dziękuję Wam

Moje Kochane!
Długo zastanawiałam się co napisać, jak Wam podziękować, jak wyrazić swój ból, radość, troskę i wreszcie ogromne szczęście. Aby to wszystko zrobić po prostu brakuje mi słów. Zacznę może od tego, co czułam, gdy po raz pierwszy w tym roku zawalił mi się świat… & lutego zmarł mój ukochany tatuś. W grudniu pisałam post, że oddałam swoje marzenia o dzidzi, żeby tylko on mnie nigdy nie zapomniał. Wtedy jeszcze bałam się, że jest chory na Altzhaimera. Zła diagnoza lekarska. Wspierałyście mnie, modliłyście się o zdrowie taty, a on powoli z dnia na dzień odzyskiwał uśmiech i radość życia. Wydawało się, że już wszystko będzie już dobrze, gdy… tata z każdym dniem zaczął słabnąć… Wszyscy podejrzewaliśmy u niego wylew, ponieważ miał bezwładną prawą część ciała. 2 lutego pojechaliśmy do szpitala. Nie chciał tam jechać. Ale tylko mi to powiedział. Zmieniałam temat rozmowy, bojąc się, że za chwilę się rozpłaczę, a tego bardzo nie chciałam. Pocieszałam go, że wszystko będzie dobrze, że ja mam wolne i będę go codziennie odwiedzać, że za kilka dni wróci do nas… W szpitalu poznałam prawdziwą służbę zdrowia! Czekaliśmy kilka godzin w izbie przyjęć na lekarza i nikt się nami nie zainteresował! W końcu przyszedł pan doktor, porobił badania – kolejne godziny spędzone w poczekalniach – i wreszcie diagnoza… guz mózgu! To wszystko było ponad moje siły. Tata dostał miejsce… na korytarzu. Trudno – takie warunki. Bardzo mu się to nie podobało, ale przecierpiał. Siedzieliśmy przy nim dość długo, ale musieliśmy jechać do domu po poduszkę i sztućce, bo jak się okazało – pacjenci muszą o to zadbać we własnym zakresie. Przyjechałam już tylko ja z mężem, bo mama była bardzo zmęczona i nie chciała przy tacie płakać. Siedzieliśmy i gadaliśmy o golonce i piwie, o tym, co zrobimy, jak wróci do domu… Przytulił mnie tak mocno a ja z płaczem powiedziałam jak bardzo go kocham. Teraz już wiem, że było to ostatnie kocham w jego życiu. Tata powiedział, że też bardzo mnie kocha i mamy się zająć mamą. Bardzo się bał. Wieczorem miał mieć biopsję. Nic nie wskazywało na to, że po tym jakby się wydawało prostym zabiegu… już się nie obudzi. Dowiedziałyśmy się o tym następnego dnia rano, gdy lekarz oświadczył, że tata umiera. Zemdlałam. Zawalił mi się świat. Nie mogłam jeść, pić, uśmiech już dawno znikł, a ja pogrążałam się w moim szklanym labiryncie, z którego jak wtedy myślałam nie było wyjścia. Wy w tym czasie modliłyście się za mojego tatę, wspierałyście mnie bardzo, za co będę Wam wdzięczna do końca moich dni. I stała się rzecz dziwna. Dokumentnie zrezygnowana raptem zaczęłam już jako jedyna wierzyć. Gdy lekarze odbierali nam nadzieję, mówiąc, że nie ma już sensu jej mieć, ja coraz mocniej wierzyłam, że tata żyje i będzie żył. Teraz wiem, że jego cząstka żyje we mnie… wtedy o tym jeszcze nie wiedziałam. Gasł na moich oczach z dnia na dzień, ale jego puls reagował na moją obecność, moje słowa, nikt inny nie miał w tych dniach takiego wpływu. Moja miłość trzymała go przy życiu przez prawie tydzień. W sobotę wieczorem powiedziałam mu, że chyba noszę jego wnuka i żeby zabrał go a sam żył. Nie chciał. Trzy godziny później skonał. Później historia potoczyła się jak w dziwnym, strasznym filmie. Najpierw ogromna radość, kiedy na teście po raz pierwszy w życiu ujrzałam to, czego tak dawno pragnęłam, potem na drugi dzień krew, a kilka dni później szpital. Opiekę miałam wspaniałą. Takich pielęgniarek nigdy nie widziałam. Takie jak z filmu „Na dobre i na złe”. Codziennie zdawałam Wam poprzez smsy relację jak się czuję i jak się ma maleństwo. I znowu się nie zawiodłam. Tony gratulacji, miłych słów spływały do mnie. Wyszłam ze szpitala, ale nie długo cieszyłam się wolnością. W niedzielę zabrało mnie pogotowie. Krwi było już sporo i była żywo-czerwona. Płakałam. W poniedziałek usłyszałam coś, co usłyszała niejedna z Was. Poznałam ból i rozpacz matki, która traci upragnione dzieciątko. I znowu świat się załamał. Odechciało mi się żyć. Mówiłam, nie zabiją go, prędzej zabiją mnie, będę walczyć o to dziecię jak lwica o swoje małe, będę walczyć do końca! Dzięki bambamkowi znałam Wasze myśli, wasz smutek, pocieszałyście mnie. Jeszcze nigdy tyle dla tylu osób nie znaczyłam. To wasze modlitwy, słowa, łzy dały życie mojemu maleństwu, to Wy je uratowałyście. Tak bardzo go pragnęłam, ponad wszystko… teraz wiem, że nie można czegoś chcieć ponad wszystko, bo można stracić coś innego, równie bardzo cennego. Mam lęki o życie dzidziusia, o jego zdrowie, ale takie same lęki ma każda z nas. Jednak przysięgam Wam, że zrobię wszystko, aby to dziecię przyszło na świat całe i zdrowe. Zrobię to dla Was i mojego tatusia. Dziękuję Wam za wszystko. Jesteście prawdziwymi przyjaciółkami. Dostawałam od Was tyle ciepła, tyle dobra każdego dnia. Teraz będę rzadziej gościć na forum, ponieważ nie mam jeszcze w domu internetu. Ale obiecuję modlić się za Was i myśleć o Was każdego dnia. Wszystkie będziecie wspaniałymi mamusiami. Zobaczycie, Wasze dobro zostanie wynagrodzone. Jesteście kochane. Dziękuję Wam za to, że jesteście.

radosna erica

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: dziękuję Wam

  1. Re: dziękuję Wam

    Ericko, czytałam Twój post przez łzy, bo miałam wrażenie, że czytam…o sobie. Moja mama zmarła w październiku – trzy miesiące walczyła z rakiem, trzy miesiące nadziei przeplatanej z paraliżującym strachem, radości z każdej godziny poprawy mieszanej z przerażeniem, gdy następowało pogorszenie… Jednak przegrała. Cały czas – w ostatnich godzinach – trzymałam ją za rękę. Widziałam, że siła miłości macierzyńskiej jest czyms największym na świecie… Gdy raptem otworzyła oczy i powiedziala “do widzenia córeczko”…. cząstka mnie umarła razem z nią… modliłam się, żebym dała radę, żebym nie zrobiła czegoś głupiego sobie….. potem, ponoć ze stresu poplątał mi się okres, raz krótszy, raz dłuższy… a za trzy miesiące zobaczylam na teście dwie krechy. Policzyłam, że dzidzia urodzi się po roku niemal w dniu śmierci mojej Mamy… oszalałam ze szczęścia…. Ale miało być inaczej…też dwa dni potem zaczęłam krwawić, lekarze kazali czekać, brałam luteinę, ale nic nie pomagało, beta spadła, prgesteron spał… 1 marca dostałam @, co lekarze nazwali “samoistnym poronieniem”, które często się zdarza… nie wiedzieli, że w ciągu trzech miesięcy żegnam kolejną osobę i… całą radość życia… Marzyłam wtedy tylko o tym, żebym mogła przytulić się do Mamy i wpłakać, ale Jej też już nie było… moje ciało jednak żyje dalej, mechanicznie wykonuje wszystko co ma do zrobienia, uśmiecha się, gdy inni opowiadają dowcipy, je, śpi… niby normalnie….czekam, aby to wszystko przestało tak strasznie boleć, aby wróciła nadzieja…. ericko modlę się za Twoją kruszynkę i za Ciebie…. niech Bóg ma Was w swojej opiece…

    ami7
    [Zobacz stronę]

    • Re: dziękuję Wam

      Ericzko!

      Jesteś bardzo silną osobą a jednocześnie tak bardzo wrażliwą. Myślę że najgorsze masz już za sobą.
      Teraz będzie już dobrze. Bardzo się wzruszyłam Twoim postem i ucieszyłam że z Twoje maleństwo przetrwało.
      Życzę Ci z całego serca aby spełniło się Twoje największe marzenie.

      • Re: dziękuję Wam

        kochana Ericzko, tak mną wstrząsnęłą Twoja podsumowana historia że ze wzruszenia i przejęcia brzucholek mi znów stwardniał, sama widzisz że jesteś w stanie przezwyciężyc wszystkie problemy, i zostaje Ci to nagrodzone, to naprawdę niezwykłe, cieszę się że sytuacja z maluszkiem już opanowana. I jakoże dziś wyszłam ze szpitala bo miałam ostrą infekcję dróg moczowych (relacja na oczekujących) i tak sobie myslę że dobrze że chociaż może na oddziałach połozniczych lepiej ludzi traktują…. to takie przykre, brak mi słów normlanie, pozdrawiam Cię gorąco i trzymaj się ciepło, dbaj o maluszka

        Kasia i chyba wciąż Dorana bo nic nie dynda

        13.06

        • Re: dziękuję Wam

          Ericzko,
          po tym co napisałaś wszystko co napiszę ja wyda się banalne i płaskie
          napiszę tylko – myślę o Tobie i z całych sił zaciskam kciuki za Twoje Małe Szczęście

          całuję przemocno

          PZB
          [Zobacz stronę]

          • Re: dziękuję Wam

            Cały czas się modliłam za Ciebie i twoje maleństwo. Myślę, że twój tata czuwa nad wami cały czas i za kilka miesięcy zobaczysz ten mały cud, który sprawi, że wszystkie troski i zmartwienia odejdą. Życzę Ci spokojnej ciąży i wiele uśmiechu :o) a twojej kruszynce zdrowia.

            Ela + malutka kruszynka

            • Re: dziękuję Wam

              pisząc przed chwilą mojego posta starałam się wydobyć z mojej sytuacji same pozytywne strony i przestać w końcu płakać. udało mi się.
              czytając Twojego płakałam jednak znowu – ale to nie łzy rozpaczy, a łzy wzruszenia.
              Erico wierzę, że będzie dobrze.

              monika, która jeszcze nie może się starać
              [Zobacz stronę]

              • Re: dziękuję Wam

                Buziaki Kochana:)
                Znam tę histoię, ale znów wywołała łzy:)
                Baaaaaardzo się ciesze, ze nasze modlitwy pomogły.
                Pogłaskaj brzusio ode mnie 🙂

                malibu i malutki groszek Antoś:)

                • Re: dziękuję Wam

                  Kochana Ericzko!!! Tak dzielnej osoby jeszcze nie znałam. Pamietam twój ból i rozterki, twoje myśli i słowa zwątpienia, wreszcie radość przeplataną z obawami… Jesteś wielka. Wszystko pokonałaś. Twoje dziecko, które nosisz pod serduszkiem ma wspaniałą mamusię, nawet nie wie jeszcze jak bardzo, ale z pewnością czuje to i odwzajemni ci twoją dobroć i miłość zaraz po przyjściu na świat! I będzie zdrowiutkie i wszystko musi być dobrze, jak nigdy przedtem. Trzymaj się!!!


                  Olusia

                  • Re: dziękuję Wam

                    erico mogę tylko powiedzieć, “niech Bóg Wszechomogący otacza Cię swoją opieką i Miłością”

                    Pozdrawiam,
                    Olinka

                    • Re: dziękuję Wam

                      Ale się popłakałam. Dzielna z ciebie dziewczynka. Teraz już będzie tylko lepiej.

                      Monika i wrześniowy promyczek

                      • Re: dziękuję Wam

                        Erica,
                        jestes silna i kochana osoba, w tej chwili jestem tak wzruszona ze niewiele moge z siebie wydobyc, zycze Ci jak najwiecej szczesliwych dni i bede zawsze o Tobie i Twojej historii pamietala, a za dzidziusia bede sie szczegolnie modlila,
                        podzielam Twoj strach o malenstwo – ja tez z upragnieniem czekam az bede mogla wziac dzidziusia na rece, mam nadzieje ze juz niedlugo,
                        Ania

                        Znasz odpowiedź na pytanie: dziękuję Wam

                        Dodaj komentarz

                        Angina u dwulatka

                        Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                        Czytaj dalej →

                        Mozarella w ciąży

                        Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                        Czytaj dalej →

                        Ile kosztuje żłobek?

                        Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                        Czytaj dalej →

                        Dziewczyny po cc – dreny

                        Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                        Czytaj dalej →

                        Meskie imie miedzynarodowe.

                        Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                        Czytaj dalej →

                        Wielotorbielowatość nerek

                        W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                        Czytaj dalej →

                        Ruchome kolano

                        Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                        Czytaj dalej →
                        Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                        Logo