Usiłowałam mojej mamie wytłumaczyć, że nie ma nic złego w mówieniu, wspominaniu, takim normalnym, w codziennych, zwykłych rozmowach, o zmarłym Kubusiu mojej siostry.
Mama uważa, że lepiej nie dotykać tematu.
Pamiętam jakąś rodzinną nasiadówkę przy stole, kiedy dziadkowie (rzadko ich widujemy, bo mieszkają w USA) w żartach nie mogli się doliczyć wnuków (bo już niejednej pary rąk trzeba ;)) no i liczą, liczą od najstarszego do najmłodszego i Kubusia nikt nie policzył…
I natychmiast spojrzałam na siostrę…. i zobaczyłam, jak zmierzchła jej twarz….jak natychmiast znalazła się daleko od stołu i bliskich 🙁
Myślę, że nikt tego nie zauważył…i potem żałowałam, że nie odezwałam się nic, że nie przypomniałam o Malutkim 🙁
Ale wiecie, Mamy po stracie, nasza nieudolność wynika ze strachu, żeby Wam przykrości nie zrobić…
Czy w takiej sytuacji, jaką opisałam, chciałybyście, aby ktoś “stanął w obronie” Waszego zmarłego dziecka?
I czy uważacie, że jest sens, abym pozostałą rodzinę przekonywała, żeby nie bała się mówić o Kubusiu?
Jeśli któraś z Was zechce podzielić się swoimi przemyśleniami – dziękuję.
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Czy wspominać……?
Też pomyślałam, że z tym prezentem to może być przesada. Dziękuję!
Moja mama nie zapomina, że oprócz 4 wnuków ma jeszcze tyle samo aniołków (moja trójka i synek mojego brata). Z kolei moja bratowa, skadinąd całkiem fajna osoba, mówi, że jej córka jest jej jedyną wnuczką (reszta to chłopcy), to chce mi sie krzyczeć: Przecież są jeszcze 2 moje córeczki!!!!!. Boli jak nie wiem co, choć własnie w kwietniu/maju mija 10 lat, kiedy kolejno gasły moje trojaczki :-((((.
Znasz odpowiedź na pytanie: Czy wspominać……?