Mój Miki jest naparwdę cudowony, kochany, mądry, wspaniały, wiecznie usmiechnięty radosny i ma jeszcze tysiące innych zalet. Wśród nich ( bo wielu uznaje to za zaletę) jest niewiarygdona ruchliwość. Słuchajcie, ja juz czasami nie mam sił, wysiadam. Miki nie przestaje szaleć ani na jedną sekundę ( wyłączajc dwie 15-minutowe drzemki w ciągu dnia). Spręzynuje, macha nogami, bez przerwy cos łapie w rączki, wygina się po to, wypręza, by wyjśc z wózka, przebranie go w nową pieluchę graniczy z cudem i potrzebuję pomocy męża lub babci!!!! Przy tym ma tyle siły, że gdybym chciała mu odgiąć rączkę lub nóżkę na siłę ubierając go musiałbym chyba ją złamać. Miki nie odpoczywa w ogóle, kiedy jest w wózku ( w domu, w spacerówce) to z niej wychodzi górą, dołem, bokami, więc jestem w nieustannym stresie, tak więc jem w stresie, sikam, myję sie, sprzątam z głową w jego stronę. Kiedy jest na rękach ogląda sie we wszytkie strony, łapie wszytko co w zasięgu jego rąk, mówi do każdego, więc bez przewry się obraca, wypręza, macha nogami i słychac “mama, tata, baba, pu,”, buzia mu się nie zamyka ani na jedną sekundę. Z maty wychodzi w ciągu 5 sekund i łapie go bo w tej samej chwili jest na skraju łóżka. W nocy PRZEZ SEN przekręca się na brzuch i kiedy zaglądam do niego bawi się smoczkiem. Niepożyta energia, nieopanowana. Tylko jak sobie radzić? Jak sprzątac, jak myć się, jak gotować, jak sikać bez drugiej osoby. W rodzinie mam małe dzieci, rózne, mało ruchliwe i bardzo ruchliwe, ale z zażenowaniem przyznaję, że Miki przekracza wszelkie granice. Babcie już umierają ze starchu co będzie gdy zacznie chodzić. Ja też!!!! Ja poskromić niepokromione???
PS. Oststnio sąsiadka babci Mikiego, która ma wnusia wprost przeruchliwego oświadczyła, że mateuszek owszem, był bardzo żywym dzieckiem, ALE CZASEM PRZESTAWAŁ, a miki nie. Oczywiście wygrywa usmiechem, dołeczkiem w polisiu, humorkiem, inteligencją, człoiwek pada na pysk, ale mięknie, ale ja już czasem nie daję rady.
PS lekarz mówi, że nie jest nadpobudliwy, bo to zupełnie co innego…Oby!!!!
ada77 i miki – 20 maj 2003
3 odpowiedzi na pytanie: czasami wysiadam-więcej niż żywe srebro
Re: czasami wysiadam-więcej niż żywe srebro
współczuję i życze Ci dużo siły i wytrwałości.
,
Re: czasami wysiadam-więcej niż żywe srebro
Domyslam się że jest Ci ciężko ale jak czytałam twój post to mordka sama mi się śmieje bo staram się sobie wyobrazić twojego Mikiego jak tam szaleje:)
ja i moja córeczka Laura ur.7.10.2003
Re: czasami wysiadam-więcej niż żywe srebro
Hi, hi, hi, wiem i wcale nie mam Ci za złe, że się śmiejesz, bo wile osób tak reaguje na widok rozbrykanego szaleńca Mikiego. Zdaję sobie sparwę, że on jest rozkoszny, chichocze i bawi sie na całego, goście są oczarowani, mówią, że dawno nie widzieli tak fantastycznego dziecka. I ja się zasadniczo z nimi zgadzam. Kiedy widzę jak staje na pietach i na głowie robiąc nie mostek, ale most, chichocząc przy tym, patrzę jak robi jaskółke leżąć tylko na brzuchu i nogami i rękami do gory umieram ze smiechu, alno gdy…zakłada nogę na nogę. Ale wstaję z fotela i boli mnie krzyz, jestem zmęczona, brak mi sił, ciągle chce mi się spać. Ale co tam i tak jest boski. całusuki dla cudnej Laurusi!
ada77 i miki – 20 maj 2003
Znasz odpowiedź na pytanie: czasami wysiadam-więcej niż żywe srebro