Czy czasem też czujecie, ze sie nie nadajecie …

Czasem tak mam, a czasem mam tak czesto…
Czuje, że sie nie nadaje na matkę. Innym razem, że nie powinnam była wychodzić za mąż, a jeszcze kiedy indziej, że do niczego się już nie nadaję, nic nie potrafię.
Oczywiście są dni kiedy jest wszystko ok.
Natknełam sie na watek o PSM i sie zastanawiam czy to może nie jest przyczyną moich “nastrojów”.

Najczesciej wydaje mi sie, że daje ciała jako mama. Są takie dni, kiedy nie mam ochoty na lepienie ciastoliny i ustawianie korka z resoraków, gotowanie obiadu, a nawet dyskusje z moim synem. Nie jestem mamą trzesącą sie nad swoim dzieckiem, rozpieszczającą je. Wychowuje go raczej “rozumem” i nie jest on moim “cycusiem”. Jesteśmy raczej w relacji kumpelskiej. Nie rozmawiam z nim jak inne mamy ze swoimi dziećmi, z pieszczotą w głosie i godzinami objasniając zjawiska tego swiata. Po prostu gadam z nim jak z małym “dorosłym”. jak wariujemy, to wariujemy. Jestem w 90% konsekwentna, stanowcza. Jak sie bawimy to sie bawimy, ale jesli trzeba go ukarac (nie biciem!), to nie lamię sie jak inne mamy i doprowadzam sprawe do końca, nawet jak gile z ryku F ma do pasa.
Najczesciej wtedy słyszę “dość, daj mu spokój, przecież on płacze” albo “to tylko dziecko” lub coś w stylu “co z Ciebie za matka”, “Ty to sie na matke nie nadajesz”.

Do rzeczy, bo nie dacie rady przeczytać tego wywodu…
Autorem wiekszosci tych tekstów jest moja wlasna matka, która jeszcze potem jak sie oddale, robi wyklad mojemu dziecku jaka to ja jestem okrutna mamusia.
Co zauwazyłam?
Mój syn woli przebywac z dziadkami, z babcią – jesli ma do wyboru, co jest dodatkowym atutem dla mojej mamy w kłotniach ze mną – wychodzi na jej, że dziecku ze mną źle itp…
Oczywiscie wyprowadza mnie tym z równowagi, a gdy mam dzien zwątpienia we wlasne siły to sprawia, że już kompletnie mam doła, bo zaczynam wierzyc w te slowa.
Mój syn chetniej przytula sie do mojej mamy, faktycznie lubi jej towarzystwo, ale medal ma drugą strone jak zwykle. Filip robi z babcią co chce, a ona mu na to pozwala, na wszystko pozwala. Bije ją, zachowuję sie przy niej okropnie. drze się, gdy coś chce, rzuca sie na podłogę, bluźni jak szewc, z premedytacją potrafi np. ściagnąc garnek z zupą i rozdeptac po całej kuchni! Babcia wtedy oczywiscie dostaje szału i jej metody wychowawcze są takie :
“idz sobie, jesteś niegrzeczny, już Cie nie kocham, kupie swobie nowego wnusia!”
i po 5 min jest już wszystko ok.

oczywiscie kiedy ja na coś nie pozwalam Filipowi słysze dokładnie ten sam cytat, co powyżej.

Kiedy ja jestem z moim synem nie zachowuje sie w ten sposób. Jest grzeczny. Zupełnie inne dziecko!

Z moją mamą jakikolwiek dialog prowadzi do nikąd!

Kiedy zaczynam się nad tym wszystkim głebiej zastanawiać, wydaje mi sie, że dobrze wychowuję syna, że to przecież mały facet, nie można się z nim pieścić i rozdrabniac.
Chciałabym by był kiedyś fajnym “facetem z jajami”- odpowiedzialny i konkretny, a nie taki “cycek” co sobie nie może trafić palcem do nosa:(

Wiem, że relacja z dziadkami jest ważna i dlatego moj syna ma czesty kontakt z dziadkami, ale ja wtedy muszę sie usuwać na bok, bo zwyczajnie nie moge patrzec na to, co dziadkowie wyprawiają z moim dzieckiem i jak moj syn się zmienia w “potworka”.
Może to tak ma być…(?)

Dreczy mnie jeszcze inna sprawa.
JA NIE PRACUJE!
Nie jest to dla mnie problem – nienawidzilam pracować!
pracowałam w firmie tescia, gdzie bylam celem nr 1 dla 3/4 firmy do obgadywania, podkładania świń i wszelkich zachowań nie uznawanych za koleżeńskie. Ta praca to był dla mnie koszmar i powiedziałam, ze nigdy do niej nie wróce.

Cieszyłam sie, ze jestem w domu i “siedzę” z dzieckiem.
Jak sie okazuje coraz czesciej – otoczenie bliższe i dalsze ma z tym problem.
Tysiace razy słysze, że POWINNAM pracować, że SIEDZENIE w domu to nie robota, ŻE SIĘ ZWYCZAJNIE OPIERDALAM, a reszta haruje!
Nie uwierzycie, ale autorkami tych słów są kobiety- matki itp.
To, że prowadze dom, wychowuje dziecko nie ma żadnej wartosci.
Kiedy się zaczynam uzewnętrzniac i tłumaczyć, że to co robie jest wg. mnie słuszne i najlepsze dla mojego dziecka, mojej rodziny i dla mnie, to co słyszę?… że mi sie już od tego “nic nie robienia” we łbie pomieszało…
Nie pracuje, daje sobie rade, nikogo o pieniądze na życie nie proszę. Ja i mój mąż jestesmy zadowoleni z naszego trybu życia, tylko wciąż dookoła słyszę, że TO WSZYSTKO powinno być inaczej!.
Może faktycznie mam w życiu trochę lepiej, bo naprawde NIE MUSZĘ pracować. Ja dla swojej wlasnej samorealizacji nie czuje takiej potrzeby i nie ma tez ku temu powodów finansowych. Nie żyjemy jakoś wystawnie, ale od 1go do 1go starcza:)
No i wlasnie to wszystko sprawia, że w takie dni jak dziś jestem BEZNADZIEJNA i nie wiem już po której stronie leży “racja”…

opisałam to wszystko naprawde w telegraficznym skrócie, bo mogłabym tak jeszcze długo wylewac żale… czuję się nieco “obnażona”…


POZDRAWIAM 🙂 bruni

150 odpowiedzi na pytanie: Czy czasem też czujecie, ze sie nie nadajecie …

  1. Re: Czy czasem też czujecie, ze sie nie nadajecie

    W odpowiedzi na:


    Najczesciej wydaje mi sie, że daje ciała jako mama. Są takie dni, kiedy nie mam ochoty na lepienie ciastoliny i ustawianie korka z resoraków, gotowanie obiadu, a nawet dyskusje z moim synem. Nie jestem mamą trzesącą sie nad swoim dzieckiem, rozpieszczającą je. Wychowuje go raczej “rozumem” i nie jest on moim “cycusiem”. Jesteśmy raczej w relacji kumpelskiej. Nie rozmawiam z nim jak inne mamy ze swoimi dziećmi, z pieszczotą w głosie i godzinami objasniając zjawiska tego swiata. Po prostu gadam z nim jak z małym “dorosłym”. jak wariujemy, to wariujemy. Jestem w 90% konsekwentna, stanowcza. Jak sie bawimy to sie bawimy, ale jesli trzeba go ukarac (nie biciem!), to nie lamię sie jak inne mamy i doprowadzam sprawe do końca, nawet jak gile z ryku F ma do pasa.


    Bruni, jakbym o sobie czytała 🙂 Ale nie mam myśli, ze jestem złą matką 🙂

    • Re: Czy czasem też czujecie, ze sie nie nadajecie…

      Brunias, takie doły to chyba normalny objaw u zdrowej na umyśle matki. Też czasem czuję, że za mało robię dla Ali – tym bardziej teraz, kiedy jestem z lekka śnięta i nie mam tyle energii co normalnie. Hehe, zauważyłam nawet, że przez moje lenistwo i brak chęci do współpracy non stop, moje drogie dziecko nauczyło się bawić samo ze sobą. Buduje mi piękne zamki z klocków – przynosi do akceptacji i nie wymaga współudziału. Dużo rysuje, rozmawia z lalkami itp. itd. Krzywdę jej robię? Czasem ogląda 2 godziny film, ale potem może przez tydzień nic nie oglądać i wcale o to nie prosi. Na placu zabaw też nieźle sobie sama radzi – ja jestem potrzebna tylko jako wsparcie przy wspinaniu się po drabinkach. Staram się zapewnić jej atrakcje w postaci spotkań z innymi dziećmi – potrafią pół dnia szaleć i o rodziacach nawet nie pomyślą.
      Nie trzęsę się, chowam możliwie konsekwentnie i odpowiedzialnie, ale bez roztkliwiania się itp.
      Już kiedyś pisałam, co sądzę o zachowaniu Twojej mamy… Przykra sprawa, ale strasznie z niej głupia emocjonalnie osoba. Normalne jest, że wnuk/wnuczka – jeśli nie przebywa z dziadkami cały czas – chętnie u nich zostaje i wracać nie chce. Dziadkowie zazwyczaj na więcej pozwalają i rozpieszczają malucha.

      O pracy nic Ci nie napiszę, bo sama mam wyrzuty sumienia, że nie pracuję. Miałam iść od września do pracy, a tu bach… kolejne dziecko. Ale nie daję się tak zaszeregować, że siedzę w domu i nic nie robię. Jak najbardziej pokazuję G. jak ciężkie są domowe obowiązki. Ze względu na dolegliwości ciążowe, wiele rzeczy musiał robić za mnie. I już się tak ostro nie stawia 😉

      + Fasolka (ok. 10 grudnia 2006)

      • Re: Czy czasem też czujecie, ze sie nie nadajecie

        Katarzynka, bo nikt Ci takich mysli uporczywie na talerzu non stop nie podsuwa…
        Można zwątpić:(


        POZDRAWIAM 🙂 bruni

        • Re: Czy czasem też czujecie, ze sie nie nadajecie

          W odpowiedzi na:


          Wiem, że relacja z dziadkami jest ważna i dlatego moj syna ma czesty kontakt z dziadkami, ale ja wtedy muszę sie usuwać na bok, bo zwyczajnie nie moge patrzec na to, co dziadkowie wyprawiają z moim dzieckiem i jak moj syn się zmienia w “potworka”.
          Może to tak ma być…(?)


          źle, że dałaś przyzwolenie na takie zachowanie u dziecka i dziadków. dziecko musi ponieść konsekwencje swojego złego zachowania. inaczej się nie nauczy. mój np. często pluł. na wszystko i wszystkich. rozmawiałam z psycholożką (mam w pracy i staram się korzystać:-) i powiedziała mi, żeby dac dziecku szmatkę i jak nabrudzi musi się nauczyć, że będzie musiał posprzątać. poskutkowało, ale nie od razu. najpierw był bunt. przeciez do tej pory pluł na co chciał i matka/babcia sprzątała i rzuciła pogadankę…. tu potrzeba tu konsekwencji.Dziadkowie musza wiedzieć, że granice wyznacza rodzic.
          zawsze im mówię, to moje dziecko i ja decyzduje o tym, czy tamtym.

          co do pracy, to może nienawidziałaś pracowac, bo atmosfera w pracy była nie do zniesienia. firma teścia, złośliwości załogi i nie czułaś się tam dobrze.
          może warto się rozejrzec za jakims zajęciem poza rodziną. nie dla innych, a dla siebie (znam te uwagi, że powinnam czegos poszukać. a mi się najzwyczajniej nie chciało. nie miałam motywacji, chęci, finanse mnie nie zmuszały, więc żyłam sobie z dzieckiem, ale nie czułam się dobrze w takim układzie)
          odkąd pracuję czuje, że warto było ruszyć tyłek z domu:) uwielbiam swoją pracę i boję się, że popadnę w nową skrajność:)
          zobacz jak pracuje się poza rodziną, a przekonasz się, czy chcesz wrócić do życia zwodowego.
          życze trafnych decyzji!
          i wiary w siebie! bo odnoszę wrażenie, że CI jej teraz brakuje….
          a to niepodobne do Ciebie:)

          Patryś 03.03.2003

          • Re: Czy czasem też czujecie, ze sie nie nadajecie

            “źle, że dałaś przyzwolenie na takie zachowanie u dziecka i dziadków”

            NIE DAŁAM !!
            jak juz pisalam wczesniej – rozmowyz moja mamą nie mają sensu, prowadzą do nikąd, do awantur ostatecznie.
            Trafiam głową w mur. NIC NIE DOCIERA. Ja swoje, ona swoje. Nawet jesli przy mnie sie stosuje do moich próśb (nakazów) ad. wychowania dziecka, to doslownie sama jak dziecko tylko czeka zebym sie odwróciła i wtedy broi. Normalnie zabawa w ciuciubabke.
            Dochodzi miedzy nami do takich starc odkad urodził sie Filip, ze ! Są dosłownie dzikie awantury, puszczaja mi nerwy. Nie ma mowy o dialogu.
            Kiedy zwracam przy niej Filipowi uwage, to mi sie wtraca i go wybrania, albo mówi “uciekaj do babci na raczki”.
            Zabijam ja wtedy wzrokiem bo nie chce sie kłocić przy dziecku!!

            Filip, choc ma 3 lata świetnie nauczył sie obracać w temacie i wykorzytywac sytuacje gdy dziadkowie sa blisko.
            Natomiast gdy jestesmy z nim w domu sami nie do pomyslenia jest takie zachowanie. A nawet jak mu sie wymsknie np. brzydkie słowo lub coś zbroi, to od razu mówi “przepraszam Cię mamo” i pomaga usunąc skutki ew. awarii.

            Z pracą masz racje… Ale głupio mi szukac pracy, gdy wiem, że planuje drugie dziecko. Chcialabym poczekac…


            POZDRAWIAM 🙂 bruni

            • Re: Czy czasem też czujecie, ze sie nie nadajecie

              Moja matka wbudza we mnie tak ogromną agresje, ze sobie z tym uczuciem nie radzę.
              Za te rzeczy co na nią klnę pod nosem, to bramy niebios mam zamkniete na amen!
              Ileż można walić głową w mur?!

              Raz była taka awantura, ze dosłownie mało nie rozdarła mi dziecka na pół.
              Jest niesłowna, nieodpowiedzialna w wielu kwestiach i miłosc (głupia miłosc) do Filipa kompletnie odjeła jej rozum.

              Wiecznie słyszę, że go usiłuje np. zagłodzić, bo nie chodze za nim non stop z jedzeniem i nie pase czekoladą.
              Moja mama pasie go czekoladą i rzeczami tuczacymi, niezdrowymi i sie cieszy, że dziecko tyje!
              Ja nie głodze mojego dziecka – je 1sze i 2ie sniadanie, obiad, a potem to juz róznie – czasem zje jeszcze 2 lub 1 posiłek!
              Oczywiscie po powrocie od babci od razu odstawiam słodycze, przekąski i staram sie moje dziecko odtruć. raz nawet zaniosłam list odrecznie napisany przez pediatre, w którym napisała czym grozi żywienie dziecka paczkami itp słodkosciami, ale to wszystko oczywiscie “bzdura” a ja i ta lekarka “głupki, co dziecko chcą zagłodzic”…

              dzisiaj zabrałam Filipa od mamy, bo skonczyły sie upały i nic mu nie bedzie jak w miescie posiedzi. bylismy dzis na basenie, troche sie odstresowałam.
              Zresztą – jutro mam wizyte u tesciowej – znów się zepne.


              POZDRAWIAM 🙂 bruni

              • Re: Czy czasem też czujecie, ze sie nie nadajecie

                W odpowiedzi na:


                Są dosłownie dzikie awantury, puszczaja mi nerwy. Nie ma mowy o dialogu.


                jak puszczają Ci nerwy to poniekąd sama dajesz im powód, żeby wciskali Ci brednie w stylu “nie nadajesz się na matkę”.
                spokój, spokój i jeszcze raz spokój.
                nie daj się zbic z tropu. stac cię na radyklane kroki? jak nie podoba Ci się zachowanie dziadków (nie respektowanie Twojego zdania, podważanie autortetu), to w zabieraj dzecko i wychodź z domu, zanim stanie się świadkiem kolejnej kłótni, z której wyciągnie wniosek, ze babcia to dobry polcjant, a matka niestety ten zły:(
                dziadkowie już swoje dzieci wychowali. też moim to powtarzam. nie spisali się najgorzej wprawdzie:), ale teraz MUSZA dać mi szansę. i nauczyć się akceptowac stan, że ja, jako rodzic mam decydujące zdanie.

                Patryś 03.03.2003

                • Re: Czy czasem też czujecie, ze sie nie nadajecie

                  z tym wychodzeniem radykalnym jak mi sie coś nie podoba jest o tyle chujowo, że mam w jedną strone do dziadków 40 km i tak zawieźć małego, zeby go za 5 min zabrAC…
                  zresztą w sylwestra tak było! w najwiekszą śnieżyce o 23:30 po prostu musielismy wracac do domu, bo wszelkie granice juz zostały przekroczone:(

                  wiecie co… mam dość…
                  naprawde o spokój w tej sytuacji cieżko…

                  Każdy stara sie nam narzucić swoj pomysł na nasze życie, na wychowanie naszego dziecka, na to czy powinnam pracować czy nie. czy to źle czy dobrze, ze poszłam do fryzjera, kupiłam 5tą pare butów, 4 sukienke.
                  Doszło do tego, ze choc nie kupuje za ICH pieniadze zaczynam zakupione rzeczy po prostu chowac i sie nimi nie chwale.
                  Mój mąż mówi, ze jestem chora pod tym wzgledem, bo co to kogo obchodzi, ale okazuje sie, że obchodzi.
                  Moze ja sie też tym wszystkim za bardzo przejmuje:(


                  POZDRAWIAM 🙂 bruni

                  • Re: Czy czasem też czujecie, ze sie nie nadajecie

                    spać dzisiaj nie mogę:)

                    skoro mama wzbudza w Tobie tak duża agresję, to szczerze radzę Ci porozmaiwac z psychologiem. żałuję, że wczesniej nie maiłam zdroworosądkowego spojrzenia na wiele spraw z dużej persektywy.
                    wiesz co myśle, Ty masz jakiś problem z relacją ze swoją matką i to dobija się na waszych stosunkach.
                    jakieś sprawy z przeszłości dają znac o sobie tu i teraz.
                    jeżeli za bardzo pojechałam ze swoją diagnoza przepraszam:)
                    ale zawsze uwazłą, że jak w jednym pokoju jest syf totalny, to nie ma bata, roznosi się na inne pokoje…..
                    tyle moich wydumanych pseudopsychologicznych rozważań.
                    pogoń mnie spać:)

                    Patryś 03.03.2003

                    • Re: Czy czasem też czujecie, ze sie nie nadajecie

                      ale mi powiedziałas!! idź juz spać!!


                      POZDRAWIAM 🙂 bruni

                      • Re: Czy czasem też czujecie, ze sie nie nadajecie

                        no to idę
                        pamietaj, nie ma zamka, któtego nie da się otworzyć. trzeba tylko odszukac właściwy klucz:-)

                        Patryś 03.03.2003

                        Edited by BeataB on 2006/07/15 01:42.

                        • Re: Czy czasem tez˙ czujecie, ze sie nie nadajecie

                          chyba… wiem o czym mowisz!!!!


                          • Re: Czy czasem też czujecie, ze sie nie nadajecie

                            Wiesz Bruni co ja myślę?

                            Myślę, że Filip już jest na tyle duży i mądry, że wie, że relacje z różnymi ludźmi sa odmienne. Czasem bardzo odmienne.
                            Jest więc szansa, że babcine interesujące 😉 metodsy wychowawcze nie zaszkodzą mu jakoś bardzo.
                            Warto chyba jednak powalczyć o to, żeby mama nie krytykowała Cię przy Filipie, bo to chba największy problem.
                            Sporym problemem może być to gadanie o niekochaniu, ale jeśli widzisz, że Filip nie traci pewności siebie, to może jest na takie gadanie odporny.
                            Jeśli uważasz, że jednak może dziecku zaszkodzić, to walcz 🙂
                            A walczyć to Ty umiesz, jestem tego pewna :))

                            Wiem że to zabrzmi głupio, ale skoro mama nie chce słuchać co masz jej do powiedzenia, to może napisz to w krótkiej formie (może być na początek jeden komunikat) na kartce (dużą czcionką) i przyczep jej na lodówce.
                            Jak nie przeczyta i wyrzuci kartkę, napisz następną.
                            W końcu przeczyta 😉
                            A że będzie potem dymiła? I tak dymi, więc co za różnica przetrzymać jeszcze trochę 🙂 (jest szansa, że jeśli nie podejmiesz dyskusji tylko przemilczysz jej wrzaski – czyli nie dasz się sprowokować, to nawet zastanowi się nad tym, co napisałaś 🙂
                            A nuż się opłaci 🙂

                            Problem relacji Ty-matka wydaje mi się lekko znajomy 😉
                            Ale wynurzać się na ten temat na forum nie będę ;)))

                            Co do pracy – wiem o czym mówisz, bo ja też słuchałam przez cały wychowawczy, że “dziecko do opiekunki a ty do pracy”, “młodzi ludzie powinni pracować a starzy siedzieć w domu” i takie tam.
                            Teraz wróciłam do pracy i twierdzę, że nie ma za czym tęsknić ;)))
                            Kompletnie nie mogę się zorganizować.
                            Wracam po 10 godzinach pracy i dojazdów (o 18tej) do domu. Dzieciak jest stęskniony, więc nie schodzi mi z rąk (a spać chodzi ok 22-22.30).
                            Kiedy Ptysia zaśnie, ja ledwo widzę na oczy.
                            W domu syf, od tygodnia nie było obiadu.
                            Wiem, że muszę się jakoś zorganizować, ale pomysłu na razie brak ;))))))
                            Krótko mówiąc – matka, która mówi, że powinnaś iść do pracy to IMHO matka zazdrosna o Twój czas 🙂 Spójrz na taką matkę z takiej oto perspektywy: marzy jej się więcej czasu na wszystko, spokojniejsze życie, a tu przed nią TAKA kobieta, która na domiar złego ma czas na wszystko to, na co tamtej go brak. Spójrz na nią litościwie i pomyśl sobie “biedna ty, rozumiem, że musisz upuścić frustracji”. Zobaczysz, po kilku razach zacznie działać – bo problem nie w tym co robisz Ty, tylko w tym komu i DLACZEGO to przeszkadza :))

                            PS. Jesteś dobrą matką 🙂

                            Beata i Ptysia 3l. 5m.

                            • Re: Czy czasem też czujecie, ze sie nie nadajecie

                              W odpowiedzi na:


                              W domu syf, od tygodnia nie było obiadu.


                              u nas taki stan trwał jakieś półtora-dwa miesiące. Samo sie poukładało. Nadal dom nie lśni codziennie 🙂
                              A obiady robie albo co dwa dni albo raz na jakiś czas hurtem i w zamrażalnik (to zdarza mi sie na zwolnieniu)

                              • Re: Czy czasem też czujecie, ze sie nie nadajecie…

                                ja tak się czuję bardzo często…
                                przyznam się szczerze i bez bicia, że wytrenowałam u siebie spokojne podejście do mojego dziecka i przez większość czasu od wyszkolenia mi to wychodzi… znaczy się: tłumaczę i staram się nie krzyczeć… ale jak już prośba i tłumaczenie nie pomaga to np krzyknę i chowam dziecko do łóżeczka bez zabawek tłumacząc, ze to kara, bo tak czy tak robić nie można, bo zrobi sobie krzywdę (o np. wali w duże lustro na drzwiach… no jakby tak pękło to mogłoby mi dziecko zabić) i klapsy się zdarzają, ale nie jestem z tego dumna i staram się tego unikać… co nie znaczy oczywiście że swoje dziecko biję codzienni czy katuję… klapsy są wynikiem mojej słabości i braku argumentu w krytycznych sytuacjach…
                                ale jak wspomniałam, spokojne podejście kosztowało mnie trochę pracy nad sobą… bo jak Piotruś był malusi, to byłam bardzo wyrozumiała i spokojna… ale po kilku miesiacach nieprzespanych nocy i bycia na pełnych obrotach prawie 24/dobę… moja cierpliwość gdzieś zniknęła… często krzyczałam na Piotrusia, męża i generalnie miałam już dosyć…
                                teraz po treningu mam dni słabości… bo jestem w 7 miesiącu ciąży, jestem niewyspana (przez upały, ząbkowanie Piotrusia… jego problemy ze snem) i jak Piotrek jest marudny czy rozrabia jak pijany zając w kapuście to mam ochotę schować go do pudła a sama uciec gdzie pieprz rośnie… albo schować się gdzieś, tak by nikt mnie nie znalazł… czuję się wtedy wyrodna matką, bo przecież co dziecko winne że jest małe i nie wszystko pojmuje w mig… i że czasami zdarza mu się robić coś źle żeby zwrócić na siebie uwage półżywej leżącej mamy…
                                tak więc w poczuciu bycia złą mama nie jesteś odosobniona… a i ja zauważyłam, ze do dziadków mój synek chętnie chodzi… bo oni mu też na wiecej pozwalają… mało tego jak tylko zajęczy albo zapłącze to brany jest na ręce…
                                oj… i ja trochę wnętrza swojego czarnego na wierzch wywaliłam….

                                moni i Piotruś – 01.05.05, Wrześniątko – 29.09.2006 i Aniołek – 02.12.03

                                • Re: Czy czasem też czujecie, ze sie nie nadajecie

                                  cos w tym jest…

                                  • Re: Czy czasem też czujecie, ze sie nie nadajecie

                                    W odpowiedzi na:


                                    rozmowyz moja mamą nie mają sensu, prowadzą do nikąd, do awantur ostatecznie.
                                    Trafiam głową w mur. NIC NIE DOCIERA. Ja swoje, ona swoje. Nawet jesli przy mnie sie stosuje do moich próśb (nakazów) ad. wychowania dziecka, to doslownie sama jak dziecko tylko czeka zebym sie odwróciła i wtedy broi. Normalnie zabawa w ciuciubabke.


                                    dokladnie tak samo jest u mnie!! A- jak wiesz – ja mieszkam z moja mama… A rozmowy z nia sa jak grochem w sciane :/ Efekt jest taki, ze codziennie musze Natke “prostowac”. A po wizytcie jej ojca – mam podwojna robote :///

                                    • Re: Czy czasem też czujecie, ze sie nie nadajecie

                                      Bruni – pora na stanowczosc.. i to taka, ktora moze poczatkowo mocno nadszarpnac rodzinne stosunki..

                                      • Re: Czy czasem też czujecie, ze sie nie nadajecie

                                        W odpowiedzi na:


                                        NIE DAŁAM !!


                                        Dałaś,
                                        korzystasz z ich pomocy przy dziecku, korzystasz z działki, zeby dziecko nie siedziało w mieście. To jest przyzwolenie na ich zachowanie. Gdybyś ich odcięła i postawiła twarde warunki na których moga spędzać czas z dzieckiem (jak babcia mimo zakazu podaje czekolade to biore dziecko pod pache i do widzenia – i tak do skutku – zero zostawiania sam na sam – ograniczone zaufanie aż do uzyskania pewności, ze zrozumieli)

                                        Dziecku można zorganizować życie w mieście, można z nim wyjeżdżać poza miasto (masz samochód) i spędzać czas na łonie rodziny.

                                        Dla mnie opisywana sytuacja jest nie do pomyślenia.
                                        Piszesz, że jesteś konsekwentna wobec Filipa, że nie ustępujesz nawet ma gil do pasa – super. Tylko dlaczego ta konsekwencja nie istnieje w relacjach Ty-Twoja mama? Bo jest Twoją matka? Ok. Ale to TY będziesz zbierać plon jej metod wychowawczych, a później Twoja synowa.
                                        Nie rozumiem (mały rozumek) dlaczego skoro nie chce rozmawiac, albo nie słucha nie odetniesz jej od Filipa? Taka terapia wstrząsowa?
                                        Filip ma ponad 3 lata. Sytuacja nie wynikneła wczoraj. Piszesz o ważnej relacji dzieca z dziadkami. Jasne – jakby ich nie było to by nie było czego budować. Skoro oni od zawsze wykazują takie, a nie inne zachowanie, było duuuuużo czasu ZANIM dziecko zaczęło kumac na porządkowanie metod wychowawczych dziadków.

                                        Przeszłam przez wiele prób przemycania swoich metod przez babcie (jedzenie cały dzień, straszenie: “tatauś przyjdzie to cie zbije””mamusia przestanie cie kochać”, czekolady, cukierki zamiast obiadu itd.) ale w ciągu pierwszego półtoraroku zycia młodej zostały wyeliminowane. Część po dobroci – część metodami radykalnymi. A walczyłam z teściową. Teram nie ma takiej sytuacji. Nawet jak jej da czekoladke, to mówi ile dała i o której.

                                        Praca – ja niestety jestem zwolennikiem, że pracować trzeba dla własnej higieny psychicznej. Rozumiem, że praca w firmie teścia nie jest czymś ekstra zwłaszcza, ze jest sie pod obstrzałem, ale jego firma nie jest jedyną. Moze warto poszukać czegoś nawet za niewielkie pieniądze (skoro nie musisz pracować żeby zarabiać) ale satysfakcjonującego albo na pół etatu? Troche sie człowiekowi zmienia widzenia swiata, jak wychodzi z przysłowiowej kuchni.

                                        • Re: Czy czasem też czujecie, ze sie nie nadajecie

                                          We mnie takie uczucia wzbudzaja teściowie. Jak widzą Stasia, to dostają “małpiego rozumu”. Są gotowi stawać na głowie, zupełnie się osmieszyć, zrobić z siebie widowisko byleby tylko mały się uśmiechnął. Pozwalają mu na wszystko i kiedy mu czegoś odmawiamy, to są oburzeni.
                                          Moja mama z kolei trzyma się zasad (podobne do Twoich), które w wychowaniu my narzuciliśmy i niestety czasem słyszy: “idź sobie, chcę, żeby przyszła babcia Irena”. Boli mnie to, bo wiem, że Mama takie rzeczy słyszy tylko dlatego, że trzyma się jasno
                                          ustalonych przez nas reguł, które dla teściów są nie do przyjęcia. Jednak teściowie nie są tak głusi jak Twoja mama, wstrzymuje ich to, co napisała któraś z dziewczyn: wiedzą, że jak coś będzie nie tak, to zabiorę od nich Stasia po minucie. Często dostają po głowie, robią wtedy minę zbitego psa i usiłują wzbudzić nasze wyrzuty sumienia. Jednak ja pamiętam jaki był mój mąż, gdy go poznałam. Był jedynakiem w swojej gorszej wersji. Nie widział nic poza czubkiem swojego nosa i dopiero teraz widzi, że ludziom nie było z nim dobrze. Nie potrafił znieść słowa krytyki. BYł wychowywany tak, jak teściowie chcą, by był wychowywany Staś. Nie chcę, żeby Staś był taki. I to mi przyświeca, gdy im się sprzeciwiam. Mój mąż się zmienił bardzo i widzi, że styl wychowania proponowany przez jego rodziców nie jest dobry. Wspiera mnie w konsekwencji i stawianiu się swoim rodzicom. Z tego, co piszesz, w Twoim mężu też masz wsparcie. Tego się trzymaj. Pamiętaj, że dziecko jest Twoje i Twoja mama – choćby nie wiem co robiła – to tego nie zmieni.
                                          Wszystko napisałam ogólnie, a przykładami mogłabym sypać z rękawa non stop przez kilka tygodni. Czasem jestem bardzo wytrącona z równowagi, ale staram się tego nie okazywać, żeby nie dawać im broni do ręki. Przykro mi, że muszę z nimi walczyć, ale inaczej się nie da.
                                          Wiem, że zastrzegałaś się kikakrotnie, że tłumaczysz Mamie, sprzeciwasz się. Jednak wiem, że jesteś silna, więc nie trać wiary w siebie, tylko walcz o swoje dziecko i wizję jakim go chcesz widzieć w przyszłości człowiekiem.

                                          Może będziesz na mnie zła za pytanie, ale czy nie zastanawiałaś się czy w jakimś stopniu nie jesteś podobna do swojej Mamy w uporze i forsowaniu swojego poglądu?
                                          MOże dlatego tak trudno Wam się dogadać w sprawie wychowania Filipa, bo jednakowo mocno bronicie swoich racji. Jednak pamiętaj, że Ty masz nie tylko decydujący, ale jedyny głos w tej sprawie. I matka z silnym charakterem nie powinna mieć tu nic do powiedzenia.
                                          Ja pracuję i ciesze się z tego, jesli jednak Ty odnajdujesz się w domu i nie ma konieczności podejmowania pracy przez Ciebie, mąż mówi, że masz się nie przejmować docinkami na ten temat (a więc widocznie to akceptuje), to wszystko jest w porządku. Z Twoich postów wynika, że jesteście udanym małżeństwem, więc nie mów, że czujesz się marną żoną. Jeśli Ty byś się czuła źle w takim układzie, jeśli mąż by się skarżył, to może wtedy trzeba byłoby się zastanowić. Jesli Wam jest dobrze ze sobą, to wara od tego innym. Nawet matce.

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Czy czasem też czujecie, ze sie nie nadajecie …

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general