Dzielny wcześniak

Czwartek, 10 czerwca 2010. 8 rano? Budzę się z uśmiechem na twarzy. Pierwsza myśl, która przychodzi mi do głowy “jak ja się cudownie czuję w ciąży”. M zaraz wychodzi do pracy, wstaję żeby zamknąć za nim drzwi. Wchodzę jeszcze do łazienki na opróżnienie pęcherza, podcieram się i widzę sporo różowej wydzieliny. Myślę sobie – skończyłam ostatnio antybiotyk w globulkach, pewnie szyjka została podrażniona. Mówię M, że znowu mam delikatne plamienia (właściwie całą ciążę miałam, ale nie wiązały się z tym żadne problemy). Zmartwił się, więc mówię żartem, że najwyżej dziś urodzimy. Jest 32 tydzień ciąży i 6 dni. Jutro kończymy 33 tygodnie.

Zostałam sama w domu, tradycyjnie jem śniadanie (tym razem zrobioną wczoraj tartę rabarbarowo-truskawkową) i odpalam forum. Co jakiś czas wychodzę do łazienki skontrolować sytuację. Za każdym razem różu jest mniej, ale pojawia się śluz, taki jak płodny – białko jaja kurzego, ze smużkami krwistymi. Myślę sobie, że to nie może być czop śluzowy, bo to ma być galaretka. Ale nastawiam się na wizytę u lekarza dziś po południu. Zdecydowałam się też, że zadzwonię do swojego gina. Opisałam mu co się dzieje, a ten bez wahania, że pewnie to nic groźnego, ale mam jechać od razu na IP do Instytutu Matki i Dziecka albo na Karową. Pytam, czy może być Starynkiewicza, mam tam zdecydowanie najbliżej, a też jest kliniką. Mówi, że jak najbardziej tak.

Przed wyjściem wstawiam jeszcze pranie dla maluszka – jedyne co nie zostało jeszcze przygotowane to pieluchy flanelowe i tetrowe. Program prania bielizny dziecięcej trwa dwie godziny, spokojnie zdążę wrócić przed końcem. Wychodzę z domu, mimo, że do szpitala mam dwa przystanki decyduję się wziąć taksówkę. Jest koszmarny upał, w tramwaju pewnie nie ustąpią mi miejsca, poza tym musiałabym przejść ze 100 metrów, a taksę mam pod domem. Dojeżdżam na izbę, mówię co się dzieje. Jak zwykle w takich miejscach pojawia się problem z książeczką ubezpieczeniową. Podbijałam ostatnio 1,5 miesiąca temu a ważna jest przez miesiąc. W końcu kobita odpuszcza, chociaż w oporami. Czekam na przyjęcie, na izbie jeszcze tylko jedna pacjentka. Jest godzina 10:20. Wchodzę do gabinetu, tam na fotel. Wydzielina ciągle podbarwiona, w USG szyjka 28mm i palec rozwarcia wewnętrznego. Do tej pory szyjkę miałam 4cm bez rozwarcia. Schodzę z fotela, mierzą mi ciśnienie i temperaturę. Lekarka mówi, że gdyby to był skończony 34tc, to puściłaby mnie do domu. Ale w tej sytuacji kładzie mnie na patologię. Jeszcze muszę wygrzebać z torebki wyniki badań – ostatnie USG z 31tc, grupa krwi, WR i HBS z I trymestru (tego w III nie zdążyłam jeszcze zrobić). W rejestracji podpisuję papiery, upoważniam M do odbierania wszelkich informacji o moim zdrowiu. Niemiła salowa każe mi się przebrać. Mówię, że nic nie mam, więc z łaską daje mi szpitalną koszulę. Grunt, że pozwoliła bieliznę na sobie zostawić.

Wjeżdżamy na oddział, dochodzę do sali 6-o osobowej i wtedy czuję, co to znaczy odejście wód. Jest 11:00. Najpierw zrobiło mi się mokro, a potem coś ciepłego ciurkiem zaczyna mi lecieć po nogach. Mówię, że właśnie odeszły mi wody. Podchodzi położna, kładą mnie w łóżku i zakazują się ruszać. Dzwonię do M – jest podobnie podekscytowany ale nie tak przerażony jak ja, mówi, że zaraz będzie. Proszę, żeby pojechał najpierw do domu, rozwiesił pranie i spakował mi torbę. Wszystko jest całe szczęście kupione, listę tego co ma zabrać znajdzie na pierwszej stronie wątku Wakacyjnych mam.

W sali leżą miłe dziewczyny, 36-38tc w oczekiwaniu na cesarkę. Łóżko mega niewygodne, obracam się na bok. Przy każdym ruchu wyciek wód jest większy. Biorą mnie na badanie – tym razem szyjka 2cm i palec rozwarcia, wody przejrzyste, prawidłowe. Pobierają wymaz na GBS, wody lecą cały czas, już koszulę mam mokrą. Wymaz ląduje w śmietniku, w tym tempie urodzę zanim coś w posiewie wyrośnie. Lekarz podejmuje decyzję – bezwzględne leżenie, spróbują mnie utrzymać w tym stanie do soboty. Każdy dzień jest dla Młodego ważny. Wracam na salę, wody nie przestają wyciekać. Przychodzi położna z zastrzykiem – sterydy na rozwój płucek Młodego. Drugi dostanę za 12 godzin. Przychodzi M, a ze mnie wychodzi przerażenie, zaczynam płakać. Przecież to zdecydowanie za wcześnie!! Mąż mnie pociesza, że skończyliśmy 32tc, że mały na pewno sobie poradzi!! W końcu zauważam co mi przytargał – największa walizka jaka była w domu. I słusznie, lepiej wziąć więcej niż mniej. Podaje mi koszulę nocną, przebieram się w końcu w coś swojego. Każdy ruch, to nowy wypływ wód. Wchodzi położna, mówi, że wieczorem zrobią mi USG z szacunkową oceną wagi synka. Na siusiu podaje basen, korzystając z niego czuję się delikatnie mówiąc dziwnie i boję się, że go przepełnię. M wraca do domu z instrukcjami do przepakowania walizki i przyniesienia mi czegoś do jedzenia. Wraca za godzinę z pysznymi kanapkami – obiad który dostałam w szpitalu był obrzydliwy!!

Jest 17:00, wgryzam się w kanapkę, zadowolona i uspokojona. I wtedy pojawia się ON, pierwszy skurcz. Zwijam się maskarycznie – trwa to w nieskończoność, baaaardzo silny ból miesiączkowy. W końcu wysyłam M po położną. Skurcz trwał dobre 5 minut. Zacisnęłam zęby i jakoś poszło. Położna zabiera mnie na badanie. Szyjka 1cm długości i 2 cm rozwarcia. Lekarz przestaje mieć złudzenia, że da się to wszystko zatrzymać, ale leki rozkurczowe w tyłek dostaję. Na sali podłączają mi ktg, ale nic się nie dzieje. Biorę kolejnego gryza kanapki i wtedy pojawia się drugi skurcz. Już lżejszy – śmieję się, że dostałam skurczowe kanapki. Ktg nic nie wykazało. Za parę minut znowu czuję skurcz, ktg milczy, ale moja mina mówi sama za siebie – coś się jednak dzieje. Gryzę się w rękę, żeby jakoś wytłumić ból. Położna poprawia czujniki i nagle jednak na zapisie pojawia się ON – siła skurczu 100%. Jeżeli poród tak boli, to luz, da się wytrzymać. Dostaję zakaz jedzenia tej pysznej kanapki. I polecenie, żebyśmy kontrolowali co ile pojawiają się skurcze. A one cały czas co 4,5,2 minuty – generalnie nieregularne. Ktg nic nie wykazuje, albo maks 40%. A ja wiem, że skurcze sięgają 100% – potrafię ocenić jak mnie boli. Po 10 skurczach przenoszą mnie na wózek i wiozą na porodówkę.

Jest 18:45. Wolałabym iść, ale procedur trzeba się trzymać. Na porodówce (całkiem ładnie) pozwalają mi iść do ubikacji, po drodze łapie mnie skurcz, na stojąco ból jest dużo lżejszy. Lekarz się pyta jak często skurcze, mówię, że nieregularne, więc macha ręką. Po siusiu wracam na salę, kładę się na fotel porodowy – w badaniu rozwarcie na 5cm. Położna pyta się, czy chcę ZZO, nie wiem co powiedzieć. Mówi, że będzie lepiej dla dziecka – im mniej stresu i bólu matki tym dla takiego wcześniaka lepiej. Więc bez wahania biorę znieczulenie. Jest 19:00. Zanim przyszedł anestezjolog zdążyliśmy jeszcze z M trochę sobie pożartować, na ktg zamiast skurczów pojawia się mój śmiech. Już tylko czekam na maleństwo. Anestezjolog uwija się całkiem szybko, uczucie dość dziwne, ale grzecznie leżę. Najpierw czuję ukłucie, potem “prąd” przechodzący wzdłuż kręgosłupa. Lekarz już kończy, kładę się na plecach. Idzie nowy skurcz, początek czuję normalnie, końcówki prawie wcale. Chwilę później czuję parcie na kupkę. Za chwilę drugie. Mówię położnej, że chyba mam skurcze parte. Zaglądają mi w podwozie – 9cm rozwarcia, główka wyczuwalna. Rodzimy 🙂 Pierwszy party, zbieram powietrze w płucach i całą uwagę skupiam na podbrzuszu. Trwa to kilkanaście sekund, wypuszczam powietrze, nabieram i przemy jeszcze raz. Główka już jest tuż tuż. Drugi party – na drugim oddechu wychodzi główka, dziwne uczucie. Trzeci party -wychodzą ramionka, czuję jakbym się zaraz miała rozerwać. Chwilę potem kładą mi to maleńkie ciałko na brzuchu. Mały kwili, więc oddycha samodzielnie. Położna mi mówi, że mogę go dotknąć. Jest mokry, śliski i cieplutki. Mój Synek. M przecina pępowinę, małego zabierają pediatrzy. Waga 1676g, 46cm, 10pkt Apgar. Rodzę łożysko, szybko i samoistnie. M kontroluje co się dzieje z Małym – biorą go na oddział noworodkowy do inkubatora. Pytam, czy łożysko całe i czy miałam nacinane krocze. Nacięcie zrobili, żeby mój wcześniaczek jak najmniej się umęczył przy wychodzeniu na świat. A łożysko wyszło bardzo ładnie, ale lekarz postanawia na wszelki wypadek wyłyżeczkować macicę. Uczucie, jakby chciał mi ją wyrwać, ale nie boli. Potem szycie krocza, niestety czuję, że zzo przestaje działać. W udach czuję tylko lekkie mrowienie, poza tym odczucia całkiem normalne. Szycie z każdą chwilą boli coraz bardziej. Przy trzeciej pętelce mam ochotę kopnąć lekarza, ale się powstrzymuję i tylko jęczę. Położna mi później mówi, że jęczałam jakbym rodziła 🙂 A podczas samego porodu nawet mini dźwięk się ze mnie nie wydobywał. Nic dziwnego, szycie bolało sto razy bardziej. W końcu mnie wywożą na korytarz na obserwację (4 faza porodu), wysyłam M do synka, właśnie podłączają mu kroplówki i pobierają krew do badań. Mamy przyjść za godzinę. Czas mija szybko, ja dochodzę do siebie. Po 1,5 godziny pozwalają mi usiąść więc wskakuję na wózek i jedziemy na noworodki. Nasz maluszek leży w inkubatorze, ale ma podłączoną tylko kroplówkę. Oddycha samodzielnie, jest maleńki, przesłodki, ma uroczą, gęstą czuprynę, jest nasz 🙂 Tak, będzie miał na imię Paweł!!

44 odpowiedzi na pytanie: Dzielny wcześniak

  1. Nieładnie tak prowokować forumki z rana do płaczu 😉
    Cudny opis…

    • Dzięki 🙂 Pisałam to parę nocy czuwając przy naszym małym szkrabie 🙂 Oby był ze wszystkim tak “hop, do przodu” jak z pchaniem się na świat 😉

      • Bardzo, bardzo wzruszajace..Jeszcze raz GRATULUJE
        Super, ze Pawełek ma sie dobrze i jest taki sliczny!
        Trzymam za Was kciuki i koniecznie pisz co u Was,

        • Pięknie…. Po prostu pięknie…

          Popatrz… Dopiero zapisywałyśmy się do wakacyjnych mam… Później porównywanie brzuszków, przeżycia ślubne, stres Tego Dnia…

          A teraz Twój synuś jest z Tobą w domku, cały i zdrowy i jutro skończy miesiąc 🙂

          Oby tak dalej!

          • Bardzo, bardzo gratuluję!!!

            ps. ja też wcześniak z wagą 1300 i mam się świetnie;)

            • Gratulacje!!
              Cudny opis, poryczałam się…
              😉

              • Gratulacje! Najważniejsze, że maluch zdrowy i oby tak dalej 🙂

                • Jeszcze raz wielkie gratulacje

                  Jak jechałaś do szpitala wszystkie wrześniówki mocno trzymały za Ciebie kciuki

                  Zyczymy dużo zdrówka dla ślicznego i silnego Pawełka:):)

                  • Rośnij zdrowo Pawełku!!!

                    • Dziękujemy wszystkim pięknie 🙂 Mały szkrab nadrabia straty do rówieśników – dziś już waży 2400g 😀

                      • Zamieszczone przez ztforka
                        Dziękujemy wszystkim pięknie 🙂 Mały szkrab nadrabia straty do rówieśników – dziś już waży 2400g 😀

                        Piękna waga:) A jaki Pawełek śliczny, jakie ma cudne włoski:)

                        • Poryczałam się przez Ciebie Ztforka.

                          • Jak ja ryczę czytając opis cudzego porodu, to co będzie jak ja będę rodzić???
                            Ogromne gratulacje i dużo zdrówka życzę!!! A Pawełek jest przecudny!!! Silny chłopak 🙂

                            • Oj Kochana oczy mi się spociły i to bardzo;)
                              Wróciły wspomnienia i oczekiwanie na nowe wzrosło:)
                              Gratuluję z całego serducha:)

                              • Gratulacje!miło czytać tak dobre wieści o dzielnych maluszkach!pięknie!

                                • Cudny opis 🙂 łzy się kręcą w oczach….. 🙂

                                  U nas było dokładnie tak samo, tyle, że to był 35 tc….

                                  Wszystko będzie dobrze! Ucałuj sprintera 😀

                                  • cudnie opisane:) az sie poplakalam

                                    teraz kolej na moj opis i niedługo to zrobie

                                    • Ztforka cudny opis porodu
                                      I dużo dużo zdróweczka dla Pawełka 🙂

                                      • Jeszcze raz wszystkim dziękujemy 🙂

                                        • Poryczałam sie zarówno przy archwialnym opisie Domi jak i przy Twoim… Prześliczny..
                                          Bardzo sie cieszę, ze Pawełek się pięknie rozwija!

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Dzielny wcześniak

                                          Dodaj komentarz

                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo