Jestem forumką na jednym z forów polonijnych w UK. W ostatnim czasie już któryś raz muszę prostować jakieś dydrymały na temat starania się o dziecko.
Wpierw wielkie halo, że po pigułkach nie można zajść, a przecież nie jest to regułą… to się zdarza, ale nie jest regułą. Dlaczego ludzie nie wiedzą o efekcie odbicia??
Dlaczego te laski upierają się, że WIEDZĄ kiedy zaszły w ciążę, bo przecież wiedzą kiedy był seks. I na nic mówienie takiej, że plemniki żyją dłużej, że dzień seksu nie jest tym samym co dzień zapłodnienia.
Ja w cyklu udanym jechałam na: testach, monitoringu i tempce, a i tak nie wiem czy udało się w nocy z czwartku na piątek czy już w piątek?
A już szczytem absurdu jest dla mnie podsyłanie biednej starającej się kalkulatora dni płodnych!! Przecież to jakieś średniowiecze….
I wtedy prostuję, że tak, to się może do usranej smierci starać, że owulacja nie jest nieruchomością…
Ręce mi opadają.
Wszystkie potrzebne informacje są na necie.
10 odpowiedzi na pytanie: Dlaczego ludzie są tacy… nieświadomi
Mnie to nie dziwi, nie da się wiedzieć wszystkiego, poco głowę zaprzątać tematami niepotrzebnymi 🙂 (nie tylko o fizjologię człowieka tu chodzi)
Taka natura człowieka że chęć poznania narasta jak temat człowieka dotyczy
Zazwyczaj jak ktoś w ciążę zachodzi bez problemów nie wnika w temperatury i wnikliwe śledzenie dni płodnych
Jak się nie udaje zaczyna ten temat zagłębiać
Jak się dalej nie udaje zaczyna temat jeszcze bardziej zagłębiać
Im dłużej problemy trwają tym większą wiedzę w temacie zdobywa
Zachodzi w upragnioną ciąże czyta i pogłębia wiedzę o tym okresie
Rodzi się dziecko wnika w tematy pielęgnacyjne, zdobywa wiedzę i doświadczenie w chorobach okresu niemowlęcego itd.
Z tego co wiem to nie wolno Ci sie denerwować!!!!
Tu też tak bywało!!! 😉
Bo wiecie, ja zaczęłam się wkręcać w temat od razu jak mi M. dał zielone światło na potomstwo, więc sądziłam, że każdy tak ma.
Ale to chyba wynika z pewnych zaburzeń, które ciężko znosi mój M.Jak czegoś chcę, jeśli mam cel, to wpadam w manię i obsesję.
człowiek uczy sie całe życie…
nie można byc we wszystkich dziedzinach alfą i omegą:)
Dla przykładu dostaję zielone światełko – udaje się za pierwszym razem na naukę o zajściu poświęcam 2 tygodnie i zaraz po przerzucam się na temat mi bliższy czyli ciąża. Nie mogę zajść rok – przez rok pogłębiam temat starań – nie ma bata osoba z drugiego wariantu bardziej zagłębi starania
Aniu, podpiszę się:)
Zresztą to w każdej dziedzinie tak jest.
Dopóki nas to nie dotyczy, to rzadko zagłebiamy się w jakiś problem.
A czasem też stereotypy są silne, jest się opornym na “inną” wiedzę niż nasza
Właśnie to chcę w swych wypowiedziach przekazać
Gdybym nie miała w domu alergików nie maglowała bym tego tematu od 5 lat
Coraz trudniej trafić na nieznane informacje ale wiedza stale się pogłębia
No dobra, czuję się przekonana.
Choć dodam, że w liceum mieliśmy raz pogadankę o seksie i pani prowadząca powiedziała, że kalendarzyk to rosyjska ruletka inie warto tego stosować.
A jednak on nadal gdzieś tam pokutuje.
Kalendarzyk, nie wiem czy ci o taki chodzi, z mierzeniem temperatury i kreślenia krzywej, obserwacji śluzu, to mieliśmy wałkowany przez cały dzień na naukach przedślubnych:)
Jako jedyna i najlepsza metoda anykoncepcyjna:)
O nie ulaluki, nie nie. Mierzenie tempki ma sens i rozumiem, że u kogoś zdeterminowanego, geniusza interpretacji może się to sprawdzać.
Ludzie nadal wierzą w kalendarzyk = owulacja jest w 14 dniu, więc od 14 do 16 najlepiej się nie kochać jak się nie chce, a w inne terminy – na 100% nie zajdzie się w ciążę.
Znasz odpowiedź na pytanie: Dlaczego ludzie są tacy… nieświadomi