Ja nie
a ufałam
Niby wybieram takich z polecenia ale i tak jakoś im dłużej żyję tym chyba więcej widzę pomyłek, niepewności i zarozumialstwa.
Niestey Ci z polecenia są w 90% tylko i wyłącznie nastwieni na pieniądze ( z jednym wyjątkiem – mojej lekarki rodzinnej).
Zawsze daleka byłam od takich uogólnień – ale teraz widzę że to jedna wielka “rodzina”.
Dodam że niestety prywatnie mam spore z nimi “doświadczenie”.
Służbowo też i to z takimi na różnych etapach kariery i z różnymi tytułami.
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Czy ufacie lekarzom ?
Trudno mi będzie opisać to w jednym poście bo była masa takich sytuacji gdzie byłam zdziwiona, że tak może mówić lekarz.
Np kiedyś przy mnie trwała rozmowa z koleżanką po fachu o jakiś tam praktykach na dyżurze w przychodni. Generalnie wielkie obrzydzenie z konieczności oglądania ludzkiej brzydoty, ciał starszych ludzi i ich smrodu.
Druga rzecz która mnie zdziwiła,to to, że studenci medycyny, (ci którzy znam oczywiście-ale na ich podstawie wyrabiam sobie zdanie o reszcie) są bardzo nastawieni na kasę, popularne są specjalizacje na których
a)można dobrze zarobić
b) gdzie nie trzeba się ubrudzić, odpada babranie się w jakiś ludzkich wydzielinach… wydaje mi się że jak ktoś się brzydzi drugiego człowieka to chyba rozminął się z powołaniem.
No i tak wiele mogła bym wymieniać, nie za dobrze to wróży przyszłym pokoleniom lekarzy…
Przy mnie lekarz odbiera telefeon od swojej asystenki i pyta – dużo tego towaru w poczekalni…
Lekarz z pierwszej półki w Poznaniu i zero skrępowania przy mnie – ja nie byłam jego pacjentką i nigdy nie będę a służbowo musiałm go “znosić”.
to jeden z przykładów
niespecjalnie mnie to oburza, może ze względu na inną perspektywę patrzenia na pracę lekarzy…
Zastanawiałaś się kiedyś, jaką obciążającą psychicznie jest praca lekarza? Jak bardzo szybko wypala, jak mocno wpływa na psychikę, jaki poziom stresu generuje? Oczywiście, nie tylko ten zawód tak ma, ale analogicznie jak w każdym innym ludzie starają się złapać jakiś dystans do tego co robią, żeby nie zwariować – okazywanie non stop (najlepiej także po pracy, bo przecież przysięga Hipokratesa…) empatii innym ludziom jest niewykonalne, nikt nie jest w stanie tego wytrzymać na dłuższą metę. I nie ma to nic wspólnego z powołaniem – uruchamia się po prostu zwykły odruch obronny, bo zaangażowanie emocjonalne w wykonywaną pracę w tym przypadku doprowadziłoby do całkowitego wypalenia w ciągu kilku lat.
Więc takie teksty i nie tylko takie, wypowiadane przez wielu z nas na temat naszej pracy, nie bulwersują mnie tak mocno. Także jak wypowiadają je lekarze, o ile nie robią tego przy pacjentach.
Mam ograniczone zaufanie chociaż do mojej obecnej Pediatry mam Duże i Wielki szacunek i jeszcze do kilku ale ogólnie bardzo nieufna jestem.Ale to życie mnie tak nauczyło…
Znasz odpowiedź na pytanie: Czy ufacie lekarzom ?