mam na myśli zupy w paczce, obiady w słoikach itp…
zdarza mi sie czasem mieć zły dzień i wtedy nie mam ochoty na nic a tym bardziej na stanie przy garnkach. dziś też tak było i kupiłam zupe w paczce i już. ale mąż tez miał chyba zły dzień bo marudził,że to, że tamto i w końcu wypalił, że jego mama miała 3 dzieci i zawsze obiad był…
Oj, nie powiem już jaką wiązankę puściłam łącznie z tym że może sobie iść do swojej mamusi.
ale mam juz taki charakter że lubię jak każdy jest zadowolony i męczy mnie to. ale w końcu czy musze robić z siebie taką kurę co tylko stoi dla zadowolenia męża przy garach i pichci obiadki ( najlepiej jeszcze dwudaniowe zakończone deserem) !?
przepraszam, że przynudzam ale leży mi to na sercu…milego wieczoru
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: czy kupujecie gotowe dania?
Kupuję i mój mąż nigdy nie marudził…………….
pozdrawiam
A gdzie można wykupić takie jedzonko-ja też chcę!!!!!!!!!!!!!!!!!
pozdrawiam
Kupuję i mąż nie marudzi:) cieszy się,że wogóle coś jest do zjedzenia;)Czasami nawet sam cos zakupi żeby spróbować czy “to coś” jest dobrehmmm
moj to nawet nie kaze mi obiadu gotowac, zebym sie nie meczyla… zawsze mowi ze cos na szybko przygotujemy… (na dzis chcialam mu wyjac piersi kurczaka, zeby je potem na szybko usmazyc – a raczej zgrilowac, do tego grecka salatka; ale stwierdzil ze sobie barszczyk krakusa odgrzeje i do tego pierogi odmrozi);
w zyciu nie uslyszalam zarzutu ze nie ma obiadu…
Ja raczej sama gotuję. Staram się robić obiad na 2-3 dni. Dodatkwoo robię na tyle spore porcje, żeby część mrozić i wtedy mam na jakiś dzień “gotowca” ze swojego zamrażalnika.
Ale u mnie jest o tyle dobrze, ze co bym nie zrobiła to mąż ładnie zjada i nigdy nie kręcił nosem. Nie wiem, czy ja tak dobrze gotuję, czy on taki mało wymagający 😉
Dodam jeszcze, że jestem w domu na wychowawczym, a Błażej chodzi do przedszkola, więc mam teraz na to czas.
Ja nie kupuję, bo….. Nic mi nie smakuje, nie ma to jak domowe jedzonko 🙂
rzadko ale sie zdarza ze cos kupie
Laminjo, gratulacje 🙂
Laminjo, dołączam sie i ja do gratulacji!
Dzięki dziewczyny! Czekajcie jeszcze 1,5 miesiąca wtedy będzie czego :p
tak tak ale ukrywac to przez te 7 miesiecy to tez niezly wynik – godny gratulacji 😉
wlasnie 😀
hihihi
najlepsze jest to, że ja się nie ukrywałam. Siedziałam sobie spokojnie na marcówkach/lutówkach. Potem długo nie mogłam wejść na forum z powodów technicznych, w grudniu byłam w rozjazdach, teraz wreszcie mam więcej czasu to sobie suwaczek nawet zrobiłam 😀 Kurcze, szkoda że zrobiłam sobie ten suwaczek – byłoby wesoło gdyby pod koniec lutego pojawił się wątek, że urodziłam :p
byloby 🙂
ale tak tez jest wesolo – przynajmnije dla nas o 1,5 mies radosci wiecej
Ja również…
ani ja – wiadomosc za krotka 😉
ja też nie, obiad szykujemy zazwyczaj razem jak mąż wróci z pracy (np. wczoraj o 20:30 :p). Ale u nas nie jada się skomplikowanych dań – takie się je u rodziny, w restauracji albo znajomych 😉 Czasami w weekendy.
Ja kupuję, a pewnie, czasem trzeba sobie ułatwiać życie. Dla mnie ważniejsze są inne zajęcia, jak jestem gdzieś poza domem powiedzmy i dziecko dobrze się bawi to nie wracam szybko “bo obiad musi być na 15”, najwyżej tego dnia zjemy później. Teraz jeszcze mam łatwiej w tym względzie bo o 12 Emi je w przedszkolu to tak szybko nie zgłodnieje, jeśli dam jej jakiś deser w domu to mogę spokojnie gotować nasz obiad na 16 (jakoś tak mi wychodzi), a mąż i tak zjada o 17:40 jak wraca z pracy. No i robię jedno danie, ale raczej wystarczy by się najeść. Jak mam np. zupę drugi dzień to właśnie często dokupuję jeszcze jakieś pierożki, albo sama robię naleśniki czy coś takiego “lżejszego”, to mam dwa dania, ale najczęściej jedno. Mąż nie narzeka i tak musi troszkę się odchudzić 🙂 A jak ma jakiekolwiek wątpliwości (nie do jedzenia ale np. wychodzenia/wybierania się razem z domu) to mu mówię: na co dzień sama wychodzę z domu z dwójką dzieci, muszę je ubrać i wyszykować, jakbyś zobaczył jak to jest ot byś nie pospieszał” – przyznaje mi rację.
Niech mężowie, którzy narzekają najpierw doświadczą tego jak to jest mieć ileś dzieci w domu i robić domowe obowiązki! Wszystko niestety jest kosztem dziecka – mogę ugotować dwa dania ale o wiele mniej pobawię się wtedy z Emilką, a gdy na dodatek muszę zajmować się niemowlakiem to na zabawę nie wystarczyłoby czasu. A co jest ważniejsze?
O – to samo u mnie. Mąż nawet mi często każe nie robić niczego dla niego – sam bierze z lodówki co chce. Nigdy nie kręcił nosem, nawet jak je coś czego nie lubi – tuńczyka nie lubi np.
A z gotowych to kupuję makaron, budynie, kisiele, pyzy ziemniaczane, pyzy na parze, sosy uncle ben i inne do makaronu, często kupuję gotowe mieszanki sałat, ugotowane buraczki. Czasem kupię surówkę, świeżo wyciskane soki, kostkę sojową, puszkowane sałatki bonduelle, pierogi mrożone.
Nie kupuję zup i pizzy (ble)
pizzza – miaaaaaaaaaaaaaaaaam 😀
NIE
jesli sama nie bedziesz zadowolona, to co Ci z zadowolenia meza?
slowo-klucz:kompromis
i nie daj sie swojemu dobremu sercu za bardzo 😉
Znasz odpowiedź na pytanie: czy kupujecie gotowe dania?