Dziewczynki, szok

No wiec (wiem, ze nie zaczyna sie tak zdania)…
moj syn jest w grupie z niejaką Zuzią Rojkowską…
Dziewczynka ma 3 latka…
zna słownictwo angielskie na poziomie podstawowym, czyta i liczy na poz. podstawowym, rysuje jak 6 latek…
oprócz tego jest żywa, super rozwinieta… naprawde jestem pod wrażeniem…
okazuje sie że mama Zuzi to taka polska namiastka TRACY HOGG…
Napisała kilka ksiazek o prowadzeniu, wychowaniu dzieci, a w zasadzie o ich nauczaniu itp…
poszukajcie w necie książki ‘NAUCZ MALE DZIECKO MYSLEC I CZUC’ Katarzyna Rojkowska…
Ja te ksiązke nabede pedem:)
Wam polecam, bo naprawde stwierdzam, ze warto:)

bruni i Filip 2,5roku

53 odpowiedzi na pytanie: Dziewczynki, szok

  1. Re: Dziewczynki, szok

    Wszystko super, tylko w rozsądnych ilościach.
    Tak młody mózg nie jest przystosowany do nadmiaru wrażeń. Są dzieci genialne, ale nie należy na siłę uczyć każdego malucha tych wszystkich rzeczy.
    Być może dziewczynka będzie liderką w swojej grupie wiekowej, ale zawsze istnieje niebezpieczeństwo tego, że mózg zalewany nadmiarem informacji powie stop.

    Ty jesteś rozsądną kobietą Bruni, ale nie brak takich, które będa trzylatka uczyły czytać i mówić w dwóch obcych językach.
    Dlatego, ostrożnie. takie jest moje zdanie.

    Aga i Kuba (25.06.2003)

    • Re: Dziewczynki, szok

      Ja tam Tracy Hogg nie lubię, ale zdjęcie w podpisie mi się podoba. Taką minke ma Filipek jak go w przedszkolu zostawiasz?

      Magda & Marcia 07.09.04

      • Re: Dziewczynki, szok

        Nie zazdroszcze – np. tego, co to dziecko czeka wsrod rowiesnikow… bez sensu wg mnie. Ale kariere moze zrobi 😉 A ja sie ciesze, jak Mati chce byc pająkiem albo robakiem, albo jak mowi, ze mama ma trzy rączki: jedną i drugą (obie zreszta – wg mojego dziecka – baaaardzo dlugie hihi).

        A fotka faktycznie bomba!

        Mati (2,5 roku)

        • Re: Dziewczynki, szok

          Brzmi imponujaco, to fakt. Ale nasuwa mi sie od razu pytanie, czy ta dziewczynka jest szczesliwa? I czy nie jest/bedzie wyizolowana w grupie rowiesnikow?

          Ja jestem za beztroskim dziecinstwem:-)
          Ale ksiazke chetnie poczytam – tak z ciekawosci:-)

          elik i antek 20 mies

          • Re: Dziewczynki, szok

            U mojej bratowej w rodzinie jest taka dziewczynka i zawsze nauczyciele proponują zeby dać ją do klasy wyzej ale mam się nie zgodziła i idze równo z rówiesnikami zawsze mówi bratowej ze się nudzi…… no ale cóz……

            • Re: Dziewczynki, szok

              🙂
              podpsiuję się pod tym jak ładnie to ujęłaś….:-)

              i miło cię widzieć na forum…
              mam nadzieje że adaś ma sie dobrze!
              buziaki

              ILONA I KUBEK3,5roku

              • Re: Dziewczynki, szok

                Znalam tez dziewczyne ktora majac 3 latka recytowala wiersze z pamieci, bo mama uczyla. Do szkoly sredniej dostala sie bez egzaminow, uczyla sie pilnie -wzorowa uczennica. Ale jak powachala innego swiata to poczula sie “jak pies z loncucha spuszczony” – byly z nia niesamowite problemy wychowawcze, Siedziala w poprawczaku, wiezieniu za narkotyki, kradzieze itp. Taka zdolna. A mama z niej taka dumna byla. Tak mi jakos przyszla ta historia do glowy. Nie kazda musi byc taka sama. A-ha wspomne tylko, ze mama tej dziewczyny to pani pedagog. Coz…


                Ania i Bianca

                • Re: Dziewczynki, szok

                  Teraz skumałam, ze o tej ksiazce na bank juz cos pisano na forum. Pamietam, ze ktos sie zdziwil, ze dziecko trzeba uczyc myslec i czuc 😉

                  Masz zdolnego synka, zywego, wysportowanego. Nie ma sensu patrzec na takie wzorce… naprawde uwazam, ze w szkole najbardziej nieszczesliwe sa te dzieci, dla ktorych np. w 4. klasie lektury mlodziezowe sa zbyt dziecinne i ktore znaja na pamiec cala encyklopedie. Dzieci “szkolone” wszechstronnie (celowo mowie szkolone, a nie wszechstronnie uzdolnione) bardzo rzadko szczesliwie funkcjonują wsrod rowiesnikow. Pracuje dopiero siodmy rok, ale zdążylam sie naoglądac, wierz mi. I sama tez troche przeżylam… 🙁

                  Ciekawa jestem jednak, co oznacza liczenie na poziomie podstawowym.
                  Zgadzam sie z polą, ze pewne sprawy (np. te wymieniane przez nią) przychodza bez szkolen – nigdy nie uczylam Matiego liczenia, a umie troche (wcale nie wybitnie; nie wybija sie na pewno, sądząc po tym, co czytam na forum – i wybijac sie nie musi), zreszta nie bede wymieniac… Jestem przekonana, ze umialby wiecej, gdybym z nim pracowala, ale…

                  Mati (2,5 roku)

                  • Re: Dziewczynki, szok

                    Hmmm….

                    A bawić się ona umie?:) ma czas na lenistwo? Na bycie dzieckiem?

                    • Re: Dziewczynki, szok

                      Też tak uważam…. Na wszystko przyjdzie czas!:)

                      A na razie… Niech po prostu będzie dzieckiem! ( czasem rodzice leczą swe kompleksy w ten sposób….usiłują z dziecka geniusza robić, bo im samym coś nie poszło i sobie to rekompensują)

                      • Re: Dziewczynki, szok

                        sadze, ze kazde dziecko w tym wieku “tak ma”, jesli sie z nim rodzice w TO wszystko bawia lub gdy sa odpowiednio stymulowane. zadnych nauk, metod, warsztatow i szkol specjalistycznych nie trzeba. maya i nina znaja ang. na poziomie podstawowym, licza do 10, potrafia zaspiewac dwie-trzy piosenki, codziennie rysuja i maluja, codziennie czytamy wspolnie ksiazeczki. sa zywe i zadnych brakow w rozwoju nie stwierdzam.

                        mniej wiecej o tym jest ta ksiazka (kupiłam) – o stymulowaniu, a nie zmuszaniu… o dobieraniu zabaw tak by dziecko sie uczyło, ale czerpało z tego radosc…
                        nic ponad siły dziecka itd…
                        ponoc chodzi tylko o to by ćwiczyc mózg, który potem łatwiej chłonie wszelkie rzeczy, z mniejszym trudem niż u dzieci, które nie byly odpowiednio stymulowane…
                        my sie od dzis stymulujemy:)
                        zobaczymy:)
                        niech mi tylko Bóg da wiecej cierpliwosci.

                        aha, zauwazylam, że Filip umie przeczytac swoje imie, rozpozna je posród innych wyrazów… mysle, ze pisalismy je tak czesto na znikopisie, ze zapamietał je jako obraz złozony ze znaków… wiec czemu nie miałby zapamietac słow “mama, tata, babcia”..etc…

                        Zuzia jest dzieckiem naprawde fajowym, ja bym to okresliła jako ‘idelanie rozwinieta”

                        bruni i Filip 2,5roku

                        • Re: Dziewczynki, szok

                          Wiesz, to jest bardzo poważny problem.
                          Niestety, zaczynamy tego doświadczać, a dokładnie jodrzucenia nie tyle przez rówieśników Uli co przez ich rodziców 🙁
                          Najpierw Ulka szybko zaczęła siadać i chodzić. To jeszcze było akceptowalne.
                          Teraz mówi. Zrozumiale.
                          I tu zaczyna się problem na placu zabaw.
                          Wyczuwam niechęć mam koleżanek i kolegów Uli z placu zabaw 🙁 Bo Ula mówi lepiej niż niejeden 2,5 latek.
                          (miedzy innymi potrafi powiedzeć coś tak trudnego: Idę z mamą do biblioteki. Książki. Mama czyta książki. – mowi to jednym ciągiem)

                          Ale zauważyłam, że babcie innych dzieci są przyjaźnie nastawione, natomiast mamy traktują to bardzo emocjonalnie. I nie zawsze to jest przyjemne.


                          Ola i Ulcia (18m)

                          • Re: Dziewczynki, szok

                            dokładnie 😉
                            niestety coraz częściej…- byle szybciej nauczyło sie czytać, liczyć, recytować, malować, mówić po angielsku itepe itede
                            by potem siąść z inną mamą przy kawie i się licytować a moja to robi a mój juz tamto…
                            smutne to..
                            wszystko jest dla ludzi 😉 a bruni to rozsądna kobita 😉


                            Natalia 2.06.2003

                            • Re: Dziewczynki, szok

                              A mi się wydaje,że praktycznie wiele zależy od samego dziecka, nie każde dziecko jest w stanie opanować pewne rzeczy lub też nie ma w ogóle ochoty uczyć się czegoś. Moje dziecko jest chyba bardziej typem “myśliciela” niż np. “akrobaty”, bardzo szybko opanował literki i cyferki, potrafi liczyć do 10 (przez to że nasłuchał się jak liczyłam miarki mleka wsypując mu do butelki) i zna już połowę alfabetu myli się tylko przy LMNOP mówiac elo-melo-pe :)) Za to jest mniej zwinny niż inne dzieci w jego wieku być może dlatego,że mało czasu spędza wspinając się na drabinkach gdyż w pobliżu nie mamy jakiegoś fajnego placu zabaw. Dodam jeszcze,że nigdy spacjalnie nie uczyłam go literek było i jest to jego hobby, literki w formie układanki są jego najlepszą zabawką:) Potrafi też bezbłędnie rozróżniać kolory i dość ładnie mówi. Nie piszę tego aby się jakoś specjalnie chwalić lecz aby udowonić,że wcale taka książka nie ma wpływu na rozwój dziecka.

                              • Re: Dziewczynki, szok

                                I ja uważam, ze rozwój dziecka nalezy stymulowac,ale faktycznie mądrze. Jest wiele poradników, które mówią jak np. uczyc dziecko czytania juz od niemowlęctwa, ale równiez uwazam, ze nic na siłe i na wszystko przyjdzie czas.
                                Wychodzę również z założenia, ze dziecku nadto odstającemu od grupy pod względem intelektualnym faktycznie chyba jest cięzko. Czesto dzieci takie są wysmiewane, nazywane są kujonami, robi się z nich kozły ofiarne. Poza tym, jak pisze Aga czesto rozwój intelektualny nie idzie w z rozwojem sprawnosci motoryczno-ruchowych.
                                Na szkółkę przyjdzie jeszcze czas.

                                Ala i Filipek (29.07.2003)

                                • Re: Dziewczynki, szok

                                  Zgadzam się z Tobą!

                                  Tola i Mela

                                  • Re: Dziewczynki, szok

                                    Mój brat jest takim geniuszem, bez żadnych książek. Mając 5 lat poszedł od razu do pierwszej klasy (miał poziom inteligencji 3-klasisty). Nie chciał chodzić do szkoły bo się nudził, od półrocza drugiej klasy pedagog (po licznych badaniach) stwierdziła że trzeba go przenieść do klasy trzeciej, ale mama się nie zgodziła ze względu na religię i komunię św. Nie chciała go rozdzielać z klasą.
                                    W wieku 18 lat dostał dyplom z języka angielskiego (nie wiem jak to się nazywa, ale mógł już zostać nauczycielem tego języka), dyplom jaki się dostaje po studiach.
                                    Teraz studiuje, ale nie idzie mu już tak dobrze, bo do tej pory wystarczało mu to co usłyszał na zajęciach, a na studiach jednak trzeba się uczyć, a on tego nie potrafi bo zawsze mu wszystko samo wchodziło do głowy.

                                    Nie miał zepsutego dzieciństwa, nie był w szkole wyśmiewany (był bardzo lubiany, jako 2 lata młodszy był takim pupilkiem klasy)

                                    Trochę jednak się zawiódł kiedy się okazało, że jednak nie jest taki genialny (problemy na studiach). I to chyba jest najgorsze, bo przeciętnego ucznia pała tak nie szokuje jak ucznia szóstkowego.

                                    Ja nie jestem za specjalnym, dodatkowym uczeniem dzieci, ale jeśli dziecko wykazuje takie skłonności to czemu nie?


                                    tickerfactory.com/ezt/d/2;10722;105/st/20040216/n/Oliwcia/dt/5/k/f397/age.png/images/obrazek.gif[/img]

                                    • Re: Dziewczynki, szok

                                      W odpowiedzi na:


                                      czesto rozwój intelektualny nie idzie w z rozwojem sprawnosci motoryczno-ruchowych.


                                      A co ma jedno do drugiego? U dzieci, powiedzmy “nie szkolonych” jak to nazywają niektóre koleżanki, też nie u wszystkich rozwój intelektualny idzie w parze z rozwojem motoryczno-ruchowym, bo u żandego dziecka pewnie nie idzie równo. Czy sprawność motoryczno-ruchowa jest ważniejsza w tym wieku? To chyba zależy od dziecka jakie predyspozyje przejawia. Moje zdanie jest takie, że nie ma jedno nic wspólnego z drugim.

                                      TickerFactory.com/ezt/d/1;20722;19/st/20060517/k/9e29/preg.png/images/obrazek.gif[/img]

                                      Pawełek 19.9.2003 + Kruszynka 17.5.2006

                                      • Chyba troszkę przesadzacie:-)

                                        Takie jest moje zdanie. Przeczytałam chyba wszystkie wypowiedzi, a czytałam też niedawno wątek mamy, która chciała zacząć uczyć swoje dziecko czytać. Wydaje mi się (i to jest moje zdanie), że trochę demonizujecie różne metody stymulacji rozwoju dziecka. Tak naprawdę, chyba wiele z Was zaczęło się wypowiadać nie znając książki Rojkowskiej, ani nawet nie słysząc nie czytając co w niej jest zawarte. Ale nie tylko o książkę Rojkowskiej mi chodzi. Wracając do tematu, am wrażenie, że demonizujecie samych rodziców, którzy chcą troszkę więcej włożyć w swoje dziecko. W ich dzieciństwo. Mnie się wydaje, że trzeba zaufać po prostu rodzicowi. Przecież żaden rodzic nie chce źle dla swojego dziecka. Są oczywiście tacy, którzy przekroczą znacznie linię złotego środka, ale na penwo czynią to w wierze, że robią jak najlepiej mogą dla swojego potomka.
                                        Zadam jedno proste pytanie. DLaczego czytamy dzieciom książeczki? Dlaczego chodzimy z nim na spacery i opowiadamy i wszystkim co widzimy? Dlaczego rysujemy z dzieckiem? Bo uczymy go w ten sposób m.in. myśleć, czuć, odróżniać dobro od zła, uczymy wszystkiego co jest widoczne dla dziecka i pomagamy mu to zrozumieć. Czy nie biegamy z dzieckiem po placach zabaw wspinając się wszędzie za nim?? To wszystko robimy poprzez BYCIE RAZEM Z DZIECKIEM, które jest najważniejsze w tym wszystkim. Ale czy to nie jest stymulacja jego rozwoju???? Prawdą jest, że czasy się zmieniają. KIedyś nasze babki nie miały wogóle czasu, ani nie było to wogóle takie normalne, że poświęca się tyle czasu dziecku. Tak jak zmieniły się zasady żywienia dzieci, leczenia, tak i nastąpiły zmiany w wychowywaniu dzieci, czy właśnie stymulacji rozwoju. Dlaczego nie mamy korzystać z rozsądkiem z nowoczesnych rozwiązań jeśli są dobre?
                                        Podkreślam też, że jestem bardzo przeciwna “wyścigowi szczurów” w przypadku dzieci, bo to oznacza, że jednak rodzic bardziej patrzy na swoje ambicje a nie na predyspozycje, czy zainteresowania dziecka. ALe też zaczyna być widoczne zjawisko przeciwne. Neguje się wszstko co może pomoc dziecku sie rozwijać ponad jego wiek. A dlaczego pytam? Jeśli dziecko chce, przychodzi mu to łatwo, jest to dla niego właśnie wypełniony efektywnie czas bo się nie nudzi, a dzięk np. zabawie w naukę czytania może spędzać jeszcze więcej czasu z mamą czy tatą to dlaczego ma się nie bawić w naukę angielskiego? czytania? logicznego myślenia? czy wbijania gwoździ metodą Kunta Kinte??
                                        Jeśli wszystko jest w rozsadnym tempie i w rozsądnych kryteriach stosowane, to dlaczego mamy z tego nie korzystać? Nie każda tego typu inwestycja w dziecko musi się skończyć odrzuceniem go przez rówieśników, przez społeczeństwo. Jeśli rodzic będzie rozsądny to będzie potrafił nauczyc dziecko też odnajdywania się w różnych sytuacjach życiowych. To, że niektórzy są przeciw i nie stosują takich praktyk “dodatkowych stymulacji” nie gwarantuje moim zdaniem, że dziecko nie będzie odrzucone.
                                        Podam przykład odwrotny. Chyba nawet częściej niż tzw. kujony, odrzucane są dzieci, którym nauka wchodzi bardzo trudno. Nazywa się je wtedy nieukami, itp. Czy takie dziecko nie będzie nieszczęśliwe? I czy rodzic w takiej sytuacji nic nie zrobi, żeby pomóc temu dziecku jakoś stymulować pracę mózgu, żeby było mu łatwiej? Wiek w jakim są nasze dzieci, jest chyba świetnym wiekiem na to, żeby właśnie nauczyć dzieci efektywniejszgo korzystania z nazego mózgu. Poprzez zabawy, które są dostosowane do ICH wieku, mogą sobie wypracować efektywniejsze funkcjonowanie mózgu. Są rodzice, którzy stawiają na rozwój motoryczno-ruchowy swoich dzieci (nauka pływania, biegania na czas, itp) a są rodzice, którzy stawiają na ćwiczenie mózgu. Dla mnie to to samo. Jeśli dzieci przejawiają zainteresowania w swoją którąś tam stronę i rodzic to rozpozna, to jest to chyba jak najbardziej w porządku. Każdy może mieć zdanie różniące się od zdania koleżanki, ale czy trzeba je od razu krytykować, czy odrzucać? TYM BARDZIEJ jeśli się tego dobrze nie poznało:-)
                                        To jest moje skromne, acz dość długie zdanie

                                        TickerFactory.com/ezt/d/1;20722;19/st/20060517/k/9e29/preg.png/images/obrazek.gif[/img]

                                        Pawełek 19.9.2003 + Kruszynka 17.5.2006

                                        • Re: Dziewczynki, szok

                                          Nie to, że nie uwierzą, póki nie przeczytają, ale po prostu mogą tego być nie świadome:-) A po przeczytaniu może im się TA wiedza uświadomić i będą wiedziały na co zwracać uwagę. Dlatego dobrze, że są takie książki.

                                          TickerFactory.com/ezt/d/1;20722;19/st/20060517/k/9e29/preg.png/images/obrazek.gif[/img]

                                          Pawełek 19.9.2003 + Kruszynka 17.5.2006

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Dziewczynki, szok

                                          Dodaj komentarz

                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo