mam zagadkę, pomożecie mi się jakoś ogarnąć?
właśnie zamykam działalność gosp., niestety nie dałam rady wszystkiego objąć (domu, rodziny, pracy) – wszystko się sypie, wali, nic nie jest dopilnowane więc tak wybrałam. postawiłam tym czasem na dom i rodzinę..
ale – to tak na 3 lata powiedzmy, zanim młoda nie pójdzie do p-la.. potem chciałabym powrócić jednak do pracy. muszę to jakoś zaplanować tak, żeby w tym czasie, kiedy jestem z nią w domu podnieść sobie kwalifikacje, bo w tej chwili mam jakby żadne.
poradźcie, jakie zrobić kursy, z czego się podszkolić, żeby za te 3 lata mieć szansę, przynajmniej jakąś minimalną, na zatrudnienie? co teraz jest ważne? na pewno język (języki?), angielski, czy jeszcze jakiś? ja ogólnie niezła byłam zawsze matematycznie.. myślicie, że na stare lata jest sens wchodzić np. w temat księgowości? i gdzie szukać wtedy kursów, żeby były wartościowe?
przez chwilę miałam pomysł, żeby iść na studia zrealizować swoje dawne marzenie – psychologię.. ale chyba to nie przejdzie.. może na emeryturze sobie zrobię 😉
14 odpowiedzi na pytanie: dylematy zawodowe
Anetko… zawsze jest odpowiedni czas, jeśli są chęci:)
studia? a czemu nie przejdzie? jak już zaczniesz, to poleci moment… ja właśnie skończyłam, została mi tylko praca do skończenia i obrona…
jeszcze troche posiedze w domu, dlatego w planie mam właśnie jakąś dobrą szkołę językową – jako że mój angielski jest na żenującym poziomie
jak mysle o powrocie na rynek pracy, to już mam lęki… dlatego muszę coś robić, spotykać się z ludzmi, uczyć się- żeby nie zdziczeć w czterech ścianach… a jak już przyjdzie czas szukania pracy, to poszukam jakiegoś kursu/szkolenia/wykładów z doradcą zawodowym… by z entuzjazmem i pełną parą szukać roboty
Trudno coś doradzać
Pewnie trzeba byłoby wybadać potrzeby lokalnego rynku
Księgowość wydaje mi się bardzo ok, załapać się do jakiegoś biura rachunkowego, zaczniesz od klepania faktur i nauczysz się tam wszystkiego
Psychologia… nie chce zniechęcać ale studia drogie, jest bum na ten kierunek więc z pracą bardzo słabo, zarobki, to jakiś koszmar – biorąc pod uwagę gdzie przeciętny psycholog ląduje czyli w oświacie, służbie zdrowia, skończenie studiów nie daje Ci żadnej gwarancji bycie specjalistą- bo doszkalanie kosztuje i to sporo, a już w psychoteraię iść to kolejne 4 lata studiów i certyfikat, którego zdobycie jest koszmarem — 😀 mam nadzieję, ze nie zniechęciłam ale takie są realia
W ogóle studentów teraz jak psów i wyższe wykształcenie nie daje żadnych gwarancji, a czasem jest przeszkodą….w wielu zawodach liczą się umiejętniści zdobyte i praktycznie i na kursach własnie
Zazdroszczę zdolności matematycznych bo mnie to najlepiej wychodzi liczenie drobnych w portfelu, tyle jeszcze ogarniam
Na dobrą księgową to zawsze jest zapotrzebowanie nie mniej obawiam się, że kurs to za mało – studia będą w sam raz. Wystarczą 3-letnie licencjackie.
Możesz znaleźć zatrudnienie w jakiejś firmie lub też spróbować co na swój rachunek podziałać. Poza tym sezonowo rozliczenia podatkowe itp itd.
To jest świetny pomysł na przyszłość
Prywatnie psychologię bym olała, dzieci nią niestety nie wykarmisz, dużo psychologów na rynku pracy
oooooooo powieliłyśmy się z Ciapą, tylko Ona to ładniej ujęła
Jeśli chodzi o szkoły to tam często psycholodzy są na godziny. U nas psycholog jest 1 dzień w tygodniu 4 godz, na tylko tyle pieniędzy starczyło w mieście 🙁
fakt studentów jak psów, ale nie sądze, żeby wykształcenie wyższe komuś utrudniło… no chyba, że zabiegał o etat sprzątaczki i został odrzucony z powodu zbyt wysokich kwalifikacji…
kursy jak najbardziej Tak!!!!
wykształcenie, umiejętności, doświadczenie, osobowość – to wszystko jest niezbędne by znaleźć dobrą pracę.
Pisałam w odniesieniu do księgowości i na podstawie doświadczeń jakie ma moja bratowa prowadząca takie biuro
Studia niczego praktycznego nie nauczą w temacie, są to wydane pieniadze i strata czasu – lepiej energię zainwestować w załapanie się nawet dorywczo do jakiegoś biura czy nawet zapłacenie komuś za naukę praktycznej pracy niż tracić na studia. Jak się juz załapie ne etat, można studiować dla przyjemności. No chyba, że od razu chodzi o jakiś etat “państwowy” gdzie wykształcenie jest wymagane no ale tu albo znajomości albo również praktyka się liczy.
Moja bratowa zatrudnia 4 osoby – zarówno ona jak i dziewczyny nie mają studiów, po doświadczeniach woli zatrudnić dziewczynę ze szkołą średnią i ją nauczyć niż osobę po studiach, która jest totalnie zielona, obrośnięta często w piórka i żadająco z racji studiów od razu kwoty 2tysi. Moja bratowa zaczynała w prywatnym biurze, nauczyła się wszystkiego a potem otworzyła swoje, kwetia checi do pracy i determinacji, no i odrobiny oleju pod sufitem – zaczynała od jednego klienta teraz ma sporo – nie trzeba jej reklamy – podstawą rozwoju biznesu jest dobrze obsłużony klient – zadowolony przyprowadzi 5 kolejnych, niezadowolony rozgłaszając swoją opinię zabierze co najmniej 20 osób
nie ma studiów odnośnie księgowości strikte, rachunkowość na której będziesz uczyła się starych zasad przepisów. Za trzy lata to w ogóle będą jeszcze zmiany.
Jak byś mogła dostać się do biura rachunkowego to lepsze niż studia,
Ciapa a czy twoja bratowa w stolicy może prowadzi to biuro? Bo ja chętnie bym się podszkoliła 🙂
Aneto a co ty byś chciała robić za te 3 lata? języki jak najbardziej. Angielski, niemiecki, rosyjski wraca.
Kochana…. trzydziestka już za mną – troje małych dzieci, mąż, dom, praca zawodowa… mimo tego studiują zaocznie na Uśu – bywa ciężko, ale jakoś daję radę wszystko połapać…. na 100% tez dasz radę
może na rusycystykę się wybierzesz? na niektórych uczelniach rosyjski studiuje się od zera… a na rynku zapotrzebowanie – Powodzenia życzę i kciuki trzymam
Nie
do Wawy mamy jakie 400 km 😉
dałam temat a potem nie miałam czasu usiąść i się poudzielać
czytam, nie wiem, kiedy skończę 😉
no właśnie, na tą psychologię to wieczny bum
a jak z kwestią chęci takiego biura do zatrudnienia kogoś zielonego?
chociaż ja w sumie taka zupełnie zielona nie jestem, księgowość u siebie w firmie robiłam sama 😉
a żebym ja to teraz wiedziała, to pół problemu mniej 😉
nie chcę zostać na lodzie i nie umieć nic
coraz bardziej podoba mi się pomysł tych języków, szczególnie rosyjski nie daje mi spokoju
Ale wiesz, teraz jest przepełnienie rynku
Do niedawna nie było psychologii na prywatnych uczelniach, teraz sporo tego powstało i rynek nie jest w stanie tego przyjąć
U siebie w małej mieścinie też już to widzę, trudno o pracę a jeszcze z 3/4 lata temu był deficyt
Po większych miastach to już w ogóle tragedia, taki Wrocław, Warszawa, Gdańsk wypuszczają po 500 absolwentów rocznie…
Znasz odpowiedź na pytanie: dylematy zawodowe