Czy mogę mieć jeszcze nadzieję?

Piszę ten post przez łzy. O dziecko staramy się już ponad rok. Mam za sobą poronienie w 9 t.c po naturalnym zajściu. Aby nie zaczynać od siebie leczenia zrobiliśmy badanie męża i oto mam przed sobą fatalne wyniki nasienia, które pozbawiły mnie złudzeń:
upłynnienie, objętość, ciągliwość, ph w normie, ale
koncentracja (mln/ml) – 5
ruch typu A – 0 %
ruch typu B – 0 %
ruch typu C – 10 %
ruch typu D – 90 %
całkowita liczba plemników – 25 mln
WBC 3,0 mln/ml
morfologia 5%
test eozynowy 15 %
aglutynacja 0
Mój mąż prowadzi zdrowy tryb życia: sporo biega, używki bardzo umiarkowanie, dieta zbilansowana. W dodatku od 2,5 m-ca zażywa Salfazin. Dodam, że badanie nasienia zrobiliśmy po 6 dniach bez stosunku. Bardzo proszę o wszelkie rady i ustosunkowanie się. Jestem bardzo przybita. Pół roku temu zaszłam w ciążę, a przecież nic się nie zmieniło.. Ale z drugiej strony nie utrzymałam jej.. Co dalej? Z góry dziękuję…

Strona 4 odpowiedzi na pytanie: Czy mogę mieć jeszcze nadzieję?

  1. A przy okazji spieszę donieść o efekcie wczorajszej wizyty u urologa. Urolog stwierdził, że są żylaki, ale konieczne jest jeszcze wykonanie USG jąder i chyba pachwin (nie sprawdziłam kwita). Dziś o 19:10 mamy USG, a wyniki hormonów powinny być jutro (tylko nie wiem, czy damy radę odebrać). Zdziwił mnie urolog, bo nie zlecił badań żadnych posiewowych, ale chyba słabo się znał. Tak czy owak chciałabym sama je zrobić. Muszę dziś podzwonić, żeby się zorientować. Wtedy to by tylko genetyczne zostały? ale tutaj chyba bardziej skomplikowana procedura, Łódź itd. Nie wiem co sądzić o tych żylakach? jeżeli to jest przyczyna to nie byłoby źle, bo nie jest to groźne dla męża, ale leczy się niestety różnie. Mąż chce natychmiast na operację. No to pewnie zrobimy, ale ja się pewnie uprę, żeby najpierw mrozić żołnierzyki. I ponieważ efekt operacji nie pewny i długo się czeka to pewnie i tak byłoby grane In vitro. Przy okazji mąż dzwonił wczoraj do mamy i powiedział jej przy okazji o tym, więc pewne decyzje same się podjęły. Ja się cieszę. Myślałam i myślałam i stwierdziłam, że ja nie chcę nic ukrywać. Ukrywa się rzeczy, których się wstydzi, a ja nie uważam, że to coś gorszego i wstydliwego. Ukrywając to jakoś bym się czuła w konflikcie ze sobą. Chyba tylko tacie nie powiem, bo będzie się przejmował strasznie, że w grzechu żyję (On się tak z dobrego serca przejmuje, bo jest naprawdę mocno wierzący i dla niego to nieszczęście dla człowieka jak jest od Boga daleko).

    A poza tym to ja byłam u pani ginekolog i odebrałam badania i mimo, że mam ten cykl kompletnie porypany i nie pękł mi pęcherzyk, to ginka stwierdziła, że torbiel się nie zrobiła, że się nie dziwi, że przy tym poziomie stresu coś się poprało i ogólnie uważa, że jestem okaz zdrowia, wszystkie wyniki super i że nie widzi żadnych przeszkód z mojej strony. Ale nie zleciła mi dodatkowych badań, bo powiedziała, że najpierw klinika i jak się okaże, że honorują badania z enel-medu to będziemy robić dalej, a inaczej to bez sensu. No więc mam ginekologa w Novum 22 grudnia i ja czekam do tego momentu.

    Jeszcze 3 tygodnie i wierzę, że będę miała plan na przyszły rok.

    • Madziorex podziwiam Twoje nastawienie 🙂

      Może urolog uznał, że na złe wyniki nasienia mają wpływ te żylaki i dlatego nie zlecił badań ale faktycznie dla własnego spokoju możesz je zrobić.

      A co z tymi pęcherzykami? Czy miałaś wcześniej jakieś podjerzenia, że mogą Ci nie pękać. Mój pęcherzyk w jajniku ma 24-25 mm i lekarz nie wiedział czy to niepęknięty pęcherzyk czy ciałko żółte. Ale chyba ciałko żółte nie może być takie duże

      Ja jestem umówiona do ginekologa do Invimedu na 21 grudnia. Zobaczymy co wtedy.

      Kurcze zadzroszczę Ci, że Twoja rodzina wie o Waszym problemie. Prznajmniej nie muisz niczego ukrywać i reagować głupią miną na pytania o dziecko. U nas nikt nie wiem moja mama wie tylko o tych moich pęhcerzykach ale ja to już w maju miałam z tym problem. A moj M wszytsko ukrywa i milczy.
      A ja to juz wogóle przestałam z kim kolwiek rozmawiać bo tylko płakanie mi najlepiej wychodzi i użalanie się nad sobą. czekam na święta może wtedy uda mi się jakąś pozytywną energię złapać 🙂

      • Moje ciałko żółte ale juz po pozytywnym teście ciążowym miało 26 mm. 🙂

        • Agnieszkaja
          Ja to jestem zadowolona z własnego monitoringu temperaturowego i testów owulacyjnych, bo mi ładnie działał. Pierwszy raz robiłam monitoring z USG, ale to też był pierwszy raz, kiedy temperatury i testy owulacyjne mi oszalały trochę no i był to nerwowy czas. Więc zakładam, że to był bardziej taki wypadek. Pęcherzyk, który mi chyba nie pękł miał 23 mm i podrysowane ścianki w momencie w którym przerwałam monitoring (każde USG to jednak 80 zł, więc nie chciałam już kasy w błoto rzucać, jak się o plemnikach dowiedziałam). Ale co do Twoich pęcherzyków to dlaczego podejrzewasz od jakiegoś czasu, że nie pękają? Miałaś monitoringi, jakieś torbiele? Próbowałaś je pękać pregnylem (nie wiem jak to się dokładnie nazywa, bo nie używałam, ale dziewczyny często o tym piszą). Ten 24-25 mm to miałaś wtedy na monitoringu płyn w zatoce Douglasa? W jakich odstępach robiłaś monitoringi? Tempka Ci skoczyła? Regularnie miesiączkujesz? Nie żebym się znała, ale może za wcześnie u Ciebie, żeby się przejmować?

          Z rodziną to nie tak szybko? wie rodzina męża. Myślę, że mojej mamie powiem, ale jak już będę miała pełną diagnozę i raczej po świętach, bo się przejmie, a święta u teściów, więc my też nie będziemy nic ukrywać. Powiedziałam jeszcze 2 koleżankom i to dobry pomysł był. Mąż też powiedział niektórym ze swoich znajomych? bez szczegółów, tylko że wyniki są słabe. Chyba tak jest łatwiej.

          A co do podejścia, to jestem z natury optymistką, więc doły zacznę łapać jak nie wyjdzie in vitro (odpukać). Ale wiesz? każda sytuacja jest inna. Mi może paradoksalnie łatwiej, bo mam wyniki gorsze i droga jest raczej jednoznaczna. U Ciebie jest jeszcze tyle możliwości, a przez to i wyborów więcej i możliwy czas dłuższy.

          A i jeszcze – posiew nasienia zrobimy razem z badaniem 14 grudnia – dzwoniłam, machną wszystko na raz.

          • Paszulko u mnie to dopiero był 22 dc więc może zawcześnie na takie duże ciałko żółte? Nie wiem już sama.

            W maju miałam robione usg i wyszedł też w drugiej fazie taki duży pęcherzyk.
            Gin mi powiedział, że to może być niepęknięty pęcherzyk (mam przed okresem bardzo silne bóle jajników a jak zacznie się okres to przez 3 dni jest bardzo obfity i są skrzpey).

            W poniedziałek po usg powiedział mi lekarz, że to może byc pęcherzyk który nie pękł i zamienił się w ciałko żółte a w zatoce Douglasa był płyn chyba z tego co pamiętam 9mm.

            Ja też mierzę temepraturę i niby wszytsko ładnie wygląda widac że wzrosła. Cykle sa 30 dniowe tylko co z tego jak lekarz twierdzi, że najparwdopodobniej bezowulacyjne. Ide dziś żeby mi dał skierowanie na monitoring a jak nie to prywatnie już też się zapisałam 🙂 Głowa mi już puchnie od ilości tych wizyt

            • Niepęknietny pęcherzyk nie zmienia się w ciałko żółte tylko taki poowulacyjny.
              I tak jeśli to jedyny Twój pęcherzyk to jeśli nie pęknie będzie się luteinizował i wchłaniał a jeśli był jeszcze jakiś, który miał szansę pęknąć to z tamtego będzie ciałko żółte a ten zostanie jako niepęknięty. Lekarz powinien umieć ocenić czy pękł czy nie pękł.
              Podejrzewam, ze endometrium miało 9 mm a nie płyn w zatoce Douglasa.
              Jak jest płyn to jest po owulacji, która miała miejsce w ciągu 24 godzin.

              A swoją drogą jak pęcherzyk był torbielkowaty a mimo to pękł to takie też będzie ciałko żółte.
              Podejrzewam, że teraz gdy zaszłam w ciążę tak właśnie u mnie było… nie miałam monitoringu, więc nie jestem w stanie tego potwierdzić ale chyba tylko tak da się wyjaśnić tak duże ciałko żółte ciążowe.

              • Dziękuję paszulko 🙂

                • witam w sloneczny dzien 🙂
                  Madziorex podziwiam Twoja energie i optymizm. Oby tak dalej! I zarazaj nas dobrym nastawieniem! Dobrze, ze takze ruszyliscie i sa pierwsze diagnozy. O zylakach tez czytalam sporo i to co mi pierwsze przychodzi do glowy to zroznicowane opinie – u jednych efekt piorunujacy – zwiekszenie ilosci i jakosci plemnikow, a u innych niestety odwrotnie – brak poprawy a nawet pogorszenie. Jednak racjonalne wydaje mi sie zalozenie, ze bedziecie probowac z operacja, ale wczesniej zamrozicie zolniezyki, bo przeciez przezorny zawsze ubezpieczony 😉 Jednak najlepiej przyjmijmy wariant optymistyczny – zylaki znikna i problem sie zmniejszy! Koniecznie daj znac jak wyszly wyniki hormonow.
                  Agnieszkaja przede wszystkim mysle, ze na razie spokojnie. Tak jak napisala Madziorex – moze to przypadkowe sytuacje. Tyle teraz stresujacych sytuacji bylo.. Mysle, ze warto sprawdzic dwa cykle monitoringiem i to od 10 d.c, aby zobaczyc jak pecherzyk przyrasta i czy peka. W marcu badalam sie dokladnie i lekarz stwierdzil jajniki o strukturze PCO i problemy z owulacja. W maju bylam w ciazy, a teraz robilam dwa razy z rzedu monitoring cyklu i inny lekarz nie widzial struktury PCO a widzial owulacje. Hmm. Mysle, ze warto to raz jeszcze sprawdzic. A gdyby, odpukac, nie pekaly, to tabletki zrobia swoje, tak wiec nie martw sie 🙂
                  Sucherinku i Ztforko jak zawsze dziekuje za dobre slowa i mocno
                  Kaktus Twoja historia to balsam na skolatane serducha 😉
                  A tak w ogole to po pierwszym szoku doszlismy do wniosku, ze macie racje – trzeba isc do innego lekarza! Na chlodno analizujac sprawe, to ta wizyta nie wniosla nic wartosciowego. Od razu jak weszlismy lekarz mowi: karty na stol – jest zle. To chyba niezbyt dobry poczatek, co 😉 I jak tak sobie mysle, to nie bylo w niej nic sensownego oprocz straszenia. Ani dokladnie nie zbadal meza, ani nie wysnul diagnozy i dalszego postepowania – tylko in vitro – cytuje: “jesli w ogole dziewczyny cos znajda”. Nie uwazacie, ze androlog powinien tez zobaczyc jak wyglada przyrodzenie, czy tylko mi sie tak wydaje? Uczepilismy sie tego salfazinu, a ja potem nie moglam sobie wybaczyc, ze to ja pogorszylam sprawe. Zreszta M. mi powiedzial, ze nie czul sie tam dobrze, bo jak sie wyrazil potraktowali nas tasmowo. Tak wiec u nas jest taki plan: grudzien luzik, odpoczywanie i proby nie zastanawiania sie nad problemem. Tylko zbadanie raz jeszcze prolaktyny, po to, aby stwierdzic, czy jest caly czas podwyzszona. Potem w styczniu jeszcze raz lekarz i wtedy zobaczymy co powie. A tak na marginesie – to co napisala Kaktus, ze w Poznaniu sa miejsca gdzie sie zaniza wyniki to wlasnie tam gdzie bylismy… Ale przeczytalam o tym chyba na dwa dni przed wizyta i w sumie uznalam, ze bez przesady.. a teraz juz nie jestem pewna. Mysle, ze aby sie przekonac musimy poczekac. Zniwelowac dzialanie ogromnego stresu, byc moze salfazinu i dac czas plemnikom na odbudowe. A potem na pewno bedzie lepiej!

                  • Zamieszczone przez Lusi80
                    witam w sloneczny dzien 🙂

                    Kaktus Twoja historia to balsam na skolatane serducha 😉
                    A tak w ogole to po pierwszym szoku doszlismy do wniosku, ze macie racje – trzeba isc do innego lekarza! Na chlodno analizujac sprawe, to ta wizyta nie wniosla nic wartosciowego. Od razu jak weszlismy lekarz mowi: karty na stol – jest zle. To chyba niezbyt dobry poczatek, co 😉 I jak tak sobie mysle, to nie bylo w niej nic sensownego oprocz straszenia. Ani dokladnie nie zbadal meza, ani nie wysnul diagnozy i dalszego postepowania – tylko in vitro – cytuje: “jesli w ogole dziewczyny cos znajda”. Nie uwazacie, ze androlog powinien tez zobaczyc jak wyglada przyrodzenie, czy tylko mi sie tak wydaje? Uczepilismy sie tego salfazinu, a ja potem nie moglam sobie wybaczyc, ze to ja pogorszylam sprawe. Zreszta M. mi powiedzial, ze nie czul sie tam dobrze, bo jak sie wyrazil potraktowali nas tasmowo. Tak wiec u nas jest taki plan: grudzien luzik, odpoczywanie i proby nie zastanawiania sie nad problemem. Tylko zbadanie raz jeszcze prolaktyny, po to, aby stwierdzic, czy jest caly czas podwyzszona. Potem w styczniu jeszcze raz lekarz i wtedy zobaczymy co powie. A tak na marginesie – to co napisala Kaktus, ze w Poznaniu sa miejsca gdzie sie zaniza wyniki to wlasnie tam gdzie bylismy… Ale przeczytalam o tym chyba na dwa dni przed wizyta i w sumie uznalam, ze bez przesady.. a teraz juz nie jestem pewna. Mysle, ze aby sie przekonac musimy poczekac. Zniwelowac dzialanie ogromnego stresu, byc moze salfazinu i dac czas plemnikom na odbudowe. A potem na pewno bedzie lepiej!

                    Żaden balsam, zwykły błąd w diagnozie.. Albo w zasadziej jej brak. Jak tak czytam to trafiliśmy wówczas na bardzo podobnego lekarza…tylko ja wtedy nie miałam forum, nie byłam tak w temacie..poprostu zrobiliśmy co radził i już. Choc mówił wówczas, że mozna iśc jeszcze do urologa bo są jakieś bakterie, ale powiedzial też, że to i tak nic raczej nie da…

                    • Lusi80 – no i dużo lepsze podejście widzę, dobrze, że Poznań to duże miasto, bo pewnie spokojnie znajdziesz innego dobrego lekarza.

                      Agnieszkaja – szukałam reakcji temperatury na swoje nie pękające pechęrzyki, to książkowo wygląda to tak – wzrost temperatury jest często, ale nie zawsze, niższy niż 2 kreski, ale także występuje gdyż rośnie progesteron – co ma także miejsce w cyklach bezowulacyjnych po wejściu II fazę, poza tym inna typowa kwestia dla niepękajacych – faza lutelna jest nierówna w cyklach i często skrócona, np. 10 dni. Ale ja to uwilebiam wykresy (w końcu pracuję analitycznie).

                      A u nas wczoraj USG potwierdziło zdecydowanie żylaki, oprócz tego znaleźli małe torbiele w najądrzach. Więc jeszcze 15 grudnia powrót do urologa pokazać USG. Nie byłam wczoraj już na forum, bo mi się jednak mąż rozkleił i się kazał głaskać cały wieczór. Wlazł na internet sprawdzić te żylaki i znalazł gdzieś chyba coś o gruczolaku, bo się nagle przeraził, że może mieć guza. Oj te chłopy, jak ja się uspokoiłam, że to żylaki, więc mu raczej nic nie grozi to on nagle odkrył inne przyczyny i zaczął panikować. Albo normalnie potrzebował dogłaskania porządnego :). Bo hormonów dzisiaj nie zdążył odebrać, więc chyba jednak, aż tak się nie przejął. Widzę, że Wy dziewczyny to macie raczej taki typ zamkniętych mężów, więc inaczej chyba niż mój. Teściowa się za to widzę dzisiaj przejęła i męża podchodzi trochę tak z różnych stron. A że z teściami święta w ty roku to widzę, że się szykują święta pod znakiem jaj. Mam nadzieję, że po alkoholu nie będę z teściową o tym rozmawiać (gosh).

                      • Lusi80 – a przy okazji – nie masz nic przeciwko, że tak trochę osobiście korzystam z Twojego wątku?

                        • Lusi80

                          androlog powinien tez zobaczyc jak wyglada przyrodzenie

                          No pewnie, że tak!!! U nas androlog od tego rozpoczął wizytę. Rzucił okiem na badania zaprosił m za parawan obejrzał co trzeba 😉 i jeszcze raz patrzył na wyniki.
                          Może to jakiś specjalista, który popadł w rutynę i wszytskim funduje in vitro bo na tym zarabia jego klinika… w każdym bądź razie nie podoba mi się jego nastawienie.

                          Madziorex ja bym chciała żeby mój M taki był a on wszytsko w sobie dusi a potem wybucha z pretensją. No nic charakteru mu nie zmienię.
                          Ciekawe jakie wyjdą hormony bo to w sumie od nich będzie wszytsko zależało.
                          A z tymi pęcherzykami to zobaczymy. Pójde na monitoring i wtedy sie okaże czy pękają czy nie. Jakoś chyba tak trochę przystopowałam w tym miesiącu. Wznowimy nasze starnia z początkiem Nowego Roku 🙂

                          • Ech z tymi mężami to ciężka sprawa.

                            A dzisiaj to po raz pierwszy się bardzo na męża zdenerwowałam o czym on jeszcze nie wie, bo w drodze do pracy to przemyślałam. Wczoraj gadaliśmy trochę o tych żylakach i nadziwić się nie mogłam, że się wcześniej nie zorientowaliśmy, bo one są duże. No zawsze wiedziałam, że mąż ma jedno jądro zdecydowanie większe, ale w końcu ja też mam nierówne wargi sromowe no i jak nie stawał w pozycji do badania to różnica nie była aż tak wielka. Głupio mi trochę, że się nie skapnęłam, ale oczywiście okazało się, że mąż był świadomy, ale jak zwykle u niego przy sprawach zdrowotnych wyparł gdzieś to. Kurcze, gdyby mi powiedział po ślubie (5 lat temu) to bym nie odpuściła i pewnie mielibyśmy przynajmniej pomrożone lepsze plemniki, jakbyśmy już nie byli po operacji. No więc jestem trochę zła, bo jeżeli to los, to nie ma na co narzekać, ale tutaj wyszło trochę zaniedbanie. No i chciałabym jednak mu to jakoś zakomunikować. Nie chodzi mi zupełnie o przerzucanie winy, bo z tego to nic dobrego na pewno nie wyjdzie, ale to nie jest pierwszy raz kiedy mój mąż unika lekarzy. A ja się boję, że kiedyś będzie coś bardzo poważnego i on to też ukryje. No więc chyba muszę wykorzystać tą drażliwą sytuację, żeby mu powiedzieć, że to jest nieuczciwe i że ma małżeński obowiązek mówić mi o takich rzeczach i chodzić na kontrole. Kolejne takie zaniedbanie i nie tylko słabo to będzie dla jego zdrowia, a jeszcze ja żal będę miała.

                            A poza tym to śnił mi się atak pingwinów na mieszkanie. Mnóstwo ich było i niektóre próbowały wejść przez okno, a niektóre kręciły się w kółko. Wstaje rano i sobie myślę skąd te pingwiny, a potem ! aha ! przecież one jak te plemniki prawie. No kurde jak mi się LH nie śni, to pingwiny. Wytrzymać nie można :).

                            • Madziorex masz fajne sny 🙂 Mnie ostatnio śniły się plemniki które mnie goniły… Ciekawe co my mamy w tej podświadomości.

                              A co do M to najpierw musisz faktycznie przemyśleć czy nie odbierze tego jako ataku i zrzucenie odpowiedzialności właśnie na niego. Faceci mają dziwną psychikę. A może on był świadomy tego probelmu tylko nie zdawał sobie sprawy jakie to konsekwencje pociąga za sobą.

                              Ja mojemu też kładłam do głowy nie pal bo to szkodźi, nie pij tyle na imprezach, prowadź zdrowszy tryb zycia… to jak na złośc robił na odwrót i w końcu też doczekał się… No ale cóż czasu nie cofniemy i musi być tak jak jest… Ja myślę, że to jest próba małżeństwa jeśli ją przejdziemy i nie będziemy się obwiniać to potem w przyszłości pokonamy każdy kłopot a jeśli nie to pewnie się rozstaniemy.

                              • Odebraliśmy wyniki FSh 25,40. Reszta ok, prolaktyna lekko podwyższona 19-20. Pierwszy raz nie wytrzymałam i się poryczałam. Zła jestem, bo mąż widział kurka, a jakoś to nieracjonalne było – są plemniki to i in vitro może być, FSH nie jest tu kluczowe i w sumie odebranie tego wyniku wiele nie zmieniło. Ech wczoraj się o tych żylakach naczytałam tak optymistycznie i zachciało mi się raptownej poprawy.

                                • Dostałam dzisiaj okres, więc pewnie stąd były te płacze wczoraj – często tak mam przed okresem. W efekcie twierdzę, że w tym cyku pęcherzyk mi nie pękł () i kataloguję cykl jako bezowulacyjny.

                                  Agnieszkaja – zastanawiałam się nad tym co napisałaś o tym czasie jako próbie dla małżeństwa. Chyba rzeczywiście trochę tak jest. U nas się boję bardziej przyszłości. Teraz jest ciężko, więc oboje jesteśmy bardzo uważni i czuli. Ale teraz dużo się dzieje. Boję się kolejnych, spokojniejszych okresów w których będą atakować puste pokoje. I strasznie się boję, żeby kiedyś w kłótni, w złości nie powiedzieć czegoś czego się nie da potem cofnąć.

                                  No więc na razie sobie wymyśliłam dużo postawnowień noworocznych. Na siłkę się chciałam zapisać, zabrać pożądnie za budowanie domu, wrócić do zaniedbanego hobby. Cały ten 2009 był trochę pod hasłem, że po co coś robić jak i tak zaraz będę w ciąży. Właśnie znalazłam mężowi turniej badmintona – żeby przestał ciągle o tym myśleć. Wiem, że sport wyczynowy nie jest wskazany, ale też nie chcę się dać zwariować – a jeden turniej mu chyba nie zaszkodzi. Chyba już mam dosyć grzebania się w internecie (jakkoliwek muszę jeszcze znaleść miejsce gdzie by tu żylaki usunąć i upewnić się co do kliniki).

                                  • In vitro- plamienie

                                    Wtajcie. Nie było mnie tu ponad pól roku. Poprzednim razem poroniłam. Ponowiłam wczoraj próbę. I dzisiaj już jestem załamana. W obiad miałam ni to plamienie ni to krwawienie. Łyżeczka cimnej, brunatnej krwi. Potem było jeszcze raz, teraz mniej. Czy to już koniec? Tak szybko? Lekarz powiedział, że to może być pozostałość po zabiegu. Sama już nie wiem. Jestem ZAŁAMANA.
                                    Zdzisia.

                                    • Cześć Zdzisiu
                                      myślę, że skoro wczoraj miałaś transfer to te plamienia teraz nie powinny Cię niepokoić. Też bym potraktowała plamienie jako pozostałość po zabiegu. Uwierz lekarzowi a ja trzymam ponownie kciuki!!

                                      • Dzieki Paszulka za słowa otuchy. To już czwarta próba. Tak bardzo pragniemy tego dzidziusia. Te nerwy. Już pierwszego dnia. Tragedia.

                                        • Witam. Dzisiaj jest wszystko w porządku. Mam nadzieję, że wczorajsze plamienie to było rzeczywiście po zabiegu.

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Czy mogę mieć jeszcze nadzieję?

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general