wszystko inne czasem z bolem ale przechodze obok
zawsze wspomagam kilka instytucji charytatywnych nie tylko na swieta mam nadzieje ze tak jest lepiej
Re: co za swiat 🙁
A może pomyślała, że jednak nie wrócisz?
Ja zawsze daję i nie jednokrotnie kupowałam zakupy jakimś ludziom, którzy o to prosili. I zawsze dziękowali. Często daje coś do jedzenia, bo przychodzą do nas ludzie i proszą o to… A mi się serce kraje i zawsze coś dam. Nie pytam o nic. Kilka razy jakiś facet, raz dziewczynka z 14 lat! i na serio potrzebowali jedzenia. Nie prosili nigdy o kasę, tylko czy mam coś do jedzenia. Raz była kobieta z dwójką małych dzieci. Boże…co za świat, w którym ludzie nie mają co jeść!?
Ale…młodocianych naciągaczy, sprzedających pocztówki na Rynku-bardzooo nachalnych, przeganiam. Bo potem widzę ich, jak w bramie jarają szlugi. Ale też niedawno podszedł do nas mały chłopiec ( typowe dziecko Starówki) była 24.00 i prosił o bułkę. Myślałam, że naciągacz… Ale nie. Poszedł z nami do sklepu i wybrał bułkę. Smutne to wszystko.
i lipcowy dzidziol
Re: co za swiat 🙁
ja tez czasami się nad tym zastanawiam, pełna obaw o jej los, przyszłość. czasem naiwnie wierzę, że mi się uda jednak uchronić ja przed tym wszystkim; póki co staram sie jak najrzadziej o tym myslec;)
a co do wspierania to ja (niestety albo stety) omijam szerokim łukiem takie osoby. pomagam inaczej – daje osobiście ubrania potrzebujacym rodzinom. szcerze mowiąc to nie wiem, jak w przytoczonej przez Ciebie sytuacji bym sie zachowala, chyba tak jak Ty..
Ninka 23 m-ce
Re: co za swiat 🙁
Raczej nie… Spozywczy byl w Plazie, wiec mogla na mnie czekac nawet u wylotu, a ona po prostu sie zmyla. 🙁
mama majowego synka ’05
Re: co za swiat 🙁
Kiedyś szłyśmy z moją mamą ulicą i podeszło do nas takie “biedne” dziecko prosząc o pieniądze. Pieniedzy nie dałysmy.Kupiłyśmy banana i coś jeszcze do zjedzenia, a ono tego banana z wściekłością w oczach wyrzuciło na naszych oczach do kosza…..
Smutne to wszystko bo przez takich naciągaczy nie wiemy komu wierzyć.Ja niestety coraz częściej odmawiam,wolę pomóc w inny sposób.Ostatnio oddaliśmy wózek po Antku,parę ubranek i zabawek.Wiem,że trafiły do samotnej matki z miesięcznym synkiem.A tak jak ktos nas zaczepia i prosi o pomoc to niestety mam obiekcję wierzyć czy nie.Jednak w Twojej sytuaji pewnie też bym kupiła te rzeczy.Ale po całym zajściu nie wiem czy jeszcze kiedyś byłabym skłonna ponownie uwierzyć….
Dorota i Antoś(24.03.2005)
Re: co za swiat 🙁
Mnie ostatnio kilka takich nieprzyjemnych rozczarowań spotkało 🙁 I przyznam – nie radzę sobie. Zaczynam się bać. Jeszcze kilka lat temu to zło i głupota ludzka były gdzieś dalej, a teraz czuję, jak zbliża się do mnie wielkimi krokami. I nie umiem sobie z tym poradzić….
Dorota
Re: co za swiat 🙁
A mnie sie wydaje, ze jak w domu jest naprawde wielka bieda, to ludzie biedni sa bardzo honorowi, i nigdy nie wyszliby na ulice zebrac (nie mowie o patologii- bo tu wiadomo, na co ida datki). Nie raz przekonalam sie, ze gdy zaproponujesz zakupy, zaraz juz pomoc niepotrzebna.
Re: co za swiat 🙁
Ładnie…
Gdybym usłyszałam, że moja coś takiego zrobiła to sprała bym na kwaśne jabłko!!!
Ja sama nie spotkałam się nigdy z taką sytuacją, nie wiem jak bym postąpiła…
Może złapała bym dzieciaka i probowała z nią porozmawiać, zapytać czy zdaje sobie sprawę z tego co robi, że przez taką jak ona ludzie nie chcą później pomagać osobom, które tej pomocy naprawdę potrzebują?
Może policja to troszkę za ostro, w końcu nie kradła.
Słuchaj, a może to był zwykły gówniarski zakład?
Wydaje mi się, że już jej tam nie spotkasz.
Bardzo słusznie postąpiłaś, że nie dałaś jej tych pieniędzy tylko postanowiłaś zrobić zakupy. taki chwyt odstrasza wielu naciągaczy, między innymi narkomanów.
U nas pod Lidlami ( zauważyłam to już w dwóch) małolaci sępią kasę na tzw. wózek, czyli w zamian za odstawienie go na miejsce biorą sobie monetę, która jest w środku.
Przyzwyczaiłam się już do tego. Raz im daje, raz nie. Nic złego nie robią, nie kłamią, nie kradną, są grzeczni. Widziałam jak za tą kasę kupują sobie słodycze czy napoje. Mimo wszystko szkoda mi ich, tak wcześnie ( mają po 10-12 lat) zarabiają na swoje kieszonkowe zamiast się uczyć…eh, takie czasy.
Kinga lat 11 i Igor 20 m-cy.
Re: co za swiat 🙁
Nie zdołasz. Pozostaje Ci tylko tak wychować, żeby potrafiło sobie radzić w tym świecie 🙁 Też sie czasem boję.
Co do pytania – ja bym postąpiła tak samo. Gdyby potrzebowałą, to bym ją tam znalazłą po powrocie ze sklepu. A jak sie tak bawiłą tylko… co zrobisz, policja nic tutaj nie zrobi, możesz próbować ją łapać i po adresie z legitymacji do rodziców – jak normalna rodzina to dostanie w tyłek i będzie miała siksa nauczkę. Ale mnie by się chyba nie chciało…
Re: co za swiat 🙁
Nas z mężem kiedyś zaczepił w hipermarkecie chłopczyk. Chciał żebyśmy wykupili… receptę.
Poszliśmy z tą receptą do apteki i zapytaliśmy co to za leki (recepta była na ojca tegoż chłopca, a ten rzekomo nie miał pieniędzy na wykupienie) i szczerze powiedziawszy chcieliśmy mu ją wykupić, ale aptekarka zauważyła że czegoś lekarz nie dopisał i nie można było bez tego zrealizować tej recepty.
To są dziwne zaskakujące sytuacje, a dorośli często “wysługują” siędziećmy, bo przecież żebrzące dzieci wzbudzają litość. Jakie to smutne.
Gosia, mama Artka (17 maja 2002r.), która czeka na cud (kwiecień 2007 r.)
Re: co za swiat 🙁
mnie kiedys jakas kobiecina zaczepila i prosila zebym jej kupila jedzenie i pokazala ze sklep spozywczy jest daleko. ja na to ze nie szkodzi, ze pojde tam. powiedziala ze nie moze isc ze mna bo czeka na inna pania ktora jej obiecala kupic jedzenie. no to polecialam mimo ze spieszylam sie na tramwaj a jak wracam to babeczki ani sladu. pewnie liczyla ze skoro sklep daleko to rzuce grosza;)
ale zdarzylo mi sie kiedys pomoc naprawde biednym dzieciom. jakis chlopczyk podszedl kiedys do mnie na dworcu w katowicach i pyta czy mu kupie bulke. kupilam mu taka dluga z szynka i serem w srodku a on podziekowal i zaraz podzielil sie z mlodszym kolega i tak palaszowali razem te bulke ze az im sie uszy trzesly… Nie chcial zadnych pieniedzy. po prostu byl glodny.
szkoda ze tyle wokol oszustow ktorzy zrazaja ludzi do pomocy innym bo moze sie czasem trafic ktos naprawde potrzebujacy ktorego inni uznaja za naciagacza…
przykre ze takie rzeczy sie dzieja…
Re: co za swiat 🙁
kilka razy mialam tak asytuacje ze ktos mnie zaczepil o jedzenie. Po prostu bralam ze soba do sklep i razem kupowalismy. Sciganie policja czy cos w tym rodzaju raczej nie ma sensu, Juz raczej zwrocic uwage nastepnym razem czy sie gdzies w okolicy nie kreci i wtedy sprobowac wylegitymowac i zadzwonic do rodzicow. Niestety w przypadku mlodocianych naciagaczy pzyklad idzie z gory. Nie tylko rodzice daja przyzwolenie, ale czesto wrecz naklaniaja czy zmuszaja do takiego zachowania – bo dziecku trudniej jest odmowic niz doroslemu
Antek 2l i 10 m & Zosia 27 III 2007
Re: co za swiat 🙁
Mnie spotkała raz w życiu podobna sytuacja.
Podszedł do mnie bezdomny na dworcu centralnym z prośbą abym mu kupiła hamburgera w pobliskim barze. Nie powiem, zatkało mnie, byłam zdziwiona, że nie chce pieniędzy.
Kupiłam mu tego hamburgera, potem staliśmy razem przy postoju taksówek ( czekałam na pociąg, którym miał ktoś przyjechać) i on opowiadał mi o swoim życiu, o tym jak stał się bezdomnym. Pamiętam jak targały mną emocje, podczas jego opowieści. Nigdy już go tam nie widziałam. Mam nadzieję, że mu się udało i że wrócił do domu…
Kinga lat 11 i Igor 21 m-cy.
Re: co za swiat 🙁
mi w pamięć zapadł jeden bezdomny (?)
podszedł pod sklepem spożywczym z pytainem, czy kupię mu coś do jedzenia; zgodziłam się… a on patrzył na mnie z niedowierzaniem; jego zdziwienie było jeszcze większe, jak wręczyłam mu zakupy; chyba wiele osób zaczepionych przede mną mu odmówiło… smutne to 🙁
i jeszcze taka bacia… kobieta zadbana, po 70 -tce; podeszła i poprosiła o złotówkę… na chleb; bo emerytura dopiero za dwa dni, a ona musiała wykupić leki, i na chleb nie starzyło 🙁
Ewa i Krzyś
Re: co za swiat 🙁
Ja miałam kiedyś taką sytuację, że dziecko zapukało do moich drzwi z prośbą o pieniądze lub coś do jedzenia. Dałam mu mąkę, cukier, jajaka i inne rzeczy, które 15 minut później wychodząc z domu znalazłam rozsypane pod klatką, jajka rozbite. Biedne dzieko, którego mama podobno nie miała co do garnka włożyć!!!!!!!!
Re: co za swiat 🙁
oj smutne to… potem człowiek się kilka razy zastanowi zanim coś da naprawdę potrzebującemu…
KIedyś pod sklepem zaczepiła mnie młoda kobieta prosząc o 1 zł – powiedziałam, że nei mam pieniędzy, a ona na to, że od 3 dni nic nie jadła, więc zaproponowałam jej, że kupię jej jakąś bułkę. MIała poczekać. KUpiłam kilka bułek, jakieś parówki – nie wiedziałam czy będzie czekała. Była. Podziękowała, nei spodziewała się, że dostanie tak wiele. Dla mnie to było prawie nic, a dla niej jedzenie na kilka dni…:((
Zwykle przed swiętami chodzi u nas po blokach 2 dzieci (rodzeństwo, a ponoć jest ich 5) i prosi o jakieś stare ubrania, buty, kromke chleba. Przychodzą co roku. Zawsze coś tam im ludzie dadzą. Nieliczni tylko ich wyganiają. Najmłodszy gdy zaczynał – miał niespełna 5-6 latek:(( Okropne. Wyobraziłam sobie wtedy swoje dziecko (choć jeszcze się starałam) i potem długo nie mogłam dojść do siebie:((
Ale jak zwykle się rozpisałam a o sednie sprawy nic.
No więc. Nie zmienisz tego świata. Cwaniaki z tzw “dobrych rodzin” zawsze były i będą. Strach, który odczuwasz – mi także towarzyszy, boję się wyjść na ulicę wieczorem, boję się przejść obok grupki małolatów, boję się o przyszłość mojego syna… To smutne…
Dawcio 15.10.04
Znasz odpowiedź na pytanie: co za swiat :(