Zawsze uważałam się za osobę wyrozumiałą i rozsądną, ale dziś chłop pozbawił mnie złudzeń. A było tak..
Z forsą jest u nas raczej kiepsko i chłop zasuwa na dwa etaty, żebym ja mogła siedzieć z małą ( rano do biura, a co druga noc i weekendy w ochronie), w domu jest więc raczej rzadko, a jak już przyjdzie to zrypany na maksa. Staram się więc odciążać go jak mogę, chociaż i mnie nieraz ze zmęczenia chce się ryczeć. Łatwo więc się domyśleć, że nie chodzę nigdzie, poza spacerami z małą i czasami do szkoły, jak on akurat może z nią zostać. A on mi dzisiaj wyskoczył, że umówił się na wieczór z kolegami, żeby się rozerwać. A mnie trafiła cholera, jak do dziecka wstać w nocy, to zmeczony, a jak iść balować to nie ma sprawy. No i od słowa, do słowa awantura na całego. Dowiedziałam się, że jestem czepliwą i zrzędzącą babą i wyszedł śmiertelnie obrażony.
A ja dalej uważam, że mam rację, bo ja o wyjściu mogę tylko p[omarzyć, za każdym razem słyszę “ty to masz dziecko”, a on przepraszam nie ma?! A poza tym jak ma siłę na nocne imprezy to może by był łaskaw wstać czasami w nocy i nakarmić małą, a nie jest wiecznie zmęczony?
Uf, wyżaliłam się i mi ulżyło. Co o tym sądzicie, kto tu ma rację? Czy punkt widzenia zależy od tego jak się na sprawę patrzy?
Edzia mama Kingi (31.10.02)
Strona 3 odpowiedzi na pytanie: Czy się czepiam?!
Re: Gotowanie
Dzieki dziweczyny, bo już przez chwilę zaczęłam sądzić, że wymyślam sobie problemy. Ale faktycznie każdy ma własne zdanie, a słowa krytyki może też mi się przydadzą, w końcu dobrze jest poznać różne punkty widzenia. Na jedno nie mogę sobie na pewno pozwolić, jedzenie na mieście, czy zamawianie pizzy, bo podobnie jak Pluto chwilowo ciułamy każdy grosz. A reszta?, może faktycznie niec się nie stanie jak raz np. nie odkurze.
Po rozmowie z chłopem na razie zyskałam tyle, że wstaje raz w nocy do małej, (zobaczymy, jak długo) i obiecał mi, że jak bedę chciała gdzieś wyjść to postara się tak zorganizować sobie czas rzeby zostać z dzieckiem. Dobra na razie i tyle, reszta wyjdzie w praniu.
Edzia mama Kingi (31.10.02)
Re: Gotowanie
Mój mąż też długo był oporny np. na przewijanie Tadzika z kupy. Po dwóch latach (już nie wspomnę o Stasiu) – Tadzio “przeszedł w jego ręce”. Ja tylko mówię “tadzio zrobił kupę” i mój ślubny mąż myje go pod prysznicem, zakłada pieluchę, ubiera – w dwuletnie dziecko nie robi ślicznych kupek noworodka… Konsekwencja! Nie odpuszczać, że niby taki biedniutki ten mąż! Ja się nauczyłam tego po prawie 4 latach, więc życzę powodzenia!
Ola i maluchy: Staś (9.12.98), Tadzio (15.01.01) i… Basia??? (wkrótce)
Re: Gotowanie
Jesli jestesmy razem w domu, to kupami Ani dzielimy sie po polowie Wczoraj mi sie przytrafily 3, a mezowi 2.
Renia
mama Asi (3 latka i miesiac) i Ani (roczek i 2 miesiace)
Re: Gotowanie
Hi,hi,hi……
Znasz odpowiedź na pytanie: Czy się czepiam?!