Niezbyt często ostatnio się udzielam na forum…
Mam dylemat zawodowy. Pracuję w księgowości. Nie lubię swojej pracy, chociaż szefowa mówi, że jestem dobra w tym, co robię, ale ja tego nie cierpię!!!!Tzn. nie chodzi tu o księgowość, ale ja całe życie marzyłam o pracy na własny rachunek, o tym, że nie będę musiała być w pracy na 7 i siedzieć do 15 nawet jak nie ma co robić, że będę coś tworzyła, a nie tylko przewracała papierami co miesiąc…
A oprócz pracy jestem szefem stowarzyszenia – jak zaczynamy jakiś projekt to dostaję skrzydeł, mam wiele pomysłów, aż chce mi się pracować! Niestety sytuacja jest na razie taka, że z tego nie mam szans się utrzymać, a kasę dla dziecka muszę mieć… Strasznie żałuję, że wróciłam do pracy… Mąż ma spółkę razem z bratem i siostrą, ale na razie są tylko inwestycje i żadnych zysków, a ja nie chce się do nich wciskać do interesu…
I taki mam dylemat, że wstaję rano z niechęcią, bo wiem, że do 15 będę robić rzeczy, których nie lubię czuję się jak świnia, gdy wymykam się Zuzi, która nie chce mnie wypuścić…co ja mam zrobić???rzucić pracę, ale skąd brać kasę???Chciałabym być w ciąży (nie tylko dlatego,. żebym rzuciła pracę) to wzięłabym od początku zwolnienie, a potem wychowawczy. I tak myślę, że Bóg mnie karze tymi niepowodzeniami w zachodzeniu w ciążę właśnie dlatego, że będę ją traktowała jako wybawienie z obecnej sytuacji…
Gosia i Zuzia ur. 26.04.2003
3 odpowiedzi na pytanie: dylematy zawodowe…
Re: dylematy zawodowe…
Oj miałam Ci ja podobne dylematy miałam….. prawdę mówiąc jeszcze od czasu do czasu mi coś tam po głowie chodzi….
Też nie jestem zachwycona moją pracą… nuda… niespełnienie.. pewność że stać mnie na więcej…
Ale coż przemyślałam wszystko i wiem jedno: tutaj siedzę od 9.00 – 14.30 (na razie ¾ etatu) – dokładnie o 14.30 wyłączam komputer i biegnę do Bartosza J nic mnie nie zatrzyma nic nie obchodzi.
A gdybym miała swój biznes? Hmm.. super pomysł ale nie na tym etapie życia. Rozkręcenie własnego biznesu pochłonęłoby znacznie więcej energii i czasu jaki mogę teraz poświęcić Bartkowi. Myślę, że na „kokosy” trzeba byłoby trochę popracować i poczekać. Bartosz wtedy być może nie będzie mnie potrzebował tak jak potrzebuje mnie dziś.
A to że codziennie wymykam się jak złodziej bo dziecko od rana śledzi mnie i pilnuje uczepione żebym nie wyszła. To boli. Ale to cena mojej niezależności. Być może kiedyś naszej niezależności. Różnie się życie układa.
Re: dylematy zawodowe…
🙂 a u mnie odwrotnie wolałabym wrócić do pracy – chociaż też bardzo nie lubianej w księgowości (a raczej w klepaniu faktur) niż siedzieć na wychowawczym – bo nie jestem niestety typem kury domowej, wręcz odwrotnie – łapie straszne frustracje siedząc w domu, gotując, piorąc itd. 🙁 ale niestety nianka pewnie kosztowała by mnie więcej niż moje zarobki. Czekam na skończenkie studiów i może staż absolwencki w moim wyuczonym zawodzie sie trafi. I z utęsknieniem na wrześniowo – październikowe praktyki.
Musisz sie zastanowić czy faktycznie odpowiadałoby Ci siedzenie całymi dniami w domu – jeśli tak i możesz na to pozwolić sobie finansowo to weź urlop wychowawczy
Kaska i Mikołaj 18.09
Re: dylematy zawodowe…
No właśnie ze względów finansowych muszę pracować tu, gdzie pracuję. Gdybym nie musiała to zaczęłabym rozkręcać własny interes albo zajęłabym się stowarzyszeniem. Chodzi o to, że ciężko mi jest pogodzić się z tym, że to, co robię mnie męczy.
Gosia i Zuzia ur. 26.04.2003
Znasz odpowiedź na pytanie: dylematy zawodowe…