Na taki art. się natknęłam.
I może coś w tym jest
“Według psychologów niektóre dzieci nie potrafią trzymać poprawnie kredki, nie mówiąc już o nożyczkach.
Jakie będą tego konsekwencje? Kłopoty z nauką pisania: odwzorowaniem liter, trzymaniem się w liniaturze czy stawianiem drobnych znaków.
– Jeśli się za to nie weźmiemy, wychowamy pokolenie dysgrafików – ostrzega Sajewicz-Radtke.
Nie chodzi jednak o tę prawdziwą dysgrafię, której przyczynami są problemy neurologiczne, tylko o wtórną, spowodowaną zapóźnieniami w przygotowaniu do szkoły.
Czy to znaczy, że dzieci są nie dość rozwinięte intelektualnie? Psychologowie zdecydowanie przeczą.”
“- Winna jest cywilizacja – uważa Sajewicz-Radtke. – Dawniej dzieci pomagały rodzicom np. w kuchni: ugniatały ciasta, przesypywały mąkę, nawlekały nitkę na igłę. Bawiły się wycinanki, kolorowankami, lepiły w plastelinie. Potem były usprawniające bierki, układanie klocków albo puzzle. W większości dzisiaj zarzucone dla komputera.”
31 odpowiedzi na pytanie: "Dajcie im plastelinę…"
Figa, artykuł jak dla mnie.
Tylko niech ktoś mi poda pomysł jak “zmusić” dziecko do rysowania i wycinania.
Bliźniaki nie chcą, nie potrafią.
Jeszcze Arturka jakoś da się zmobilizować, a Alek jest leworęczny, nie chce.
Plasteliną chętnie się bawi, obkleja sciany, dywany;)
Konrad jeszcze, jeszcze, coś pokoloruje, narysuje i wytnie.
A chłopcy są wyjątkowo niechętni.
no tak – teraz krzyż jako figura geometryczna;)
w każdym razie takiego zagadnienia nie przypominam sobie.
zagłębię się bardziej, jak spóźnialscy do szkoły pójdą.
mój młodzieniec średnio radzi sobie z trzymaniem kredki czy nożyczek ale…
w piatek przyniósł do domu robótkę i to były juz niemal takie regularne szlaczki z tym, że jeden z nich składał się z tulipanów takich z liściem i łodygą – to co mój dzieć narysował przeszło moje najśmielsze oczekiwania::))
zmusić chyba się nie da – najwyżej się zniechęci
nasz pół roku temu nożyczek do rak nie brał a teraz naprwdę fajne cuda wycina
Bardzo mądre! Sama doświadczyłam problemu ze Starszakiem… Sprawę rozwiązały zajęcia z “rzeźby” w przedszkolu. Pewnie to dumnie brzmi “rzeźba”, ale chodzi o zwykłe babranie się z glinie. Od kiedy zaczął chodzić regularnie – rozwinął się niesamowicie. I nie chodzi tu o moje spostrzeżenia. Panie w przedszkolu odkopywały stare rysunki i prace, żeby porównać bo zaszła taka ogromna (skokowa) zmiana. Po prostu jakby poszedł z umiejętnościami plastycznymi kilka lat do przodu. Od bazgrania do pięknego kolorowania. Ostatnio kot – wygląda jak kot Rysuje to co chce narysować, a nie to, co Mu wyjdzie.
W domu robimy masę solną i babrze się do woli. Wyciągam Mu różna domowe “urządzenia” wałki, wykrawaczki i ćwiczy…
eM poszedł do przedszkola jako 2-latek i panie wprost wymagały od nas zapisania Go na “rzeźbę” po to, żeby sobie poradził. Czekam teraz na efekty 😉 choć pewnie u 2 latka przyjdzie długo poczekać
Dopiszę jeszcze, że bliźniaki klikać myszki też nie umieją, także uproszczeniem jest zwalanie winy na komputer.
Ten artykuł to święta racja
dzieci powinno się stymulować manualnie od najmłodszych lat
zdecydowanie lepiej radzą sobie w szkole te bardziej sprawne manualnie- ale to chyba żadne odkrycie?
dzieci są różne- ja doskonale rozumiem Ulę i Jej sytuację z chłopcami- nic na siłę- ale ważne jest by poszukiwac róznych form- nie polubi nożyczek ale pobawi się plasteliną, nie lubi rysowac kredkami ale może będzie chciało dziekco malować farbami?I pilnować prawidłowego chwytu- począwszy od łyżki do zupy! naprawdę jest mnóstwo 5-6latków które nie potrafią trzymac sztućców…..
I jeszcze dopiszę o tym poszukiwaniu i ogólnie chęci rodziców do uczenia dzieci w domu czegokolwiek- naprawdę jest sporo dzieci które dopiero w przedszkolu po raz pierwszy mają kontakt z plasteliną, nożyczkami a nawet kredkami/farbami i nie mam na myśli skrajnych sytuacji gdzie w domu brak pieniędzy na podstawowe potrzeby i nikt wtedy nei myśli o kredkach czy farbkach,piszę o rodzinach “normalnie” sytuaowanych….
Ola, moje dzieci też wyglądają jakby pierwszy raz miały do czyneinia z kredkami czy nożyczkami, a tak nie jest.
Nie potrafia w ogóle rysować, tylko mazaje, takie jak roczne dzieci.
Nożyczki to rzeczywiście niespecjalnie dawaliśmy, bo się kłuli między sobą.
Alek kolorować w ogóle nie potrafi.
My im dajemy, w żłobku dawali, na razie żadnych efektów.
A najgorsze, że mają cięzki okres i wogóle nie są chętni do czegokolwiek, oprócz marudzenia;)
Ula ale Twoje mając do czynienia w domu z tego typu przyborami wiedzą jak otworzyć pisak i która stroną kredka rysuje, prawda? 😉 i juz nie wyglądają na dizeci nie mające do czynienia z tego typu rzeczami 🙂
naprawdę są dzieci które dostają do ręki pisak i….. Nic – zdziwienie i pytanie w oczach co z tym począć 🙁 przykre to.
Ja pisząc o tym czy mają do czynienia czy nie- nie myslałam o efektach twórczości bo ta jak,piszesz moze być różna, lecz o rozumieniu przeznaczenia….
Ola rozumiem Cię.
Tylko panie też nam zarzucają ciągle, że bliźniaki dziecinne, że nie potrafia ładnie jeść, nie umieją rysować itd.
A są wyjątkowe mało zręczne, chociaż robia postępy.
hmmmm to niefajniebo skoro z Wami rozmawiają i wiedzą,że z chłopcami pracujecie w domu to powinny chwalić te nawet niewielkie postępy zamiast ciągle Wam coś zarzucać….
Dlatego jestem za tym, żeby dzieci od 3rż do przedszkola chodziły.
Dziecim nie wycwiczonym przede wszystkim reka sie bardzo męczy i zaczynają coraj bardziej bazgrolić zwłaszcza po przejsciu z 3 klasy do czwartej.
Zreszta jak ja mam cos napisać dłuższego to tez już odpadam…. pracuje na laptopie i kompie cywilizacja….
A ile ma lat że za późno
Grube kredki i ołówki o przekroju trójkatnym polecam 🙂
Ja swojego tez pilnuje na ale też pani w szkole do tego przywiazuje wagę
Piszą trójkatnymi ołówkami, długopisu nie uzywaja na razie
Na poczatku był wielki opór teraz coraz lepiej trzyma
A widzisz… Zapomniałam, że mamy. Każdy dostał nowe kredki na początku roku 😉 Do rysowania w domu… I nie rysują tłuką się o klocki.
Ja tak miałam z Zu. Ona nie wykazywała zupełnie chęci jakichkolwiek prac manualnych. Miała kredki, farby, plasteliny, ale kończyło się na kilku maźnięciach. Taki egzemplarz – ma kiepską mała motorykę i łatwo się zniechęca, bo jej nie wychodzi, a zmuszanie, jak wiadomo daje efekt odwrotny.
Był to jeden z kilku powodów, dla których zdecydowaliśmy się na odroczenie obowiązku szkolnego. Dopiero teraz, w pierwszej klasie zaczęła chętniej rysować i rozszerzył jej się zakres tematyczny – wcześniej były tylko domki i słońca – bo proste.
Zu do pisania dostaje wyłącznie ołówki – grube, trójkątne i grube kredki do rysowania i trójkątne i sześciokątne i okrągłe, ale grube. Na tle klasy, choć jest o rok starsza, wciąż pisze i rysuje słabo.
Tymek też orłem nie jest. Jak patrzę na ich prace to jego rysunki są tak 3-4 od najgorszego ;). Ale robi to znacznie chętniej niż Zu w tym wieku i ma swój styl – bardzo charakterystycznie rysuje postacie, samochody tez na końcu świata bym poznała :).
A jak bazgranie jest genetyczne? mąż mój kompa nie miał za dziecka- a jednak nigdy się ładnie nie nauczył pisać! mógłby recepty wypisywać;)
No i M. ma tak samo….choć przyznam, że ma nakaz ćwiczenia ręki ( przez 3 lata rysował to jedną to drugą). Chłopaki codziennie rysują-bo to lubią.
Ale jakiejś wieelkiej poprawy nie widzę.
Z moich obserwacji zdecydowanie genetyczne 😀
Ogólnie zgadzam się z teorią, ze małe rączki powinny ćwiczyć, powinny mieć okazję wszystko dotknąć, pozgniatać, popróbować…
Powinny ale wiem z własnego doświadczenia, że nie każde dziecko da się do takiej zabawy w jakikolwiek sposób zachęcić
Mój starszy syn wybitnie antykredkowy, antyplastelinowy, antyfarbkowy…jedyne co w krzyżówkach hasła uzupełniał. Bałam się go z tego powodu posłać
Po miesiącu usłyszałam, ze dziecko z rączką świetnie sobie radzi, ładnie pisze (wg nauczyciela – ja nie raz bym poprawiała), prawidłowo trzyma kredki, ku mojemu zaskoczeniu prace plastyczne syna nabrały barw, kształtów (by nie było nauczycielka syna zwróciła mi uwagę, że nieprawidłowo trzymam długopis 😉 – a ja wybitnie plastelinowa i manualna byłam)
Jak jak ania_st: ogólnie się zgadzam, ale mam jakieś “ale” 😉
A mianowicie znam osoby sprawne manualnie, ba, zajmujące się z powodzeniem wszelakimi wyrobami artystycznymi, które trzymają długopis nie tak, jak podobno się powinno. Sama jestem taką osobą i trzymam pisadło w sposób zależny od jego kształtu. Np. zwykły długopis chwytam nieprawidłowo, a poprawne złapanie skutkuje mniejszym wyczuciem przyrządu. Grubsze pisadła trzymam tak, jak trzeba 😉 cieńsze źle, a pisać dość ładnie (wg opinii innych osób) i malować potrafię.
Moje dziecko dużo rysujące i ćwiczące manualnie – odruchowo trzyma tak jak ja…
Znasz odpowiedź na pytanie: "Dajcie im plastelinę…"