Dopada mnie stres laktacyjny…

Czuję,że znowu się zaczyna.
Po urodzeniu córki karmiłam ja wyłącznie piersią, miałam dużo mleka, ale krótko (jakiś miesiąc) bo miała nietolerancje laktozy, biegunkę i straciła bardzo znacznie na wadze i podupadła na zdrowiu, poratowało nas hypoalergiczne mleko modyfikowane, z przyjemnością patrzyłam jak moja mała rośnie i nabiera sił zrezygnowałam z karmienia piersią, nie miałam siły patrzeć jak po każdym karmieniu boli ja brzuszek i źle się czuje. Było super ale po jakimś czasie kiedy to w każdej gazecie i ulotce czytałam o tym jakie ważne jest karmienie piersią i ile to dzieci nie karmione piersią mogą mieć problemów zdrowotnych i rozwojowych to przeszłam małe załamanie nerwowe, zastanawiałam się,że może mogłam ściągać, wylewać i próbować za tydzień dwa i t.d. Okazało się, ze nic z tego co czytałam nie dotyczyło mojego dziecka, rozwijała się świetnie, nie chorowała prawie w ogóle,pięknie rosła i jak do tej pory zostało (mama najważniejsza na świecie) była bardzo ze mną związana, zawsze wczepiona, wtulona we mnie mało komu dała się wziąść na ręce (a podobno jak nie karmisz nie ma więzi między matką i dzieckiem). Przeszło mi więc skutecznie załamanie nerwowe związane z terrorem laktacyjnym i już praktycznie o tym zapomniałam. Do teraz… w drugiej ciąży obiecałam sobie,że nie będę już tak histeryzować i zabezpieczę się na każdą ewentualność, a mianowicie przygotuje zarówno laktator i bepanten na brodawki ale również butelkę i paczkę mleka. Tylko coraz częściej gdy napotykam na propagandę karmienia dopada mnie stres, jak się nie uda,a jak maluch znowu będzie miał problemy i choć doświadczenie podpowiada mi inaczej ja sie stresuję. Czy ktoś ma lub miał podobne problemy? Czy mi juz psycha siada?

26 odpowiedzi na pytanie: Dopada mnie stres laktacyjny…

  1. Zobaczysz jak urodzisz. Moja pierwsza córka też miała alergię na każde sztuczne mleko. A ja-młoda,głupia i niedoświadczona wtedy-nie umiałam sobie poradzić i przeszłam na butlę. Nie pasowało jej bebiko,nie pasowało pro sobee,nie pasowało bebilon pepti i inne. Mieszkałam wtedy na wsi…. Miała mega alergie nakażde mleko.Zrobiłam jednak coś-co zadziałało. Teściowa podpowiedziała.Od trzeciego miesiąca życia Ania była karmiona mlekiem prostop od swojej krowy,karmionej tylko naturalnymi paszami. Oczywiście odpowiednio rozcieńczone.I dopiero jak to mleko dostała, zero alergii, zero czuleń,kolek itp.Ania wyrosła na swojskim mleku na zdrowe i silne dziecko:)Ale-nie każde msi mieć alergię na laktozę,czy tak jak moja córka. Drga i trzecia jak się urodziły-nie miały alergii na białko mleka. Były od początku przez wiele miesięcy karmione piersią.Ja już miałam więcej doświadczenia i pilnowałam tego. Dzieciaki tez zdrowe.
    Ale jak piszesz-warto się zabezpieczyć na każdą ewentalność i nawet gdybyś potem miała kotom do miski wylać,warto kupić w razie czego butlę i paczkę mleka dla niemowląt. Nigdy nic nie wiadomo. Trzymam kciuki,żey tym razem Ci się udało:)

    • dziewczyno wyluzuj!!!
      Z drugim dzieckiem jest zupełnie inaczej (łatwiej myśle) wiec mozesz skopojnie karmic rok i dłuzej 🙂
      Ale gdyby nawet nie to co z tego????
      Starsze dziecko żyje? Ma sie dobrze? Rośnie zdrowo?? To znaczy ze dzieci da sie wychować bez cycka! A ten terror związany z karmieniem olej i skup sie na rzeczach ważnych.
      Ja starszego syna karmiłam rok (początki były masakryczne i bym sie poddała gdybym wiedziała jak) Młodszego syna karmiłam 8 mies ale potem temu sie odwidziło i sam rzucił cycka, takich problemów jak z pierszym nie miałam. Zero zatorów, naderwanych i krwawiących brodawek, zrywania oderwanej skóry z brodawki tez nie było i co najważniejsze zero baby blues!!! Sama radosć macierzyństwa!
      Tak wiec głowa do góry i sie nie stersuj. Masz doświaczenie przecież wiec dasz radę! Pierwsze dziecko jest dowodem ze sobie poradzisz 🙂

      • Bunny, wyluzuj!! Siada Ci psycha, zdecydowanie!
        Moja córka praktycznie od samego poczatku jest butelkowa. Cycek byl bardziej przytulanką, chociaz moze i cos tam sobie pociągnęła. Powinno byc z nią do bani, a tymczasem przez 7 lat zycia antybiotyk dostala 2 razy, z czego raz niepotrzebnie (glupia i niedoswiadczona bylam) – raz na dlugo przed przedszkolem i raz w ostatnie wakacje. W przedszkolu chorowala chyba najlagodniej z calej grupy – zero antybiotyków, tylko wirusówki. Jest bardzo mądrą dziewczynką, bystrą i bardzo do mnie przywiązaną. Niektore panie w przedszkolu twierdziły, ze az za bardzo Totalne zaprzeczenie tych głupot, ktore czytasz. Tzn. nie jest glupotą, że kobiety powinny karmic piersią – po to je mamy przeciez (miedzy innymi 😉 ), ale na Boga nie mozna sie tak nakręcać i dołować. O zdrowiu, zdolnościach i więzi dziecko-matka decyduje znacznie wiecej spraw – jesli tego nie rozumiesz i dajesz sobie tak łatwo wmówic, ze jest inaczej, to nie mamy chyba o czym gadac….

        • Dzięki dziewczyny, wiem, ze macie rację. Chyba potrzebowałam się wygadać i usłyszeć to jeszcze od kogoś innego:) Bo na mojego małża liczyć w takiej sytuacji nie mogę;)

          • Nooo w takiej sytacji małż chowa się w skorupce….A czasy mamy teraz takie,że wiele kobiet choć chce to czasem nie może karmić sama.Jest wiele za i przeciw,ale poprostu zrobisz tak jak będzie tego wymagała sytacja. Ja akurat jestem zwolenniczką cycka,ale rozumiem,że jak kobieta nie może z pewnych względó,to nie ma co sobie włosów z głowy rwać. Mleko sztuczne jest tak przygotowane, ze niewiele się różni od kobiecego.I w razie czego i na nim wychowasz zdrowe dziecko.Więc głowa do góry. Co ma być to będzie:)

            • Ja niestety karmiłam młodego zaledwie 1,5m-ca. Mleko straciłam ze stresu, walczyliśmy z bakteriami które miał w moczu i ciągle kroplówki na zbicie żółtaczki. Ogólnie m-c w szpitalu, dziecko było wyczerpane, spadł prawie 1kg na wadze (miał 62cm jak się urodził). lekarze mówili, że źle karmię, że za krótko, że to moja wina,jednocześnie nie pozwalali dokarmiać. Na szczęście dostałam namiar na super pediatrę, który powiedział, że jeszcze tydzień a już byłoby po dziecku. Dostał jakiś preparat na wzmocnienie, zaczęłam dawać bebiko, potem bebilon pepti. Na szczęście wszystko się szcześliwie skończyło.
              I nie miej za złe sobie tego, że córcia była na sztucznym. Najważniejsze jest to, żeby dzieciaczek zdrowo rósł. I tak mam zamiar kupić butelki, paczkę mleka itd.
              Będzie dobrze.

              • Ja chociaż nastawiam się na karmienie włącznie piersią-przynajmiej przez pierwsze miesiące-to jednak nie wykluczam,że coś nie tak pojdzie i zamierzam się zaopatrzyć na taka ewentualność. Nigdy nic nie wiadomo. Tylko się zastanawiam jakie mleko wybrać.Wybór jest spory….. A nie powiedziane,że się nie przyda….

                • Zamieszczone przez asia4
                  Ja chociaż nastawiam się na karmienie włącznie piersią-przynajmiej przez pierwsze miesiące-to jednak nie wykluczam,że coś nie tak pojdzie i zamierzam się zaopatrzyć na taka ewentualność. Nigdy nic nie wiadomo. Tylko się zastanawiam jakie mleko wybrać.Wybór jest spory….. A nie powiedziane,że się nie przyda….

                  Ja wezmę bebiko. Drogie nie jest. Gdyby było wszystko ok, to dostanie je siostra męża do kawki Pamiętam, że bardzo jej smakowało

                  • Wiesz-ja w geście rozpaczy jak nie miałam mleka-bo moje dzieciaki piją mleko jak małe cielaczki- litrami,to na bebiku smażyłam im naleśniki… robiłam tego mnóstwo a uciekały dosłownie spod patelni:):): do kawy też się dodawało…. w naturze się nic nie zmarnuje…

                    • Moja córa też niestety butelkowa ale jakoś nie widzę różnicy pomiędzy nią a dzieciaczkami cycowymi. Oczywiście, że na początku miałam z tym problem, że nie mogę jej karmić piersią. Ale na tym forum jedna osoba napisała mi “Ala nie przejmuj się Amelka i tak cię kocha bez względu na to z jakiego opakowania jej mleko podajesz”- i to jest prawda. Głowa do góry i nie martw się na zapas.

                      • bunny, zdecydowanie psycha Ci siada
                        nie ważne jak się karmi dziecko, dla dziecka to nie ma żadnego znaczenia
                        na mleku modyfikowanym i piersiowym dzieci rozwijają się tak samo, odporność też mają podobną – przecież mm zawiera różne składniki wzmacniające odporność
                        zresztą dzieci karmione piersią też przecież chorują
                        ja z tych wyrodnych matek, karmić piersią nie umiałam i nie chciałam- moje dzieci rozwijają się jak należy, są zdrowe, nie chorują
                        karmienie butlą to nic złego, ale w Polsce panuje moim zdaniem terror laktacyjny i zmusza się do karmienia piersią (piszę z doświadczenia)
                        ja widzę wiele plusów butli, więcej niż karmienia piersią, ale ja spaczona jestem pod tym względem 😉

                        • Plus karmienia z butli to tylko wygoda,lepiej przespane przez dziecko noce,mniej zmęczenia rodzica. Natura tak stworzyła ssaki,że potomstwo karmią mlekiem matki. Wiem,że dzisiaj czasy są inne i butla jest modna oraz że wiele kobiet z różnych powodów nie może karmić piersią.I etedy jestem za butlą.Ale jawnie nigdy nie namawiałabym do butelki.

                          • Zamieszczone przez asia4
                            Plus karmienia z butli to tylko wygoda,lepiej przespane przez dziecko noce,mniej zmęczenia rodzica. Natura tak stworzyła ssaki,że potomstwo karmią mlekiem matki. Wiem,że dzisiaj czasy są inne i butla jest modna oraz że wiele kobiet z różnych powodów nie może karmić piersią.I etedy jestem za butlą.Ale jawnie nigdy nie namawiałabym do butelki.

                            a do piersi byś namawiała?
                            jeśli ktoś może a nie chce?
                            każdy powinien mieć wybór i to jego sprawa jak karmi
                            a o tym, że butla modna pierwsze słyszę, widac jestem z modą na bakier 😉
                            rzekłabym, że jest odwrotnie
                            ale dwoje dzieci mam butlowych – dwa razy karmić próbowałam piersią, ale nie wyszło. Ze starszym próbowałam 3 miesiące, a młodszy po 10 dniach dostawał już tylko butlę (obaj cały czas dokarmiani). I nie widzę w tym złego. Wręcz drażni mnie takie napieranie: MUSISZ karmić piersią. W Polsce “każą” karmić w szpitalach, w innych krajach często jest tak, że po porodzie pytają jak chce pani karmić i dostosowują się do decyzji matki.

                            • Nikogo na siłę namawiać nie zamierzam:)To indywidualna sprawa każego z nas.Ja też przy pierwszym dziecku chciałam karmić piersią,ale nie wyszło.Wyczytałam gdzieś kiedyś,że karmienie butelką stało się modne/żle mnie troszkę zrozumiałaś. Też znbastowałam szybko,bo butelka okazała się niezwykle wygona, zwłaszcza,że Ania strasznie często się budziła. To co piszez,że w niektórych szpitalach decyzję co o tego jak karmić-zostawiają matce0w sumie to mi się podoba. Pamietam horror na połozniczym.jak mnie położne objeżżały i okarmiały butlą małą,bo ja nie potrafiłam sobie poradzić,a one niebarzo mi pomogły…

                              • Zamieszczone przez banita
                                bunny, zdecydowanie psycha Ci siada
                                nie ważne jak się karmi dziecko, dla dziecka to nie ma żadnego znaczenia
                                na mleku modyfikowanym i piersiowym dzieci rozwijają się tak samo, odporność też mają podobną – przecież mm zawiera różne składniki wzmacniające odporność
                                zresztą dzieci karmione piersią też przecież chorują
                                ja z tych wyrodnych matek, karmić piersią nie umiałam i nie chciałam- moje dzieci rozwijają się jak należy, są zdrowe, nie chorują
                                karmienie butlą to nic złego, ale w Polsce panuje moim zdaniem terror laktacyjny i zmusza się do karmienia piersią (piszę z doświadczenia)
                                ja widzę wiele plusów butli, więcej niż karmienia piersią, ale ja spaczona jestem pod tym względem 😉

                                No to ja się podpiszę po tym, też spaczona jestem 😉

                                U mnie było tak: przy pierwszym walczyłam, przystawiałam ale nijak nam nie szło. Po 10 dniach walki, katorgi dostał butlę i od tego czasu wszyscy żyli długo i szczęśliwie 🙂 Długo potem co prawda wyczytałam, że laktację hamuje m.in. picie mięty a ja właśnie hektolitrami świeżo sparzonej mięty gasiłam pragnienie i chciałam tę moją laktację pobudzić 😉
                                No ale na początku oczywiście dół zaliczyłam, że dziecko będę mieć chorowite, słabo rozwijające się i więzi między nami też słabe będą. Nic się nie potwierdziło, synuś zawsze był do przodu z rozwojem, antybiotyk brał w życiu raz jak miał szkarlatynę, nie zaczął chorować nawet jak poszedł do przedszkola. Po prostu mocarz 😉 No i synuś mamusi do dziś 🙂

                                Butla więc sprawdziła się wyśmienicie i postanowiłam, że przy drugim już nie będę mieć ciśnienia i jak coś pójdzie nie halo to butla i już. Szczerze mówiąć miałam nadzieję, ze tak będzie 😉 No ale mimo braku starań z moje strony córcię karmiłam bezproblemowo pół roku i odstawiłyśmy się razem właściwie.
                                I przez cały ten czas szczerze mówiąc powtarzałam sobie: “jeszcze z miesiąc” potem “no to jeszcze z miesiąc” itd. no ale te 6 m-cy to już deadline dla mnie bo ja po prostu nie cierpię karmić piersią! I nie chodzi o jakieś bóle itp. bo nie miałam żadnych popękanych brodawek itp. wszystko OK z przystawieniem.
                                Po prostu karmiąc jestem nerwowa i tyle, nie lubię i już.

                                Trzeciaczka karmiłam 3 m-ce ale w końcu zaczęłam dokarmiać bo był chudy jak patyk, przez ostatnie tygodnie nerwowy, nie chciał spać, był rozdrażniony miałam wrażenie, że tylko popija a ciągle jest głodny. Po wciągnięciu pierwszej butli spał ciągiem 5 godzin hałasie (starsze dzieci) 😉 No i wiadomo – zaczęło się dokarmianie, został cyc nocny a potem już przesypiał całe nocki więc i źródełko wyschło 😉
                                Ku mojej uciesze – teraz mam pogodnego uśmiechniętego synka, śpiącego pięknie i ogólnie zadowolonego z zycia 🙂

                                Także – nie dać się terrorowi laktacyjnemu. Każdy sposób karmienia dziecka jest OK – chodzi o to żeby obie strony były zadowolone i dzidziuś i mama 🙂

                                • Ja tylko napiszę, że moja pierwsza miała przemycane mleko modyfikowane czasem, bo miałam mało pokarmu. Bywały tygodnie, że tylko było to moje mleko ale jak przychodził kryzys to trzeba było dać butlę sztucznego. Po 3 miesiącu zaczęłam wprowadzać produkty dodatkowe…. no i mała do 2giego roku życia miała może raz drobny katar i raz problem z brzuszkiem po basenie…. wsjo…
                                  Druga 100% na cycu. Pierwszy kleik po 4tym miesiącu. Teraz ma 4,5 i drugi dzień je jabłuszko… cóż… a gila mamy po raz 4ty już. 🙂

                                  Za pierwszym razem uważałam, że cyc to przekleństwo, bo się stresowałam i pokarmu było mało. Samo karmienie było dla mnie karą i zniewoleniem.
                                  Teraz się wyluzowałam. Pokarm jest. Dzieć je chętnie a ja delektuję się karmieniem. Ostatnio porównałam to do przerwy na papierosa. To chwila dla nas i nikt nam nie może przeszkadzać… takie zwolnienie i odpoczynek.
                                  Odbiło mi wiem… ale strasznie mnie cieszy to ześwirowanie. 😉
                                  Wcale mi się nie spieszyło do wprowadzania czegokolwiek dodatkowego…. ale za niedłudo do pracy wracam i nie mogę tak dziecia bez cyca z dnia na dzień zostawić. 🙂

                                  Natomiast mam inne paranoje. Z tym, że u mnie nie jest to związane z laktacją a z zapewnieniem dzieciom bezpieczeństwa. Ostatnio mam paranoję lądującego nam na dachu samolotu… bo latają nad nami… Pamiętam, że te 4 lata temu też to miałam.

                                  Hormony działają cuda….
                                  Trzeba pamiętać po prostu, że to co nas trapi to w większości przypadków jest reakcja chemiczna organizmu. Takie podejście, mnie przynajmniej, pomaga odzyskać równowagę. 🙂

                                  • Flomag, w końcu jakaś bratnia, spaczona dusza 😉
                                    ja karmić też szczerze nie znosiłam, u mnie był ból, krew się lała itp
                                    dla mnie karmienie to jak kara jakaś była i nie widzę w tym nic cudownego
                                    a wręcz jak moja przyjaciółka teraz karmi swoją córcię to muszę wyjść z pokoju, bo mi się od razu robi słabo i niedobrze
                                    dla mnie nic w tym pięknego

                                    • Zamieszczone przez banita
                                      Flomag, w końcu jakaś bratnia, spaczona dusza 😉
                                      ja karmić też szczerze nie znosiłam, u mnie był ból, krew się lała itp
                                      dla mnie karmienie to jak kara jakaś była i nie widzę w tym nic cudownego
                                      a wręcz jak moja przyjaciółka teraz karmi swoją córcię to muszę wyjść z pokoju, bo mi się od razu robi słabo i niedobrze
                                      dla mnie nic w tym pięknego

                                      hahahahaha no jakbyś w sedno trafiła 😉 Ja tez jak slyszałam, ze podczas karmienia mama i dziecko to jedność, tworzy sie niesamowita bliskość i więź to się pytałam o co kaman czy ja jakaś bez uczuć jestem? Ja jak tylko dzieć był przyssany to myślałam “no już szybciutko ciągnij i zamykamy bar” a jak się przeciągało to zaraz mnie nerw brał 😉 Chociaż pozwalałam pić oczywiście tyle ile trzeba było ale to siedzenie z dzieckiem przy cycu naprawdę nie bawiło mnie kompletnie o niesamowitej bliskości i błogości mowy nie było.
                                      Myślałam, że może jakaś lewa jestem ale chyba nie jest tak źle – za dzieciaki dam się pokroić, dużo się przytualmy kokosimy, ogólnie fizycznie jesteśmy blisko. Tylko te cycki – są moje i już 😉

                                      • Ale się rozbujałyście;)
                                        Ale wiecie, ze co do tego chorowania to tez nie rozumiem bo znam multum przypadków gdzie dzieciak karmiony piersią chorował na okrągło w zasadzie od początku a dzieci nie karmione piersią miały super odporność, nawet teraz na wątku niemowlęta ktos pisał, ze karmiony piersią 4-miesięczniak już trzeci antybiotyk bierze, a najbardziej ekstremalny przypadek jaki znam to przypadek mojej znajomej która to karmiła dziecko do 3,5 roku, a dziecko miało tak niską odporność, ze dostało grupę inwalidzką i w wieku 4 lat straciło wszystkie zęby(tak były popsute),podobno od antybiotyków.Więc ja po prostu tego nie rozumiem, ze “badania dowodzą”, ze karmienie zabezpiecza przed chorowaniem.

                                        • Zamieszczone przez banita
                                          Flomag, w końcu jakaś bratnia, spaczona dusza 😉
                                          ja karmić też szczerze nie znosiłam, u mnie był ból, krew się lała itp
                                          dla mnie karmienie to jak kara jakaś była i nie widzę w tym nic cudownego
                                          a wręcz jak moja przyjaciółka teraz karmi swoją córcię to muszę wyjść z pokoju, bo mi się od razu robi słabo i niedobrze
                                          dla mnie nic w tym pięknego

                                          Zamieszczone przez Flomag
                                          hahahahaha no jakbyś w sedno trafiła 😉 Ja tez jak slyszałam, ze podczas karmienia mama i dziecko to jedność, tworzy sie niesamowita bliskość i więź to się pytałam o co kaman czy ja jakaś bez uczuć jestem? Ja jak tylko dzieć był przyssany to myślałam “no już szybciutko ciągnij i zamykamy bar” a jak się przeciągało to zaraz mnie nerw brał 😉 Chociaż pozwalałam pić oczywiście tyle ile trzeba było ale to siedzenie z dzieckiem przy cycu naprawdę nie bawiło mnie kompletnie o niesamowitej bliskości i błogości mowy nie było.
                                          Myślałam, że może jakaś lewa jestem ale chyba nie jest tak źle – za dzieciaki dam się pokroić, dużo się przytualmy kokosimy, ogólnie fizycznie jesteśmy blisko. Tylko te cycki – są moje i już 😉

                                          Miałam tak jak piszecie za pierwszym razem właśnie.
                                          Krew się lała, bolało i cierpiałam fizycznie i psychicznie.
                                          Czułam się jak ufo jak koleżanka opowiadała mi jakie to piękne przeżycie.
                                          A teraz coś się zmieniło. Podeszłam do laktacji na zasadzie “będzie to będzie a jak nie będzie to trudno”… no i jest mleko, krew się nie lała.
                                          Mąż mówi, że dopiero teraz dorosłam do dzidziusia. Śmiechu warte, bo obie wystarane i wyczekane. Jednak jakaś spokojna się zrobiłam…może to też ma znaczenie. 🙂
                                          Ale uważam, że laktacja to nie przymus i nie ma się co unieszczęśliwiać, bo dziecko to czuje.
                                          Mnie jest teraz dobrze z karmieniem. Cieszę się, że pierwsze doświadczenia mnie nie zniechęciły. Za trzecim razem też będę karmić piersią. 🙂
                                          Ale żeby nie było… zamierzam przed ukończeniem roku, córę odstawić. Chyba, że sama to zrobi wcześniej, jak starsza. 🙂

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Dopada mnie stres laktacyjny…

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general