Byłam w kinie na filmie “Musimy porozmawiać o Kevinie”. Dawno już nie widziałam tak szokującego, mocnego i trudnego filmu, podobnie zresztą jak cała sala wychodząca z seansu w milczeniu i chyba… szoku.
W Polsce film miał premierę dopiero niedawno więc jeszcze niewiele osób go widziało.
Ale może któraś z Was? Czy również miałyście podobne wrażenia?
Czy również nie mogłyście po nim spać?
Co możemy zrobić żeby uchronić nasze dzieci przed takim nieszczęściem, czy w ogóle mamy jakikolwiek wpływ na osobowość naszego dziecka?
Przecież każdy rodzi się i od pierwszych dni życia jest inny od pozostałych, jedne dzieci są ciche, grzeczne i wrażliwe a inne twarde, trudne i pewne siebie.
Czy błędy wychowawcze, które przecież w różnym stopniu wszyscy popełniamy mają aż tak ogromny wpływ na ich życie czy to raczej system wychowania, szkoła, koledzy, środowisko kształtuje dzieciaki?
78 odpowiedzi na pytanie: Czy mamy wpływ na osobowość naszego dziecka?
Mamy wpływ, jak cholera. Dlatego nie czuję się na siłach obejrzeć tego filmu, znam jego tematykę z kilku artykułów/ recenzji.
Widziałam film. Uważasz, że to SRODOWISKO spowodowało to, że Kevin zrobił to co zrobił?
A nie oziębła, depresyjna matka, która nie umiała kochać trudniejszego dziecka?
Pamiętasz scenę, w której ona usiłuje sie uśmiechać a wychodzi upiorny grymas tylko? on NIE umie go kochać. Ona go nawet nie lubi- a dzieciak czuje to od pierwszych dni.
Wiele matek ma depresję poporodową, wiele matek jest oziębłych w znaczeniu że jedne są bardziej wylewne w swoich uczuciach, pieszczotach a inne mniej. Ja jednak widziałam tam usilne próby pokochania tego dziecka, próby zabawy piłeczką, próby przytulania rozwrzeszczanego noworodka, próby nauki słowa “mama” wszystko kategorycznie odrzucane przez dziecko. Na słowa kocham dziecko krzyczało nie, nie, nie.
Moim zdaniem matka, co prawda bardzo nieudolnie i fatalnie, ale próbowała go pokochać mimo wszystko. Odbijała się od ściany. Przecież bardzo ucieszyła się gdy syn pozwolił jej raz przeczytać książkę na dobranoc i się do niej przytulił. Ona pragnęła go pokochać i tego by on ją pokochał.
Może gdyby miała wsparcie ojca dziecka, gdyby oboje rodzice tworzyli jeden silny front sytuacja była by inna?
Moje dziecko też nie bardzo chce się przytulać, lubi kontakt z obcymi, nieznanymi mu dobrze krewnymi, ucieka od mamy bo “tam gdzieś ” jest może ciekawiej, lepiej. Też czasem bywam zazdrosna że on tak dobrze się czuje np u babci i wcale nie tęskni za mamą.
A przecież kocham go najbardziej na świecie i nigdy nie dałam mu powodów do niepokoju.
Uwazasz, że noworodek rodzi sie ‘zły’?
No raczej działa to w drugą str! dziecko autystyczne- owszem- może nie oddawać reakcji matki na uśmiech itd. Kevin był zdrowy.
To nie w nim tkwił problem. A w niej. Od początku.
Męczyłam się bardzo patrząc nate jej “próby”. Okropnie przykre to było:((
Widac, że na SILE, że to sztuczne itd. A dzieci doskonale to wyczuwają!
Z drugim dzieckiem nawiązała normalną więź….może z K. nie była gotowa itd.
Takie moje refleksje dot. tego filmu.
Ahimsa, nie do konca masz racje.. Dziecko nie rodzi się jako zupełnie czysta karta. Rodzi się z pewnymi genami, predyspozycjami i na to nie mamy wpływu.. Ale mamy wpływ na nasze podejscie do niego, sposób rozmowy, przykład jaki mu dajemy. Jak i również na środowisko jakie tworzymy my sami i w jakie wpuszczamy nasze dzieci. O filmie czytałam, nie czuje sie na siłach narazie go obejrzeć, za trudny i cięzki mi się wydaje póki co..
Nie, nie twierdzę że noworodek rodzi się zły ale twierdzę że noworodek rodzi się już z jakąś konkretną, indywidualną osobowością. I jeden nie narzeka na swój los, jest cichutki, potulny a inny już od pierwszych chwil potrafi dopominać się swego, wykrzykiwać niezadowolenie czy pragnienie czegoś.
Nie znam się ale wydaje mi się że Kevin mógł mieć jakieś objawy autyzmu albo znajdować się w spektrum.
Zwłaszcza jako małe dziecko.
Błędem matki było to że nie poszła z dzieckiem do psychologa bądź psychiatry, że nie próbowała jakiejś formy terapii. Zresztą tam terapia przydała by się również matce, ewidentna depresja, – jak i całej rodzinie.
Widać było ewidentnie że dziecko ma wyzwania rozwojowe i cierpi. Nie było kontaktu, prawidłowej reakcji, dziecko było cały czas nieszczęśliwe.
Ale w filmie była też scena że zaniepokojona matka była z synem u lekarza, pytała o autyzm o obawy i została zbagatelizowana
ja bym matki tak nie obwiniała, bo choć była zimna i w depresji to ciągle próbowała i się starała. Nieudolnie ale jednak.
A czy ja to gdzieś negowałam?
Odnosiłam sie DO FILMU. Ja go widziałam;)
Wg różnych autorytetów z dziedziny psychiatrii- to jednak RODZICE mają zdecydowany ciężar na sobie jeśli chodzi o to o czym mówimy cały czas!
To NIE dziecko ma się “starać”- to rodzic ma bezwarunkowo kochać.
Może być trudne, owszem. Ale to nasza w tym głowa- by było dobrze! jeśli coś szwankuje- to niestety-ale to zazwyczaj wina dorosłych!!! Nie dzieci.
No potem, kiedy są już nastolatkami- to tylko zbieramy owoce tego, co posialiśmy sobie wcześniej! taka prawda.
Do poczytania
Nie znam filmu ale ostatnio przeczytałam książkę
“19 minut” – cały czas we mnie siedzi….
A z mojego doświadczenia wiem, że rodzice mogą wpłynąć na osobowość dziecka – na moją bardzo wpłyneli i to nie najlepiej.
A mnie przeraża to że mogę zrobić moim dzieciom krzywdę.
moim zdaniem w sytuacji pokazanej w filmie to co zacytowałam mogło mieć równie duże znaczenie jak samo podejście matki.
Też tak uważam. Zawsze, jak mamy jakiś problem z naszym dzieckiem- zawsze mam w głowie myśl, że to jest tylko i wyłącznie nasza wina. Ale z drugiej strony- nie wiem czy tak do końca mamy na to wpływ…jak to jest, że są rodzeństwa- wychowane przez tych samych rodziców, w tym samym środowisku- i tylko jedno z rodzeństwa schodzi na złą drogę…?
Tak z ręką na sercu- czy zawsze są warunki takie same? tak samo sie kocha?
Tak samo zawsze traktuje?
wiesz- nie wiem 😉 mam jedno 😉 Ale wydaje mi się, że różnice mogą być niewielkie- jeśli są…..
Ash, zadajesz to pytanie osobie mającej jedno dziecko
ciężko na nie odpowiedzieć 😉
nie mając dzieci byłam przekonana, że wszystkie kocha się tak samo
życie mnie potem wyprostowało
Mam dwoje bardzo fajnych (subiektywna ocena matki, proszę nie podważać ;)), ale zupełnie różnych dzieci.
Nie da się ich traktować tak samo.
Są różne od pierwszych dni życia: wszystko robiły inaczej ;): co lubiły jeść, z innych powodów płakały, inaczej usypiały, inaczej się bawiły…
Teraz też zachowują się inaczej…
Chociaż tak jak ich obserwuję, to mam wrażenie, że coraz bardziej się do siebie… upodabniają. I to nie tylko młodszy od starszej przejmuje, ale i starsza się od niego uczy.
Ahaha:) fakt!
Otóż nie- nie da sie “tak samo”- bo każde jest inne;) jak pisze kurczak.
ALE- tak, mamy ogrooomny wpływ na osobowość naszych dzieci! Bym rzekła-fundamentalny! o wiele większy niż czasem myślimy!!!!
A mogłabyś rozwinąć, proszę 🙂
Mam tylko dwoje i gdyby ktoś zadał mi pytanie, które kocham bardziej…..z ręką na sercu nie potrafiłabym odpowiedzieć. Wiem, o które bardziej się martwię (z różnych względów), ale które bardziej kocham…..
Moja mama zawsze powtarza, że kocha nas tak samo, a ma nas nie bagatelka, 6 córek 🙂 I co dziwniejsze, żadna z nas, nigdy nie czuła się wyróżniana, rozmawiałyśmy kiedyś o tym 🙂
I pewnie dlatego żadna z was nie zeszła na złą drogę!
jasne, że człek sie stara:) Czy kochać mniej/bardziej? nie wiem.. Ale wiem, że inaczej często.
Natomiast- tam gdzie te różnice są imo dość odczuwalne dla dzieci- może też stąd wynika to, że niby z jednego domu a tak różne drogi….
Po lekturze Alice Miller ” Bunt ciała”- niestety wiem ile złego świadomie lub najczęściej i nie wyrządzają nam rodzice i jak wielkie znaczenie ma dzieciństwo!!!
Ja mam siostrę tylko jedną i mi się zawsze wydawało i byłam pewna że mama traktowała nas zupełnie tak samo, bez różnicy. Kochała nas ponad życie, jeszcze tak po staroświecku – tak że ona w tle, na wakacje nie pojedzie, o sobie zapomni, od ust odejmie byle tylko córki miały wszystko.
I jakże wielkie było moje zdumienie gdy siostra kiedyś już jako dorosła kobieta wyznała mi rozklejona przy jakimś piwku: że ona zawsze bardzo cierpiała bo mama zawsze tylko mnie kochała, ja byłam dla mamy najważniejsza, najkochańsza córeczka mamusi itd itp.
Byłam w szoku.
Ja nie widziałam nigdy różnicy, nie widziałam nigdy problemu a w mojej siostrze to siedziało.
To jak każdy z nas odbiera świat siedzi czasem tak głęboko, że nawet najbliższa rodzina może nic nie widzieć…
Znasz odpowiedź na pytanie: Czy mamy wpływ na osobowość naszego dziecka?