Witam,
cztuję to forum i narasta we mnie coraz większa ciekawość – jak wy to robicie. Skoro cały czas nosicie dzieci na rękach (bo marudzą) to jak możecie zrobić cokolwiek w domu?
Od razu się przyznam, że jestem z “innego obozu” :), bo moje dziecko głównie leży w leżaczku i śpi w swoim łóżeczku. Mimo tych “udogodnień” i tak muszę się sporo nabiegać, aby ze wszystkim zdążyć. Nie mogę sobie więc wyobrazić jak wy sobie z wszystkim radzicie. Proszę wiec o wyjaśnienie mi jak się wypełnia obowiązki domowe mając przy cycu cały czas dzidziusia, a jeśli nie robicie zbyt dużo w domu, to czy uważacie, że to dobrze i dlaczego.
Wiem, że się nie obrazicie na to pytanie, bo jesteście bardzo przekonane co do swoich poglądów, dlatego proszę podyskutujmy ( w końcu byłoby nudno, gdyby wszystcy myśleli tak samo, nie?)
Pozdrawiam wszystkie mamy. Lka.
Strona 3 odpowiedzi na pytanie: Do mam stale noszących dzieci na rękach
Re: Do mam stale noszących dzieci na rękach
Po pierwsze – gdyby tatuś był zły z tego powodu, że nie dostanie jeść to zapewniam cię, że przy moim charakterze mógłyby od razu iść jeść na miasto 🙂 To tak celem wyjaśnienia.
A niemowlak? Powiem szczerze, że jak teraz mam 2 (młodszy ma niecałe 2 mies) to tak patrzę i myślę – jak ja mogłam uważać, że z niemowlakiem jest dużo roboty? To jest istny anioł w porównaniu z 1.5 rocznym braciszkiem, który cały czas musi być w ruchu i coś broić.
Moje dzieci jak pisałam od małego przyzwyczajane są do leżenia w leżaczku – tam się je zagaduje, buja a nie nosi cały czas na rękach. Dlatego znają leżaczek, lubią i nie traktują jako wroga numer 1. Moje maleństwo jest ze mną w kuchni, mówię do niego, czasem pobujam i naprawdę (poza jakimś gorszym dniem maluszka) nie mam z nim problemu. Jestem przekonana, że jest to kwestia przyzwyczajenia i nie uważam, aby mojemu dziecku działa się z tego powodu krzywda.
Pozdrawiam.
A obiad musi być ugotowany, jesli nawet nie dla meża (widzę drogie mamy, że mój biedny maż działa wam na nerwy) to dla drugiego dziecka.
Re: Do mam stale noszących dzieci na rękach
hmmm… zwykłepytanie ze zwykłej ciekawości…
a wracając do tematu to każde dziecko jest inne, moja Ala nie chciała zbyt długo siedzieć w leżaczku i wychodziła z niego nawet gdy jeszcze nie umiała raczkować :), jest bardzo ciekawska i ruchliwa, ale mnie to cieszy, zresztą ortopeda uczulał nas żeby z leżaczkiem nie przesadzać.
a tak na marginesie wychodzące zęby to była nasza “codzienność” przez ostatni miesiąc, od tygodnia przerwa, ale już widzę, że nie na długo 🙁
Re: Do mam stale noszących dzieci na rękach
Gratuluje zdania egzaminu na MATKE POLKE:))
dom posprzatany, cieply obiadek podany na stol, dzieci bezproblemowe, same sobie swietnie radza, Ty zadbana, umalowana i wyfryzowana.
jeszcze raz gratulacje:))
zdradz sekret jak Ty to robisz?
Re: Do mam stale noszących dzieci na rękach
Pozieszę Cię, że mojemu starszemu wychodzą teraz 4 ząbki jednocześnie, nie jesteś więc sama 🙂
Pozdrawiam
Re: Do mam stale noszących dzieci na rękach
to jesteś szczęściarą, bo ja muszę ciągle wybierać
albo dzidzia albo porządki…
Re: Do mam stale noszących dzieci na rękach
Dziękuję bardzo, choć czuję ironię w twoim poście 🙂
W domu – powtarzam jeszcze raz nie zawsze mam idealnie, choć rzeczywiście staram się aby nie wyglądał jak reklama Ajaxu przed przyjściem teściów 🙂
a co do mojej osoby – do fryzjera chodzę raz w miesiącu, po domu chodzę nieumalowana a co do mojej kondycji – codziennie ćwiczę 45 minut. Chcę wrócić do sylwetki sprzed ciąży. Czy to też jest karalne :)?
Od razu uprzedzam komentarze – nie ćwiczę dlatego, że mąż mi to nakazał bo inaczej mnie zostawi 🙂 tylko dlatego, że mam ochotę robić to dla siebie.
Re: Ja byminaczej sformłowała pytanie
o widzisz, dobre pytanie… miejsce dla mamy…….
sama nie wiem, gdzie jest moje miejsce i jak je wywalczyć. do fryzjera chodzę raz na dwa mies i to jest właściwie jedyna rzecz, na którą mam czas. wszystkie inne rzeczy robimy wspólnie albo wcale.
w kinie ostatni raz byłam na Ataku Klonów jeszcze w ciąży, ksiązki czytam gdzie ok miesiąca – kilka stron przed snem, zanim padnę. próbuję sobie wywalczyć miesjce na jakieś solarium, zajęcia ruchowe typu basen czy aerobik, ale póki co bez powodzenia.
po prostu się nie da. całą uwagę poświecam dziecku, mężowi czysto przyziemnym sprawom domowym i na mnie już nie ma miejsca.
dobrze, że chociaż pracuję – w pracy “wracam” do normalnego życia – internetu, rozmów o ciuchach, czasami uda się gdzieś wyskoczyć na zakupy….
ale mam ciągły dylemat wewnętrzny, ciągły problem – że zostawiam Julkę pod czyjąś opieką żeby sobie zrobić przyjemność.
ale wiesz co? mam wrażenie, ze takie wpatrzenie w dziecko mija. po prostu po pewnym czasie zauważamy, że dzieci nie są już tak zupełnie do nas uzależnione, że lubią też kontakt z innymi ludźmi, że się świetnie bawią bez mamy.
I wtedy spokojnie, naturalnie, młode mamusie wracają do świata rzeczywistego.
I nie ma sensu wytykać im teraz nadopiekuńczości.
Re: Do mam stale noszących dzieci na rękach
jaka ironia? skadze?:))
jesli chodzi o wyglad domu…to chyba trudno znalezdz tak brudne mieszkanie jak w reklamie… Nie przeginajmy w druga strone.
widze ze jednak jestem lepsza….bo ja maluje sie codziennie, jezdze godzine dziennie na rowerze (bo nie lubie cwiczyc), do fryzjera raz w miesiacu, na manicure raz na dwa tygodnie. w domu napewno czysciej niz w tym z reklamy, maz glodny nie chodzi (najwyzej zrobi sam w koncu kiedys skonczyl technikum gastronomiczne- niech sie chlopak wykaze:) ), znajduje czas na pisanie pracy mgr, czytane tony ksiazek… Acha i zapomnialam dodac…. Nosze Gosie (nie dlatego ze musze bo jest bardzo samodzielna ale dlatego ze mi to sprawia przyjemnosc)….
pozdroofki i lece bo lezy na macie juz dobre 40 minut i troche mi sie jej zrobilo szkoda…poczytam jej Brzechwe:)
w moim poscie nie ma ironii poprostu uwazam ze kazdy sobie radzi jak potrafi i mamy “noszace” napewno nie zaniedbuja swoich facetow, siebie, domu….teraz dzidzia jest najwazniejsza i skoro domaga sie noszenia, ciaglego zabawiania, tulenia i calowania to niech tak bedzie!
Re: Do mam stale noszących dzieci na rękach
Ja gdzieś w Twoich wypowiedziach wyczuwam jakiś haczyk…
Wioletta i Tomaszek 24.11.03
Re: Do mam stale noszących dzieci na rękach
Może opowiem jak to było u nas:
nosiliśmy Weronikę do 6m… Nie dlatego że chcieliśmy ale po prostu musielismy. Takie już dziecko że nie chciała leżeć w łóżeczku. Do tego doszły kilkugodzinne kolki (od 1m do 4m ). Nocki też miałam zarwane bo karmiłam piersią (do 19m), być może na własne życzenie ale niestety Weronika miała alergię na mleko a Nutramigenu czy innego nie chciała.
W domu czasami był bałagan – przyznaję, ale nikomu on nie przeszkadzam, najważniejsze że nie było brudno.
Obiadu czasami do teraz nie mam, mimo że Weronika ma już 20m i TEORETYCZNIE powinna pobawić się troszkę sama. jest jednak inaczej. Jak przychdzę z pracy to dosłownie wisi na mnie. Jak się nią nie zajmuję to jest awantura. Moje dziecko jest typem “niereformowalnym” nie poddaje się tresurze typu trochę poryczy i da spokój. Tak więc całe popołudnie spędzam z dzieckiem na dworze (o ile nie pada). Przyznaje – mam duże zaległości w domu, czasami jestem z tego powodu zła ale co mam zrobić. Mam słuchać jak ona płacze i spokojnie robić obiad? Niektóre czynności wykonujemy razem: pranie, zmywanie ale trwa to dwa razy dłużej. Czasami ratuje mnie teściowa lub mama i bierze weronikę na spacer. Nie uważam tego za wygodnictwo. mam wtedy czas żeby spokojnie wszystko porobić a Weronika lubi spędzać czas z babciami.
Mój mąż nigdy nie ma do mnie pretensji że np obiad nie zrobiony itp. Na szczęście lubi gotować i dużo mi pomaga, niestety nie zawsze może bo pracuje cały dzień.
Nie zaniedbujemy siebie, nie mam fioła na punkcie swojego dziecka ale taki nam sie trafił osobnik że cały czas mamy jakieś tyły w domu bo Weronika jest cholernie wymagającym dzieckiem. Pocieszam się tym,że wszczyscy zwracają nam uwagę że jest bardzo rozwiniętym dzieckiem. Bardzo dużo mówi, wszystko rozumie, ma nieprzeciętną pamięć. Być może jest to efekt tak dużej uwagi jaką jej poświęcamy a może to przypadek – nie wiem.
Większość dziewczyn to stwierdziła – dzieci są różne. Jedne wymagają ustawicznej uwagi inne nie. Zgadzam się z Tobą że rodzice nie powinni całkowicie się zatracać w miłości do dziecka ale rodzice też są różni. są dziewczyny które latami starały się o dziecko i kiedy ono w końcu się pojawia to jest dla nich całym światem (nie dziwię sie). Myślę że mają do tego prawo.
Myślę, że każdy żyje jak mu odpowiada i niech tak zostanie.
ewka i Weronika 06.10.02
Re: Do mam stale noszących dzieci na rękach
Kurcze, Mirabelka – tu mnie zagięłaś – godzina dziennie! muszę się poprawić 🙂 Ja ćwiczę, bo nie lubię roweru – każdy jest inny.
Ale Brzechwę lubię 🙂
Re: Do mam stale noszących dzieci na rękach
Nie wszystkie dzieci są idealne, jedne śpią ładnie w dzień-po dwie, trzy godziny, a inne przesypiają całe nocki. Jedne potrafią same się bawić i zająć sobą, inne chcą być przy mamie. Nie wkładajmy wszystkiego do jednego worka. Ja Ci serdecznie gratuluję Twoich sukcesów wychowawczych. Może to i jest mój błąd wychowawczy, ale może też kwestia charakteru dziecka, jego indywidualności… Nie zapominaj, że każde dziecko jest inne i nie każde się da tak “uwstawić” jak byśmy chcieli.
Orlika&Patryś 19-08-03
Re: Do mam stale noszących dzieci na rękach
wiesz na krocej nie oplaca mi sie znosic roweru z 2 pietra bez windy…ciezsze to cholerstwo od wozka.
no wlasnie kazdy jest inny takze jesli chodzi o noszenie…. A swoje obowiazki kazda wykonuje jak moze.
swoimi pogladami przypominasz mi moja tesciowa…uwaza ze glodze jej syna (niewazne ze sie odchudza od 4 miesiecy i jezdzi rowerem do pracy (ok 40 km dziennie).. a wazy 90kg przy wzroscie190 wiec do chudziutkich nie nalezy.jej najwiekszym priorytetem jest obiad na stole (tlusty-fuj) i poprasowane koszule meza….oczywiscie Ciebie absoluynie do niej nie porownuje bo to wstretne babsko a mam nadzieje ze taka nie jestes:)
niech ona sobie gotuje i sprzata a ja sie wole pobyczyc z mezem na kanapie, isc na obiad do knajpy obok czy obejrzec po raz setny dirty dancing:) (takie moje zboczenie)
pozdrawiam i zycze troche wiecej wiary w to ze mamy “noszace” sa takze swietnymi gospodyniami, zonami i kochankami.
Re: Do mam stale noszących dzieci na rękach
Moja teściowa już się pogodziła z tym, że głodzę jej syna (pilnuję, aby jadł zdrowe jedzenie a nie tradycyjną, ociekającą tłuszczem polską kuchnię).
A co do noszących… dobra, już się poddaję, noście te swoje dzieci 🙂
Pozdrawiam bujając mojego młodszego synka w leżaczku (dziś od rana spał 20 minut, więc do wielkich śpiochów to on chyba nie należy).
Re: Do mam stale noszących dzieci na rękach
Moim zdaniem wszystko sie da pogodzić i to, ze matka pisze ze dziecko jest absorbujące i wymaga uwagi wcale nie znaczy ze zanidbuje obowiązki. Olka ma prawie 14 miesiecy…jest zywa, nie siądzie ani przez minute a ja nie mam jej zamiaru tresowac, ze ma siedziec w kącie i sie przyglądac jak mamusia gotuje. Śpi przez poludnie 2 godziny, wtegu gotuje obiad, robie pranie, sprzątam, jak mąż wraca z pracy to zajmyje sie Olenką, a ja mam czas na inne rzeczy. prasuje raz w tygodniu, sprzątam na bieząco…..i wszystko jest ok, dziecko ma mamę do dyspozycji, maż pojedzony, dom posprzątany…wszystko zalezy od dobrej organizacji…..
Ania i Oleńka ( 26.04.2003 )
Re: Do mam stale noszących dzieci na rękach
zgadzam sie. dobra organizacja to podstawa…dodalabym jeszcze odrobinke dystansu do prac domowych i sukces zapewniony.
jak sie chce to na wszystko znajdzie sie czas… Nawet na ciagle przesiadywanie na forum…jak w moim przypadku:)
Re: Do mam stale noszących dzieci na rękach
Takie podejście do sprawy mi się podoba 🙂
Re: Do mam stale noszących dzieci na rękach
dystans, tez jest wazny, jak mi si nie chce, to nie sprzątam, nic sie nie stanie jak zupa jest wczorajsz, a koszula wyprasowana tuż przed wyjściem do pracy……otóż to…..
Ania i Oleńka ( 26.04.2003 )
Re: Do mam stale noszących dzieci na rękach
Ja też “sprawdziłam” ilość wiadomości wysłanych przez Ike26. I też miałam napiać coś na ten temat ale czas mi uciekł. Przyszło mi tylko do głowy, że jestem na forum chyba od stycznia ubiegłego roku (czyli 2003) i nie zauważyłam żeby ktoś naskakiwał na dziewczyny że co mają do roboty jak nie wychowywać dziecko itp. Ale może coś przeoczyłam…
Eryka i Natanek 09.09.03r
Re: Do mam stale noszących dzieci na rękach
moja kolezanka ma córeczke niezłych gabarytów (pół roku – miała z 10 kg). wiele razy widziałam jak trzymając ją na raku druga reką ukreciła ciasto na nalesniki, ser ze śmietana, usmazyła te nalesniki i podała na stół. cały czas z dzieckiem na reku. a mi rece mdleją jak nosze moją 8 kg kruszynke. poprostu mieczak jestem
Znasz odpowiedź na pytanie: Do mam stale noszących dzieci na rękach