Dom dziecka …

Dzisiaj byliśmy zawieść rzeczy po córci.
Akurat dzieci gdzieś wychodziły z budynku.

Jak one na nas patrzyły, tego się nie da opisać.
Normalnie jak by chciały powiedzieć “zabierzecie mnie” “mogę z wami jechać”
otoczyły samochód i tak patrzyły na nas….

Okropne to mówię Wam.
Jak by mój mąż się zgodził ( a nie chce ) chętnie bym adoptowała dziewczynkę w wieku Naty

Strona 7 odpowiedzi na pytanie: Dom dziecka …

  1. Zamieszczone przez laurka
    nie, nie mamy. zabieranie na weekendy moim zdaniem jest krzywdzące. bo daje dziecku nadzieje, a potem często się okazuje, że akurat nie da się adoptować TEGO dziecka. szukać na własną rękę będziemy, jeśli telefon z ośrodka będzie milczał dłużej niż pół roku.

    Rozumiem, ale z tego co mi ta koleżanka mówiła, to takie działanie, czyli zabieranie dziecka itd…( w DD można się dowiedzieć jak formalnie wyglada sytuacja dziecka ) znacznie skraca procedurę.
    Wtedy DD może napisać “rekomendacje ze wskazaniem” do ośrodka adopcyjnego na konkretne dziecko dla Was.
    Ponoć to skraca bardzo czas oczekiwania.

    • Zamieszczone przez Edysia
      Rozumiem, ale z tego co mi ta koleżanka mówiła, to takie działanie, czyli zabieranie dziecka itd…( w DD można się dowiedzieć jak formalnie wyglada sytuacja dziecka ) znacznie skraca procedurę.
      Wtedy DD może napisać “rekomendacje ze wskazaniem” do ośrodka adopcyjnego na konkretne dziecko dla Was.
      Ponoć to skraca bardzo czas oczekiwania.

      być może. ale nie u nas. wszystko zależy od danego ośrodka, od miasta. nam się nie udało… mieszkamy w mieście, w którym na wszystko się czeka, o dzieciach nie wie się prawie nic i nie można liczyć na żaden łut szczęścia. no chyba, że się ma pieniądze. bo te potrafią załatwić wiele. ale nie tędy droga.

      • W T. adopcja może trwać i tylko pol roku. Sprawdzalam w tym roku. Zazwyczaj trwała ok. roku ale zdarzały się wpisy, że i pół roku ludzie czekali na dziecko. Więc naskakiwanie na Edysię z tego powodu należy przemyśleć.

        • Zamieszczone przez ahimsa
          W T. adopcja może trwać i tylko pol roku. Sprawdzalam w tym roku. Zazwyczaj trwała ok. roku ale zdarzały się wpisy, że i pół roku ludzie czekali na dziecko. Więc naskakiwanie na Edysię z tego powodu należy przemyśleć.

          co rozumiesz pod pojeciem adopcja?
          jaki odcinek czasu?
          bo jesli to jest czas od kwalifikacji do momentu zostania rodzicem, to tak… tzw. telefon moze zadzwonić w ciagu najblizszych tygodni, a czasem po poł roku i dłużej.
          ale proces adopcji z tego co mi wiadomo, to dłuższa droga… najpierw trzeba przejsc przez spotkania z pracownikami OA, testy, kwalifikacje…

          • Zamieszczone przez Edysia
            a co myślisz, że nie dałabym rady?
            Myślę, że jak bym na 100% była pewna, przemyślane by było wszystko
            to dałabym radę.
            Wiadomo teraz sobie gdybam 🙂
            Ale ja akurat nie mam lęku prze dzieckiem z DD
            pewnie jestem w tym gronie nielicznych, co nie przeraża wizja adopcji.

            Fakt jednak jest jeden, to musi być bardzo przemyślana decyzja bo dziecko to nie zabawka.

            Dodam jeszcze jedno, u nas nocuje czasami córka mojej koleżanki – ma 7 lat
            i “fajnie jest ” 🙂 Pasują mi 2 takie duże Panny w domu 🙂

            napisałam tak na twoje zdanie “mozecie bys spokojne” 🙂 z przymruzeniem oka…

            a swoją drogą to ja bym nie dała rady adoptowac dziecka, wyrosniętego, obcego… Moje kocham mimo ze czasem nie spełniają moich oczekiwan bo są moje. Ale wiem ze mnie wkurzają i nie mam siły. Tylko tu miłosc matczyna działa nadrzędnie. No a do tego te dzieci mnie kochają. Ale nie wiem czy w sytuacji problemowej potrafiłabym bezwarunkowo kochac obce dziecko które do tego wcale moze nie kochac mnie. No a do tego to rodzi konflikt z drugim dzieckiem. bo trzeba pokazac miłosc i temu obcemu i swojemu….i nie da sie tego robic sprawiediliwie i po równo….(nawet jak sie da to i tak dzieci bedą zazdrosne bo w koncu nagle ktos obcy odbiera im mame. a one tego obcego dziecka kochac nie muszą)

            U mnie w rodzinie są dwie adoptowane dziewczynki. Jedna miała 6 miesięcy i była w domu dziecka. jej mama ją oddałą po porodzie ale potem przyjechałą ją odwiedzic. wtedy sie procedura przedłuza. Jak trafiłą do swojego domu to miała juz chorobe sierocą i sie kiwała. Druga trafiłą od razu ze szpitala. rodzina jest beardzo szczęsliwa. ale tu jest inna sytuacja, one były wychowywane przez jednych rodziców. Generalnie są sliczne jak z obrazka. Starsza jako dziwczynka wyglądała jak królewna – wielkie łłekitne oczy, blada skóra, bolnd włosy. Młodzsza jest troche mulatką (chyba w 1/8). Teraz to juz pannice. Najsmieszniej wychodzi jak ktos mówi ze starsza do taty podobna :)….. A młodsza…One wiedzą ze są adpotpwane.

            • Zamieszczone przez aborka

              U mnie w rodzinie są dwie adoptowane dziewczynki. Jedna miała 6 miesięcy i była w domu dziecka. jej mama ją oddałą po porodzie ale potem przyjechałą ją odwiedzic. wtedy sie procedura przedłuza. Jak trafiłą do swojego domu to miała juz chorobe sierocą i sie kiwała. Druga trafiłą od razu ze szpitala. rodzina jest beardzo szczęsliwa. ale tu jest inna sytuacja, one były wychowywane przez jednych rodziców. Generalnie są sliczne jak z obrazka. Starsza jako dziwczynka wyglądała jak królewna – wielkie łłekitne oczy, blada skóra, bolnd włosy. Młodzsza jest troche mulatką (chyba w 1/8). Teraz to juz pannice. Najsmieszniej wychodzi jak ktos mówi ze starsza do taty podobna :)….. A młodsza…One wiedzą ze są adpotpwane.

              ooo, to miło że sobie rodzina ładne dzieci WYBRAŁA 😉

              • adopcja to bardzo obszerny temat i niełatwy…
                ale pewnie ‘ameryki’ nie odkryłam.
                adopcja dziecka starszego jest chyba jeszcze trudniejsza.
                rodzic, który się na takową decyduje musi mieć niezwykłe pokłady miłości,
                mądrosci życiowej, cierpliwości, odwagi i Bóg wie czego jeszcze.

                • Zamieszczone przez bruni
                  adopcja to bardzo obszerny temat i niełatwy…
                  ale pewnie ‘ameryki’ nie odkryłam.
                  adopcja dziecka starszego jest chyba jeszcze trudniejsza.
                  rodzic, który się na takową decyduje musi mieć niezwykłe pokłady miłości,
                  mądrosci życiowej, cierpliwości, odwagi i Bóg wie czego jeszcze.

                  Chyba mi sie nie wysłała odp.
                  To w skrócie- tematem się interesuję bo rozważam możliwość zostania rodziną zaprzyjaźnioną. Na moje to taka psych. adopcja…więc też duża odpowiedzialność. Nie kumam ludzi, którzy sobie biorą “sierotkę” na święta a potem oddają i luz. Chyba tylko SOBIE samopoczucie poporawiają

                  Nie o to chodzi w tym…dla mnie to by była taka długofalowa opieka nad dzieckiem. Na adopcję gotowa nie jestem. Więc może choć tak pomóc? ale taką decyzję należy przemyśleć. Bo nie można sobie kogoś wciąść 3 x na week. i potem kontakt zerwać.

                  • Zamieszczone przez EwkaM
                    ooo, to miło że sobie rodzina ładne dzieci WYBRAŁA 😉

                    NIE, wybiewrane w ciemno, ładne sie trafiły

                    • Zamieszczone przez ahimsa
                      Więc może choć tak pomóc? ale taką decyzję należy przemyśleć. Bo nie można sobie kogoś wciąść 3 x na week. i potem kontakt zerwać.

                      mysle, ze to jedno z podstawowych zagadnien adopcji – chodzi o pobudki jakimi sie kierujemy…
                      z pewnością “bo te dzieci takie biedne/ bo mnie wzruszają ich historie/ bo one tak na mnie patrzyły/ bo im pomogę” to juz jakiś punkt zaczepienia, ale nie sedno…

                      adopcja musi wypływać z głebi serca, z takiej naszej wewnetrznej potrzeby obdzielenia kogoś miłością, bezwarunkową… ja to tak widzę.
                      nie mozna na tro patrzec – wezme dziecko, pomogę mu! – bo to zupelnie nie tak…
                      przede wszystkim trzeba rozpoznać uczucia w sobie…
                      powyższe traktowanie oadadopcji mi sie nie podoba, nie wystarcza.
                      to trochę tak jak z małżenstwem… widzisz biednego, zahukanego, samotnego faceta i myslisz – wyjdę za niego, pomogę mu w ten sposób:)
                      a to nie tak działa, bo nie na tym polega… w ten sposób skrzywdzisz i jego i siebie.

                      • Zamieszczone przez bruni
                        mysle, ze to jedno z podstawowych zagadnien adopcji – chodzi o pobudki jakimi sie kierujemy…
                        z pewnością “bo te dzieci takie biedne/ bo mnie wzruszają ich historie/ bo one tak na mnie patrzyły/ bo im pomogę” to juz jakiś punkt zaczepienia, ale nie sedno…

                        adopcja musi wypływać z głebi serca, z takiej naszej wewnetrznej potrzeby obdzielenia kogoś miłością, bezwarunkową… ja to tak widzę.
                        nie mozna na tro patrzec – wezme dziecko, pomogę mu! – bo to zupelnie nie tak…
                        przede wszystkim trzeba rozpoznać uczucia w sobie…
                        powyższe traktowanie oadadopcji mi sie nie podoba, nie wystarcza.
                        to trochę tak jak z małżenstwem… widzisz biednego, zahukanego, samotnego faceta i myslisz – wyjdę za niego, pomogę mu w ten sposób:)
                        a to nie tak działa, bo nie na tym polega… w ten sposób skrzywdzisz i jego i siebie.

                        podpiszę się
                        decydując się na adopcję, musimy czuć w sobie chyba to samo, co czujemy decydując się na powołanie do życia własnego dziecka

                        • Zamieszczone przez aborka
                          NIE, wybiewrane w ciemno, ładne sie trafiły

                          alooooooooo
                          widziałaś to: ;)?

                          • Zamieszczone przez EwkaM
                            alooooooooo
                            widziałaś to: ;)?

                            🙂 a swoją drogą to ta starsza jest taka ładna ze na miejscu jej ojca z domu bym jej nie puszczała. serio. dziweczynka w wieku lat 13 wyglądała na 16-17, ma 1,7, nogi do szyi….. Szok. na szczęscie teraz troche przyszczy jej wyskoczylo :), odstraszaczy :). Nie znam dokładnie jej histori ale podobno (plotka rodzinna głosi) była 4 dzieckiem jakiejs kobiety. Kobitka wpadła z kochankiem 🙂 i dla uratowania związku z mezem córeczke oddała.

                            • Zamieszczone przez laurka
                              być może. ale nie u nas. wszystko zależy od danego ośrodka, od miasta. nam się nie udało… mieszkamy w mieście, w którym na wszystko się czeka, o dzieciach nie wie się prawie nic i nie można liczyć na żaden łut szczęścia. no chyba, że się ma pieniądze. bo te potrafią załatwić wiele. ale nie tędy droga.

                              A nie ma możliwości adopcji dziecka z poza miejca waszego zamieszkania/ inna pobliska miejscowość?

                              • Zamieszczone przez Edysia
                                A nie ma możliwości adopcji dziecka z poza miejca waszego zamieszkania/ inna pobliska miejscowość?

                                też zadajemy sobie to pytanie. na razie jedyne co słyszymy to to, że ośrodek znajduje dzieci i nie mamy co ich sami szukać. sęk w tym, że kurs ten jest sponsorowany przez mops i możemy nie dostać certyfikatu o kwalifikacji do ręki (dopiero się go dostaje z pierwszym dzieckiem).
                                dużo pytań mamy w głowie. ale jeszcze 3 tygodnie i kurs się zaczyna, więc będziemy mogli pytać u źródła 🙂

                                • Zamieszczone przez laurka
                                  też zadajemy sobie to pytanie. na razie jedyne co słyszymy to to, że ośrodek znajduje dzieci i nie mamy co ich sami szukać. sęk w tym, że kurs ten jest sponsorowany przez mops i możemy nie dostać certyfikatu o kwalifikacji do ręki (dopiero się go dostaje z pierwszym dzieckiem).
                                  dużo pytań mamy w głowie. ale jeszcze 3 tygodnie i kurs się zaczyna, więc będziemy mogli pytać u źródła 🙂

                                  niby sensu nie ma ale jakbys trafiła na konkretnyprzypadek np w szpitalu, że matka zostawia dziecko – to jest to do ugrania – nasi znajomi tak zrobili, milei cynk, że dziecko zostaje i załatwili adopcje tego własnie michałka

                                  • Zamieszczone przez rena12
                                    niby sensu nie ma ale jakbys trafiła na konkretnyprzypadek np w szpitalu, że matka zostawia dziecko – to jest to do ugrania – nasi znajomi tak zrobili, milei cynk, że dziecko zostaje i załatwili adopcje tego własnie michałka

                                    tak, wiem.
                                    ale, kurcze, może jakaś dziwna jestem, ale chciałabym wszystko tak normalnie załatwić, tak jak należy. ale wiem również, że jak do pół roku przekonam się, że moje ideały mogę sobie schować głęboko, to będę walczyć innymi sposobami.

                                    • Zamieszczone przez bruni
                                      mysle, ze to jedno z podstawowych zagadnien adopcji – chodzi o pobudki jakimi sie kierujemy…
                                      z pewnością “bo te dzieci takie biedne/ bo mnie wzruszają ich historie/ bo one tak na mnie patrzyły/ bo im pomogę” to juz jakiś punkt zaczepienia, ale nie sedno…

                                      adopcja musi wypływać z głebi serca, z takiej naszej wewnetrznej potrzeby obdzielenia kogoś miłością, bezwarunkową… ja to tak widzę.
                                      nie mozna na tro patrzec – wezme dziecko, pomogę mu! – bo to zupelnie nie tak…
                                      przede wszystkim trzeba rozpoznać uczucia w sobie…
                                      powyższe traktowanie oadadopcji mi sie nie podoba, nie wystarcza.
                                      to trochę tak jak z małżenstwem… widzisz biednego, zahukanego, samotnego faceta i myslisz – wyjdę za niego, pomogę mu w ten sposób:)
                                      a to nie tak działa, bo nie na tym polega… w ten sposób skrzywdzisz i jego i siebie.

                                      To prawda, podpisze sie pod tym obiema rekami! Jesli chodzi o psy, wyglada to podobnie, tyle ze psa mozna sobie czasem emocjonalnie “olac”, a meza i dziecka nie.

                                      • poczytałam sobie Wasze posty i pozwólcie, że się wypowiem..

                                        część z Was jeździ do domów dziecka, zawozi różne rzeczy i boli Was widok dzieciaczków w ddz – zatem żeby zaoszczędzić ten ból i łzy (również wychowanków) może lepiej wysłać paczkę?

                                        dzieci z ddz nie zawsze są zdemoralizowane..one dużo przeżyły, mają często zranioną psychikę, jets im ciężko w nowym środowisku, muszą sobie radzić z wieloma bardzo trudnymi problemami o ktorych my nie jestesmy w stanie pomyslec…wiec mysle, ze osoby myslace o adopcji czy o opiece zastepczej powinny byc swiadome tego, ze latwo nie bedzie, bo niestety prawda jest taka, ze dzieci pochodza z roznych rodzin i roznie to w rzeczywistosci bywa..

                                        a na koniec powiem tak, ze znam kilka bylych wychownkow domu dziecka, ktore wyrosly na porzadnych ludzi, choc wywodzily sie z roznych rodzin i mialy czesto tak trudne problemy, niektorym nikt nie dawal szans na to, ze beda dobrymi ludzmi a do dzis sa dobrymi matkami;)

                                        Znasz odpowiedź na pytanie: Dom dziecka …

                                        Dodaj komentarz

                                        Angina u dwulatka

                                        Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                        Czytaj dalej →

                                        Mozarella w ciąży

                                        Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                        Czytaj dalej →

                                        Ile kosztuje żłobek?

                                        Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                        Czytaj dalej →

                                        Dziewczyny po cc – dreny

                                        Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                        Czytaj dalej →

                                        Meskie imie miedzynarodowe.

                                        Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                        Czytaj dalej →

                                        Wielotorbielowatość nerek

                                        W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                        Czytaj dalej →

                                        Ruchome kolano

                                        Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                        Czytaj dalej →
                                        Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                        Logo
                                        Enable registration in settings - general