Nie ukrywam, że natknął mnie jeden z równoległych wątków
Czy interweniujecie w każdą kłótnie między dziećmi?
Nie ukrywam, że ja staram się robić to jak najrzadziej, nie widzę powodu do interwencji jak jedno drugiemu strąci przypadkowo zabawkę, zepsuje babkę z piasku czy nawet jak zauważę, ze zabawka celowo została zabrana.
Być może błędnie ale zawsze czekam jak konflikt dzieciaki same rozwiążą dając im szansę na załatwienie sprawy między sobą
Ja przejmuję inicjatywę jeśli widzę, że konflikt narasta np. zaczyna się szarpanina, chłopaki zaczynają się bić czy też gryźć.
Podobnie zachowuję się na placu zabaw, jednak czytając to forum, obserwując niektóre mamy na placu zabaw wnioskuję, że takie zachowanie może być bardzo źle odebrane przez innych.
Przykład z wczoraj : Wojtek w piaskownicy z autem, bawi się kijem – przychodzi drugie dziecko i bez zastanowienia bierze samochód młodego- na co opiekunka stanowczo mu nie pozwala – nie wolno to nie Twoje, masz swoje zabawki i autko wyrwane z rączki malucha postawione przed Wojciem- ja rozumiem, ze powinno się uczyć, że są rzeczy moje własne i czyjeś o które powinno się pytać – ale czy w takiej np. sytuacji nie lepiej sprawę “zostawić do załatwienia” właścicielowi zabawki (ryzykując różny, nie zawsze oczekiwany finał)
Strona 3 odpowiedzi na pytanie: Czy zawsze trzeba interweniować w "kłótnie" dzieci?
Nie trzeba. Ja uczę Julkę (6 l.), że miłe jest to, że się podzieli, ale jeśli bardzo nie ma na to ochoty, to nie musi. Bez przesady – mam podobne zdanie do Twojego :). Dodam, że chętnie się dzieli tym, co ma :). Gorzej z młodszą (20 m-cy)… jak ktoś się do niej zbliża, to już pod nosem powtarza sobie “nie-nie-nie”;) – na szczęście też nie zawsze.
O kurcze, nawet nie wiesz jak mnie złości takie namawianie, raczej nakazywanie.
Przykład: Chłopiec przyjechał na motorku na akumulator. Dopada inny i prawie go pycha z niego, krzyczy, że chce, płacze, robi cyrk. Mama tego na motorze prosi, żeby pozyczył chłopcu. Tamten kategorycznie odmawia. Mama grozi pójściem do domu. Teraz ryczą obaj, tamten ciągle próbuje zepchnąć chłpoca z motorka. W konczu mama na siłe zabiera chłopca z jego własnego motorka, tamten krzyczy, wyrywa się. Matka na siłe na bujawkę i buja, tamten spada na nos z rozbujanej bujawki. Nie wytrzymałam, wtrąciłam się…
Napisze, tak.
Bardzo mi sie nie podoba, gdy ktos obcy dotyka mojego dziecka. Na pewno nie pozwolilabym Tobie, czy komus innemu przenosic mojego dziecka.
Wiem, ze sa sytuacje, kiedy ten dotyk nieunikniony, ale zabierajcy zabawki dzieciak na pewno do tych sytuacji nie nie nalezy.
Zreszta nigdy czegos takiego nie spotkalam, zeby ktos ruszal, niosl w piaskownicy czyjegos dzieciaka, bo ktos komus cos zabiera.
Kiedys szlam z chlopakami, no i jakis pan wzial za reke Arturka(na dodatek nietrzezwny). Bardzo mnie to wkurzylo,szybko zabralam synka.
No a druga rzecz, to dziwie sie, bo u nas nie ma az tak duzo agresywnych dzieci, nie ma tak duzo mam nie zajmujacych sie dziecmi(zdarzaja sie)
A moze te mamy(ktore ci sie wydaja, ze nie interesuja sie dziecmi) rozsadnie obserwuja i nie reaguja od razu, zeby dziecko nauczyc samodzielnosci i wspolzycia z innymi dziecmi?!
Scarlet, to nie jest atak kolejny na ciebie. Kazdej innej tez bym to napisala, gdyby chciala przenosic mojego dzieciaka, czy ustawiac na piaskownicy
ja też, ale cóż chodzę dzielnie bo dzieciak gdzieś wyładować się musi.
Ale już niedłłłłlugo bo zima a później to się zobaczy.
dobrze że to dodałaś, ups…
z zasady, poki krew sie nie leje, sie nie wtracam
czasami jednak, kiedy widze, ze dzieje sie jakies solidne naduzycie, np. dzieciaki zabieraja zabawki mlodszemu bablowi, ktory nie nadaza sie poskarzyc, albo najwyczajniej sie obawia reakcji, probuje takiemu maluchowi pomoc
Zastanawiałam się właśnie. kiedy się afera rozdmucha.
Robię tak w sytuacji, kiedy inna mama zupełnie nie reaguje, udaje że nie widzia dzieciak rzuca się do bicia. Ja nigdy bym na to nie pozwoliła i jak ktoś chciałby nawet uwagę zwrócić mojemu dziecku, to bym upomniała, bo od tego jestem ja i zawsze reguję.
U nas jest tak. Na plac są często puszczane 3-4 latki ze starszym rodzeństwem, które się nimi nie zajmuje. Muszę interweniować. Większość mam się zna i lubi i nie reagują na awantury, bo zajęte są plotkami. Dzieci agresywnych jet naprawdę dużo. Mówię do koleżanki, że nagadałam jej małemu a ona na to: “a dobrze, trzeba było w dupe dać”. I tak to u nas jest. Ogólna atmoswera przyjaźni i oczywiście wychwalania.
A ja uczę, że nie wolno wyrywać. Moje dzieci proszą, żeby ktoś oddał, jeżeli nie chce przychodzą do mnie, czasami zdarzy się Liwii wyrwać zabawkę, którą ktoś jej bye pytania zabrał lub wyrwał.
Ja też bym sobie nie pozwoliła na to by ktokolwiek tak przeniósł moje dziecko!
Ale też widziałam nie raz jak dziecko chce pojeździc rowerem a inne mu zaraz zabiera. Wtedy bym po prostu poszła tam, gdzie nie ma dzieci;)
Scarlet, nie afera, no nie.
Po prostu, mam inne zdanie.
Wiesz, gdyby mama nie reagowala jak jej dzieciak bije(nie mowie o zabieraniu zabek), pewnie bym upomniala to dziecko. A jesli by nie poskutkowalo, nadal by bil, poszlabym z Konradkiem w inne miejsce. Chyba. Nie mialam takiej sytuacji.
No i nie jestem z tych mam, ktore chca by inni wychowywali jej dziecko(to odnosze do pani, ktora mowila,: a dobrze, bylo jej w dupe dac), sugestie tak.
Tłumaczyć trzeba i tłumaczyć…
Ale komu i co?
A Tobie, ze temu panu na truskawce w podpisie juz nudno tak lezec pewnie;)
Aluzja? :p
Dooobra, zmienię podpis!:) i tak miałam….
Dzieciakowi tamtemu, że zabierać nie wolno, żeby poczekał to może później dostanie:)
Niekoniecznie.
Zmeczona jestem, chce rozladowac atmosfere, bo nie chce zeby tutaj znow afera byla;):)
no właśnie o takie sytuacje (choć ta jest skrajna) mi chodzi, rodzice czasem zachowują sie tak, jakby zapominali, że to jest przede wszystkim zabawka ich dziecka i że trzeb uszanować fakt, że może nie chcieć jej pożyczyć… A już na pewno nie dawać innemu dziecku wbrew zdaniu własnego, żeby w ten sposób nauczyć dzielenia się… Bo nie nauczy się niczego.
A mój biedaczek przesadza drugą stronę. Zawsze jak kto go pyta to odda swoje i stoi i czeka aż mu oddadzą i od razu pędzi po zabawke.
Wogóle uważam, że za rażliwy jest jak na chłopaka, łatwo go urazić.
Dobra metoda:) bo nie wolno, jak wyrywa.
Za późno! hlip!;) podpis zmieniony!
Znasz odpowiedź na pytanie: Czy zawsze trzeba interweniować w "kłótnie" dzieci?