Czy dyskryminujemy samotnych?

Może macie Dziewczyny ochote trochę podyskutować, powymieniać się doświadczeniami.
Od kilku dni zastanawiam się nad racjami mojej samotnej bliskiej koleżanki, która gdy zadzwoniłam do niej po 2 miesiącach od naszego spotkania(mieszkamy 25km. od siebie, niełatwo się teraz spotkać częściej) wypowiedziała w ciągu godzinnej rozmowy z żalem i pretensją wiele trudnych słów twierdząc, że jest taka samotna, bo od kiedy ja i Gosia- kolejna koleżanka wyszłyśmy za mąż zmieniłyśmy się, stałyśmy się takie na dystans,nie mamy już dla niej tyle czasu co kiedyś( byłam jej najbliższą powierniczką) i w ogóle zauważa chorą tendencję polegającą na tym, że wszystkie pożenione już osoby z jej starej paczki spotykają tylko się w kręgu swoich zaprzyjaźnionych małżeństw. Podobno dyskryminujemy samotnych. Ja osobiście nie robię tego z powodu dyskryminacji czy uważania, że te samotne sa niewarte mojej uwagi choć rzeczywiście i my i nasi znajomi i jeszcze jedni znajomi co zauważyłam, jakoś tak bezwiednie zapraszają do siebie na spotkania tylko pary i małżeństwa także z dziećmi. To chyba wynika z tego że mamy wspólną przestrzeń do rozmów: podobne małżeńsko- bytowe troski, sprawy, nadzieje,oczekiwania,ciąże, dzieci. Może mam zawężone myślenie ale trudno mi wyobrazić sobie spotkanie, dwóch a już nie mówię trzech, czterech par i jednej samotnej osoby, która do tego a tak dokładnie jest w przypadku trzech naszych samotnych koleżanek jest silnie ale to bardzo silnie sfrustrowana brakiem faceta, nieułożonego życia, mieszkania jeszcze z rodzicami. Ja rozumiem, że to dla nich trudne, bolesne w końcu nie tak dawno i ja nie miałam niczego co byłoby poukładane. Czułam się podobnie jak one. Spotykam się z nimi od czasu do czasu na takie babske i indywidualne pogawędki ale zapraszać je na te grupowe spędy,rozdrażniać je jeszcze bardziej naszymi małżeńskimi dyskusjami o perypetiach naszych związków,urządzaniu kolejnego pokoju choć sam fakt posiadania czterech własnych ścian jest w ich świadomości nie do osiągnięcia,naszych staraniach, radościach z coraz większego brzuszka naszej koleżanki Ani, która rozpoczyna już 8 miesiąc ciąży, te przelotne gesty czułości jednej czy drugiej pary czy to nie jest brak delikatności i wyczucia wobec osoby, o której wiemy, że cierpi bo u niej nic w tych sprawach się nie udaje od lat. Sorry ale ja tak nie potrafię. Zresztą wszyscy mielibyśmy pewne opory przed wypowiadaniem i cieszeniem się otwarcie tak jak to robimy w tym małżeńskim kręgu. I jak tu się spotykać w towarzystwie mieszanym?… No chyba, że pół na pół ale to by mi trochę przypominało program Ibisza “Kto ma rację”.
Ta sama koleżanka wypowiedziała mi jeszcze przy okazji z ironią i pretensją, że moje poetyckie sms-y do niej na temat moich radosnych przeżyć w związku z wyjazdem urlopowym w słowackie góry są kompletnie nietrafione i tylko dostała po nich doła… Jeśli nie mogę się otwarcie cieszyć tym co mi sprawia radość to po co w ogóle zapraszać taką koleżankę na spotkania… żeby dostała depresji, że komuś się układa? Czy to moje wina? Podchodzę pokornie wobec zmiennych kolei losu ale to jej gadanie mnie wkurzyło choć też dało mi trochę do zastanawiania się nad tym czy dobrze robimy my pochajtani, poukładani, zrealizowani życiowo. Co myślicie?Kasia

15 odpowiedzi na pytanie: Czy dyskryminujemy samotnych?

  1. Re: Czy dyskryminujemy samotnych?

    U nas to wygląda tak: nasi znajomi, jeszcze nie małżeństwo, dzieci nie mają i widzę że coś się zmieniło. Wiadomo; mniej wspólnych tematów, już nie ma takiej beztroski, wychodzenia gdzie i kiedy się chce. Nie znaczy to że siedzimy cały czas w domu, owszem wychodzimy. Ale wiadomo że są już pewne ograniczenia, zresztą nie muszę tego chyba tłumaczyć żadnym rodzicom. Ale odbiegłam od tematu. W każdym razie dziwne jest to że koleżanka ma pretensje że się do niej nie oddzywasz a jak już napiszesz coś fajnego, dzielisz się swoją radością ona znowu ma pretensje. Może chciałąby żebyś pisała jak to jest Ci źle, smutno i wszytsko do d… może wtedy byłaby z takiego kontaktu zadowolona??? Sama nie wiem. Zgadzam się z tym co napisałaś, ja też nie dyskryminuję samotnych ale siłą rzeczy nie ma tylu wspólnych tematów, nie poświęcisz całej uwagi podczas rozmowy bo musisz obserwować co robi dziecko a o to też zdarzają się pretensje. Ogólnie to uważam że nie robicie nic złego a skoro próba kontaktu z nią kończy się lawiną żalów i pretensji… To ja już nie wiem

    Ewcia i Asieńka

    • No właśnie?

      Ja nie dyskryminuję moich samotnych koleżanek. Nigdy nie robię rozdzielenia na mężatki i “nie mężatki” i tyczy się to spotkań babskich oraz imprez ogólnych z różnych okazji.
      Co więcej – staram się zawsze pamiętać o tych moich znajomych, którzy z racji sytuacji życiowej są “na zakręcie” i potrzebują rozmowy czy spotkania na imprezie i “popierduszenia” o głupotach. Nie widzę nic złego w tym,że na jednym spotkaniu siedzą pary i single.
      Raczej ludzie w towarzystwie innych nie muszą sobie okazywać uczuć w sposób rażący innych, nie muszą się namiętnie całować czy ściskać po spodniach, więc nie będzie to sprawiać przykrości samotnym.
      Poza tym na imprezach nie gada się tylko o dzieciach ( które są wspaniałym tematem do rozmów, to fakt) ale o mnóstwie innych rzeczy.

      Nie wiem czy Twoja koleżanka może wpaść w depresję widząc Twoje szczęście i stabilizację – jeśli tak jest, to nie ma mowy o żadnej przyjaźni czy bliższej znajomości.

      Zastanów się jednak czy ta dziewczyna nie ma prawa mieć żalu do Ciebie i czy faktycznie jej nie odstawiłaś na boczny tor – tymbardziej, że jak piszesz – byłaś jej powierniczką.

      Aga i Ania 2,4 latka

      • Re: Czy dyskryminujemy samotnych?

        Moja przyjaciółka jest osobą samotną od jakiegoś czasu zawsze pamiętam o niej, spotykamy się czesto ja ją wspieram a ona mnie 🙂
        Nie dyskryminuje samotnych 🙂

        • Re: No właśnie?

          No jasne, że nikt tu nie mówi o takich poważno-perwersyjnych dla publiki gestach…jak masowanie spodni mężów w części wiadomej:) czy jakimichś niecenzuralnymi zachowaniami mężów…:)wobec żon
          To ciekawe co piszesz, podoba mi się Twój sposób podejścia do przyjaciół i doceniam to,że nie robicie wspólne spotkania tylko, że u nas to nie jest tak, że te osoby wszystkie się znają w jednej paczce. Jest jedna osoba samotna w jednym gronie w drugiej grupie przypuśćmy kolejne dwie. Część z nich się wcale nie zna oprócz tego ma kompletnie inny typ, poziom wykształcenia, mentalności, światopolądu. Akurat to są pewne wyraźne różnice w tematach, które chcieliby podejmować w dyskusji. Mówię dla uproszczenia bo nie ma co wdawać się w szczegółowe analizy. Trudno tak mieszać towarzystwo bo to wymaga oswojenia a spotykamy się raczej po domach a nie w miejscach tak otwartych na zawieranie nowych znajomości jak puby, kluby.
          A ta moja koleżanka sama się przyznała, że długo nam zazdrościła naszego wydania się za mąż. Niby już jej przeszło ale jeśli reaguje tak sugestywnie na mój udany urlop i opisy piękna wodospadów górskich twierdzac, że to co piszę “po niej spłynęło” i tylko “się najeżyła” oraz, że takie “opisy jej nie biorą” to po prostu nie mam ochoty się z nią dzielić radościami. Sprawdzała się świetnie gdy jej mówiłam jak dobija mnie sytuacja mieszkania ze szwagrem. Teraz gdy jej powiedziałam, że już się wyprowadza i nie robił problemów ani moi teściowie, to nie słyszałam w jej głosie radości z tego powodu. To boli.
          Wiesz ale to co napisałaś zastanowiło mnie może coś niecoś przereformuję dla pozostałych samotnych koleżanek. Zrobię eksperyment.

          • Re: Czy dyskryminujemy samotnych?

            Oczywiście żeby nie było, że jestem jakąś okrutną dyskryminantką moich dawnych przyjaciółek to śpieszę wyjaśnić, że ja też jestem z nimi w kontakcie, zwierzamy się sobie, żalimy, pomagamy. I mieszkań im szukam i pracy i kawalerów jeśli są na to owarte. Służę pomocą w dzień i w nocy. Mogą walić do mnie w każdej sprawie. Nie tak często jak niegdyś z braku możliwości czasowych ale jednak. Kasia

            • Re: No właśnie?

              Zrób eksperyment, zrób 🙂
              A może ta koleżanka to z gatunku takich co się cieszy, kiedy się źle u Ciebie dzieje? Jeśli tak, to postuluję wykreślenie z listy “krewnych i znajomych Królika”

              Aga i Ania 2,4 lata

              • Re: Czy dyskryminujemy samotnych?

                Kasiejko nawet nie pomyslałam o zadnej dyskryminacji z twojej strony do twoich samotnych znajomych
                Pozdrawiam

                • Re: Czy dyskryminujemy samotnych?

                  Spoko Nati :)- nie odebrałam Twoich slów jako podtekstu. Po prostu dałam kolejne moje spostrzeżenie z wątku, który był mi akurat nawiązujący do tego co chciałam jeszcze dopisać.K.

                  • Re: Czy dyskryminujemy samotnych?

                    • Re: Czy dyskryminujemy samotnych?

                      Co do samotnych…sprawa jakby mnie dotyczy na świeżo..
                      Moja koleżanka, samotna, mieszkająca z rodzicami. Odwiedziłam ją z mężem i synkiem. Widziała ich po raz pierwszy! Przyjaźniłyśmy się 17 lat! ( aczkolwiek, odkąd mam swoje życie, kontakt się urwał)
                      I co? Na zaproszenie na mój śłub nawet nie odpowiedziała, nawet życzeń nie złożyła! nie wie, jak ma imę mój synek, ani mąż! ( wyszło to przy jakiejś rozmowie na gg)
                      I co? Po tych odwiedzinach, jej koszmarna matka zaczepia moją mamę na ulicy i mówi:
                      ” Ta pani córka to jakaś psychiczna jest! Bo mojej malgosi przysyła smsmy o 24.00, że kupiła dla męża erotyczną bieliznę. Moja Gosia i bez tego kusi!”
                      Zatkało mnie… Nigdy nic takiego Nie wysłałam! owszem, pisałam o pięknej biżuteri od męża.
                      Jak widać zazdrość ludzka nie zna granic!

                      • Re: Czy dyskryminujemy samotnych?

                        A ja mysle, ze oni nas czesto nie rozumieja.
                        Zobaczmy np. w pracy. Czy osoby z dziecmi nie sa tam (nie mowie, ze zawsze) dyskryminowane. Czesto nie moga zostac dluzej w pracy bo musza leciec do dziecka, odebrac je ze zlobka, przedszkola. Praca w weekendy tez utrudniona. Ci bezdzietni czesto patrza jak spod byka bo oni zostaja w pracy a z jakiej racji inni mieliby byc uprzywilejowani. Kolezanki bezdzietne nie potrafia zrozumiec, ze nie masz czasu. Sytuacji mozna by tu mnozyc.
                        Osobie bezdzietnej trudno wyobrazic sobie jak to jest gdy ma sie dzieci. Mowie to na swoim oraz kolezanek przykladzie. Czesto zanim mamy meza, dzieci wyobrazamy sobie, ze to tylko sielanka i w sytacji gdy jestesmy samotne to ktos kto ma rodzine osiagnal szczyt szczescia. Wyobrazamy wiec sobie, ze olano nas bo…ona ma to co chiala i ja jej juz nie obchodze.
                        Szczegolnie dotyczy to osob, ktore nie maja kontaktu z malymi dziecmi i nie wiedza ile w to trzeba wlozyc wysilku.
                        Ale jesli ktos nie moze zniesc czyjegos szczescia to juz nie jest brak zrozumienia lecz zawisc.

                        Pozdrawiam,
                        asta, synek i wystrzalowy 31.12.2005

                        • Re: Czy dyskryminujemy samotnych?

                          witam,
                          jezeli chodzi o prace, to fakt czesto patrza na mnie troche inaczej bo sama wychowuje Maje i na okrągło mi sie spieszy – w wekendy tez nie za bardzo chce pracowac i faktycznie czesto ktos ma z tym problem ze a nie chce przyjsc w weekend do pracy. A co do moich znajomych – to wyszło tak ze jestem jedyna osoba samotnie wychowująca dziecko i jakos nigdy nie czulam sie zle z tego powodu, jakos nic sie nie popsulo w naszych relacjach. chyba to kwestia czlowieka i jego podejscia do zycia…
                          pozdrawiam

                          Ania i Majeczka
                          [04.03.2005]

                          • Re: Czy dyskryminujemy samotnych?

                            Właśnie, koleżanka zarzuciła mi, że niby to nie prawdai, że ja “nie mam czasu” bo jak się chce to się go po prostu ma. Zaczęłam jej tłumaczyć: że zrozumie to kiedyś namacalnie jak już sama będzie miała rodzinę. Owszem ma się trochę tego czasu, nie mówię, że nie ale nie tak nieograniczenie jak kiedyś, bo przecież ma się już to życie rodzinne, w moim przypadku dwie prace(super- 1200 pensji z dwóch prac z wykszt. wyższym), prowadzenie domu a więc nie jestem w stanie tak jak kiedyś być dla wszystkich bliskich koleżanek pocieszycielką strapionych. Dokładnie taką rolę kiedyś spełniałam, nie rozumiem nawet dlaczego bo przecież i ja miałam wtedy wszystko pokręcone w życiu i potrzebowałam sama pocieszycieli. Po prostu teraz się już tak nie da angażować i być psychoterapeutą domyślającym się, która bliska dotąd osoba może mieć w tym czy innym momencie doła. Tymbardziej, ze mieszka się dość daleko. Przecież musiałabym ciągle dopytywać się, dzwonić i smsować : “i jak się dziś czujesz masz doła czy jest ok”?I tak do kilku, kilkunastu osób. Przecież tyle bliskich osób ma się wokół siebie. Staram się być w ich problemach ale nie da się całkowicie temu poświęcić nie zaniedbując swojej rodziny. Pytanie co dla mnie jest w tej chwili najważniejsze? Jasne, że moj mąż i moja rodzina. W pracy dokladnie jest tak jak mówicie. Osoby z nie ułożonym życiem osobistym, zdarza się, że patrzą bykiem na kogoś kto punktualnie w momencie końca dyżuru chce wychodzić do domu bo się śpieszy. Należałoby chyba wychodzić z ociąganiem a najlepiej to po prostu przynieść sobie dyżurną karimatę do spania, tak na wszelki wypadek.W mojej pracy jest taki wkurzający mnie co czwartkowy zwyczaj, i nie tylko czwartkowy- jak się szefowej poczuje, że robi się zebranko- a raczej pogawędkę niby to zawodową a tak rozmydloną i o wszystkim i niczym zarazem i z wracaniem po kilka razy do tych samych nie rozstrzygniętych przez śmichy, hihy i wciąganie czekoladek kwestii, że choć zebranie zaczyna się godzinę przed ukończeniem pracy to kończy się często półtorej godziny po dyżurze gdy samotne szefowostwo kobiece nagle stwierdzi bez słowa przepraszam,(a powinno boktoś mnie okradł z mojego czasu wolnego) “dziewczyny idzcie do domu”. Nie ważne, że miałam plany zaraz po pracy,że musiałam potajemnie odwolać smsem naukę jazdy z instruktorem, za późno też już żeby jechać jeszcze gdzieś po pracy,że mój mąż puszcza mi gorączkowo sygnały, bo chciał mnie przechwycić samochodem w drodze z naszych prac i czeka na mnie i nie wie ile jeszcze ma czekać a do domu daleko bo 35 km. i fajnie byłoby być w chałupie przed zmrokiem zwłaszcza jesienią, nie mówiąc już o zimie. Nie wszystkie oczywiście ale niektóre samotne osoby nie usiłują nawet sobie wyobrazić, że jest się odpowiedzialnym za swoją rodzinę i nie można tak już bezzobowiązująco sobie żyć.
                            A co do tej Gosieńki od kuszenia bez użycia erotycznej bielizny i jej mamusi to było niezłe, naprawdę. Wniosek, czasem zdarzy się ta lub inna osoba i to nawet nie musi być singiel bo rzeczywiście stałabym się dyskryminującą takie osoby, ale ktoś kto aktualnie jest w gorszej sytuacji, zamiast cieszyć się ze szczęścia bliźniego to mu tego szczęścia żałuje zazdrości i czeka na godzinę tryumfu aż temu komuś się coś w życiu zawali. Rugować takie uczucia w zalążku, są straszne, obrzydliwe.

                            • Re: No właśnie?

                              Kasiu, podejrzewam, że ta koleżanka po prostu czuje się lepiej, kiedy widzi, że i ktoś też nie ma najlepiej. Wiesz, coś w rodzaju tego, kiedy w szkole lepiej się czułaś, jeżeli ktoś jeszcze oprócz Ciebie dostał pałę z klasówki O ile oczywiście miałaś jakąś pałę To naturalna reakcja.
                              Mam wrażenie, że ona stara się sama siebie przekonać, że “to jej nie rusza”, bo tak naprawdę “rusza ją” – na co najlepszym dowodem jest właśnie taki oddzew.
                              Pozostaje jej chyba tylko współczuć, bo zmienić tego raczej nie dasz rady. I chyba unikać.

                              Zuziaczek (23.08.04)+starania za chwilę

                              • Re: Czy dyskryminujemy samotnych?

                                Chyba wszystko zalezy od tego jak strona samotna nastawiona jest do swojej samotności. Jeśli jest bardzo sfrustrowana tym stanem, to sama napędza niezręczne rozmowy, sytuacje, co prowadzi do tego że obie strony zastanawiaja się czy maja w ogóle sobie jeszcze coś do powiedzenia. Mam samotna koleżanke, która utrzymuje świetne kontakty z małżenskimi parami, z mężatkami. Chyba zaakceptowała swój stan, oczywiście cały czas jest otwarta na związek, ale przyjęła to co przyniósł jej los. Potrafi smiac się z nas mężatek, małżeńskich kłiopotów, potrafi doradzić, pogadac o dzieciach, potrafi rozmawiać i żartować na temat sexu (którego nie doświadcza) itd itp.

                                Monika + Julka 7 lat i Antoś 21 m-cy

                                Znasz odpowiedź na pytanie: Czy dyskryminujemy samotnych?

                                Dodaj komentarz

                                Angina u dwulatka

                                Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                Czytaj dalej →

                                Mozarella w ciąży

                                Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                Czytaj dalej →

                                Ile kosztuje żłobek?

                                Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                Czytaj dalej →

                                Dziewczyny po cc – dreny

                                Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                Czytaj dalej →

                                Meskie imie miedzynarodowe.

                                Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                Czytaj dalej →

                                Wielotorbielowatość nerek

                                W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                Czytaj dalej →

                                Ruchome kolano

                                Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                Czytaj dalej →
                                Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                Logo
                                Enable registration in settings - general