Fajnie być puszczalską !

[Zobacz stronę]

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Fajnie być puszczalską !

  1. niezupełnie.. słyszałam od nauczycielki jednej ze szkół jak nieraz przyłapywała parkę w WC 🙁

    … A popatrz na zdjęcia nastoltatek na nk.. często jak lolity z tanich pisemek.. na łóźku, zmysłowo liźąc lizakowego misia itd. nie wiem czy one zdają sobie nawet sprawę, ale wiele fot dziwcąt 14-16 lat ma działanie erotyczne…

    …. ło matko!!! moja Jagoda ma 11 lat i zaczyna dojźewać.. jestem przeraźona

    • Co by tu powiedziec…
      Moze lepiej nic…

      Choc rozumiem, ze w jakims sensie jestescie ciekawe tego, jak to jest naprawde, jak bedzie, do jakiego stopnia…

      I trzeba sie przygotowac.
      Na to, ze kolezanka z klasy wstawi na NK film z tego, co robi w toalecie knajpy z doroslym mezczyzna w roznych pozycjach i cala klasa to obejrzy.
      Na to, ze kolezanka z klasy bedzie co tydzien wyjezdzac w celach zarobkowych na kilka dni.
      Na to, ze wszyscy beda wiedziec, widziec… policja tez.
      I NIC.

      • Lea, straszne rzeczy opisujesz…
        Podobno nie ma dzieci niczyich, ale widać dorośli nie stanęli na wysokości zadania.
        W takim razie jakim być rodzicem? Jak mądrze kochać swoje dziecko, aby uniknąć takich ‘niespodzianek’?
        Czy któraś z Was już to wie?
        Ja zdążyłam zaobserwować to, że czasem można mądrze kochać, być dosłownie obecnym w życiu dziecka, tzn interesować się jego problemami, być tzw. dobrym rodzicem, a jednak można być bezradnym, gdy dziecko trafi w tzw. złe środowisko rówieśników i jest pod jego ogromnym wpływem…
        My mamy ‘znajomych’, którzy od lat mieszkają na wsi. Jednym z najważniejszych powodów przeprowadzki było to, że doszli do wniosku, że w mieście nie dadzą rady wychować normalnie dzieci – zbyt wiele pokus, złego towarzystwa, rozbestwienia itd…
        Są zadowoleni ze swojego wyboru. Dzieciaki faktycznie nie mają czasu myslec o głupotach, mają mnóstwo obowiązków, żyją zupełnie innym trybem, co innego im w głowach, inaczej niż dzieciaki w mieście spędzają wolny czas…
        Oczywiście bardzo generalizuje, bo nie wszystkie dzieciaki w mieście…
        I powiem Wam szczerze, że my również rozważalismy takie rozwiązanie po tym jak nam znajoma wyjaśniła jak wyglada sytuacja wśród rówiesników jej dziecka…
        ALE – czy takie ‘odizolowanie’ ma sens? Czy tędy droga? Jakie inne rozwiązania?

        • odizolowanie moźe teź dać odmienny rezultat.. w pewnym momencie dziecko tarfi do tego miasta, pojedzie coć by na studia i moeź wtedy poczuć s^ę*jak pies spuszczony ze smyczy…. znam osobę*supe uczącą się*bo rodzice bardzo pilnowali na studiach poczuła totalną*wolość i zawaliła, poprostu nikt niepilnował a wcześniej nie było samokontroli…. i tak móźe być właśnie z pilnowaniem z rozmowami i z byciem w źyciu zdecka, moźemy mądrze pilnować, mądrze wychowywać a jak się*urwie ze smyczy będzie szaleć jak te piątkowe grzeczne uczennice na dyskotekach…

          …boję się tego jako matka córek… wiem źe sam człowiek szalał ale miało się źelazne zasady, granice. pamiętam jak się z przyjaciółką dziwiłyśmy bo ona poszła do ginekolog i baba ją opierdzieliła bo ona mając 20 lat była dziewicą… byłyśmy w szoku jak za coś według nas normalnego moźna opierdzielić :(… większość naszych koleźanek i to w szkole swobodnej (plastyk) było takie jak my, za rękę z chłopakiem zaczynało się chodzić często po długich tygodniach spotykania się, pocałunki, ukradkiem po kilku miesiącach nawet…. coś więcej… jeśli wogle to po bardzo długim czasie jak juź zaczynało sięmyśleć źe to ktoś na całe źycie…..

          • dziewczyny – prawda jest taka, ze siedzimy po pas w g… Nie – jak bede chcialy to pojda w cug i na nic nasze starania….
            straszne to ale prawdziwe, niestety.
            mozemy byc super rodzicami, mozemy walczyc i tlumaczyc, a one jak beda chcialy to i tak odmroza sobie uszy…..

            • dokładnie. choć z innej strpny nic nierobiąc pozwolimy im na odmroźenie tych uszu wcześniej…

              …. Najgorsze źe niezaleźnie od czasów zawsze bylo i chyba będzie tak źe faceci umawiają sie chodzą z puszczalskimi ale zakochują i potem źenią z tymi porządnymi ;)… bo fajnie pobzykać ale swój kwiatek mieć niebzykany…

              • Zamieszczone przez krecik_75
                dziewczyny – prawda jest taka, ze siedzimy po pas w g… Nie – jak bede chcialy to pojda w cug i na nic nasze starania….
                straszne to ale prawdziwe, niestety.
                mozemy byc super rodzicami, mozemy walczyc i tlumaczyc, a one jak beda chcialy to i tak odmroza sobie uszy…..

                pocieszyłaś

                nie wiem jak się moim udało, no ale chyba się udało
                ja to mojej mamie powtarzam, że jakbym ja miała takie dzieci to bym krzyżem w kościele leżała

                • Zamieszczone przez gryzelda
                  Lea, straszne rzeczy opisujesz…
                  Podobno nie ma dzieci niczyich, ale widać dorośli nie stanęli na wysokości zadania.
                  W takim razie jakim być rodzicem? Jak mądrze kochać swoje dziecko, aby uniknąć takich ‘niespodzianek’?
                  Czy któraś z Was już to wie?
                  Ja zdążyłam zaobserwować to, że czasem można mądrze kochać, być dosłownie obecnym w życiu dziecka, tzn interesować się jego problemami, być tzw. dobrym rodzicem, a jednak można być bezradnym, gdy dziecko trafi w tzw. złe środowisko rówieśników i jest pod jego ogromnym wpływem…
                  My mamy ‘znajomych’, którzy od lat mieszkają na wsi. Jednym z najważniejszych powodów przeprowadzki było to, że doszli do wniosku, że w mieście nie dadzą rady wychować normalnie dzieci – zbyt wiele pokus, złego towarzystwa, rozbestwienia itd…
                  Są zadowoleni ze swojego wyboru. Dzieciaki faktycznie nie mają czasu myslec o głupotach, mają mnóstwo obowiązków, żyją zupełnie innym trybem, co innego im w głowach, inaczej niż dzieciaki w mieście spędzają wolny czas…
                  Oczywiście bardzo generalizuje, bo nie wszystkie dzieciaki w mieście…
                  I powiem Wam szczerze, że my również rozważalismy takie rozwiązanie po tym jak nam znajoma wyjaśniła jak wyglada sytuacja wśród rówiesników jej dziecka…
                  ALE – czy takie ‘odizolowanie’ ma sens? Czy tędy droga? Jakie inne rozwiązania?

                  Wiesz nie wiem czy takie odizolowanie jest dobre… Moim zdaniem nie jest to sposób wychowywania a raczej ucieczka od problemu…A to nie jest najlepsza metoda wychowawcza…A co zrobią rodzice jak i w takim miejscu dziewczyny zaczną szaleć gdzieś po kątach?Gdzie wtedy się wyprowadzą?To straszne że coś takiego się dzieje… Tak się zastanawiając to czy jest gdzieś wogóle na świecie miejsce gdzie nasze dzieci będą bezpieczne?Nie będą miały ZADNEGO dostępu do alkoholu narkotyków w wieku 13lat?????Nie wiem czy takie miejsce się znajdzie… Przerażające dla rodziców ale prawdziwe…A szkoła i tak nie nauczy niczego dobrego naszych dzieci,tam może być jeszcze gorzej… To tam najczęściej dzieci wpadają w złe towarzystwo…Kurde rozpisałam się:)wybaczcie:)

                  • Zamieszczone przez EwkaM
                    pocieszyłaś

                    nie wiem jak się moim udało, no ale chyba się udało
                    ja to mojej mamie powtarzam, że jakbym ja miała takie dzieci to bym krzyżem w kościele leżała

                    moim tez – zobacz jaka ja fajna

                    • Zamieszczone przez gryzelda
                      Lea, straszne rzeczy opisujesz…
                      Podobno nie ma dzieci niczyich, ale widać dorośli nie stanęli na wysokości zadania.
                      W takim razie jakim być rodzicem? Jak mądrze kochać swoje dziecko, aby uniknąć takich ‘niespodzianek’?
                      Czy któraś z Was już to wie?
                      Ja zdążyłam zaobserwować to, że czasem można mądrze kochać, być dosłownie obecnym w życiu dziecka, tzn interesować się jego problemami, być tzw. dobrym rodzicem, a jednak można być bezradnym, gdy dziecko trafi w tzw. złe środowisko rówieśników i jest pod jego ogromnym wpływem…
                      My mamy ‘znajomych’, którzy od lat mieszkają na wsi. Jednym z najważniejszych powodów przeprowadzki było to, że doszli do wniosku, że w mieście nie dadzą rady wychować normalnie dzieci – zbyt wiele pokus, złego towarzystwa, rozbestwienia itd…
                      Są zadowoleni ze swojego wyboru. Dzieciaki faktycznie nie mają czasu myslec o głupotach, mają mnóstwo obowiązków, żyją zupełnie innym trybem, co innego im w głowach, inaczej niż dzieciaki w mieście spędzają wolny czas…
                      Oczywiście bardzo generalizuje, bo nie wszystkie dzieciaki w mieście…
                      I powiem Wam szczerze, że my również rozważalismy takie rozwiązanie po tym jak nam znajoma wyjaśniła jak wyglada sytuacja wśród rówiesników jej dziecka…
                      ALE – czy takie ‘odizolowanie’ ma sens? Czy tędy droga? Jakie inne rozwiązania?

                      Żeby dzieci takie nie były, trzeba pracy rodziców – jednak. Powiem Wam przykład z placu zabaw, gdzie chodzę z dziećmi- troje dzieci(cztero-, pięcioletnich) w piaskownicy, wiadomo jak to maluchy bawią się i kłócą o zabawki, na ławeczce siedzą dwie mamy maluchów, gadają ze sobą, ale też bacznie obserwują pociechy. Dwójka z tych chłopców zaczyna się kopać i rzucają w siebie wyzwiskami- “ty chu…”, “skur…”itp. Co robi jedna z tych mam? Wstaje i rozdziela, mówiąc:”nie biegaj tak bo się zgrzejesz..” Zwróciłam jej uwagę, że tu są inne też dzieci i żeby może zwróciła uwagę jak odzywa się jej syn, to usłyszałam, że mam się nie wtrącać, bo ona jest matką.I tak się to chyba zaczyna- brak reakcji mam w piaskownicy, za jakis czas maluchy zwyzywają tak nauczycieli i również ci rodzice nie zareagują, jeden maluch będzie uczył drugiego takiego zachowania, przy pełnej akceptacji rodziców. Ale przyjdzie co do czego to winna będzie szkoła, środowisko kolegów, ale przecież wszystko ma gdzieś i za czyjąś cichą akceptacją początek.

                      • albo jeszcze też inny przykład. Mam znajomych, mają malutkie dziecko.Ona z rodziny patologicznej, choć teraz opowiada jak bardzo rodziców kocha, ale prędzej opowiadała jak to ojciec pił, bił matkę a ona ją, i ją wyzywała od ku.. i tym podobnych. Jako nastolatka jeździła z rodzicami na dyskoteki, tam za cichym przyzwoleniem rodziców były papieroski i tym podobne. Zarzekała się, że tka w życiu nie będzie; a jednak. Będąc w ciąży piła piwko, i to na jednym tygodniowo się nie kończyło. Teraz kiedy ze swoim mężem i dzieckiem mieszkają razem, wiecznie się biją, wyzywają wulgarnie, nawet w środku nocy awantury. i taka sytuacja: ona do męża “ty gnoju, skur….”, itp; on do niej”ty szmato, ku…”itp, przy tym jeszcze jedno drugiego okłada. Po paru chwilach niby wszystko ok,kochają się i wszystkim to radośnie obwieszczają, ale do następnej, niedługiej kłótni. Kto się temu przygląda i przysłuchuje? Właśnie to nieszczęsna dziecko. Jeszcze co prawda małe, ale skoro w taki sposób rodzice się traktują, mówią do siebie, dla mamusi problem z dzieckiem jest tylko taki, że ma ograniczone imprezy, jest to w ich domu traktowane jako normalne zachowanie, to jakie to dziecko będzie w przyszłości. Jak takiemu dziecku wytłumaczyć, że przeklinanie jest złe, że trzeba mieć szacunek do innych, że picie alkoholu i palenie w wieku trzynastu, czternastu lat jest niewłaściwe i złe? Ale jak mówiłam już prędzej, dziecko pójdzie do szkoły, winni będą nauczyciele i chyba podobne dzieci, które też takie wzorce wyniosą z domu i będzie im to odpowiadało.
                        Nie chcę mówić, że problemy zdarzazją się tylko w takich przypadkach, bo wiadomo, jak koleżanka pisała, że czasem możemy flaki wypruwać, starać się a dziecko i tak zrobi swoje. Ale póki jest małe,możemy próbować i dobrze by było gdyby wszyscy rodzice zwracali uwagę na to jak zachowują się przy dzieciach, jakie przekazują im wartości i wzorce. Ale z tym ostatnim to chyba niemożliwe:-(

                        • rozpisałam się, sorki, ale temat bardzo ciekawy…

                          • Zamieszczone przez zara
                            Żeby dzieci takie nie były, trzeba pracy rodziców – jednak. Powiem Wam przykład z placu zabaw, gdzie chodzę z dziećmi- troje dzieci(cztero-, pięcioletnich) w piaskownicy, wiadomo jak to maluchy bawią się i kłócą o zabawki, na ławeczce siedzą dwie mamy maluchów, gadają ze sobą, ale też bacznie obserwują pociechy. Dwójka z tych chłopców zaczyna się kopać i rzucają w siebie wyzwiskami- “ty chu…”, “skur…”itp. Co robi jedna z tych mam? Wstaje i rozdziela, mówiąc:”nie biegaj tak bo się zgrzejesz..” Zwróciłam jej uwagę, że tu są inne też dzieci i żeby może zwróciła uwagę jak odzywa się jej syn, to usłyszałam, że mam się nie wtrącać, bo ona jest matką.I tak się to chyba zaczyna- brak reakcji mam w piaskownicy, za jakis czas maluchy zwyzywają tak nauczycieli i również ci rodzice nie zareagują, jeden maluch będzie uczył drugiego takiego zachowania, przy pełnej akceptacji rodziców. Ale przyjdzie co do czego to winna będzie szkoła, środowisko kolegów, ale przecież wszystko ma gdzieś i za czyjąś cichą akceptacją początek.

                            Czasem początki są ok, ale poźniej może być coś nie tak – chyba własnie nie ma reguły.
                            Jedna z Was napisała o tym, że dzieci mają syndrom ‘na złość odmroże sobie uszy’ – jeden z psychologów w tv ostatnio wypowiadał się, że nasze dzieci niestety nie uczą się na cudzych błedach. Jak każdy człowiek – muszą się nauczyć na własnych i nie raz muszą sobie te uszy odmrozić, inaczej nie zrozumieją – coś w tym jest.

                            • Zamieszczone przez zara
                              albo jeszcze też inny przykład. Mam znajomych, mają malutkie dziecko(8-9miesięcy). Ona z rodziny patologicznej, choć teraz opowiada jak bardzo rodziców kocha, ale prędzej opowiadała jak to ojciec pił, bił matkę a ona ją, i ją wyzywała od ku.. i tym podobnych. Jako nastolatka jeździła z rodzicami na dyskoteki, tam za cichym przyzwoleniem rodziców były papieroski i tym podobne. Zarzekała się, że tka w życiu nie będzie; a jednak. Będąc w ciąży piła piwko, i to na jednym tygodniowo się nie kończyło. Teraz kiedy ze swoim mężem i dzieckiem mieszkają razem, wiecznie się biją, wyzywają wulgarnie, nawet w środku nocy awantury. i taka sytuacja: ona do męża “ty gnoju, skur….”, itp; on do niej”ty szmato, ku…”itp, przy tym jeszcze jedno drugiego okłada. Po paru chwilach niby wszystko ok,kochają się i wszystkim to radośnie obwieszczają, ale do następnej, niedługiej kłótni. Kto się temu przygląda i przysłuchuje? Właśnie to nieszczęsna dziecko. Jeszcze co prawda małe, ale skoro w taki sposób rodzice się traktują, mówią do siebie, dla mamusi problem z dzieckiem jest tylko taki, że ma ograniczone imprezy, jest to w ich domu traktowane jako normalne zachowanie, to jakie to dziecko będzie w przyszłości. Jak takiemu dziecku wytłumaczyć, że przeklinanie jest złe, że trzeba mieć szacunek do innych, że picie alkoholu i palenie w wieku trzynastu, czternastu lat jest niewłaściwe i złe? Ale jak mówiłam już prędzej, dziecko pójdzie do szkoły, winni będą nauczyciele i chyba podobne dzieci, które też takie wzorce wyniosą z domu i będzie im to odpowiadało.
                              Nie chcę mówić, że problemy zdarzazją się tylko w takich przypadkach, bo wiadomo, jak koleżanka pisała, że czasem możemy flaki wypruwać, starać się a dziecko i tak zrobi swoje. Ale póki jest małe,możemy próbować i dobrze by było gdyby wszyscy rodzice zwracali uwagę na to jak zachowują się przy dzieciach, jakie przekazują im wartości i wzorce. Ale z tym ostatnim to chyba niemożliwe:-(

                              Zaro, ja już o Agusi 1000 500 100 900 nie chcę czytać. Zamkną wątek, a temat wydaje mi się wart dyskusji. Już w poprzednich wątkach radzono, żebyście się przeniosły na prv i tak zróbcie.

                              • Zamieszczone przez gryzelda
                                Zaro, ja już o Agusi 1000 500 100 900 nie chcę czytać. Zamkną wątek, a temat wydaje mi się wart dyskusji. Już w poprzednich wątkach radzono, żebyście się przeniosły na prv i tak zróbcie.

                                Ale to nie o niej, takich przypadków co opisałam jest cała masa, stąd tyle przypadków takiego zachowania w szkołach i na podwórkach. Zresztą ja bzdurne dyskusje też już olałam.
                                Wątek naprawdę ciekawy, bo dawniej albo tego zachowania nie było, albo tak nie było szumu wokół takiego zachowania nastolatków i dzieci. A dziś faktycznie, przechodząc koło gimnazjum, trzeba zastanowić się czy to szkoła czy dyskoteka(bo niektóre dziewczyny przychodzą ubrane tak kolorowo lub wyzywająco) lub co innego, widząc trzynastolatkę z petem w buzi wołającą do nauczyciela: może se zakurzysz, a on odwraca głowę jakby nic się nie stało.

                                • Zamieszczone przez gryzelda

                                  Jedna z Was napisała o tym, że dzieci mają syndrom ‘na złość odmroże sobie uszy’ – jeden z psychologów w tv ostatnio wypowiadał się, że nasze dzieci niestety nie uczą się na cudzych błedach. Jak każdy człowiek – muszą się nauczyć na własnych i nie raz muszą sobie te uszy odmrozić, inaczej nie zrozumieją – coś w tym jest.

                                  Ot i prawda. Nic dodać, nic ująć.

                                  A do dyskusji – nie uwierzę, że każda z tu obecnych była świętą i nie ma na koncie własnych grzeszków, własnego występowania przeciwko rodzicom. I nie uwierzę, że można wychować dobrze dziecko na zasadzie chowania go pod kloszem. I nie uwierzę, że zapominacie o tym, że dzieci tez mają własną osobowość, a nie są tylko Waszymi dziećmi.

                                  A co do artykułu – też pamiętam jak byłam nastolatką i przychodzili do nas do szkoły studenci robić różne takie ankiety. Wszyscy to lubili, bo lekcji nie było i można było sobie “fajnie pozmyślać”. Więc skłonna jestem podzielić to przez dwa. No pewnie – różne “egzemplarze” się zdarzają, ale i za naszych czasów się zdarzały. Rzadziej? Może. Ale świat zmienił się od tamtych czasów. Cały świat. Kultura.

                                  • Zamieszczone przez Bronia
                                    Ot i prawda. Nic dodać, nic ująć.

                                    A do dyskusji – nie uwierzę, że każda z tu obecnych była świętą i nie ma na koncie własnych grzeszków, własnego występowania przeciwko rodzicom. I nie uwierzę, że można wychować dobrze dziecko na zasadzie chowania go pod kloszem. I nie uwierzę, że zapominacie o tym, że dzieci tez mają własną osobowość, a nie są tylko Waszymi dziećmi.

                                    A co do artykułu – też pamiętam jak byłam nastolatką i przychodzili do nas do szkoły studenci robić różne takie ankiety. Wszyscy to lubili, bo lekcji nie było i można było sobie “fajnie pozmyślać”. Więc skłonna jestem podzielić to przez dwa. No pewnie – różne “egzemplarze” się zdarzają, ale i za naszych czasów się zdarzały. Rzadziej? Może. Ale świat zmienił się od tamtych czasów. Cały świat. Kultura.

                                    Świętych tu raczej nie ma, młodość i wiek nastoletni rządzą się swoimi prawami, ale teraz jest chyba inaczej niż kiedyś. Pamiętam, że wystarczyło, jak nauczycielka straszyła, że na wywiadówce powie rodzicom to i tamto, w sumie głupstwa typu nieuwaga na lekcji czy pogadywanie, a większośc z mojej klasy się bała. A nie mieliśmy rodziców tyranów, bijących, poprostu było wstyd, że przy innnych rodzicach będzie gadać o nas. A teraz jak znajoma nauczycielka oznajmia, że na wywiadówce poruszy temat, to słyszy: pogadaj se jeszcze itp, a rodzice jeszcze do niej mają pretensje, że zawraca im głowy i przecież gdzie tam ich dzieci…

                                    • Zamieszczone przez gryzelda
                                      Zaro, ja już o Agusi 1000 500 100 900 nie chcę czytać. Zamkną wątek, a temat wydaje mi się wart dyskusji. Już w poprzednich wątkach radzono, żebyście się przeniosły na prv i tak zróbcie.

                                      Ps. To tak na sprostowanie, zara z całą pewnością nie pisała o mnie bo bardzo wiele rzeczy się tutaj nie zgadza:):)to tak odnośnie tego.A zgodzę się również z zarą że niestety jest wiele takich dzieci…:(
                                      Ps.2. Też jestem zdania że wielu z nas,osób które mają już dzieci w pewnym czasie będą wymagały od swoich dzieci czegoś czego sami nie byli w tym okresie w stanie zrobić albo poprostu nie chcieli. Tu też jest błędne koło bo musimy pamiętać również o tym że my też byliśmy młodzi i przez pryzmat tego w jakis sposób spróbować zrozumieć nasze dzieci,nie możemy trzymać ich pod kloszem, zamykać w domu nie puszczać na imprezę tylko dlatego że są różne dzieciaki…I znowu się rozpisałamWybaczcie 🙂

                                      • Zamieszczone przez agusia3478

                                        musimy pamiętać również o tym że my też byliśmy młodzi i przez pryzmat tego w jakis sposób spróbować zrozumieć nasze dzieci,nie możemy trzymać ich pod kloszem, zamykać w domu nie puszczać na imprezę tylko dlatego że są różne dzieciaki…I znowu się rozpisałamWybaczcie 🙂

                                        DOKŁADNIE!

                                        Znasz odpowiedź na pytanie: Fajnie być puszczalską !

                                        Dodaj komentarz

                                        Angina u dwulatka

                                        Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                        Czytaj dalej →

                                        Mozarella w ciąży

                                        Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                        Czytaj dalej →

                                        Ile kosztuje żłobek?

                                        Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                        Czytaj dalej →

                                        Dziewczyny po cc – dreny

                                        Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                        Czytaj dalej →

                                        Meskie imie miedzynarodowe.

                                        Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                        Czytaj dalej →

                                        Wielotorbielowatość nerek

                                        W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                        Czytaj dalej →

                                        Ruchome kolano

                                        Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                        Czytaj dalej →
                                        Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                        Logo
                                        Enable registration in settings - general