W szkole do której od września idzie moja N będą 2 klasy pierwsze.
W maju mamy zebranie, gdzie będzie omawiana wyprawka, podręczniki ect…
oraz będzie się zapisywało dziecko do klasy do Pani, do której się chce by chodziło.
Do wyboru mam dwie.
1. Wiek około 35 lat
– energiczna
– ciągle wymyśla nowe konkursy, zabawy dla dzieci
– organizuje dużo wycieczek
– jest bardzo otwarta “przytulalska” taka ala ciocia a nie Pani.
– dzieci na lekcjach więcej się ruszają niż siedzą w ławkach
itd…
2. Wiek około 55 lat
– nauczycielka która pracuje bardziej na “starych metodach”
czyli jest Panią jaką była moja wychowawczyni z podstawówki
– ponoć potrafi krzyknąć, pilnuje porządku w klasie, jest wymagająca i
zasadnicza.
– swoją pracę opiera na nauce i utrwalaniu nateriału
– może brzmi to groźnie co napisałam, ale z pod “jej ręki” zawsze wychodzą najlepsze klasy w szkole.
Mam dylemat
Co byście wybrały?
Strona 6 odpowiedzi na pytanie: Do której pani zapisać?
Ja jestem.
Tutaj np. dzieci do platnego (czyli nie ma obowiazku) przedszkola chodza 2-3 razy w tygodniu na max. 3 godziny. Na ile dni i czy wogole chodza to wybor rodzicow. wlasciwie chodza te dzieci ktorych rodzice moga sobie na to pozwolic finansowo.
5-latki ida do zerowki w szkole….. Ale mysle ze poziom nauczania sporo nizszy niz zerowka w Polsce.
A propos pytania: wybralabym pania nr. 1.
ja bym zapisała do pani, która po prostu bardziej mi odpowiada 🙂
w moim przypadku pani numer 1.
edysia, nie funduj dziecku wyścigu szczurów, podstawówka to nie harvard, poważnie mówię.
Edysiu – a masz / miałaś okazję zobaczyć te panie? Porozmiawiać z nimi?. Nie zawsze młoda i fajna ciocia znaczy dobra i doświadczona nauczycielka. Ja bym się w ogóle nie sugerowała ani wiekiem, ani metodami a swoją intuicją (starałabym się przynajmniej zobaczyć i porozmawiać z tymi Paniami), bo dla mnie ważne jest też pierwsze wrażenie. Wiem, wiem, czasami i to może zawieść,ale w większości przypadków udaje mi się dokonać właściwego wyboru. Miła i młoda nauczycielka, poza tym, że jest miła i uśmiechnięta, może wcale nie być taka skuteczna a pani, która podobno bardzo dużo krzyczy może wcale nie być taka zła jak ją malują :). Chodzi mi o to, że wszystkie te oceny są bardzo subiektywne. Dziewczyny, które same są tu nauczycielkami chyba wiedzą o czym mówię.
W szkole wszystkie elementy są równie ważne: dobra i przyjazna atmosfera, zasady, dostosowanie się do reguł i zdobywanie wiedzy.
Zresztą taką samą zasadą kierowalam się przy szukaniu opiekunki 🙂
Przeczytałam cały wątek…
I, szczerze – będę złośliwa.
Co do głównego pytania – wybrałabym Panią nr 1.
A co do reszty, to czasami ogarniają mnie poważne wątpliwości, czy założycielka wątku rzeczywiście ukończyła kierunek o nazwie psychologia.
a ja tam wierzę
spotkałam na swojej drodze tylu kiepskich lekarzy, budowlańców, inżynierów, nauczycieli, że nic mnie juz nie jest w stanie zaskoczyć…
Kiepski to pojęcie względne,
dla jednego jest kiepsku a dla drugiego świetny.
Poza tym dlaczego uważacie, że nie mam racji?
A może mam tylko Wam się zdaje inaczej.
Często w życiu i na forum jest tak ( zwłaszcza to w polityce widać )
że jak ktoś broni swoich przekonań to innych od idiotów i debili powyzywa.
A to, że moje zdanie na dany temat jest inny niż Wasze /twoje wcale nie oznacza, że jest gorsze, jest zwyczajnie inne.
Cały świat składa się z inności, i mądra osoba potrafi to zaakceptować.
Wy potraficie?
Chyba macie z tym jakis problem skoro docinki są personalne.
A szkoda, cenię sobie ludzi na poziomie
no pewnie, przecież akceptujemy, co nie znaczy, że myślimy tak samo 🙂
za to wystarczy Twoje odpowiedzi do mnie skierowane imiennie poczytac, to juz widac, że jest tak jak piszesz z tą akceptacją
Jak to się mówi – “przyganiał kocioł garnkowi”.
Przypomnij sobie swoje zachowanie na poziomie z poniższej dyskusji:
Nie chcę zaburzać hierarchii ważności tego watku, bo głownie chodzi o wybór pani, ale trafia mnie Twoja “świętobliwość” i ten Twój poziom.
Popatrz może czasami gdzieś dalej, niż na czubek własnego nosa.
Ode mnie to wszystko w tym temacie – aby nie było, że zburzeństwo na forum sieję.
Wiesz, podstawą życia jest ciągła nauka i nabywanie doświadczenia.
Ludzie się zmieniają, nabywają nowych doświadczeń i inaczej spogladają na życie.
Głupotą jest oceniać kogoś na podstawie tego jaki był kilka lat temu.
Ja piszę tu i teraz a ty wygrzebujesz z archiwum wątek z przed 2 lat.
To o czym my w ogóle rozmawiamy? Na obecny temat czy o całokształcie wszystkich napisanych postów.
Skoro piszemy o czym w danym wątku to odpowiadajmy na posty w nim zamieszczone i reagujmy na zawarty w nim ton odpowiedzi
Bo jak by iść twoją metodą, to w archiwum na kazdego się coś znajdzie, co źle napisał o kimś, był niemiły czy wręcz obraził kogoś.
Jak na grzebaniu w tym co było polega pisanie na tu i teraz to sory, ale to bardzo dziecinne.
Przykro mi, ale – jak to kiedys sama okreslilas – zycie jest brutalne i aby sie otrzasnac, potrzebny jest czasem porzadny kop w dupe.
Nastepnym razem pomysl, zanim cos napiszesz, bo niestety smrod sie pozniej ciagnie…
ale ten kop w dupę do zupełnie czegoś innego sie odnosił.
I tu akutar zdania nie zmieniłam, czasem jest potrzebny i tyle by otworzyć oczy.
Czy w tym temacie jest w jakikolwiek sposób uzasadniony, moim zdaniem zupełnie nie.
Edyta, normalnie padłam 😀 zazdroszczę, że Twój świat jest tak bardzo czarno-biały, tak musi być dużo prościej 😀
Ja nie chodziłam do przedszkola.
Mając 6 lat trafiłam na badania gotowości szkolnej do psychologa.
Psycholog dał mojej mamie wybór: “albo teraz zerówka, a potem druga klasa, albo od razu pierwsza; w sumie to dziecko powinno iść od razu do drugiej, ale różnica wieku będzie za duża”.
Powód?
Umiałam czytać, pisać, znałam tabliczkę mnożenia, wykonywałam obliczenia w pamięci, tworzyłam na poczekaniu opowiadania. I powstał problem, co właściwie ze mną zrobić 😀
Poszłam do pierwszej klasy.
Moja mama odbierała mnie po 2 godzinach, bo kiedy “rówieśnicy uczyli się tego, co ja już dawno umiałam” dezorganizowałam zajęcia chodząc po klasie, śpiewając i poprawiając innych w czytaniu” 😀
Każdy przypadek jest indywidualny.
Mam świadomość tego, że gdyby to było 30 lat później, zapewne trafiłabym do prywatnej szkoły, gdzie zajęto by się mną indywidualnie. Niestety moja edukacja szkolna polegała na tym, aby za wszelką cenę zrównać mnie do poziomu przeciętnej.
Dlatego ja, wybierając dla mojego dziecka Panią, kierowałabym się przede wszystkim tym, czy będzie potrafiła na każde dziecko spojrzeć z osobna, zadać sobie trud, aby je poznać i tak pokierować jego edukacją, żeby wyciągnąć to, co w nim najlepsze.
Ubolewam, bo chociaż teraz Zu ma wspaniałą wychowawczynię – jest to JEDYNA zaleta szkoły, do której chodzi. Zastanawiam się nad zmianą, niestety nie bardzo mamy alternatywę 🙁
a widzisz? widzisz??
bo do przedszkola nie chodziłaś!
tam by Cię przygotowali jak siedziec cicho, nie chodzić po klasie, nie śpiewac, nie wychodzić przed orkiestrę
byłabyś uśredniona jak reszta klasy, a panie w szkole szczęśliwe, mama miała by Cię z głowy na więcej niz 2 godziny dziennie
a to juz też generalizowanie…
ja do przedszkola nie chodziłam, a moje dziecko tak i jestem z tego bardzo zadowolona i nie wyobrazam sobie inaczej
kazde dziecko = inny przypadek
Nie, no przedszkole dąży do uśredniania, to raczej pewnik, inaczej nie daliby sobie rady z grupą 😉
I dokładnie tak jak piszesz: kazde dziecko-inny przypadek, zatem to że dla Twojego to idealne miejsce nie znaczy ze dla innych też.
Dlatego odpisałam koleżance, która była ponad przeciętną, że w typowym przedszkolu by ją raczej uśrednili, niz pozwalali się rozwijać we własciwym dla danego dziecka kierunku.
W przedszkolu przy 20 osobowej grupie i 2 wychowawczyniach najzwyczajniej w swiecie nie ma na to miejsca, ani czasu, technicznie.
Wystarczy przeliczyc ile czasu dziennie przypada na indywidualną pracę z dzieckiem.
z dala jestem od pisania co jest idealne dla kogoś
a wszystko też zależy od przedszkola ( w grupie mojej małej jest 18 osób i 3 panie plus pomoc )
to świetnie, całkiem sporo jak na taką grupę 🙂
zatem w jaki sposób te 3 panie rozwijają naturalne indywidualne predyspozycje dzieci?
Ale ty byłaś/ jesteś jednym przypadkiem na milion.
Wybiegałaś daleko poza wszelkie normy.
Dla “wielkiego uogólnienia” to tak jak z osobami, które mają ponad 2 metry wzrostu, jest ich niewiele i na ich podstawie nie można określać reszty populacji.
Większość dzieci mieści się w granicach normy z wiedzą.
Tak jak w siadce centylowej, jedno jest na 3 centylu inne na 90.
hehe, do tego raz na milion dołóz jeszcze moje
w moim odczuciu rzadziej się trafia dziecko bez talentów i predyspozycji w jakims kierunku, tylko niestety większość zostaje uśredniona w placówkach, a rodzice myślą Twoimi kategoriami dokładnie, że dzieci wybitnych jest jedno na milion
i to jest smutne trochę, bo spoczywają na laurach i nawet nie próbują dociec w jakiej dziedzinie dobre/wybitne jest ich dziecko
edytuję, bo przypomniał mi się watek w którym Figa pisała jakie zajęcia ma Jej córka
i dodam od siebie, ze takim dzieciom nie zaszkodzi napewno przedszkole, czy szkoła o przeciętnym poziomie, bo rodzice w sposób kontrolowany podsuwają różne mozliwości [nie mylić ze zmuszaniem wedle własnych fantazji] i obserwują dając mozliwości rozwoju
niestety całkiem sporo uważa, że to zabieranie dziecku wolności i często wychowuje miernoty tylko dlatego, ze nie jest w stanie odkryc ich predyspozycji
podobnie zresztą z posyłaniem 6 latków do szkoły
no, ale odbiegam mocno od tematu 😉
Sory, ale tobie akurat nie wierze
Znasz odpowiedź na pytanie: Do której pani zapisać?