Kochane, siedzę sobie i płaczę i nie mam komu tego mówić, więc mówię Wam. Mam w domu zestaw: siebie w 31 tygodniu ciąży i prawie czteroletnią córkę. Do tego w pracy obrażonego męża, a mnie czeka jeszcze pakowanie na święta i porządki świąteczne. Nie wiem, czy to wina hormonów, czy mojego braku cierpliwości. Dziś przygotowałam córce tantum rosa, bo juz kilka tygodni ma zaczerwienione wargi sromowe, byłysmy nawet z tym u lekarza. Narobiła takiego wrzasku, ze ją tym przemywam, że skończyło się na klapsie i wygonieniu z łazienki i płaczu obojga. Szlag mnie trafia, jak chcę jej ulżyć żeby ją nie bolało, a ta robi takie sceny ze zwykłego polewania wodą. Nawrzeszczałam na nią, że nie ma pojęcia, jak inne dzieci cierpią w szpitalach, z kroplówkami, po chemii, przechodzące mnóstwo bolesnych zabiegów. Juz kiedys taka scena skończyła sie podobnie, ale wybawił mnie mąż, którego posłuchala. Zabrałam jej jeszcze zabawki, którymi się właśnie bawiła i siedzimy teraz obie w osobnych pokojach…
Mąż sie też obraził, ze wzięłam sie wczoraj za sprzatanie w szafce, a jeszcze nic nie spakowane. Tak się oferował z pomocą, że dziś sama musze sie powspinać w łazience i WC z myciem, bo juz syf nieziemski, a on sie przecież nie domysli, że trzeba posprzątać. A proszenie o pomoc ciągle przez taką niedołężną babę z brzuchem jest już upokarzające.
Mam dość, najchętniej zostałabym sama w domu na święta, bo moja współpraca z ludźmi nie układa się najlepiej. Im chce lepiej, tym wychodzi gorzej. A mały w brzuchu wszystko odczuwa i też sie niepokoi, a ja nawet go nie moge od tego niepokoju uwolnić…
8 odpowiedzi na pytanie: dom wariatów czyli wyrodna matka
Trudno mi się odnieść do reszty, bo nie wiem jakie macie z mężem układy, jaki podział obowiązków (może warto wcześniej rozdzielić prace: ja sprzątam/ pakuję to i to, a Ty w tym czasie sprzątasz tamto), ale tekst o cierpieniu innych dzieci do niespełna czterolatki wydaje mi się absurdalny – ją w tej chwili gucio obchodziły inne dzieci – jej było nieprzyjemnie bo ją polewałaś jakimś świństwem. Mam za sobą wiele zabiegów pielęgnacyjnych, których córka nie znosiła, a które obiektywnie, nie były paskudne. I skoro nie ma wyboru to robię co muszę mimo płaczu i już. Przyznaję, że nie raz zdarzyło mi się ostro zdenerwować jak nie mogłam zwyczajnie wytrzeć nosa, ale moje nerwy tu w niczym nie pomogły. Najlepiej działało przytulenie po i powiedzenie, że była dzielna – motywowało na przyszłość :).
Zrób sobie herbaty, odsapnij i do dzieła, bo nie masz zapewne wyboru 😉
witam w klubie
wiesz co – ja mysle ze w naszych przypadkach to nie rob ze sprztania swiatecznego wielkiego hallo – bo… nie warto !!!
przeciez nie musisz teraz sprzatac – zrobisz to jak nabierzesz wiekszego wigoru do pracy
co do corki – to wiem co przezywasz bo mi hormony tez podobnie szaleja – nerwy mnie lapia w stosunku do jej zachowania co 5 min…
ale ja wrzucilam juz sobie na luz – nie wiem tylko na jak dlugo
wlasnie wczoraj tez mialam dzien placzu – wyryczalam sie i juz
mysle ze przed wybuchem zlosci – pomysl sobie ze ona ma tylko 4 latka – i powiem Ci ze przemywanie tantum rosa po zaczerwienionych watgach jest bolesne – piecze… ona moze nie rozumie
teraz jak bedziesz zabierac sie do zabiegu to powiedz jej przed przed myciem ze chwiele jej popiecze ale ze np. bedziesz dmuchac… to napewno pomoze i nerwow szargac nie bedziesz…
mniej nerwowo… to samo sobie powtarzam !!! tylko spokoj nas uratuje…
a co do meza…. ja wymienilam chyba z 2 tygodnie temu dywan w duzym pokoju – a stary lezy zwiniety w przedpokoju – powinien byc dawno w piwnicy -… i co tu komentowac… heh… tacy sa mezczyzni – jeden jest sprzatajacy i gotujacy – nastepny majsterkowicz a inny jeszcze nie widzi ze caly zlew zmywania – ze dywan w przedpokoju – ze szawki do sprzatniecie
ja poprostu 100000 razy powtarzam az zatrybi ze ma mi pomoc… i nie ma co sie denerowac ze oni tego nie widza… przeciez nie mysla jak my – i nie sa nami…
bedzie ok – wyluzuj – masz maluszka w brzusiu i on jest najwazniejszy a reszta to male piwo…
pozdrawiam i szczesliwego rozdwojenia 🙂
Ja życzę trochę spokoju…bo to własnie Twoje zdenerwowanie może mieć negatywny wpływ na otoczenie.
Dla Oli to przecież bardzo niekomfortowa sytuacja, takie zapalenie i pewnie nie wszystkie zabiegi lecznicze sa bezbolesne i przyjemne.
Może więcej tłumaczenia, spokojnym tonem…żadnych krzyków, pretensji i wykładów o chorych dzieciach…
Albo odłóż to na czas gdy mąż wróci i będzie mógł Ci pomóc.
Maciek też się irytuje w czasie takich przymusowych zabiegów…i jakoś dajemy sobie radę.
Porządki świąteczne sobie daruj…przecież nic się nie stanie jak w tym roku sobie odpuścisz.
Cóż ja z powodu pogody i braku czasu nie dałam radę umyć okna… Ale doliczyłam to do porządków wiosennych, jak się zrobi cieplej będę miała większą radość z czystych okien 🙂
Życzę spokojnych i radosnych Świąt 🙂
I miłej światecznej atmosfery 🙂
ja sie chetnie wypowiem w kwestii matki wyrodnej
nie ma wiekszej tragedii dla mojego adacha niz obcinanie paznokci, czyszczenie nosa itp
drze sie jak opetany, ale chyba musze robic swoje i tyle
wiem, jak sie czujesz, tez mnie czasami dopadaly chwile slownej wobec niego agresji, kiedys mu nawet palnelam, ze jak sie bedzie tak strasznie darl, to go sprzedam i tyle
wstyd, ale trzasnelam o sciane slepego korytarza mojej cierpliwosci i ups, wypsnelo sie
na szczescie chyba sie niespecjalnie nie przejal
zdarza sie, nie jestes z drewna
a z mezem moze kontrakt jakis podpisac, autentycznie! ja robie to, tyrobisz to i tyle
glowa do gory, bedzie dobrze, a jak nie posprzatasz, swiat sie nie zawali
Ja też się łapię na tym, ze nieraz palnę Ali coś naprawdę głupiego…:( Ja sie chyba czasem zapominam, ze mam do czynienia z 3latką i sadzę Jej teksty jak do dorosłego..:( I dopiero po fakcie dociera do mnie, jak to napisała Kas, ze moje dziecko gucio obchodzą inne dzieci i moje wywody, kiedy Jej sie dzieje krzywda tu i teraz..:/
Życzę spokojnych, rodzinnych Świąt!
A nie masz wrażenia że mała jakby czuje że jesteś wobec niej “słabsza”. Jak ja byłam już solidnie gruba w II ciąży to syn (wtedy 3 latka) notorycznie robił mi na złość, nie wykonywał poleceń. Prosiłam żeby szedł na górę się myć a on się kładł na podłodze, itp. Mąż brał go na ręce i już był grzeczny i mówił że pójdzie sam. Tak jakby czuł że ja nie mogę tego zrobić i podświadomie i po dziecinnemu wykorzystywał swoją “przewagę”. Ty też piszesz, że pojawienie się męża pomogło. Może coś w tym jest:)
Wypisz, wymaluj moja końcówka ciąży – wszystko doprowadzało mnie do szału, moja niemoc, to, że mąż nie czyta w moich myślach, nie mówiąc już o Nadii. Przeszło jakiś czas po porodzie :).
dziękuję!
Dziękuję Wam wszystkim za słowa otuchy! Bardzo mnie podniosły na duchu, uwagi również (trzeba czasem nakrzyczec i na dorosłych). Czytam je juz po świętach, bo u rodziców nie ma komputera. Jest lepiej, dużo odpoczęłam, mama nie pozwoliła mi zmywać, ani pomagac w kuchni. Nagadałam się z kobietami w rodzinie do późnej nocy i nabrałam chęci do życia. Fakt, porządki sobie odpuściłam. Dziś posprzątałam dopiero łazienkę i odpoczywam. Na szybach mam jeszcze namalowane choinki i gwiazdki ze sztucznego śniegu, bo nie miałam czasu ich umyć, ale w taka pogode są jak znalazł:)
Mam wielką nadzieję, że po porodzie mój rozum zdąży się uspokoić nim się zdenerwuję… Swoją drogą nie lubię czytac porad w gazetach typu – poproś koleżankę lub mamę o pomoc, zostaw dziecko z mężem, wyjdź sobie na zakupy. W praktyce jestem najdłużej z dzieckiem w domu, do obojga rodziców mam ponad 200 km, a koleżanki akurat nie maja innego zajęcia tylko siedzenie z rozwścieczonym cztaerolatkiem. Chciałabym sama siebie na tyle wzmocnić psychicznie żeby sobie dawać radę, bo praktyczna pomoc innych osób przychodzi w momentach, gdy wcale nie muszę wychodzić z domu ze złości. A z Ola i mężem spędziłam spokojne, zwyczajne święta, podczas których moglismy sie sobą spokojnie i bez nerwów nacieszyć.
Życzę i Wam spełnienia takich marzeń:)
Znasz odpowiedź na pytanie: dom wariatów czyli wyrodna matka