Czy cud się wydarzył?- Oj wydarzył- dla wytrwałych i nie uprzedzonych:)

Dzielimy się tu tak różnymi metodami dochodzenia do tego wspaniałego, wymarzonego i tak niedostępnego stanu ciąży-tak naprawdę każda z nas wie też, że nie ma gwarancji powodzenia w dziesiątkach znanych już metod przeskoczenia natury.

Nie wiem czy pamiętacie ale pisałam całkiem niedawno kompletnie zrozpaczona, powracając do Was po siłę, złamana po tym jak pogrążyła mnie swoją ciążą moja przyjaciółka.Doświadczałam tak trudnych stanów związanych z tą sytuacją. Przypomnę o co chodziło.
5 lat wyczekiwania na dziecko, 4 lata takich porządnych starań i tyle samo lat cierpienia powiększającego się i coraz bardziej dotkliwego( moja ginekologiczna teczka związana ze staraniami, kłopotami w tej dziedzinie jest naprawdę imponująca),nigdy nie dane mi było poczuć się jak to jest w normalnej ciąży, nawet jak w nie zaszłam. Po kuracji hormonalnej zaszłam w naprawdę dziwne ciąże( jak to lekarz określił ciąże bez ciąży) z pustym jajem płodowym, które kończyły się zanim się zaczęły. Moim prawdopodobnym niedawno określonym problemem oprócz problemów hormonalnych z zajściem było to, że coś się musiało włączać w moim organizmie ( immunologia?) co prawdopodobnie mordowało moje dzieci zanim mogły być cokolwiek widoczne na usg.
Tak więc kolejne 2 ostatnie lata starań, miesiąc w miesiąc i nic, nothing, null, zero i ta ostatnia, gwoźdź do trumny,sytuacja z przyjaciółką, ostatnią, która jeszcze nie miała dzieci spowodowała u mnie prawdziwą rozpacz, mąż poświadczy, że od momentu gdy się dowiedziałam o jej ciąży brzydkie to ale nie było chyba praktycznie dnia bez płakania a momentami nawet wycia jak dzikie zwierzę.
Jest we mnie jednak też duch rywalizacji, taki stan ostatecznej mobilizacji sił w takich sytuacjach przed absolutnym poddaniem się i to, że ta sytuacja sprawiła, że poczułam, że oszaleję jak nie będę w ciąży, a że ponoć nie miałam owulacji(półtora miesiąca temu lekarz to stwierdził po usg), kolejne dwa lata bez cienia ciąży to potwierdzają to jak nigdy dotąd tego gorliwie nie robiłam sięgnęłam po Bożą interwencję.
Cały maj, calutki maj to było jedno wielkie nie nazwę tego inaczej wycie do Boga o cud ciąży, modliłam się o to codzień i we łzach w potokach łez, nigdy w życiu o dziecko tak nie prosiłam. Nie wiem co we mnie wstąpiło czułam, że będę natrętna dla Boga jak wsza i albo będę w ciąży albo wpadnę w depresję. Moi przyjaciele widząc w jakim jestem złym stanie psychicznym i powoli fizycznym, (wykorkował mi żołądek, poza tym gastrolog skierowała mnie do psychiatry po antydepresanty) modlili się licznie by Pan się nade mną ulitował i dał mi wreszcie wymarzone doświadczenie ciąży i dziecka. Moja przyjaciółka początkowo w sekrecie przede mną zamówiła w intencji poczęcia dziecka na dokładnie cały maj 31 mszy św. codziennych, zbiorowych oraz 5 mszy św indywidualnych w Sanktuarium św Idziego w Mikorzynie- patrona kobiet nie mogących doczekać się dziecka, ja zaś codziennie modliłam się modlitwą, w której należało z wiarą, że będę wysłuchana przeżywać w sercu obraz że Jezus stwarza w swoich dloniach dla mnie dziecko, podchodzi do mnie i wkłada je do mojego łona. Tak codziennie widziałam jak On to robi dla mnie. To był wzruszający sposób modlitwy. Zainteresowanym mogę przepisać tę modlitwę- pochodzi z książki 33 modlitwy charyzmatyczne Ojca J. Manjackala
Ponadto ponieważ wiem, że modlitwa wielu osób naraz w tej samej intencji ma wielką moc nie żartuję to z desperacji, napisałam maila do ponad 25 zgromadzeń zakonnych i klauzurowych, ponadto do kilku wspólnot charyzmatycznych, mocnych ewangelizatorów katolickich z zagranicy z prośbą o to by siostry i Ci którzy proszą z większą wiarą niż moja wstawiali się za nas w intencji poczęcia dziecka. Odpisywali na bieżąco zapewniając że włączyli tę intencję żarliwie do swoich modlitw, wspierali. Ja zaś założyłam przesłany mi przez siostry Dominikanki pasek św Dominika(do przewiązania się w talii) jako symbol otoczenia się opieką i wstawiennictwem tego szczególnie skutecznego patrona kobiet nie mogących doczekać się dziecka, ponoć jest wiele przypadków, że nosząc ten pasek i modląc się specjalną modlitwą, my robiliśmy to z mężem codziennie, można nawet w miesiąc wyprosić stan błogosławiony mimo wielu wielu lat niepowodzeń w tej dziedzinie( naprawdę święte słowa).
Po tym wszystkim co napisałam wiele z Was uzna mnie za dewotę ale jak tu stoję przysięgam i oświadczam, że nie mocą medycyny, nie mocą in vitro, inseminacji ale wielkim wytrwałym i żarliwym proszeniem Boga i Jego hojnością dnia 31 maja w ostatni dzień mszy św odprawianych za nas,w Dzień Zesłania Ducha św, po miesiącu takiej rozpalonej do czerwoności modlitwy, seks oczywiście był ale nie jakiś taki skoncentrowany na staraniach się, z coś tam było owszem, pod wpływem otwarcia Biblii dziwnym trafem na słowach z psalmu 13, że zostałam wysłuchana i otrzymałam dar o jaki prosiłam- (poczułam przemożnie wręcz, że te słowa są skierowane do mnie), w bardzo wczesnym bo 22 dniu cyklu, nigdy w życiu tak wcześnie testu nie robiłam,bo to prawie absurdalne, zatestowałam jednak i test o dziwo o szoku o niemożliwości ludzka! wyszedł pozytywnie!

Byłam w absolutnym szoku! Natychmiast zwróciłam się po dalszą pomoc do lekarza, który włączył mi profilaktycznie leki na podtrzymanie ciąży i dziś po raz pierwszy w życiu nie wyszłam z gabinetu płacząc za to zobaczyłam i usłyszałam moje dziecko,oraz jego bijące na cały gabinet serce. Trudno było opanować szloch lekarz się zdziwił trochę ale przestał jak mu łamiącym się głosem powiedziałam: “przepraszam ale 5 lata czekałam na to by to usłyszeć”. Napisałam wam to świadectwo bo wierzę i wiem i zaręczam, że wielu z Was jeśli nie większości, Pan tak właśnie chce dać dziecko jak mi w drodze wyproszenia go mocną modlitwą,tak jakby czekał dotąd na udowodnienie Mu, że to jest dla nas absolutnie wszystkim o czym marzymy, zrozumiałam też, że dla Niego nie ma rzeczy niemożliwej.

Strona 4 odpowiedzi na pytanie: Czy cud się wydarzył?- Oj wydarzył- dla wytrwałych i nie uprzedzonych:)

  1. Ale Wy mi dajecie siły duchowej tym co piszecie… Niesamowite jak to się zwraca…

    Dopowiem coś, to, że kocha szalenie i to, że chce nas uszczęśliwić, czasem nie tak jak oczekujemy ale też bardzo często właśnie tak jak marzymy, to powinno też otworzyć taką postawę w tym proszeniu o dziecko – powiedzenia Mu ” Tak ” na wszystko co ma się dokonać w naszym życiu, także w tej dziedzinie i niekoniecznie po naszej myśli.

    To było bardzo trudne ale mimo żarłocznego proszenia jakie uskuteczniałam w sprawie dziecka w maju, dopuściłam do siebie też trudny obraz w wyobraźni: Jezus stoi przede mną trzyma w dłoniach niemowlę, mogę je wziąć, nieziemsko chcę je wziąść i mieć, bezgranicznie tego chcę ale słyszę Jego głos: możesz je wziąć, masz wolną wolę ale to nie jest według mojego planu na Twoje życie,nie tego chcę dla Ciebie, to nie da Ci spełnienia…”

    Odpowiedziałam wtedy sobie i Jemu w sercu,oj ile mnie to kosztowało walki, że na 100% nie wzięłabym tego dziecka wiedząc, że to nie jest według Jego planu na moje życie. I wiem, że choć z bólem mimo, że by dla sprawdzenia mnie wyciągał ramiona do mnie z tym dzieckiem,a ono by się do mnie wyrywało, nie przejęłaby go z tych rąk. Zwariowałabym w tamtym momencie z bólu ale nie wzięłabym. Odmówiłabym go sobie. Nie potrzeba Wam wiele by wyobrazić sobie jak rozdzierający był dla mnie ten obraz ale egzaminowałam tak swoje serce w maju kilka razy. By odpowiedzieć sobie czy umiem podporządkować swoje życie Jemu czy raczej swoim dzikim pragnieniom.
    Dlatego bardzo spodobało mi się to co napisała mala5 mi: “Jaki masz dla mnie podarunek?” Jesteś otwarta mala5 mi na Jego propozycje i o to chodzi…i w tym połowa sukcesu. Czasem trzeba poczekać te symboliczne 5 minut dłużej ale jak już dostanie się swój prezent to jest się rozwalonym z podziwu, że to aż taki prezent.

    • … Ale serce rwie do macierzyństwa… Bóg wie jak strasznie pragnę być mamą… oddałam się w ręce lekarzy, ale wiem, iż to JEGO palec sprawi TEN cud !!!

      • no jasne że się rwie- dziwne by było żeby się nie rwało, nawet te, które nie są przeznaczone do biologicznego macierzyństwa są przeznaczone do macierzyństwa nadanego lub chociażby matkowania innym. To natura kobiety, najgłębsza część jej natury. Nie da się przed tym uciec.

        • Zamieszczone przez Kasiejka
          Dzielimy się tu tak różnymi metodami dochodzenia do tego wspaniałego, wymarzonego i tak niedostępnego stanu ciąży-tak naprawdę każda z nas wie też, że nie ma gwarancji powodzenia w dziesiątkach znanych już metod przeskoczenia natury.

          Nie wiem czy pamiętacie ale pisałam całkiem niedawno kompletnie zrozpaczona, powracając do Was po siłę, złamana po tym jak pogrążyła mnie swoją ciążą moja przyjaciółka.Doświadczałam tak trudnych stanów związanych z tą sytuacją. Przypomnę o co chodziło.
          5 lat wyczekiwania na dziecko, 4 lata takich porządnych starań i tyle samo lat cierpienia powiększającego się i coraz bardziej dotkliwego( moja ginekologiczna teczka związana ze staraniami, kłopotami w tej dziedzinie jest naprawdę imponująca),nigdy nie dane mi było poczuć się jak to jest w normalnej ciąży, nawet jak w nie zaszłam. Po kuracji hormonalnej zaszłam w naprawdę dziwne ciąże( jak to lekarz określił ciąże bez ciąży) z pustym jajem płodowym, które kończyły się zanim się zaczęły. Moim prawdopodobnym niedawno określonym problemem oprócz problemów hormonalnych z zajściem było to, że coś się musiało włączać w moim organizmie ( immunologia?) co prawdopodobnie mordowało moje dzieci zanim mogły być cokolwiek widoczne na usg.
          Tak więc kolejne 2 ostatnie lata starań, miesiąc w miesiąc i nic, nothing, null, zero i ta ostatnia, gwoźdź do trumny,sytuacja z przyjaciółką, ostatnią, która jeszcze nie miała dzieci spowodowała u mnie prawdziwą rozpacz, mąż poświadczy, że od momentu gdy się dowiedziałam o jej ciąży brzydkie to ale nie było chyba praktycznie dnia bez płakania a momentami nawet wycia jak dzikie zwierzę.
          Jest we mnie jednak też duch rywalizacji, taki stan ostatecznej mobilizacji sił w takich sytuacjach przed absolutnym poddaniem się i to, że ta sytuacja sprawiła, że poczułam, że oszaleję jak nie będę w ciąży, a że ponoć nie miałam owulacji(półtora miesiąca temu lekarz to stwierdził po usg), kolejne dwa lata bez cienia ciąży to potwierdzają to jak nigdy dotąd tego gorliwie nie robiłam sięgnęłam po Bożą interwencję.
          Cały maj, calutki maj to było jedno wielkie nie nazwę tego inaczej wycie do Boga o cud ciąży, modliłam się o to codzień i we łzach w potokach łez, nigdy w życiu o dziecko tak nie prosiłam. Nie wiem co we mnie wstąpiło czułam, że będę natrętna dla Boga jak wsza i albo będę w ciąży albo wpadnę w depresję. Moi przyjaciele widząc w jakim jestem złym stanie psychicznym i powoli fizycznym, (wykorkował mi żołądek, poza tym gastrolog skierowała mnie do psychiatry po antydepresanty) modlili się licznie by Pan się nade mną ulitował i dał mi wreszcie wymarzone doświadczenie ciąży i dziecka. Moja przyjaciółka początkowo w sekrecie przede mną zamówiła w intencji poczęcia dziecka na dokładnie cały maj 31 mszy św. codziennych, zbiorowych oraz 5 mszy św indywidualnych w Sanktuarium św Idziego w Mikorzynie- patrona kobiet nie mogących doczekać się dziecka, ja zaś codziennie modliłam się modlitwą, w której należało z wiarą, że będę wysłuchana przeżywać w sercu obraz że Jezus stwarza w swoich dloniach dla mnie dziecko, podchodzi do mnie i wkłada je do mojego łona. Tak codziennie widziałam jak On to robi dla mnie. To był wzruszający sposób modlitwy. Zainteresowanym mogę przepisać tę modlitwę- pochodzi z książki 33 modlitwy charyzmatyczne Ojca J. Manjackala
          Ponadto ponieważ wiem, że modlitwa wielu osób naraz w tej samej intencji ma wielką moc nie żartuję to z desperacji, napisałam maila do ponad 25 zgromadzeń zakonnych i klauzurowych, ponadto do kilku wspólnot charyzmatycznych, mocnych ewangelizatorów katolickich z zagranicy z prośbą o to by siostry i Ci którzy proszą z większą wiarą niż moja wstawiali się za nas w intencji poczęcia dziecka. Odpisywali na bieżąco zapewniając że włączyli tę intencję żarliwie do swoich modlitw, wspierali. Ja zaś założyłam przesłany mi przez siostry Dominikanki pasek św Dominika(do przewiązania się w talii) jako symbol otoczenia się opieką i wstawiennictwem tego szczególnie skutecznego patrona kobiet nie mogących doczekać się dziecka, ponoć jest wiele przypadków, że nosząc ten pasek i modląc się specjalną modlitwą, my robiliśmy to z mężem codziennie, można nawet w miesiąc wyprosić stan błogosławiony mimo wielu wielu lat niepowodzeń w tej dziedzinie( naprawdę święte słowa).
          Po tym wszystkim co napisałam wiele z Was uzna mnie za dewotę ale jak tu stoję przysięgam i oświadczam, że nie mocą medycyny, nie mocą in vitro, inseminacji ale wielkim wytrwałym i żarliwym proszeniem Boga i Jego hojnością dnia 31 maja w ostatni dzień mszy św odprawianych za nas,w Dzień Zesłania Ducha św, po miesiącu takiej rozpalonej do czerwoności modlitwy, seks oczywiście był ale nie jakiś taki skoncentrowany na staraniach się, z coś tam było owszem, pod wpływem otwarcia Biblii dziwnym trafem na słowach z psalmu 13, że zostałam wysłuchana i otrzymałam dar o jaki prosiłam- (poczułam przemożnie wręcz, że te słowa są skierowane do mnie), w bardzo wczesnym bo 22 dniu cyklu, nigdy w życiu tak wcześnie testu nie robiłam,bo to prawie absurdalne, zatestowałam jednak i test o dziwo o szoku o niemożliwości ludzka! wyszedł pozytywnie!

          Byłam w absolutnym szoku! Natychmiast zwróciłam się po dalszą pomoc do lekarza, który włączył mi profilaktycznie leki na podtrzymanie ciąży i dziś po raz pierwszy w życiu nie wyszłam z gabinetu płacząc za to zobaczyłam i usłyszałam moje dziecko,oraz jego bijące na cały gabinet serce. Trudno było opanować szloch lekarz się zdziwił trochę ale przestał jak mu łamiącym się głosem powiedziałam: “przepraszam ale 5 lata czekałam na to by to usłyszeć”. Napisałam wam to świadectwo bo wierzę i wiem i zaręczam, że wielu z Was jeśli nie większości, Pan tak właśnie chce dać dziecko jak mi w drodze wyproszenia go mocną modlitwą,tak jakby czekał dotąd na udowodnienie Mu, że to jest dla nas absolutnie wszystkim o czym marzymy, zrozumiałam też, że dla Niego nie ma rzeczy niemożliwej.

          ja też poproszę o tą modlitwę

          • przeczytaj cały wątek- masz w nim wszystko:) Pozdrawiam:)

            • Judytka ja nie wiem czy czegoś nie przeoczyłam- tzn świadectwa Basi ale Basia ostatnio po prostu zacytowała moje świadectwo z pierwszej strony i te zgromadzenia masz już podane w wątku a o pasek św Dominika wraz z modlitwą towarzysząca prosić siostry Dominikanki, to także podałam w spisie zgromadzeń

              Pamiętajcie, jeszcze raz bo chcę dbać o to by się z tego jakiś wątek magiczny nie porobił, że to nie tyle chodzi o jakąś konkretną niezmienną formułę modlitewną, o proszenie wszystkich możliwych sióstr zakonnych na globie ziemskim bo już te 25 zakonów, do których ja uderzyłam to policzcie sobie gdzieś około 375 osób( licząc minimalnie 15 sióstr w każdym zgromadzeniu hahahah toż to tłum proszących więcej nie trza) czy jakieś nadzwyczajne zabiegi stawania na jednej nodze i kręcenia piruetów przed Bogiem ale o nasze uwierzenie, że Bóg da na pewno.
              Jego ogranicza zawsze tylko nasze wątpienie, niewiara. Czasem czeka też na inny czas i inny sposób wysłuchania nas ale powątpiewanie i chęć rozwiązywania problemów po ludzku i brania obrotu spraw jedynie w swoje ludzkie ręce to to co blokuje Mu ruchy kompletnie w Jego hurtowni cudów czekających na wydzielanie. Wiara… i tyle wystarczy.

              • Kasiejko, ja też wierzę w cud!!!

                Kochani, a raczej kochane, Kasiejko

                Pierwszy raz na blogu, tak naprawdę dzięki Kasiejce. W zeszłym tygodniu moja koleżanka z pracy przebąkneła coś o forum dla bezpłodnych-skrzywiłam się nieco, ale poprosiłam żeby przesłała maila z linkiem. Jak niewiarygodne było moje zdziwienie, gdy po przeczytaniu o cudzie Kasiejki, zobaczyłam, jak w lustrzanym odbiciu moje własne myśli!. Tak, Kasiejko to Bóg Cię wysłuchał. Chodzę od tygodnia i myślę o tym, co napisałaś. To nieprawdopodobne! Wiesz, ja się z tymi myślami, modlitwami, czytaniem Glori Polo (3 razy jej świadectwo czytałam), czytaniem o Fatimie, modleniem do św. Faustyny, błaganiem Boga, Maryi, papieża czułam trochę osamotniona. Wiesz, mąż, znajomi, przyjaciele patrzą na taką wiarę w możliwość wymodlenia łaski dosyć sceptycznie. Wierzą w Boga, ale niekoniecznie w jego moc sprawczą tu na ziemi. A ja tak!!!! po trzykroć tak! Trzeba tylko Bogu zawierzyć. Masz racje też, że to siła modlitwy wielu osób, co podkreśliła Maryja w Fatimie, jak i Gloria Polo w swoim świadectwie ma moc sprawczą.
                Kasiejko, twoje działania i determinacja jest godna podziwu! Rozszerzam swoje: zamówiłam Msze św. w Sanktuarium św. Idziego (jedziemy z mężem w niedzielę) oraz następny tydzień, proszę wszystkich przyjaciół o modlitwę i mam odwagę o to prosić, wyślę też prośby do zakonów. Kasiejko jesteś wielka mocą Bożą! Żeby nie było tak pompatycznie to dodam, że jestem od rana do nocy zaoranym ( zapracowanym to mało) lekarzem, starającym się od prawie 4 lat o maleństwo. I nic null…1 IUI, 4 podania IVF i nic… A teraz nowa stymulacja i może Bóg da ( chociaż to trudne, bo droga niekoniecznie popierana przez Kościół). Ale jeśli da, to nie zasługa in vitro, ani lekarzy, ani leków. Tylko łaska…I mówi to lekarz…

                • martka bardzo mocno trzymam kciuki! za cud!

                  • Martka 11 cieszę się bardzo, że myślisz o tym co napisałam i wierzysz.
                    Wiesz hmm tak sobie myślę czy to napisać co chciałabym napisać tak do końca szczerze sobie myśląc.
                    Odważę się chociaż to nie spotka się pewnie z przychylnością innych- trudno.
                    Ja co prawda nie piszę nigdy nic potępiającego do dziewczyn decydujących się na in vitro czy inseminację. Bardzo tego nie popieram, bardzo ale nie piszę bo też każda decydująca się na in vitro wie doskonale co na to Kościół i Bóg jeśli wierzy w Jezusa bo może inny bóg to popiera nie wiem, ale Jezus na pewno nie. Nie ma co im moralizować. A też wiem jak bezdzietność niezmiernie boli. Szczerze to jedno z największych emocjonalnych cierpień moim zdaniem i tu trzeba być super delikatnym w rozmowach.

                    Jedno jest pewne jeśli się chce liczyć na interwencję Bożą w temacie dziecka to owszem z pomocy medycznej leczenia, godziwego rezygnować nie wolno bo byłoby to grzechem zaniedbania ale nie można mieć postawy trochę spróbuję tak a trochę tak jak poskutkuje to przypiszę to Bogu bo to tak trochę jak w tym powiedzeniu Panu Bogu świeczkę a diabłu ogarek…. zobaczymy dzięki komu poskutkuje.
                    Albo ufa się Bogu do końca albo wcale. Jesli w sercu masz postawę chociaż trochę za in vitro to jakież tu zaufanie Bogu, zdanie się na Niego?To samowola.

                    Ok, Panie umowa stoi, ja wykluczam raz na zawsze in vitro, inseminację ale Ty jeśli chcesz daj mi dziecko. To jest dopiero trudne zaufanie, co? Ale dzieci z takiego zaufania poczęte nigdy dla nas rodziców nie będą cieniem wyrzutu, że może wydarliśmy coś siłą Bogu wbrew Jego woli, przed czasem, inaczej niż planował dać.

                    • Kasiejko szanuję Twoje zdanie, ale.. zawsze jest jakieś ale.. ufam Bogu, ufam.. słowa tego nie zdradzą ale on wie.. skoro dał ludziom rozum i zdolność uleczania to tak samo jak skorzystałabym z przeszczepu tak i z in vitro.. wiem, że jedno nie wyklucza drugie, znam kilka par które są bardzo wierzące i po in vitro i dziękuję każdego dnia Bogu za to że przy pomocy rąk lekarzy uzdrowił ich ciała i dał im nowe życie… ja tak do tego podchodzę, choć decyzja o in vitro nie jest lekka.. nie wierzę aby matka inaczej kochała dziecko poczęte z pomocą medycyny z PALCEM BOGA a naturalnym poczęciem… nie wierzę, bo my z Mężem pragniemy dziecka jak niczego i nikogo na świecie.. i Bóg nas wysłucha… da nam dziecko albo uzdrowi moją duszę z tego pragnienia, zmyje ze mnie ten ciężar walki i pragnienia.. ufam MU!

                      • Zamieszczone przez Kasiejka
                        Albo ufa się Bogu do końca albo wcale. Jesli w sercu masz postawę chociaż trochę za in vitro to jakież tu zaufanie Bogu, zdanie się na Niego?To samowola.

                        Każdy we własnym sercu, sumieniu i głowie wartościuje to co powinien zrobić i co jest dobre. Jeśli się uważa, że ivf jest złe to trzeba sporo na ten temat przeczytać najpierw i podjąć decyzje.
                        Nie Twoją rolą jest oceniać czyjąś wiarę i zaufanie Bogu.
                        Z całym szacunkiem ale ja bardzo wierzę, że chemia i biologia wiele zdziałały w Twoim przypadku…. zmobilozowałaś się bardzo…. a może to był zryw wywołany przeczuciem, że się uda?
                        Bardzo piękne świadectwo wiary to fakt, ale to nie upoważna do takiej oceny. Twoja wiara to sprawa między Toba i Bogiem… jeśli on istnieje. Świadectwo może dodać sił innym (są zresztą Ci za to bardzo wdzięczne), ale nie odbieraj ich tym, którzy brną przez tę ciężką drogę niepłodności i dokonuja wyborów innych niz Ty.
                        Ty jesteś teraz szczęśliwa… pomyśl co czują inne, którym się nie udało… myślisz, że wartościowanie i potępienie (choć nie wprost) doda im siły?

                        Sorki, ale bardzo sie wzburzyłam.

                        • Kasiejka, dziękuję Ci, dziękuję za ten wątek, za nadzieję i przypomnienie mi, że Bóg ma dla nas plan, i dzieciątka…
                          Staramy się z mężem o dziecko już 13 cykl…były łzy, próby “wyluzowania”, błędne testy, które dawały fałszywą nadzieję i gdzieś po drodze zgubiłam się i oddaliłam od Boga.
                          Czytając Twój wątek, pierwszy raz przeglądając posty na forum popłakałam się….. To co przeczytałam było przejmujące… dalej mi w myślach grają słowa zamieszczonej modlitwy…wzruszyła mnie Twoja historia, Twoje świadectwo wiary. Jesteś cudowna:)
                          Pozdrawiam Cię i życzę wspaniałej ciąży, dobrego zdrówka i szczęśliwego rozwiązania!

                          • Kasiejko, masz rację!

                            Witaj Kasiejko, witajcie dziewczyny,

                            Od trzech dni rozważam w sercu to co napisałaś o Twoim postrzeganiu metody in vitro versus Kościół. Ja Ci Kasiejko przyznaję rację! I Kościołowi przyznaję rację!. Ten temat mam przemyślany i ciągle o nim czytam i noszę w sercu. Przedstawię Ci kilka moich “dochodzeń do prawdy”. Po pierwsze Kościół stoi na stanowisku obrony szeroko pojętej godności ludzkiej globalnie (m.in. encykliki papieża Jana Pawla II), co oznacza,że jego obiektywizm przekracza ludzkie uwikłania i okoliczności jednostkowo. I tak powinno być. Kościół ma stawiać nam “poprzeczki”, wymagania, wyznaczać cele na miarę aniołów, a jednocześnie stać na straży obrony wszelkich norm moralnych. I ja się z tym zgadam. W tym świetle Kościół nie może popierać metody in vitro i ja też jej nie pochwalam, ale też nie oceniam niczyich wyborów. Oceniam tylko swój… i ta ocena, jak się domyślasz negatywna, spowodowała długą wewnętrzną walkę w mojej duszy, która naraziła i naraża mnie na bardzo duże cierpienie dodatkowo, oprócz cierpienia niemocy bycia matką. To mój osobisty dramat, z którym jako osoba wierząca muszę żyć. Nie chcę się usprawiedliwiać, po prostu ta “poprzeczka”okazała się w tym momencie dla mnie za wysoka…i za brakło mi chyba odwagi.
                            Co do Twoich odniesień bezpośrednio do wiary, to (nie obraź się), ale trochę pewne pojęcia uprościłaś. Czym innym jest według mnie ufność Bogu( w wielu sytuacjach w moim życiu był przy mnie, ufam w jego moc sprawczą, w jego plan),a czym innym słabość natury ludzkiej i grzech. Nie zgadzam się z teorią,że daję Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek, bo nie robię handlu moimi uczynkami, tylko podjęłam decyzję, która według Kościoła jest grzeszna. Jestem na etapie dochodzenia do pełnej otwartości na Boży plan. Dlatego na wskroś podziwiam Twoją ogromna odwagę i wiarę godną pozazdroszczenia (pozytywnie oczywiście).

                            Jestem dzisiaj po transferze i mam wiarę…

                            • Zamieszczone przez Kasiejka
                              Ale dzieci z takiego zaufania poczęte nigdy dla nas rodziców nie będą cieniem wyrzutu, że może wydarliśmy coś siłą Bogu wbrew Jego woli, przed czasem, inaczej niż planował dać.

                              straszne to co napisałaś Kasiejko dla mnie osoby wierzącej praktykującej i myśle że gdyby planował inaczej to by do tego nie doszło

                              moje dziecko nigdy nie będzie dla mnie cieniem wyrzutu (i nawet ksiądz mi potwierdził że w żadnym wypadku nie może nim być) bo jest najprawdziwszym Cudem, nie każdy pisze o okolicznościach poczęcia, ale moje mówią same za siebie, to nie miało prawa się udać….0-2%prawidłowych plemników, 0-2% w ruchu a, a jednak 33 cykl, urodzona 13 ( modliłam się do matki Bożej Fatimskiej o cud poczęcia), perypetie z zastrzykiem pominę, kawałek sutanny JPII położony na moim brzuchu po zabiegu, podarowany przed mojego najlepszego przyjaciel księdza, który modlił się o cud dla mnie przy grobie JPII i te wyniki mówiące tylko in vitro, a jednak:)
                              zabolało mnie to co napisałaś, mówisz że trzeba być w tych rozmowach delikatnym a nie byłaś w tej wypowiedzi

                              • martka niezmiennie trzymam kciukinie denerwuj się i ufaj że będzie dobrze:Ciężarówka:

                                • Zamieszczone przez martka11
                                  Witaj Kasiejko, witajcie dziewczyny,

                                  Od trzech dni rozważam w sercu to co napisałaś o Twoim postrzeganiu metody in vitro versus Kościół. Ja Ci Kasiejko przyznaję rację! I Kościołowi przyznaję rację!. Ten temat mam przemyślany i ciągle o nim czytam i noszę w sercu. Przedstawię Ci kilka moich “dochodzeń do prawdy”. Po pierwsze Kościół stoi na stanowisku obrony szeroko pojętej godności ludzkiej globalnie (m.in. encykliki papieża Jana Pawla II), co oznacza,że jego obiektywizm przekracza ludzkie uwikłania i okoliczności jednostkowo. I tak powinno być. Kościół ma stawiać nam “poprzeczki”, wymagania, wyznaczać cele na miarę aniołów, a jednocześnie stać na straży obrony wszelkich norm moralnych. I ja się z tym zgadam. W tym świetle Kościół nie może popierać metody in vitro i ja też jej nie pochwalam, ale też nie oceniam niczyich wyborów. Oceniam tylko swój… i ta ocena, jak się domyślasz negatywna, spowodowała długą wewnętrzną walkę w mojej duszy, która naraziła i naraża mnie na bardzo duże cierpienie dodatkowo, oprócz cierpienia niemocy bycia matką. To mój osobisty dramat, z którym jako osoba wierząca muszę żyć. Nie chcę się usprawiedliwiać, po prostu ta “poprzeczka”okazała się w tym momencie dla mnie za wysoka…i za brakło mi chyba odwagi.
                                  Co do Twoich odniesień bezpośrednio do wiary, to (nie obraź się), ale trochę pewne pojęcia uprościłaś. Czym innym jest według mnie ufność Bogu( w wielu sytuacjach w moim życiu był przy mnie, ufam w jego moc sprawczą, w jego plan),a czym innym słabość natury ludzkiej i grzech. Nie zgadzam się z teorią,że daję Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek, bo nie robię handlu moimi uczynkami, tylko podjęłam decyzję, która według Kościoła jest grzeszna. Jestem na etapie dochodzenia do pełnej otwartości na Boży plan. Dlatego na wskroś podziwiam Twoją ogromna odwagę i wiarę godną pozazdroszczenia (pozytywnie oczywiście).

                                  Jestem dzisiaj po transferze i mam wiarę…

                                  Co do grzeszności tego co zrobiłaś (ja zrobiłam) to nigdzie nie jest sprecyzowane od jakiego momentu powstaje życie. Kościół (nie Bóg) nie zgadza się z in vitro, gdyż zarodek to człowiek… dlaczego w takim razie nie wyrażają zgody na pogrzeb dzieci, które nie miały szansy sie narodzić… a tak jakoś jest, że bardziej przypominają człowieka… są już człowiekiem w porównaniu do zarodka. Dla mnie emocjonalnie zarodek to też człowiek…moje dziecko i bardzo to wszystko przeżyłam, ale zdroworozsądkowo człowiek to zarodek, który się zagnieździ. Każdy oczywiście sam układa sobie to wszystko w głowie.
                                  Co do Kościoła… in vitro jest im nie na rękę, bo in vitro wyklucza element nadprzyrodzony procesu. To nie chodzi o ludzi, o czystość ich serc ale o pilnowanie porządku, aby owieczki się nie rozbrykały.
                                  W Kościele wiele rzeczy się robi, wiele mówi ale to nie Kościół nas na koniec rozsądzi….
                                  Kasiejko… powinnaś wiedzieć jak to było w Biblii…z belką w oku bliźniego a źdźbłem trawy w swoim? 😉

                                  Martko bardzo mocno trzymam za Ciebie kciuki. Miej wiarę, ufaj Bogu… rób wszystko co Cię wzmocni, uspokoi i pokrzepi. A my będziemy trzymać kciuki i ciepło o Tobie myśleć…. może pomoże!! 😉

                                  • Paszula, kaja 26 dzięki

                                    Widzę,że rozpętała się lekka burza wokół tematu in vitro i postawy Kościoła. Paszulko, masz dużo racji w tym,że problem nie jest tak jednoznaczny jakby się wydawało niektórym. To, co napisałaś o pogrzebie zarodków jest jednym przykładem, a innym np. to, że jeżeli założę, że wykorzystam wszystkie zarodki, te zamrożone co do jednego, to czy mam mniejszy grzech (jak wiesz Kościół jest przeciwko obecności niewykorzystanych zarodków), bo sposób pozyskania plemników i brak aktu miłosnego był tylko grzeszny? A czym jest 5 akt seksualny w danej dobie wymuszony godziną owulacji, od którego aż Cię mdli…grzeszny czy nie, skoro tak naprawdę wymuszony na sobie i partnerze…bo tak lekarz zalecił. A czy powtarzane warianty terapii hormonalnej latami, obciążające dla kobiety (moja ciocia brała hormony 11 lat), dające zagrożenie w postaci póżnych powikłań, o których przecież nie wiemy, są grzechem i samowolą czy tylko konsekwencją leczenia. Trudne to wszystko, więc daleka jestem od ocen. Przyjmuję z pokorą stanowisko Kościoła, ale też mam wiele wątpliwości. Tak, jak powiedziałaś…osądzi nas Bóg.
                                    Dziękuję Ci ogromnie i Kaji 26 za wsparcie. Kaju jestem wdzięczna za Twoją opowieść o modlitwie księdza i tym kawałku sutanny na Twoim brzuszku. Miały cudowną moc…

                                    • Kasiejka a nie pomyslałas, ze jesli Bog by nie chciał dziecka z in vitro to by nie dopuscil do zagniezdzenia??Ja uwazam, ze to tez dar boży, jesli uda sie dzieki in vitro.I nie jest to ingerowanie z Jego wole. Przeciez z tym dzieckiem moze zrobic co zechce. Tak samo jak przy braniu tabletek antykoncepcyjnych- jak Bog chce i z nimi bedzie dziecko. Wszystko jest z jego rekach.
                                      Sadze, ze powinni zgodzic sie na taka metode, tylko ewentualnie zmienic etap zamrazania zarodkow, zeby niewykorzystane nie zabijac. Tyle.

                                      To tak, jakbym miala krytykowac Ciebie, za obsesje w modlitwie tylko dlatego, ze chcesz dziecka a nie robilas tego wczesniej, latami….jako podziekowanie za meza, itp. “jak Trwoga to do Boga”….tez sa rozne opinie na ten temat, prawda??
                                      Nie mozemy sie wypowiadac za osoby, ktore walcza z nieplodnoscia. Tylko oni wiedza jaki to bol. Ja juz mam syna a i tak czuje, jakby mi kawalek serca umarlo po stracie 2 dzieci…i choc wierze, praktykuje, jestem blisko z kosciolem to gdybym miala pieniadze- podeszlabym do in vitro.

                                      • Zamieszczone przez KreseczkaII
                                        Sadze, ze powinni zgodzic sie na taka metode, tylko ewentualnie zmienic etap zamrazania zarodkow, zeby niewykorzystane nie zabijac. Tyle.

                                        Nie muszą się zgadzać, ale niech dadzą ludziom spokój.
                                        Zarodków się nie zabija. Słabsze nie nadające się do transferu po prostu same obumierają. Nie ma selekcji o jakiej mówi kościół.
                                        Co do mrożenia… wystarczy poczytać mój wątek… ja jako osoba nie wierząca a mając ogromny problem i smutki związane z ilością zarodeczków… mogłam mieć ich przynajmniej o 4 więcej… zaryzykowałam i chciałam zrobić dobrze… No i zostałam z niczym… chciałam dać wszystkim moim zarodeczkom szanse się urodzić… nawet gdyby z wszystkich 4 miały być dzieci… 5tkę mogłabym mieć… możę mój organizm dałby radę… ale więcej nie…. mimo, że tak starannie to zaplanowałam myśląc o innych o odpowiedzialności za zarodki… nie udało się… ktoś gdzieś może ma inny plan wobec mojej osoby..

                                        Martka z tym staraniem się i seksem na zawołanie to też masz rację… Kościół mógły zarzucić ludziom, że to wynaturzenie….
                                        Brak aktu miłosnego i pozyskanie plemników to grzech… ale sam seks jest dla Kościoła grzechem…
                                        A prawda jest taka, że jak porozmawia się z księdzem po przyjacielsku to zwasze wychodzi, że prawda o Bogu wewnątrz Kościoła jest inna niż ta wypowiana z ambony dla mas.
                                        Nieustannie trzymam kciuki!!

                                        • Przepraszam, że się wtrącę, choć in vitro mnie nie dotyczy.
                                          Jestem wierząca, choć nie jestem katolikiem, acz jestem chrześcijaninem. Więc Bóg jakby ten sam – jestem ewangelikiem. I jakoś mając tego samego Boga “nasz” pozwala na in vitro.
                                          Dla zaciekawionych oficjalnym stanowiskiem “mojego” Kościoła zapraszam pod link

                                          Dodam, że przed ślubem byliśmy na rozmowie i spytał nas Ksiądz co zrobimy, jeśli zdarzy się, że nie będziemy mogli mieć dzieci. Powiedziałam, że może adopcja? A on sam powiedział, żebyśmy nie zapominali o in vitro.

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Czy cud się wydarzył?- Oj wydarzył- dla wytrwałych i nie uprzedzonych:)

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general