mialam dziś isć na bitkę, kończe podyplomowke i z dziewczynami mialysmy iśc na piwko i na imprezę babski wieczór w dobrym towarzystwie nocować miałam u jednej z nich no i sie zaczeło….(dodam że impreza miała być w innym mieście ok 30 km dalej)
mąż ze się nie zgadza bo nie i koniec moge isć ale wrócić mam do domu o 2 lub 3(szczerze to poczułam sie jak małolata a nie 30-letnia kobieta….)
ze rodzina dzieci….
zadne argumenty nie trafiały że przecież dzieci maja opiekę (nie jego bynajmniej bo on na noc do pracy szedl) -mialy być z babcią(moją mamą)
że jestem dorosla i sobie nie pozwolę by on mi dyktował warunki…
powiedzialam ze bede następnego dnia po 15…
no ale……………………………….
jestem bylam po 19 ale z innego wzgledu po prostu nie wypaliło wszystko co miało wypalić…..
czy wasi mężowie tez tak mają? ze chcą was zamknac w domu z dziecmi i albo razem idziemy albo po wielkich fochac mozesz isc ( na impre, na kawe z kol. ) ale nie za długo i masz na noc wrócic dla mnie to paranoja dzieci moje już duze wiec mnie nie potrzebują 24 godziny na dobe a ja tez chce miec swoje życie, pasje, przyjaznie, chce sie czasem wygadc ot tak po prostu……..
na studia podyplomowe sie uparlam i poszłam ale on moze z 2 razy z dziecmi siedzial i to po kilka godzin…zawsze organizowalam dzieciom opiekę…o żaden egz. sie nie zapytał jeśli chodzi o kase to polowe z tego co placę oddaje mi szkola w ktorej pracuje….
jakoś czuje sie zamknieta w klatce, nie mam czasu tylko dla siebie( by pobiegac poszaleć, odetchnąć, wyjsć…..)
jego zachecam by poszedł na piwko ze znajomymi dla mnie to nie problem niech idzie tylko powie mi kiedy(uzgodni ze mną…i wsio ) ale on oporny( on jest z gd ja z mieściny i w tej mieścinie mieszka od 7 lat ale jak mu mowie ze ma sie ze znajomymi z gd umówic to też nie bardzo….i co ja mam z nim zrobic?)
a moze ja chce za dużo?? moze głupieje na starośc? qrcze chyba musze coś zmienić bo sie dusze czasami jesli wiecie co mam na myśli….
95 odpowiedzi na pytanie: czy wasi męzowie też tak mają?
ja tak nie mam, jak chce to mówię gdzie i z kim idę, no i mniej więcej kiedy wrócę… Nie daj sie tak zamknąć w 4 ścianach, kobieta-matka też musi żyć, odpocząć od dzieci, życie codziennego
ja nie mam takich problemów – uff
udusiłabym się 🙁
nie mają
mój mnie sam namawiał żebym na forumowy zlot jechała
ja tak nie mam 🙂
nei mam, tez jestem namawiana by jechac, bo stwierdzil, ze po tylu latach pisania to najwyzsza pora bym zobaczyla kto to.
Wcale nie glupiejesz. Kazdemu potrzeba chwili dla siebie. Moj niczego mi nie broni, ale tez z drugiej strony nie zgadza sie na wszystko. Inna sprawa, ze rzadko sobie pozwalam na szalenstwa. Generalnie, gdyby go zapytac, to on nie ma nic przeciwko, niech sobie ide, szaleje itp. Praktycznie to troche inaczej wyglada – nie, zeby mi bronil – on po prostu z dziecmi na dluzsza mete nie wytrzymuje 😀 (a potem mowi jakie to mam lekkie zycie, ech). Ale gdyby, jak u Ciebie, pilnowac miala mama, albo ktos inny, to maz jeszcze krzyzyk na droge by mi dal. Byle on mial spokoj 😉
ja też tak nie mam…
My mamy pelna wolnosc jesli chodzi i wyjscia ze znajomymi 🙂 – dzieki Bogu.
U mnie luz mówię gdzie i mniewięcej o której będę zresztą zawsze jestem pod tel.
i ja 🙁
My mamy porosty układ – on ma swoje rajdy off-road, ja mam wyjścia z koleżankami (kino, siłownia, basen, kolacje).
Teraz te wyjścia mi kuleją, bo w ciąży jestem znów, ale przed ciążą nie miałam problemu z tym. Zostawiałam mu wykąpaną małą, robiłam mleko i herbatkę w butlach i do termosu i hulaj dusza..
Oczywiście już deklaracja z jego strony padła, że z dwójką też będzie zostawał.. pożyjemy – zobaczymy..
Kate współczuję 🙁
Smutne i jak dla mnie nie do przyjęcia
ja też na szczęście tak nie mam… wręcz przeciwnie, moj malz zawsze mnie namawia, na rózne wyjscia i ja też mu nie zabraniam wychodzić. Związek powinien opierac sie na partnerstwie i zaufaniu. Nikt nie może niczego zabraniać drugiej osobie, ani w zaden sposób ograniczac.
ja mam spoko 😉
na szczęście mój nie ma problemów z moimi wyjściami. Sama mówię gdzie będę i z kim. Jedyne o co pyta to… czy trzeba mnie zawieźć albo odebrać
JA tez tak mam, on jest ciągle zazdrosny i nie lubi jak gdziekolwiek wychodze a najbardziej jak mieliby tam byc faceci
Ale pewnego razu pojechałam sobie z kolezanką na spotkanko i był taki wkurzony ze hej
TEraz po tylu latach małżeństwa tez nie zgadza sie zebym gdzies tam jechała ale ja to biorę mimi uszu i on to wie bo przeciez sam wychodzi gdzie chce:Nie nie:oczywiscie nie mówie o imprezkach
No a jak rozmawiacie o tym, to jakie ma argumenty?
Spróbujcie dojść do kompromisów.
Druga rzecz, przecież dwojka dziećmi sam już też mógłby się zająć.
To nie noworodki, czy niemowlaki.
myslałam ze to ja jakas dziwna jestem….ehh na zlot z chęcią bym pojechala ale jak….mama moja w kraju teraz bo ślub siostra bierze a od wrzesnia znowy w niemczech siedzi jak dlugo nie wiem….
chyba zaczne o siebie walczyć….kocham go ale nie daje mu (chyba??) powodów do takiego zaborczego zachowania…(matka mi powiedziala ze jak z roboty przyszedł to do starszego syna”a mamusia gdzie jest na chlopa pojechala??”a moja mama mu na to jest tam gdzie mówiła że bedzie…on z kolei” jesli tak to moze nie wracac”-ja juz sobie z nim pogadam jutro…….) ja wiem że mu ciężko że pracuje na 2 etaty ( kiedys ja tyralam w 2 szkołach i dalam rade)że nie ma czasu na nic ( choc z drugiej strony ja zawsze znajde czas jeśli cos bardzo chce zrobic mimo tego ze prowadze dom, pracuje zawodowo, teraz jeszcze sie uczyłam -egz podyplomowy w sierpniu w szkole mialam egz. na mianowanie… A jakoś wszystko pogodziłam wiec dla mnie ze ktos zmeczony że nie ma na coś czasu to wymowka….lepsza organizacja i wszystko sie da…..
dziwna jestem wiem ale nie ma rzeczy niemozliwych według mnie……
ja w te wakacje chce sie nauczyc jezdzic konno i zabieram na naukę starszego syna nie wazne ile to czasu pieniędzy pochłonnie( w koncu ja tez zarabiam, pracuje a i “mega” podwyzke dostane od wrzesnia :P…) niech burczy niech beda ciche dni a dopne swego….
pozatym dziewczyny będe robić 2 podejscie do prawka co sie uniezaleznie ( 1 prawko po kilku egz odpuściłam-ciaza zagrożona teraz nie odpuszcze 😉 )
u nas odwrotnie… ja mam pełną swobode, robie co chce, ale uzgadniam. nigdy nie słyszę nie.
chyba że wymysle coś co mu koliduje z planami…
odwrotnie… jest gorzej…ja bym wolała, zeby był ze mną i nigdzie nie chodził
ale jak sie uprze to idzie;)
nie chodzi tu o zaborczość czy zazdrosc, ale lubie gdy po 18 przychodzi do domu i mi pomaga.
mój małż mówi: idź i baw się dobrze, nie wiadomo kiedy będzie kolejna okazja, i uważaj na siebie 🙂
… twój mąż jest po prostu strasznie zazdrosny i z jakiegoś powodu Ci nie ufa…
Pozdrówki 🙂
Znasz odpowiedź na pytanie: czy wasi męzowie też tak mają?