zaskakujace jest zdanie ksiedza:
Dr Tadeusz Bartoś, filozof i teolog, były dominikanin: – Węzeł oblubieńczy to miłość z wyobrażeniem. Mimo wszystko Kościół stara się odchodzić od tego typu religijności. Ona nie jest zbyt zdrowa. Zniekształca religię, powoduje często jej chorobliwe przeżywanie. Ta dziewczyna skazała się na gigantyczne napięcia życia w samotności. Oczywiście będzie tę samotność idealizować, próbować jakość uzasadnić. Nie znam jej, być może ma jakiś szczególny dar, charyzmat. Tak bywa. Często jednak decyzja o pozostaniu dziewicą, małżonką Jezusa, bywa efektem uzależnienia od pewnego typu formy religijności, swoistej religijnej indoktrynacji. Spójrzmy na tę sytuację w ten sposób – ktoś nie może znaleźć sobie partnera, znajduje go we własnej głowie i utrzymuje z nim kontakty. Bez wątpienia to nie jest zdrowy rozwój osobowości. Religia nie powinna służyć ucieczce przed bliskością z drugim człowiekiem.
polecam jak ktos jeszcze nie czytal..
Strona 3 odpowiedzi na pytanie: dziewice konsekrowane
Niech sobie będzie dziewicą konsekrowaną i co tam chce
ale ślub, obrączka, suknia i prezenty?
śmieszne i żałosne.
Ona była po teologii i jestem zdania, że oni ich tam właśnie formatują jak napisała Elik, a nie formują jak nazywają to w ichnim żargonie.
Kumpla męża z liceum (normalnego! dawniej) jak sformatowali to załamka
Czy ja wiem, czy akurat na teologi… Mysle raczej podobnie jak kotus, ze w odnowie jej wiecej krzywdy zrobiono (tzn. znam ludzi po onowie i po teologii… z tego drugiego tak poranionych nie znam, z pierwszego – tak)
Nie poznalam osobiscie ale słyszałam o nim juz wcześniej 🙂
Każdy ma prawo żyć jak chce.
Moc wyobrażeń bywa ogromna. Osoba samotna, przebywająca w dużej mierze w towarzystwie swoich myśli, może nieźle się sama nakręcić.
Bardzo poruszyła mnie ta historia, głównie w kontekście doświadczania samotności i sposobu dziewczyny na jej wytłumaczenie.
Ludzie robią przeróżne dziwaczne rzeczy z wielkiej samotności właśnie.
Ciekawa jestem, czy artykuł był autoryzowany.
Tę całą Odnowę znam tylko z nazwy. Pewnie masz rację, nie siedzę już w tym środowisku.
Ale jeśli młody człowiek, twierdzi, że mógł wtedy umrzeć, bo już nigdy nie będzie tak dobrze przygotowany jak wtedy, to dla mnie jakieś skrzywienie.
Cześć Ania, długo Cię nie było 🙂
Ale ona jakos bardzo mocno nie cierpi na brak przyjaciół czy znajomych. Zreszta w Odnowie w DS trudno na chwile samotnosci o ile to nie czas modlitwy.
Ona odrzuciła fizyczną obecnosć w swoim życiu meżczyzny.
To, ze wyobraziła sobie Chrystusa jako tego jedynego meżczyznę w swoim życiu to juz imo niezdrowe.
60 polek tak zrobiło. Ciekawe co KK na temat poligamii w tym kontekscie.
Ewa, nie zgodzę się z Tobą. Wszystko zależy od tego, czy ludzik ma otwarty umysł, sam szuka drogi i wytłumaczenia, a nie przyjmuje za pewnik, to, co mu podają.
To, o czym piszesz, to duże uogólnienie zależne od możliwości intelektualnych i poznawczych konkretnej jednostki. Chyba, że tylko ja trafiłam na inteligentnych, oczytanych i otwartych ludzi po teologii.
Pozdrawiam koleżankę lipcówkę 🙂
myslisz, ze nie byl? dlaczego?
“Codziennie mam poczucie, że jestem samotna. Przychodzę z pracy i mam tylko kota, do którego mogę się odezwać, ale on mi nie odpowie. Mam komórkę i znajomych. Ale czasem są momenty, że nie mam do kogo zadzwonić, bo nie czuję, by ktokolwiek mógł mnie zrozumieć. Wtedy zaczynam się modlić.”
“Czasem się kłócę z Jezusem. Ale to jest normalne, nie jestem z kamienia. Najczęściej jednak po prostu mówię mu o różnych trudnych dla mnie chwilach, sytuacjach, które mnie przerastają. Czasami są emocje. Modlę się, opowiadam: “Widzisz, mam fatalny humor i tak w ogóle nie chce mi się modlić. I w ogóle nie czuję twojej obecności i nie wiem, czy jesteś”. A innym razem: “Wiesz co? Fajny był dziś wschód słońca”. Albo: “Fajny dziś kwiatek widziałam”. To nie jemu potrzebne, tylko mnie. Jak nie mam człowieka, opowiadam Panu Bogu.”
To jest samotność i próba jej wypełnienia. To są wyobrażenia na poziomie nastolatki. Można mieć znajomych oraz powiedzmy “przyjaciół” i nie mieć nikogo naprawdę bliskiego, który bezwarunkowo będzie akceptował i rozumiał.
Nie wiem… Jakoś tak mi się skojarzyło.
Dziewczyna nie jest jakąś wybitnie publiczną postacią, żeby ją pytano o to, czy życzy sobie autoryzacji, a sama mogła o tym nie wiedzieć.
nie musi byc gwiazda, zeby autoryzowac wlasne cytaty (nie caly artykul) 🙂
zreszta chyba nic nie zmanipulowano, ani nic…
choc raczej mozna sie domyslic, ze autor(ka?) artykulu ma podobne podejscie do cytowanego teologa…
dokladnie
tak samo życie do tego kiedy dla tych “przyjaciół” jest sie święta niemal.
Trudno przyznac sie do tego, że sie kłóciło z Bogiem.
Ale ona sama to wybrała.
Moze wyobrażenia na poziomie nastolatki ale testy psychologiczne przeszła.
Lea… zaintrygowała mnie ta wypowiedź… Mogłabym napisać dokładnie to co Ty, ale czy to samo by znaczyło? 😉
Jak ona z mówi do Boga to ok.
Ale gorzej jakby Bóg zaczął mówić do niej;)
a moze ma problem z tym,że tylko mówi,a słuchać nie potrafihmmm
ale tak naprawdę to smutne jest to,że potrafi szczerze mówi przed Bogiem,ale nie potrafi być szczera wobe samej siebie
Przeczytałam artykuł i ten wątek i… pierwsza reflaksja jest taka, że szkoda, że ukazał się on w GW….
Pierwsz refleksja jest taka, że jej określenia, wyobrażenia Jezusa jako “męża” mogą być z Pisma św. – z Pieśni nad pieśniami, z niektórych psalmów z Apokalipsy (pewnie jet więcej ale tylko te przychodzą mi teraz do głowy);
Poza tym – są różne życiowe drogi – dlaczego od razu kwitować negatywnie inną niż nasza, albo taką która nam się “w głowie nie mieści” bo jak można dla Ideału jakiegoś rezygnować z macierzyństwa, czy życia rodzinnego… Kościół daje taką możliwość, uświęca taką drogę właśnie poprzez uroczystą konsekrację, więć czemu nie? Poczuła takie właśnie powołani, pisze, że długo rozważała, modliła się w tej sprawie, rozeznawała skąd taki wybór w jej sercu…
Moje małżeństwo zostało uświęcone przez przez sakrament i pobłogosławione łaską sakramentalną, dlaczego jej droga nie miałaby być?
Poza tym, z tego co wiem, w wielu zakonach śluby odbywają się uroczyście, z zewnętrznymi oznakami że to wielkie święto – uroczysta oparwa liturgiczna, ozdobiony specjalnie kościół, zaproszeni gości, przyjęcie a’la weselne… Nawet są zakony gdzie siostry obrączki zakładają na znak złożonych slubów i przynależności do Jezusa – bycia Jego oblubienicą!
Co do “poligamii” i zazdrości wśród oblubienic Jezusa – o czymś takim nie ma mowy bo to nie jest TYPOWE rozumienie jak dla małżeństwa. To wręcz radość wewnętrzna że tyle nas poświęca całe życie dla Tego Najważniejszego – na TAKIEJ SAMEJ DRODZE DO ŚWIIĘTOŚCI – ja to tak rozumiem.
ja ją podziwiam za odwagę i nie kwalifikuję do “niedojrzałych” czy “niezrównoważonych”… W dzisiejszym świecie nie łatwo o takie wybory, wiec tym bardziej chylę czoła przed taką decyzją i wyborem… 🙂
Ok. Ale dlaczego ona to nazywa małżeństwem? Sorki jeśli kogoś urażę ( nie mam zamiaru) ale z wyimaginowaną postacią????
Normalnie takie przypadki to raczej przedmiot zainteresowań psychiatrii.
Bo zauważcie, że nadal nie jest zdrowym objawem rozmowa z nieobecną, eteryczną postacią. Tak fizycznie nieobecną…
Kotuś…:) jasne, ja tylko pozwoliłam sobie na żart…
Że jak ja rozmawiam z Bogiem-to modlitwa
ale jak Bóg mówi do mnie-to schizofrenia 😉
a ja jakoś nie umiem podziwiać ani chylic przed tym głowy.
Tak naprawdę nie wiemy z czego ta decyzja wypłynęła – w tym artykule dużo wskazuje na to ze ze strachu przed życiem, odrzuceniem w miłości, dziewczyna jest niepewna – siebie, decyzji chyba tez skoro ucieka przed facetami którzy ją pociągają bo boi się…
Nie wiem przed czym tu chylic czoła szczerze mówiąc.
Znasz odpowiedź na pytanie: dziewice konsekrowane