Dom dziecka …

Dzisiaj byliśmy zawieść rzeczy po córci.
Akurat dzieci gdzieś wychodziły z budynku.

Jak one na nas patrzyły, tego się nie da opisać.
Normalnie jak by chciały powiedzieć “zabierzecie mnie” “mogę z wami jechać”
otoczyły samochód i tak patrzyły na nas….

Okropne to mówię Wam.
Jak by mój mąż się zgodził ( a nie chce ) chętnie bym adoptowała dziewczynkę w wieku Naty

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Dom dziecka …

  1. Zamieszczone przez ulaluki
    A dlaczego?

    Trzeba mieć dużo siły w sobie, żeby naprawić błedy dorosłych.

    Lub naprawić służbę wychowawczą Domów dziecka… IMO tam urokliwe dzieci są najbardziej poważane i otrzymują ciepło. Zamknięte w sobie, mniej ładne dzieci stykają się jeśli już, to z służbą… zdrowia. Popraw mnie Ula jeśli się mylę… Dzieci niewinne są, to fakt, ale nasz chory system..

    • Zamieszczone przez Martowska
      Lub naprawić służbę wychowawczą Domów dziecka… IMO tam urokliwe dzieci są najbardziej poważane i otrzymują ciepło. Zamknięte w sobie, mniej ładne dzieci stykają się jeśli już, to z służbą… zdrowia. Popraw mnie Ula jeśli się mylę… Dzieci niewinne są, to fakt, ale nasz chory system..

      Myślę, że to co napisałaś jest baaaaaaaardzo krzywdzące
      Przynajmniej dla mnie
      A wrażliwa na takie bzdury nie jestem
      Pracowałam dwa lata w domu dziecka, oddałam wszystko co miałam z siebie najlepszego, w przypadku pozostałych wychowawców było podobnie. To cholernie cięzka praca nie polegająca na tylko na tym, że się patrzy na dzieciaki, przytula i się ma łzy w oczach (chociaż i takich chwil nie brakowało). Rzeczywisośc jest mega brutalna i nie bardzo chce mi się teraz o tym pisac. Często na co dzień to są “kupki, zupki, kopniaki, plucia, gryzienie” i mega mega więcej trudnych zachowań i na takim dyzuze z 30 dzecmi jest 2 osoby!!!! plus mega trudna praca z ich rodzinami bo naprawdę niewiele z nich jest sierotami. Poświęciłam wiele życia praywatnego, przypłaciłam właną chorobą…

      Wiec nie pisz mi o “chorej słuzbie wychowawczej” bo się za przeproszeniem guzik na tym znasz…

      • Zamieszczone przez ciapa
        Myślę, że to co napisałaś jest baaaaaaaardzo krzywdzące
        Przynajmniej dla mnie
        A wrażliwa na takie bzdury nie jestem
        Pracowałam dwa lata w domu dziecka, oddałam wszystko co miałam z siebie najlepszego, w przypadku pozostałych wychowawców było podobnie. To cholernie cięzka praca nie polegająca na tylko na tym, że się patrzy na dzieciaki, przytula i się ma łzy w oczach (chociaż i takich chwil nie brakowało). Rzeczywisośc jest mega brutalna i nie bardzo chce mi się teraz o tym pisac. Często na co dzień to są “kupki, zupki, kopniaki, plucia, gryzienie” i mega mega więcej trudnych zachowań i na takim dyzuze z 30 dzecmi jest 2 osoby!!!! plus mega trudna praca z ich rodzinami bo naprawdę niewiele z nich jest sierotami

        Wieć nie pisz mi o chorej słuzbie wychowawczej bo się za przeproszeniem guzik na tym znasz…

        Hej hej spokojnie, a system? co z systemem? napisałam przecie, ze chory!
        Jak się wynagradza tak ciężką pracę? Ja pisałam o wolontariacie! Wychowawcy, to inna bajka- ich nie oceniam, bo guzik się na tym znam…

        • Zamieszczone przez ciapa
          Myślę, że to co napisałaś jest baaaaaaaardzo krzywdzące
          Przynajmniej dla mnie
          A wrażliwa na takie bzdury nie jestem
          Pracowałam dwa lata w domu dziecka, oddałam wszystko co miałam z siebie najlepszego, w przypadku pozostałych wychowawców było podobnie. To cholernie cięzka praca nie polegająca na tylko na tym, że się patrzy na dzieciaki, przytula i się ma łzy w oczach (chociaż i takich chwil nie brakowało). Rzeczywisośc jest mega brutalna i nie bardzo chce mi się teraz o tym pisac. Często na co dzień to są “kupki, zupki, kopniaki, plucia, gryzienie” i mega mega więcej trudnych zachowań i na takim dyzuze z 30 dzecmi jest 2 osoby!!!! plus mega trudna praca z ich rodzinami bo naprawdę niewiele z nich jest sierotami. Poświęciłam wiele życia praywatnego, przypłaciłam właną chorobą…

          ..

          Generalnie się z tym zgodzę.

          Ja myślę, żę mało osób jest dobrze przeszkolonych do pracy z bardzo trudnymi dzieciakami.
          Tak jak napisałaś, to trudna praca, trzeba mieć silny charakter i charyzmę.
          Bez tego to kicha.
          Z pracy z gimnazjum rezygnuje coraz więcej nauczycieli, nie potrafi sobie poradzić, a przecież tam jest garska trudnej młodzieży.

          No i mała ilośc wychowców, kolejny problem

          • Zamieszczone przez Martowska
            Hej hej spokojnie, a system? co z systemem? napisałam przecie, ze chory!
            Jak się wynagradza tak ciężką pracę? Ja pisałam o wolontariacie! Wychowawcy, to inna bajka- ich nie oceniam, bo guzik się na tym znam…

            za “służbę wychowawczą w domach dziecka” uznałam wychowawców innej słuzy tu nie znam
            Spokojnie do tematu cięzko mi podchodzić jak takie coś czytam
            Bo uważam to za naprawdę niesprawiedliwe
            Pracę mimo wszytsko wspominam wspaniale, do dzisiaj mam kontakt z dzieciakami a wychowawcy to najwspanilsi współpracownicy jakich do tej pory miałam… Ci dłużej pracujący – zmęczeni przeokrutnie

            • Zamieszczone przez ciapa
              Pracę mimo wszytsko wspominam wspaniale, do dzisiaj mam kontakt z dzieciakami a wychowawcy to najwspanilsi współpracownicy jakich do tej pory miałam… Ci dłużej pracujący – zmęczeni przeokrutnie

              A wcale się nie dziwię, że zmęczeni. To bardzo trudny zawód, pod każdym względem.

              • Zamieszczone przez ciapa
                za “służbę wychowawczą w domach dziecka” uznałam wychowawców innej słuzy tu nie znam
                Spokojnie do tematu cięzko mi podchodzić jak takie coś czytam
                Bo uważam to za naprawdę niesprawiedliwe
                Pracę mimo wszytsko wspominam wspaniale, do dzisiaj mam kontakt z dzieciakami a wychowawcy to najwspanilsi współpracownicy jakich do tej pory miałam… Ci dłużej pracujący – zmęczeni przeokrutnie

                Sorry w poście wyzej pisałam o wolontariacie…
                Nie uzurpuję sobie prawa do krytyki zawodu, krótego w ogóle nie znam!

                • Co do systemu – piękne założenie, że funkcję domów dziecka przejmą rodziny zastepcze… piekne utopijne założenie, bo gdzie te rodziny?u mnie w mieście pcpr szuka i znaleźć nie może… okazuje się, że najwięcej chetnych jest do wzięca tych “cudownych, ładnych, ułozonych” dzieci, reszta ma marne szanse lub po próbie pobytu w takiej rodzinie jest spowrotem oddawana.
                  Nie umniejszam tutaj roli rodzin zastępczych bo są naprawdę wspaniali ludzie, wspaniałe rodziny tak altruistyczne, ze mi to cięzko ogarnąć… ale ich jest niewiele

                  • Zamieszczone przez Martowska
                    Sorry w poście wyzej pisałam o wolontariacie…
                    Nie uzurpuję sobie prawa do krytyki zawodu, krótego w ogóle nie znam!

                    Generalnie mam nerwowy dzień
                    Sory

                    • Zamieszczone przez ciapa
                      Generalnie mam nerwowy dzień
                      Sory

                      Jak chyba większość “aktywnych” na forum od wczoraj…
                      Spox 🙂

                      • Zamieszczone przez Bronia
                        Edysia podziwiam, nigdy nie odważyłam się….

                        Dlaczego nie, zawsze można pojechać i cos zawieść dls dzieci

                        • Zamieszczone przez szpilki
                          ja mam odwrotne, bardzo odwrotne doswiadczenia
                          moja mama pracowala dluugie lata w pogotowiu opiekunczym i domu dziecka
                          i do konca moich dni w rodzinnym miescie byla opiekunem prawnym jakiegos dziecka i z nami pomieszkiwalo
                          i nie ma takiej sily, ktora namowi mnie na adopcje czy odwiedziny w domu dziecka.

                          A ja bym chciała adoptować, wierz mi,
                          jak by tylko mój mąż chciał dziecko byśmy mieli w pół roku

                          • Miałam kiedyś nauczanie indywidualne z chłopcem z Domu Małego Dziecka. Chodziłam do niego dwa razy w tygodniu. Ten chłopiec był głęboko upośledzony, a inne dzieci i tak mu zazdrościły, że ktoś go odwiedza regularnie i jest tylko dla niego. Zajęcia prowadziłam w takiej dużej sali zabaw i panie zawsze zabierały inne dzieci, żebym mogła spokojnie pracować. Pamiętam jednego malucha, który zawsze potrafił się jakoś schować. Albo za zasłonką, albo w basenie z kulkami się zakopywał. Potem wychodził i mi “pomagał” dopóki go jakaś pani nie zauważyła… mój asystent 🙂
                            Bardzo trudno było mi tam chodzić. Wychowawczynie z Domu Małego Dziecka szczerze podziwiam, bardzo ciepłe, mądre i odpowiedzialne osoby. Niektóre z nich przychodziły nawet na spotkania/szkolenia dla rodziców organizowane przez moją szkołę, podejrzewam, że poświęcały na to swój wolny czas.

                            • Zamieszczone przez Edysia
                              A ja bym chciała adoptować, wież mi,
                              jak by tylko mój mąż chciał dziecko byśmy mieli w pół roku

                              Edysiu, no ja nie rozumiem Cię.
                              Zarzekasz się, że nie chcesz więcej dzieci.
                              A tutaj mówisz o adopcji…

                              To jest bardzo trudna decyzja, nie takie proste.

                              • Zamieszczone przez Edysia
                                A ja bym chciała adoptować, wież mi,
                                jak by tylko mój mąż chciał dziecko byśmy mieli w pół roku

                                wierze,
                                ale z tego co mi wiadomo w pół roku nie da sie załatwić adopcji.

                                • Zamieszczone przez Edysia
                                  Dlaczego nie, zawsze można pojechać i cos zawieść dls dzieci

                                  Słaba psychicznie jestem.
                                  Pamiętam wolontariat w schronisku dla zwierząt. A to są dzieci!
                                  Gdym miała coś do przekazania, prędzej małża bym wysłała.

                                  I podziwiam wszystkich, którzy życie na taką pracę poświęcają.

                                  • Zamieszczone przez Bronia

                                    Jane masz wyjątkowego faceta!!! Znam kilka sytuacji odwrotnych. Faceci przeważnie się boją.

                                    Niewatpliwie jest wyjatkowy, bo inaczej bym za niego nie wyszla 😉

                                    W tym jednak wypadku – checi adopcji – uwazam, ze nie przemyslal dokladnie calej sprawy i mowia przez niego emocje. Ja bardziej stapam po ziemi. Co z tego, ze tez mi sie serce sciska, gdy widze reportaze o opuszczonych dzieciakach? Mezowi jest latwo “zadecydowac” o checi adopcji, bo to nie on zostanie na codzien z tym dzieckiem i nie on bedzie sie borykal z kazdym problemem. Jego czesciej w domu nie ma niz jest. Nie powiem, jak juz jest to chetnie zajmuje sie dziecmi, ale co z tego, gdy jest rzadko. Kochac i troszczyc sie na odleglosc jest duzo latwiej.
                                    Moj maz ma wielkie serce: dwa psy, ktore mamy, tez wielkodusznie zaadoptowal i tylko teraz z tym calym kramem bujam sie ja.

                                    • powiedzmy, ze mam zblizone doswiadczenia

                                      spotkalam kobiete po heinego medinie – niepelnosprawna, nie mogla zostac matka – adoptowala dziecko. w wieku 14 lat dziewczynka ja pobila tak, ze ta wyladowala na 3 tyg w szpitalu. na kazdym kroku szydzila z jej niepelnosprawnosci i zwraca sie do matki per “kuternoga”. ucieczki z domu, ze szkoly – norma.
                                      adoptowana w wieku ponizej 2 lat.

                                      moja matka poszla w taka a nie inna droge zawodowa na dluuugie lata pod wplywem przyjaciolki – prowadzacej rodzinkowy dom dziecka (2 klatki dalej). Niby wszystko ok, wiekszosc dzieci mieszkala z nia do uzyskania pelnoletnosci i do usamodzielnienia przez panstwo, ale bylo kilka lyzek dziegciu. bolesnych.

                                      wiem, ze są rodziny z adoptowanymi dziecmi, szczesliwe. i zycze im jak najlepiej.

                                      • Zamieszczone przez ulaluki
                                        Edysiu, no ja nie rozumiem Cię.
                                        Zarzekasz się, że nie chcesz więcej dzieci.
                                        A tutaj mówisz o adopcji…

                                        To jest bardzo trudna decyzja, nie takie proste.

                                        To trochę zakrecone wiem, ale ja zawsze chciałam bliźniaki
                                        I chcetnie bym ten plan spełniła 🙂

                                        • Zamieszczone przez aoh
                                          wierze,
                                          ale z tego co mi wiadomo w pół roku nie da sie załatwić adopcji.

                                          Da się, moja koleżanka pracuje w Domu Małego Dziecka ostatnio ją wypytałam o wszystko i jak się nie ma specjalnych oczekiwań co do wieku dziecka, (najtrudniej o maluszki) w pół roku można mieć dziecko już u siebie. Poza tym nie ma u nas dłużo chętnych na starsze dzieci – takie w wieku 3-4 i więcej

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Dom dziecka …

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general